poniedziałek, 25 listopada 2019

Leć Adam leć! (Tekst z dnia 25 listopada 2019 roku)


Jako kibicka wielu sportów, szczególnie gier zespołowych, zauważyłam u wielu polskich sportowców dziwne zachowania na granicy rasizmu lub źle pojętej miłości do Ojczyzny. Nie będę tu wymieniać nazwisk, bo każdy, kto interesuje się sportem pewnie wie, o kim mówię. Zachowania te nasiliły się w ciągu ostatnich dwóch, może trzech lat, co pewnie nie jest przypadkiem w kraju, gdzie podobne zachowania są coraz częściej tolerowane. W kraju, gdzie stadion narodowy jest tłem dla faszystowskich marszów, ale nie jest obiektem przygotowanym do rozgrywania poważnych zawodów. Dowodem może być stan murawy podczas ostatniego meczu naszej reprezentacji. Zawodnicy ryli w murawie jak w polu po kartoflach, polu świeżo zaoranym.
Zawodowy sportowiec jest w dość trudnej sytuacji. Z jednej strony jest swego rodzaju bohaterem narodowym, który toczy bitwy w imieniu narodu na arenach sportowych tak, jak dawniej walczyli rycerze lub żołnierze w krwawych bitwach. Nic więc dziwnego, że w kraju takim jak Polska, gdzie społeczeństwo ma wieczny kompleks przegranych bitem i nieodpartą potrzebę zwyciężania i udowadniania swej wartości, sportowiec wynoszony jest na najwyższy piedestał patriotyzmu. Z drugiej strony, chcąc osiągać dobre wyniki, wielu sportowców całkowicie poświęca się treningom, nie śledzi bieżących wydarzeń i nie do końca orientuje się, co się wokół niego dzieje. Jestem pewna, że wielu światowych sportowców z pierwszych stron gazet nie ma zielonego pojęcia o tym, co się naprawdę dzieje w ich kraju. Trochę ich tutaj usprawiedliwiam. Ale w żaden sposób nie jestem w stanie usprawiedliwić Pana, Panie Małysz.
To dzięki Panu, tacy ludzie, jak ja zaczęli oglądać skoki, sport, który wcześniej wydawał nam się nudny. To dzięki Panu oglądamy go do dziś i znamy gęby wszystkich skoczków z całego świata, a latem nawet za nimi tęsknimy. Był kiedyś z Pana fajny facet, prostolinijny, otwarty, a do tego niezwykły talent. Kochała Pana cała Polska.
Musiała zaistnieć taka sytuacja, jak wczoraj, byśmy zobaczyli Pana w innym świetle.
Tu odniosę się znowu do swojej naiwności. Zawsze wydawało mi się, że nad przebiegiem skoków czuwa jakaś międzynarodowy związek narciarski, a wczoraj, na miejscu, Polski Związek Narciarski z Panem na czele. Nie miałabym pretensji, gdyby był Pan jakimś gryzipiórkiem, ale jest Pan byłym skoczkiem i nie raz z powodu kiepskich warunków atmosferycznych obił sobie buźkę na zeskoku. Doskonale Pan wiedział, co się może wydarzyć. A mimo to! Zaryzykował Pan życiem i zdrowiem 50 ludzi!, bo Kurski Panu kazał? Co Panu powiedział, że nie dostanie Pan tego medalu o prezydenta?
Czy Pan wie, że gdy Piotrek Żyła upadł, kamery telewizyjne przez dłuższą chwile nie pokazywały go, a najad i belkę startową? Dopiero, kiedy się podniósł, kamery z powrotem najechały na niego? Czy leżący polski skoczek zepsuł by laurkę Andrzejowi Dudzie?
Wie Pan co, order, jaki by nie był, nie jest najważniejszą rzeczą na świecie. Ma Pan w domy zapewne wiele cenniejszych medali, niż ten fałszywy dowód uznania. Ma Pan także twarz, na którą Pan ciężko pracował przez lata, a dla wielu Polaków ją Pan po prostu stracił.
Został Pan wykorzystany, jak cyrkowa małpka, by chwile poskakać na sznureczku i umilić kampanię prezydencką Andrzeja Dudy! I Pan się naprawdę postarał, kłaniał się Pan chyba ze 20 razy. Czy Pan wie, że odznaczenia państwowe powinny być wręczane w Pałacu Prezydenckim, gdzie powinien Duda Pana zaprosić? Wtedy okazałby Panu szacunek.., ale tam nie byłoby tak dużej widowni, jak podczas konkursu. Dostał więc Pan medal na polu i w dresie.
Mogę mieć tylko nadzieję, że mój głos do Pana dotrze, że nie będzie osamotniony. Nic Pan tym ludziom nie zawdzięcza! Wszystko, co Pan ma jest tylko Pańską zasługą. A następnym razem, zanim Pan poda komuś rękę, zanim się ukłoni, niech Pan się dobrze dowie, z kim ma Pan do czynienia. I jeszcze jedna uwaga, bo może chce Pan wszystko przemyśleć i swój błąd naprawić. Wiele osób o podobnym lub większym od Pana dorobku życiowym i podobnych zasługach dla Polski, nie przyjęło medalu z rąk tego prezydenta. Jest także sporo osób, które przyjmując odznaczenie w dobrej woli, wkrótce medal oddało.
Neutralność, Panie Małysz, jeśli nie jest Pan w stanie odróżnić dobra od zła, jeśli Pan nie ma czasu na odróżnianie praworządności i demokracji od łamania konstytucji, to niech Pan przynajmniej nie pozwala, by ktoś właził Panu publicznie w dupę tylko po to, by wygrać wybory.



sobota, 23 listopada 2019

Kandydat/ Kandydatka? (Tekst z dnia 23 listopada 2019 roku)


Jest pewne ścisłe grono polityków, których doskonale znamy, bo biegają w naszym telewizorze od lat. Ale niestety KO nie ma w tym gronie kandydata na prezydenta, takiego, który miałby dość charyzmy by powalczyć z Andrzejem Dudą. Przed ostatnimi wyborami do Parlamenty na pierwszą linię z tyłów została wyciągnięta Pani Kidawa-Błońska, a w ostatnich dniach do grona potencjalnych kandydatów dołączył Jacek Jaśkowiak. O Pani Małgorzacie wiem niewiele, o Jacku Jaśkiewiczu do przedwczoraj wiedziałam tylko tyle, że jest prezydentem Poznania. Bardzo szybko udało mi się znaleźć informacje o jego działalności, więc dziś mam już jako takie pojęcie. O działalności i poglądach Pani Kidawy-Błońskiej trudno znaleźć jakieś bardzo konkretne informacje. Skupiają się one na jej kulturze, pochodzeniu i umiejętnościach negocjacyjnych.
Od razu mówię, ponieważ wiem, że wiele osób będzie na mnie „warczeć”: Ja nie muszę mieć racji, a z powodu niekompletnej wiedzy o kandydatach posługuję się tu trochę bardziej intuicją niż merytorycznymi przesłankami. Ale jeśli nie mam racji i macie ku temu argumenty, proszę o dyskusję i próbę zmiany mojego spojrzenia. W końcu...też jestem wyborczynią i mój głos będzie ważył tyle samo, co głos każdego z WAS. Oczywiście pomijam teorię, że Jaśkowiak został podstawiony do prawyborów na zająca, by w ogóle jakiekolwiek prawybory mogły się odbyć.
Widzę w internecie wiele pytań i wątpliwości. Wiele osób stawia na Kidawę-Błońską, bo już się przyzwyczaiło do tej kandydatury. Inni zadają pytanie: Negocjatorka czy wojownik? Konserwatystka, czy liberał?
Zdecydowanie wojownik i liberał! Ktoś, kto się wyraźnie różni od PISu, którego atutem nie jest wyłącznie kultura osobista i bycie kobietą. Nie trzeba być kobietą, by walczyć o prawa kobiet, a Jaśkowiak pokazał, że na tych prawach mu zależy. Miał też odwagę postawić się kościołowi i pójść w marszu równości, a ja u polityków niezwykle sobie cenie odwagę, a w sprawach zasadniczych bezkompromisowość też jest w cenie. Sądzę, że Jaśkiewicz będzie także łatwiejszy do przełknięcia dla lewicy w II turze, a to spory elektorat. Chyba zdecydowanie większy, niż PSL, które łatwiej poparło by konserwatystkę. W przypadku Pani marszałkini, moglibyśmy liczyć w II turze wyłącznie na solidarność kobiet. Wybaczcie Drogie Panie, które uważacie, że powinnyśmy głosować na kobietę. Pani MKB sprawia wrażenie, jakby jeszcze nie wyrwała swych korzeni z patriarchatu. Pewnie gotuje niedzielne rosołki i pada na twarz w każde święta, by wszystkim innym było miło i dobrze. Nie o taki wzór kobiety mi chodzi. Mam poważne obawy, że jeśli chodzi o stosunek kościoła do kobiet, może ona co najwyżej solidaryzować się z nami w cierpieniu. Nie pójdzie z nami na pierwsza linię w walce o świeckie państwo. Nie sadze, by była za szerszym dostępem do nowoczesnej antykoncepcji i złagodzeniem praw do aborcji. Ale przede wszystkim obawiam się, że Pani MKB nie wytrzyma tej brutalnej kampanii, jaką zafunduje nam PISowska propaganda, farmy trolli i TVP. Wybieram więc wojownika. Także z tego powodu, że z PISem nie ma mowy o żadnych negocjacjach, więc negocjator nie jest nam potrzebny, tylko ktoś, kto im się postawi. Oczywiście, mój głos w prawyborach nie liczy się w ogóle, ani głos nikogo z nas. Być może wynik jest już przesądzony. Ale byłoby miło, by nie powtarzały się w przyszłości takie sytuacje, jak podczas czwartkowego głosowania dotyczącego nowych sędziów do KRS. Nie chce mi się o tym pisać, bo to, co zrobiła ta cipa Witek, jest po prostu nie do opisania językiem cywilizowanym a nawet wulgarnym, a narzygać do bloga nie potrafię. Za cztery lata, jeśli nie będziemy mieli swojego prezydenta, to powtórzą wybory, jeśli wynik nie będzie dla nich korzystny.
Odsunięcie Dudy od „władzy” jest po prostu konieczne, bo w przeciwnym razie posłowie opozycji powinni nie bacząc na konsekwencje, rzucić legitymacjami poselskimi w twarz pani Witek i Kaczyńskiemu ponieważ ich mandat nic nie jest warty, a ich przebywanie na sali sejmowej całkowicie zbędne.
Jestem tak wściekła na tę czwartkową sytuację, na tę bezsilność opozycji, że po prostu mi słów brakuje. Tym bardziej, że ciągle słyszę jakieś uszczypliwości partii opozycyjnych w stosunku do siebie nawzajem. Naprawdę jest to żałosne, że się ludzie nawet na pół roku nie potrafią opanować. Jeśli przegramy następne wybory, to ja chyba odstąpię od komputera, polecę do Polski i co poniektórym nogi z dupy powyrywam, albo zacznę strzelać, ale nie do PISu, a do opozycji! Naprawdę śmiałam się przez łzy słysząc, jak nasi opozycyjni pupile składają skargi do prokuratury, którą rządzi Ziobro. Liczą chyba na podobne rozpatrzenie sprawy, jak w przypadku dwóch wież i spółki Srebrna, czyli będą czekać do świętego nigdy! Albo taka lewica na konferencji wykrzykuje: Nie ma naszej zgody! My na to nie pozwolimy! Nie pozwolicie? Tak jak w czwartek? A co kurwa zrobicie? Wypniecie gołe dupy? Jakie macie możliwości na cokolwiek nie pozwolić? Możecie sobie póki co tylko pokrzyczeć i wystawić jakieś banery, które niczego nie zmienią. Ale dobrze, że chociaż tyle.
Macie w końcu się wziąć do kupy i zagłosować na prezydenta z opozycji, niezależnie od tego, kto przejdzie do drugiej tury! Lewico!, nawet jeśli to będzie Kosiniak-Kamysz, PSL!, nawet jeśli to będzie Biedroń! To jest dla WAS ostatnia szansa i dla nas też. Chyba że chcecie być nikim w tym sejmie, w tej i następnej kadencji, bo coraz mniej pozostało WAM narzędzi, by tę władzę obalić. A kiedy my w końcu wyjdziemy na ulicę, to rozprawimy się nie tylko z PISem, ale także z burzycielami po stroni opozycji, z tymi, którzy szczekali na siebie nawzajem wynosząc interes partyjny ponad dobro kraju i obywateli.





środa, 20 listopada 2019

Katolickie łapy precz od moich dzieci. ( Tekst z dnia 21 listopada 2019 roku.)


Jak już wiecie, nie słuchałam sejmowego wystąpienia Morawieckiego, nie słuchałam też Kaczyńskiego, a tym bardziej Andrzeja Dudy. Niestety, przed ich fragmentami nie sposób jest uciec dzięki naszej kochanej telewizji, która nas bombarduje, a wtóruje jej internet. Trzeba by chyba na kilka dni zamknąć się w piwnicy, aż pył opadnie po zaprzysiężeniu starego- nowego rządu, by się uchronić przed kurwico-nerwicą.
Problem jest oczywiście złożony. Politycy są jacy są. Morawiecki kłamczuch, Duda pozer, a Kaczyński stary cap zaślepiony władzą. Obiektywnie nie denerwuje mnie to, o czym gadają do narodu, a raczej fakt, że istnieje taki naród, który tego wysłucha i nie powoduje to wybuchu żadnej rewolucji. Pomijam na przykład fakt, że bardzo często w tych wystąpieniach mamy do czynienia ze sprzecznymi sygnałami, które nawet dla ludzi bardzo inteligentnych mogą pozostać zagadką. Na przykład w tym samym kontekście Morawiecki mówi, że państwo musi kreślić granice rozwoju. Konia z rzędem temu, kto rozumie, co premier ma na myśli. Większość nie próbuje zgadnąć, wystarczy im poczucie, że pan z PISu mądrze gada. Ale ten sam premier w następnym zdaniu mówi o marzeniach i ambicjach, jakie Polacy powinni spełniać. Dla mnie marzenia i ambicje kojarzą się ze słynnym zdaniem: „ sięgaj, gdzie wzrok nie sięga”, a ich spełnianie wyklucza jakiekolwiek granice, tym bardziej narzucane przez państwo. Albo ja jestem idiotką, albo rozwój musi być wolny i nieskrepowany, by w ogóle mógł być możliwy.
Ale najbardziej poniżające było stwierdzenie premiera, a słyszałam, że Kaczyński też podobnym tekstem pojechał, żeby trzymać... ręce? precz od naszych dzieci, te ręce ideologiczne. I oczywiście w nawiasie jest podane gender i LGBT. „Pójdź dziecie, ja cię uczyć każę...” chciałoby się krzyknąć kolejnym cytatem z pięknej, polskiej literatury.
Ale szybko orientujemy się, że ani Morawiecki, ani Kaczyński głupcem nie jest i posiada właściwy zasób wiedzy, by ocenić, że pierdoli głupoty. Pytanie jest tylko takie: dlaczego może tak do ludzi mówić i na jakim poziomie jest oświata w Polsce, skoro ludzie i młodzi i starzy te bzdury łykają bez refleksji?
Po pierwsze znowu zachodzi tu sprzeczność z głoszonym przez PIS prawem rodziców, do wychowania dzieci według własnego widzi mi się. Zasada jest o tyle populistyczna i głupia, bo zakłada, że jeśli ojciec i matka uznają, że dziecko powinno zostać złodziejem i bandytą, to też nikt nie powinien się do tego wtrącać. Moim zdaniem kręgosłupem wychowania powinno być jakieś prawo i normy społeczne, bo widziałam w życiu tak wielu popierdolonych rodziców, że tylko wpływ zewnętrznego środowiska mógł wyprowadzić ich dzieci na ludzi. Ale nawet biorąc to wszystko pod uwagę, nadal nie rozumiem, jakie to ideologiczne łapy mają iść precz od dzieci? Jeśli chodzi o gender, jest to nauka o rolach społecznych ze względu na płeć, a LGBT jest raczej stowarzyszeniem osób o podobnych cechach osobowości tak, jak może być stowarzyszenie wysokich, grubych, rudych, albo jeszcze innych dowolnych „odmieńców”. Jestem przekonana, że Morawiecki o tym wie doskonale. Jedynymi ideologiami, jakie się panoszą w społeczeństwie, są wszelkiego rodzaju religie, z naszą naczelną, katolicką na czele. Dla mnie, ideologia to coś takiego, co nie ma żadnych korzeni w nauce, coś w co się wierzy, a na co nie ma dowodów. * (Z grubsza mówiąc, bo to dużo bardziej skomplikowane). Niestety, zarówno role społeczne ( gender), jak i osobniki LGBT istnieją naprawdę.
Wiecie, ja naprawdę czasami jestem naiwna i głupia, jak embrion albo zygota. Słysząc „ręce precz od naszych dzieci” przez całkiem długi ułamek sekundy byłam pełna wiary, że w programie nowego rządu znajdą się ustawy chroniące nasze dzieci przed wszelkimi rodzajami przemocy, także przed pedofilią. To był moment na tyle długi, że zdążyłam wyobrazić sobie miny biskupów zakuwanych w kajdanki i doprowadzanych do prokuratora. Taka ze mnie jest idiotka. Okazuje się, że w programie partii PiS jest założenie dokładnie odwrotne. Oni będą chronić i ratować nasze dzieci przed wiedzą. Wiedzą, że mają głos, że są ludźmi tylko mniejszymi, że nie muszą być posłuszni, kiedy rodzic je krzywdzi, bije lub gwałci. Będą je chronić przed wiedzą, że wolno im mieć własne zdanie i swoje sekrety i prawo do prywatności. Będą zamydlać oczy, pokazując nieprawdziwy świat, gdzie wszyscy są tacy sami, a ich życie nie zależy od nich samych, lecz od jakiegoś wymyślonego boga.
Drodzy Polacy, w Iranie są zamieszki, ludność cywilna buntuje się przeciwko władzy. A władza twierdzi, że to jakieś obce siły, zdrajcy Allacha i grzesznicy podnoszą na nich rękę. Boję się, że jeśli tam wygra rewolucja, nie będziemy już mogli się cieszyć, że jeszcze u nas nie jest tak źle, jak w Iranie. Boję się, że oni pójdą do przodu, a Polska stanie się punktem odniesienia religijnego fundamentalizmu.
I w tym momencie ciszę się tylko w duchu, że zanim nastał PISlam, zdążyłam skorzystać ze swojego prawa do wychowania swoich dzieci według własnych poglądów, a także według ich osobistych potrzeb. Wychowałam je na genderystki i czynne przyjaciółki odmieńców wszelkiej miary z LGBT na czele. Od ideologii katolickiej oraz innych sekciarskich teorii trzymają się bardzo daleko. Szkoda, że dziś się gada o wolności i normalności, a prawdziwą wiedzę o świecie polskie dzieci będą musiały zdobywać na tajnych lekcjach w piwnicach. Jeśli to ma być normalność, to ja się natychmiast zgłaszam do psychiatryka.



Smutny obrazek powyborczy. ( Tekst z dnia 20 listopada 2019 roku.)


Z wyroku TSUE mówiąc szczerze nie zrozumiałam nic. Język prawniczy jest dla mnie ciągle czarną magią. Bardzo się cieszę, że bardzo szybko sędziowie Justitii przetłumaczyli mi to z polskiego na polski. Rząd PIS nie zrozumiał wiele więcej, ale oni się do tego nie przyznają. Oni udają, że zrozumieli to, co chcieli usłyszeć. Nawet bezczelnie twierdzą, że wyrok jest dla nich korzystny.
Z samego wyroku jestem zadowolona w połowie. Wolałabym, by była konkretna informacja, że KRS został wybrany nielegalnie. Odesłanie rozstrzygnięcia z powrotem do Polski nie daje nam gwarancji, że zostanie ono uczynione zgodnie z literą prawa. Po pierwsze, TSUE nakazał, by w tej sprawie wydał wyrok Sąd Najwyższy, a PIS zrozumiał, że to PISowski TK ma sprawę zrewidować. TK, czyli Pisowska Przyłębska, PISowska Pawłowicz, PISowski Piotrowicz. Czy ktoś ma jakieś wątpliwości co do treści wyroku? Może także zdarzyć się tak, że PIS będzie tak długo grał na czas, aż w SN prawdziwych sędziów zastąpią PISowskie, partyjne mątwy. Ale najważniejsze jest to, że PIS udowodnił już raz, że nie ma zamiaru respektować żadnych wyroków wydawanych przez polskie sądy. Może być także tak, że zarówno SN jak i TK wydadzą dwa, sprzeczne ze sobą wyroki. I znowu będzie cyrk. Ten kraj bez cyrku nie istnieje.
Expose krzywejmordy, zgodnie z założeniem nie słuchałam. Nie mam po prostu już siły na tak wiele kłamstw w jednym miejscu w tym samym czasie. Przeżyłam komunę, nasłuchałam się tych bzdur już dosyć. Tej świetlanej przyszłości roztaczanej przed nami z trybuny w momencie, kiedy w sklepach na półkach stał tylko ocet, a kiełbasa bywała tylko w sklepach dla bogatych. Odkurzałam, sprzątałam, prałam, a urządzenia domowe skutecznie zagłuszały te kłamstwa. Raz na jakiś czas przemknęłam obok telewizora i docierały do mnie przypadkowe obrazy i słowa. Wszyscy siedzieli grzecznie, jak na kazaniu i błądzili myślami gdzieś daleko. A gdybym ja było opozycją, nagrałabym na swój telefon taki śmiech, jaki często słychać w sitkomach i po każdym zdaniu rozlegałby się po sali gromki śmiech, coraz silniejszy i coraz głośniejszy, gdyż śmiech, jak wiemy bywa bardzo zaraźliwy. Obserwując sale obrad zauważyłam, że tylko jeden pilny poseł uważnie słuchał i robił notatki. Tylko jeden...nie przyszedł na sale z gotowym przemówieniem, a naprawdę zamierzał się odnieść to słów Morawieckiego. Tak, tak, to był Kosiniak-Kamysz. Miał też świetne, bardzo merytoryczne i charyzmatyczne przemówienie. Czy WAS to nie wkurza, że jedyny człowiek, który naprawdę angażuje się w to, co się dzieje w Sejmie, nie jest z naszej bajki? A czy Kosiniak- Kamysz wie, że gdyby nie był taki „kościółkowy”, wygrałby wybory na prezydenta w przedbiegach? Bardzo mądrze mówił także Pan Zandberg, ale niestety, on stanowczo przewyższa inteligencją przeciętnego słuchacza i nie sądzę, by był rozumiany w społeczeństwie.
Ale prawdziwy smutek dopadł mnie dopiero później. Pierwsze, prawdziwe posiedzenie sejmu, debata nad mandatem nowego rządu. W ławach rządowych pusto, ale to mnie nie dziwi, PIS nigdy nie był zainteresowany tym, co opozycja ma do powiedzenia. Przerażające jest to, że cała sala sejmowa jest prawie pusta, a osoby przemawiające wygłaszają swoje słowa w przestrzeń. Jakieś niedobitki czytają gazety lub korzystają z tabletów. Panuje na sali atmosfera wielkiego znudzenia.
I czym się tak nasi drodzy, świeżo wybrani przez rzesze Polaków posłowie , czyn żeście się już tak bardzo zmęczyli? Biedna ta Polska, nikt o nią już nie dba. Pojedyncze jednostki prowadzą samotną walkę, ale kiedy mają przed oczami taki obrazek, pewnie wszyscy, jak ja, zastanawiają się: czy warto? Nic więcej dziś nie napiszę.







poniedziałek, 18 listopada 2019

...Ci wszyscy wasi przyjaciele... ( Tekst z dnia 18 listopada 2019 roku)


Wszyscy zgodnie twierdzą, że ze względu na taki, a nie inny układ sił, ta kadencja sejmu i senatu będzie bardzo ciekawa. A ja się obawiam, że będzie równie, jeśli nie bardziej obrzydliwa, niż poprzednia. Piszę to, bo już dziś od rana mnie skręca, na samą myśl, że jutro Morawiecki będzie wygłaszał swoje kolejne, obrzydliwe i kłamliwe expose. Nigdy w życiu nie myślałam, że mój organizm zacznie tak reagować na politykę. Ja, obserwator polityki z zamiłowania, od czasów słynnego „pomożecie”, a może jeszcze wcześniej( towarzysza Wiesława też pamiętam), nie mogę zdzierżyć PISu i to, co kiedyś budziło we mnie podniecenie, oczekiwanie, by wreszcie włączyć telewizor i zobaczyć, „co nowego”, w tej chwili mnie zwyczajnie odpycha. Jestem w czarnej dupie, bo nie potrafię odpuścić sobie komentowania bieżących wydarzeń, a jednocześnie krew mnie zalewa, że by komentować, muszę to oglądać.
Czasem bywa tak, że polityk, który otrzymuje władzę, niezależnie od posiadanych poglądów, idzie do władzy z dobrą wolą służenia krajowi i ludziom i składając ślubowanie, wygłaszając expose, mówiąc orędzie, jest szczery. Dopiero później władza go demoralizuje i dobro zamienia się w zło. Ale rzygać się chce na samą myśl, że znowu usłyszymy pełne frazesów przemówienie Morawieckiego na inaugurację działań nowego rządu, wiedząc, że jest to pozer bez skrupułów.
Rządząc przez 4 lata na szkodę Polaków, kłamiąc i manipulując wyborcami, składa kolejne obietnice pracy dla dobra ogółu. To jest podwójnie obrzydliwe. To nas po prostu obraża.
A my i opozycja w ławach sejmowych?, będziemy siedzieć, milczeć i grzecznie słuchać tych kłamstw. Może będzie jakaś mikroskopijna dyskusja, jakieś głosy rozsądku. Ale każdy, kto wchodzi na mównicę będzie doskonale wiedział, że jeśli powie o jedno słowo za dużo, to go po prostu wyłączą, a premier już jest wybrany, bo prezes tak wskazał. Czy posłowie czują się z tym dobrze wiedząc, że wykonują pracę całkowicie niepotrzebną i że są po prostu bezsilni? Czy mandat, który oznacza wyłącznie immunitet, jest wart dumy z bycia posłem? Wszystkim, poza PISem po prostu współczuję, ponieważ sejm polski jest od czterech lat miejscem upokarzania przeciwników politycznych, plucia w twarz im i ich wyborcom, haniebnym zwycięstwem siły nad rozumem. I wiem, że także ja muszę nastawić swoja gębę do bicia i, co najgorsze, że nie mogę oddać. Bo moje słowa gdzieś giną i milkną, zanim naprawdę trafią do adresata. Służby państwowe nie są w stanie uchronić Beatę Szydło przed podawaniem ręki bandytom, ale skutecznie blokują słowa prawdy, by się nie wydostawały spod opozycyjnego, rebelianckiego podziemia. Te słowa krążą między nami, między myślącymi tak samo, a więc tracą swój sens nie ucząc nikogo niczego. Są wypuszczane na światło dzienne tylko wtedy, kiedy mogą być użyte jak przykłady mowy nienawiści, oczywiście pozbawione kontekstu.
Ale skoro już wspomniałam o Beacie Szydło, którą obserwuję na tt, aż się wzruszyłam czytając jej wpis, że nie rozumie, co komu zrobiła, że jest tak bardzo atakowana odkąd przestała być premierem. Zastanawia się, dla kogo jest taka groźna???!
Niech sobie pani nie pochlebia! Pani, jak większość z nas, już nic nie może, została pani odesłana do Brukseli, gdzie normalni politycy pokażą pani, co to znaczy być bezsilnym.
Pani Beata Szydło nazwała reportaż o jej spotkaniu w Rydlu z grupą bandytów obrzydliwym kłamstwem. Co było kłamstwem pani Szydło?, że to spotkanie nie było przypadkowe? W tym reportażu nie ma ani jednego złego słowa, ani jednego zarzutu w pani kierunku, a wiele słów o bezczelności przestępcy, który wykorzystał przypadkowe spotkanie z politykami. Reszta to prawdziwy, autentyczny film pokazujący, jak podajecie ręce przestępcom i robicie sobie z nimi selfie. A pani tak zareagowała i tak się tłumaczy, jak tylko winni się tłumaczą...Chce pani powiedzieć, że tam pani nie było? Tylko kto? Sobowtór? Nie zbudowano (w TVN) od razu wokół tego spotkania otoczki pani przestępczych kontaktów, a wy? Wy z posiadania jaguara potraficie zrobić najważniejsze info pieprzonych „wiadomości”, zupełnie, jakby posiadanie dobrego samochodu, czy w ogóle bycie zamożnym, było w Polsce przestępstwem. Mnie to przypomina prymitywne myślenie komunistów rosyjskich z początku poprzedniego stulecia. To oni uważali, że posiadanie prywatnych dóbr jest przestępstwem wobec społeczeństwa, a bogaty człowiek nie może być z natury dobry. I przemierzając Polskę za hitlerowskim wojskiem niszczyli wszystko, bo uważali, że jest niemieckie, albo post-kapitalistyczne. Sto lat minęło, a w mentalności takich polityków, jak pani Szydło i jej obóz niedouczonych harcerzyków, a także ich wyborców, ta sama mentalność króluje.
Mogłabym tu mówić jeszcze długo, o reformach, które mają zapewnić jako taki spokój finansowy Morawieckiemu do wyborów prezydenckich. To jest kolejna data, do której ten rząd i ta władza będą udawać, że jesteśmy krajem mlekiem i miodem płynącym. Potem, już nie będzie musiała. Kolejne 4 lata rządzenia bez żadnych ograniczeń i oporów to wystarczająco dużo, by złapań za mordę społeczeństwo.
Ale to przerzucanie pieniędzy z jednej skarbonki do drugiej, to zatykanie dziur i gaszenie nowych pożarów, osobom trochę starszym przypomina początki upadku komuny. Bo w końcu wszystkie źródła z pieniędzmi wysychają.
Ci, którzy się modlić potrafią, niech się modlą żarliwie, by krach, który zbliża się wielkimi krokami nastąpił jeszcze za rządów PISu. Może wtedy chociaż na chwile ludzie się opamiętają. Ale nie liczę, że zmądrzeją na dobre. W końcu, to nie jest nasz pierwszy raz, kiedy złoty róg nam się gdzieś gubi i musimy zadowolić się sznurem.



środa, 13 listopada 2019

Polska jest jedna? A od kiedy? ( Tekst z dnia 13 listopada 2019 roku)


Trochę nas wczoraj potrzymali w niepewności. Trudno było doczekać do tej 16-tej, kiedy się zbierze Senat, a tam jedna procedura za drugą, lansik Dudy, ślubowania... O 18:35 wyszłam z psem. Było już po głosowaniu, a zarządzona 20-to minutowa przerwa zakończyła się dawno. Po prostu nie wytrzymałam! Ile czasu, można kurwa przeliczać 100 kartek. Ale kiedy wróciłam, liczyli nadal, a napięcie było tak wielkie, że aż trudno było oddychać. Aż wreszcie wyniki. Jest! Nikt się nie złamał, nikt się nie wyłamał, pomimo obiecywanych przez PIS złotych gór, a także pomimo gróźb. Wręcz przeciwnie. To posłanka niezależna, teoretycznie związana z PISem oddała głos nieważny. Mina Karczewskiego wynagrodziła nam cały ten zakręcony dzień. No cóż Panie senatorze, miło jest przegrywać, kiedy się nie może powtórzyć głosowania?
Ktoś napisał, że na marszałka Senatu kandydowało dwóch lekarzy, dwóch chirurgów, dwóch facetów, ale ja różnica klasy. Dokładnie! Zupełnie inna półka. Nie znałam wcześniej Pana Profesora Grodzkiego. Ale w 5 minut mnie do siebie przekonał. I miło, że został wybrany właśnie on, a nie jakiś zatwardziały i znany polityk. Bardzo mnie to wczoraj wzmocniło, bo to dowód, że gdzieś, pod polityczną skorupą opozycja ma ukrytych ludzi z jajami, charyzmatycznych, kulturalnych i konkretnych. Zakochałam się politycznie od pierwszego wrażenia.
Ale zanim przyszedł ten miły moment naszego!!! zwycięstwa, cały dzień wystawiano nasze zdrowie na wszelkiego rodzaju próby. Zafundował nam to nowo wybrany Sejm.
Zawsze zastanawiałam się, kogo najbardziej nie trawię z PISowskiego chlewika. Na podium zawsze stał Błaszczak, ale także Brudziński za bezczelność, Kępa za styl przekupki, Pawłowicz za niechlujstwo, Kaczyński za podłość, Duda za brak charakteru i tak dalej i tak dalej. Każdy po kolei, kto akurat w danym momencie przemawia budzi moje obrzydzenia. Czytałam wiele opinii na temat wczorajszych wystąpień Macierewicza i Dudy.
Na początku zdawało się, że chociaż dziś będzie spokojnie. Pan Macierewicz normalnie wszedł ma marszałkowski podest, Przywitał się, a nawet bez pomyłki i ze spokojem trzy razy walnął laska o podłogę. Niestety, już podczas powitalnego przemówienia wszystko wróciło do normy. Marszałek senior pomylił mównicę sejmową z amboną, albo nagle się poczuł, jak na imieninach u ojca inwestora. Przestał mówić o Polsce, o roli Parlamentu, który powinien reprezentować wszystkich Polaków. Od razu z góry, bez pytania kogokolwiek o zdanie, pojechał wątpliwą polską chrześcijańską tradycją, genderem i czystkami ideologicznymi. Ale kiedy zaczął mówić o Konstytucji, to mi się już na dobre zapaliła czerwona lampka. Czyżby za słabe leki zaaplikował mu Kaczyński? I znowu cały czar tej uroczystości prysł i wszyscy się obudziliśmy przypominając sobie, gdzie jesteśmy i w jakich ramach czasowych. Panie Macierewicz! Larum grają! Papierz dąży do tego, by żonaci faceci mogli składać śluby kapłańskie i zakonne. Nie ma żadnych przeszkód, by tam się pan zgłosił! W pana wieku, to już bym panu odpuściła seminarium. Za szczególne zasługi, jak dla mnie, mogą razu dać panu czerwoną czapeczkę. I wtedy będzie pan mógł dalej tak pierdolić, jak wszyscy pańscy przyjaciele w czerwonych czapeczkach! Tu jest Sejm Rzeczpospolitej, nie kurwa jakiś odpust u Rydzyka!
Czy Pan Macierewicz mnie zdenerwował? Trochę, może...w kontekście, że to był dzień po narodowym święcie, które już od dawna przypomina raczej kościelną procesję, na której młodzi, niewinni ludzie z rodzinami przeszli ulicami Warszawy z kurwami, chujami i jebaniem na ustach. Wszystko ku chwale Ojczyzny, matki boskiej, w obronie chrześcijańskiej kultury. Słownictwo wprost zapożyczone ze starego testamentu. W tegorocznych zachowaniach marszu narodowców nic mnie właściwie już nie zdziwiło. Rok w rok te same hasła i ci sami głupcy. Nadzieje budzi to, że marsz był co najmniej o połowę mniejszy od tego w zeszłym roku. Nie zaskoczyły mnie także przed-marszowe przemówienia. Nienawiść, nienawiść, nienawiść i jeszcze nienawiść. I miłość, miłość, miłość do Watykańskich najeźdźców. I z tego wszystkiego uderzyło mnie tylko jedno zdanie wykrzyczane przez przewodniczącego marszu: Biskupi, nie bójcie się! My WAS obronimy!
Nie dziwcie się, że kościół robi w Polsce co chce! Nie dziwcie się, że złodziej arogant i pijak w sutannie czuje się w Polsce bezkarny, a inny ordynarny homofob, pewnie ukryty gej, dyktuje nam zasady moralne. Przecież nikt tego zdania nawet nie skomentował! Nawet nikt nie zauważył, że pewna grupa Polaków manipuluje tłumem, by zapewnić bezkarność pedofilom.
Tak więc wróciliśmy do codzienności, zarówno na ulicy, jak i w Sejmie, warunki będzie nam dyktować fundamentalizm chrześcijański, a nie prawo i KONSTYTUCJA.
Biedna ta Polska bardzo, szczególnie, kiedy ma takiego prezydenta, który zmienia oblicze w zależności od warunków. Nie trudno się domyślić, że zmiana o 180 stopni charakteru przemówień Andrzeja Dudy, związana jest z kampanią wyborczą.
Mówiąc szczerze, Duda mnie wczoraj co najwyżej rozśmieszył. Ja się chyba uodporniłam na Dudę. Podejrzenie, że jego przeciwniczką w wyborach będzie Pani Kidawa- Błońska sprawiło, że musiał zrezygnować z retoryki „zwarcia”, na rzecz głoszenia pokoju i pojednania. Zbladł przy tym bardzo, bo chyba w głoszeniu pokoju nie czuje się zbyt mocny. A kiedy wyskoczył do posłów z wyciągniętą dłonią na zgodę, parsknęłam śmiechem. Uściskał dłoń Schetyny, Kamysza, ludzi lewicy...Kurwa, kto by przypuszczał ile można zrobić dla utrzymania stołka pod dupą?! Ile można zrobić, żeby przez następne 5 lat pozostawać NIKIM.? Jedno, co pozytywne wynikało z tego przemówienia, to fakt, że Andrzej Duda, ku swojemu zaskoczeniu zrozumiał po 5 latach, że...Polska jest jedna, co z radością wszystkim ogłosił. A od kiedy, panie prezydencie? Kiedy pan zmienił zdanie? A co z dojną Ojczyzną?, pójdzie w zapomnienie, czy powróci po wyborach?
I tu zmierzam powoli do konkluzji. Po tych czterech latach oglądania tych fałszywych mord w swoim telewizorze, wcale mnie nie skręca, kiedy widzę Kaczyńskiego, zobojętniał mi też Duda, a reszta nie pokazuje się na tyle często, bym mogła się nabawić wrzodów na żołądku.
Ale kiedy wczoraj na mównicę wszedł Mateusz Krzywamorda, od razu miałam skręt kiszek. Jest chyba najgorszą polityczną gnidą ostatnich 4 lat. No, ten potrafi człowieka wkurzyć. Każde, dosłownie każde słowo to kłamstwo. Sukces goni sukces, manna leci z nieba, kraj płynie mlekiem i miodem i wszyscy nas kochają. A do tego wszystkiego rząd dobrej jebanej zmiany dołożył pieniędzy! o kilkadziesiąt procent na służbę zdrowia, szkolnictwo i kulturę. No to gdzie kurwa są te pieniądze, bo chorzy w szpitalach jedzą chleb ze smalcem i ogórkiem na śniadania, nauczyciele przymierają głodem, a kultura zamienia się w jedno wielkie disco-polo, spychając na margines ambitnych i wartościowych twórców. Może tak naprawdę te fundusze dbają o zdrowie wyłącznie ojca Rydzyka, o jego uniwersytet dla nawiedzonych i niemotów, którzy nie dają sobie rady na innych uczelniach, a kulturę się uprawia wyjąc pieśni kościelne na pielgrzymkach?
Nikt mnie tak nie doprowadza do szału, jak Morawiecki.., zapluta, zakłamana morda! A to, jak potraktował wczoraj Panią Witek, jak ignorował jej prośby i uwagi, to jest po prostu poniżej wszelkich granic! Żadnego szacunku do kobiety, żadnego szacunku w końcu do drugiej osoby w państwie! Nawet się chuj nie odwrócił, by powiedzieć przepraszam!, przepraszam, ale muszę dokończyć. Po prostu ją spuścił w kiblu publicznie! Kultura porażająca! Skąd się takie indywidualności, wykształcone, z dobrych domów, a chamstwo pełną gębą, skąd oni się biorą i to w takich ilościach?
Nawet sobie nie wyobrażam, że ten kłamliwy pajac będzie mi wyzierał z telewizora przez kolejną kadencję!, będzie nas jeszcze 4 lata powalał swoimi wystąpieniami.
Trudny był wczorajszy dzień, ale go szczęśliwie przetrwaliśmy. Mam wrażenie, że będziemy te dni po prostu liczyć i z każdego z nich się cieszyć. Bo Polska jest jak pacjent w śmiertelnej chorobie, dla którego każdy dzień, kiedy jeszcze utrzymujemy przewagę w Senacie, kiedy nikt nie zdradził, nikt się nie dał kupić, jest po prostu bezcenny.
Na zakończenie chciałam serdeczni podziękować wszystkim tym posłom, którzy ślubowali wczoraj licząc na swoje własne siły, nie oddając się w strachu, że sami nie podołają zadaniu, w ręce jakiegoś boga. Szczególne dziękuję tym, które odważyli się w tym siedlisku żmij ślubować na KONSTYTUCJĘ. Jestem dumna, bo wśród tych, którzy nie wzywali boga na daremno, większość stanowiły kobiety. Teraz jestem pewna, że to do nich będzie należała przyszłość.





sobota, 9 listopada 2019

Kształt maski. ( Tekst z dnia 9 listopada 2019 roku)


Miałam to wrzucić dopiero jutro. Mam świadomość, że nie ma takich słów, które by mogły podziałać. Ale piszę to wszystko już dziś, bo zawsze trzeba ludziom dać czas i szansę na myślenie.

Jeśli jesteś patriotą, nie pójdziesz na marsz niepodległości, nie zapalisz czerwonych flar, nie okażesz nienawiści, nie znieważysz nikogo...
Znam Cię bardzo dobrze. Ty, człowieku należący do ONR-u, do Młodzieży Wszechpolskiej lub do innej narodowej organizacji. Nie było Ci w życiu lekko. Może byłeś nieśmiały, może biedniejszy od innych. Zawsze na końcu stawki, w ostatnim szeregu, wyśmiewany lub pokazywany palcami. A potem przyszła dorosłość. Zbyt szybko się zakochałeś, zbyt szybko spłodziłeś dziecko. Nie sprawdziłeś się jako ojciec. Nie umiałeś zdobyć pieniędzy na utrzymanie rodziny. Może zacząłeś pić, może ćpać, a może trafiłeś do więzienia. Zupełnie, jakby to wszystko działo się obok Ciebie, jakbyś nie miał na to wpływu. Żyłeś na ulicy, byłeś na dnie. I nagle ktoś Cie odnalazł. Jesteś pewny, że to ręka boga. Nagle ktoś pokazał Ci inny świat. Wyciągnął Cię z dna, dał jeść i pić. Wysłał Cię na odwyk. Nauczył Cię żyć od nowa...
I ta historia mogłaby się bardzo dobrze skończyć, gdyby nie ta ręka boga, która nie jest bezinteresowna. Nie, nie powiem Ci, żebyś przestał się modlić, bo jeśli to jest jedyna nić, która Cie trzyma na powierzchni, to nigdy jej nie puszczaj. Każdy ma jakąś wiarę i jakąś nić, jakąś belkę, której się trzyma, by płynąć przez życie, jakąś ostatnia deskę ratunku...
A może Twoja historia była zupełnie inna. Może jesteś z tak zwanego dobrego domu. Może tylko, Twoi rodzice byli ciągle zajęci i zawsze faworyzowali Twego brata lub siostrę. Bo lepiej się uczyli, bo nie było z nimi kłopotów, bo byli posłuszni. A Ty, Ty nawet nie jesteś pewien, czy kiedykolwiek Cię kochali. Oni potrafili tylko pracować, by niczego rodzinie nie brakowało, a mimo to dom był zawsze zimny i pusty. Szukając akceptacji, rodziny i zrozumienia, trafiłeś dokładnie w to samo miejsce, co tamten ćpun lub alkoholik. Ktoś Ci podał pomocną dłoń, ktoś w końcu został Twoim przyjacielem, zaakceptował Cię, dał Ci poczucie godności i własnej wartości. Stałeś się częścią grupy, częścią armii, odnalazłeś swoje miejsce. I już nie musiałeś udawać, że jesteś kimś innym. Nie musiałeś już robić nic. Twój guru nauczy Cie przecież wszystkiego... Powie Ci nawet, że Hitler napadł na Polskę tylko po to, żeby zatrzymać czerwoną zarazę i że to nie my żydów, a żydzi pomagali Niemcom nas mordować. Tylko skoro byli tak przydatni, to dlaczego Hitler ich tylu spalił? Ale Ty przecież zostałeś cudownie uwolniony od własnego zdania, nie musisz się nad tym zastanawiać... Twój guru nauczy Cię, że jesteś panem świata, że kobieta, którą obdarzysz miłością musi być skromna i cicha i wszystko robić dla Ciebie, że zwierzęta nie mają uczuć i są tylko po to by Ci służyć, że możesz je bezkarnie zabijać i to się podoba bogu.
Tak, człowiek jest istotą stadną. Poza stadem nie umie żyć. Potrzebujemy grupy, która nas akceptuje. Za gram miłości sprzedajemy duszę fałszywym prorokom.
Pozwalamy się oślepić i wyrwać sobie z czaszki mózg. Taka jest prawda o większości z WAS. Zostaliście odnalezieni w chwili słabości, zmanipulowani i wykorzystani. Każdy objaw zdrowego rozsądku tłumią hasła o patriotyzmie i woli oddania życia za boga i Ojczyznę. Tylko tej wojny nigdzie nie widać na horyzoncie.
Nawkładał Ci ktoś do głowy pustych, bezsensownych słów, które po prostu mącą Ci myśli. I nie wiem, czy jest jeszcze dla Ciebie jakiś ratunek. Moment, w którym się przekonasz, że zmarnowałeś życie, kiedy poczujesz, że to w czym uczestniczysz jest po stokroć gorsze, niż wóda, narkotyki i kraty, że ludzie, którzy Cię otaczają nigdy nie zastąpią ci matki odgarniającej kosmyk włosów spadających na twarz, będzie momentem strasznym.
Rozumiem Twoją drogę. Rozumiem, co zaprowadziło Cię tam na ulicę, założyło ci maskę na twarz, dało flary do ręki i kazało krzyczeć: Raz sierpem, raz młotem... I nie będę Cię namawiać, żebyś się obudził, bo wiem, że Ci się wydaje, iż nie masz dokąd uciekać.
Ja ludziom zawsze radzę, by nikomu nie wierzyli, nikomu nie ufali, że ich autorytetem, ich guru powinien być ich własny mózg. Tylko tyle, że dla niektórych ludzi jest już po prostu za późno. Ty, chłopcze ( dziewczyno) z dobrego domu, gdybyś był patriotą robiłbyś coś dobrego dla swojego kraju. Wyjść na ulicę i obrażać ludzi jest łatwo, tylko co z tego wynika dla Twojej ukochanej Ojczyzny. Gdybyś był patriotą, nie chciałbyś by w Twoim kraju była wojna, żebyś Ty mógł spektakularnie i bohatersko zginąć, na złość swojej matce, która nigdy nie miała dla Ciebie czasu. Naprawdę chcesz jej to zrobić, chcesz zginąć, przysporzyć łez, by zobaczyła! Naprawdę myślisz, że Cie nie kochała?
A Ty, uratowany przez ORGANIZACJĘ były pijaku, były ćpunie, były przestępco...gdybyś był patriotą, znalazł byś pracę i nie pozwolił, by Twoja Polska, płaciła za Ciebie alimenty. Być może trudno jest znaleźć pracę z Twoją przeszłością, ale zawsze możesz zgłosić się do misji humanitarnej, jako woluntariusz. Miałbyś dach nad głową, wikt i opierunek, zobaczyłbyś jak wielkie nieszczęścia dotykają ludzi, a oni nie staczają się na dno, jak TY. Odzyskałbyś poczucie własnej wartości i twarz, a wtedy łatwiej byłoby co znaleźć pracę.
Powiedziałeś mi, że masz bardzo prawicowe poglądy, ale zagłosowałeś na PIS, bo Twoje dziecko po raz pierwszy pojechało nad morze na wycieczkę szkolną i ma nowy piękny plecak, kupiony za 500+. A czy chociaż raz w życiu zastanowiłeś się, skąd się biorą pieniądze? Czy wiesz, że ta wspaniałomyślna partia, która zrobiła tyle dobrego dla Twojego dziecka, zabrała dotacje do leków dla dzieci po przeszczepach, że nie chce sfinansować tych dosłownie kilkudziesięciu zagranicznych operacji, które jakiemuś dziecku mogłyby uratować życie? W czym te chore dzieci są gorsze od Twojego dziecka? Czy ich życie jest mniej ważne, co plecak i wycieczka? Czy nie są Polakami? Czy miłość do Ojczyzny nie oznacza także miłości do Polaków? Jedyną różnicą między rodzicami tamtych dzieci, a Tobą jest taka, że ich jest mało ( wyborców), a tych odbierających 500+ ( wyborców) są miliony. Tanio się dałeś kupić, kładąc na szalę życie innych.

Prawdziwy Polaku, szanuję Cię. Wiem, że miejsce w którym się znajdujemy nie zawsze jest naszym wyborem. Ale uwierz mi, gdybyś był patriotą, nie byłoby Cię 11 listopada na tej ulicy. Nie wykrzykiwałbyś tych podłych haseł, nie zakrywał twarzy.
Ale to Twoje życie. To Ty musisz zdecydować, czy chcesz je odzyskać. Sam musisz zdecydować, czy Ta ręka boga, która Cię wyciągnęła z dna, jest ręką miłosierną dla wszystkich, czy tylko dla wybranych. Czy bóg, który nauczył cie nienawidzić jest na pewno prawdziwy.., czy jest tylko kształtem maski, jaką noszą ludzie nikczemni.



czwartek, 7 listopada 2019

To samo nie przejdzie, jak grypa. ( Tekst z dnia 7 listopada 2019 roku. )


Wiecie, co sobie pomyślałam po ostatnim wystąpieniu Donalda Tuska?, że właśnie ktoś ogłosił, iż przegraliśmy wybory...
Następnego dnia wróciłam do domu z nadzieją, że usłyszę już nazwisko kandydata KO na prezydenta. Ale, jak widać, nie było planu „B”. Jak wiecie, Pan Tusk zrobił mnie przedwczoraj w banana. Cały mój przedwczorajszy tekst można bez żalu przerobić na papier toaletowy, a całe moje wymądrzanie potłuc o kant dupy.
Jeszcze sobie nie wyrobiłam konkretnego zdania na temat tej decyzji i tego, co ona zmienia na najbliższą przyszłość. W pierwszym momencie pomyślałam, że właśnie w pałacu prezydenckim strzeliły korki od szampana. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że cały obóz prawicowy panicznie się boi Donalda Tuska. Ale z drugiej strony, może się okazać, że całą swoją strategie podporządkowali walce z tym właśnie przeciwnikiem. A tu niespodzianka!, i jeśli kandydatką zostanie Kidawa-Błońska, to będzie im bardzo trudno znaleźć jej potknięcia i słabe punkty. Podobno w grę wchodzi także Rafał Trzaskowski. Jednak nie sądzę, by był to dobry pomysł. Po pierwsze dlatego, że w ogóle nie wiadomo, czy potencjalny kandydat zechciałby pozostawić realną władzę, jaką ma w Warszawie, na rzecz władzy pozornej i reprezentacyjnej. Wielu Warszawiaków mogłoby poczuć się zawiedzeni taką decyzją. Do tego dochodzi jeszcze LGTB, które stałoby się najważniejszym orężem na kolejne wybory i zniechęcenie do tak postępowego kandydata wyborców PSL. A z awarii warszawskiej oczyszczalni ścieków PIS zrobiłby zagrożenie ekologiczne dla całej Europy, katastrofę porównywalną z uderzeniem bomby atomowej. Atakowali by także w Trzaskowskiego z powodu tego chuja, który brał łapówki od deweloperów. Zapewne zrobiono by z niego najlepszego przyjaciela prezydenta Warszawy. A swoją drogą, kiedy widzę takiego idiotę, to przychodzi mi do głowy pomysł przywrócenia kar cielesnych, bo widać, że w innych sposób taka gnida niczego nie jest w stanie zrozumieć. Lać, drzeć pasy, solić, i patrzeć, czy równo puchnie! Może wtedy jakieś zawiązki rozumu i jakiś gram odpowiedzialności w tym zakutym łbie by się narodził.
Wracając jednak do wyborów. Nie widzę niestety na horyzoncie ani jednej osoby, która byłaby w stanie.., nie, nie wygrać z Dudą, ale znieść tę falę gówna szykowanego na wybory. Oczywiście pojemnik z brzydko pachnącymi newsami będzie mniejszy w przypadku każdego innego, niż byłby w przypadku Donalda Tuska, ale myślę, że po tylu latach wyzywania od złodziei, ciągania po komisjach śledczych, Tuska ma już tak grubą skórę, że nic się przez nią nie przebije. Inni, a szczególnie ich rodziny, mogą tego nie wytrzymać.
PIS wyraźnie szykował się na starcie z tym właśnie kandydatem. Świadczy o tym ilość gotowego hejtu, który wylał się na niego już w dniu ogłoszenia decyzji. TVP aż kipiała od ataków i kłamstw. Bo przecież morze nienawiści nie mogło się zmarnować.
Oczywiście, wiedziałam, że nazwą go tchórzem, dezerterem i że i tak obciążą winą Tuska, każdego innego kandydata, który stanie do walki z ich najmądrzejszym, najjaśniejszym, najbardziej uległym superprofesorem AD.
Było, minęło. Przynajmniej wiemy na czym stoimy i karawana życia musi toczyć się dalej. Przynajmniej będziemy mieli okazję się przekonać, czy istnieje życie bez Tuska. Czy jestem zawiedziona? Tak! Czy mam żal? Nie! Liczę tylko na to, że Donald Tusk, zgodnie z obietnicą, pomoże nam w kampanii. Jestem przekonana, że on wie, co trzeba zrobić, by wygrać.
Ja nie mogę się już po prostu doczekać. Nudzą mnie już te wrzuty PISu, które mają odwracać uwagę. Brakuje mi kampanijnych emocji i nowej nadziei. Niech to wszystko się wreszcie zacznie. Chcemy wiedzieć, kto będzie kandydował i za kogo mamy się bić. Od tego bardzo wiele zależy. a na pewno zależy wizja przyszłej Polski. Wielu ludzi nie wierzy niestety, by Kidawa- Błońska dała radę. Wielu uważa, że Polska nie jest jeszcze gotowa na kobietę w roli prezydenta. Wielu także stawia na miłego, młodego, wygadanego i poprawnego pod każdym względem Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ja osobiście go bardzo lubię. Lubię go, jako człowieka. Ale czy jego zwycięstwo zmieni w polityce to, co dla mnie akurat jest najważniejsze? Czy będziemy mieli kolejną prezydenturę na kolanach, a wszystkie uroczystości będą się nadal odbywać w kościele? Może nie będzie taki słaby wobec PISu, ale będzie mylił ewangelię z konstytucją w podobnym stopniu, co AD.
Nie będę już dłużej WAM dzisiaj truć, bo znowu coś powiem, a za 3 godziny okaże się, że wyszło dokładnie odwrotnie. To, co jeszcze w poniedziałek wydawało mi się niemożliwe, dziś jest już przeszłością.
Pozostało nam tylko czekać, na ruch KO i zrobić wszystko, by kampania była w miarę uczciwa. Pamiętajmy jednak, że my mamy tylko puste ręce, a PIS wszystkie narzędzia. My przez 4 lata nie stworzyliśmy sobie żadnego wolnego, obywatelskiego, politycznego medium, nie mamy struktur oporu społecznego, nie podjęliśmy żadnej realnej walki, poza kilkoma osobami, które niestety są samotnymi wojownikami.
Przez te 4 lata większość myślała, że PIS minie, jak przechodzi grypa. A teraz możemy się przekonać, że to jest choroba z powikłaniami, która może nas o wiele za dużo kosztować.



wtorek, 5 listopada 2019

Coś dziwnego w tym domu wariatów? ( Tekst z dnia 5 listopada 2019 roku)


Dla mnie możecie nadal zajmować się pierdołami. Możecie się okładać i targać za kudły w sprawach nieważnych. Możecie się bez opamiętania bić o Grzegorza Schetynę. Zupełnie, jakby była choćby minimalna szansa, że się możecie w tej kwestii dogadać. Wiadomo jaka jest sytuacja. Połowa Polski go kocha, a druga połowa nienawidzi. Ani ta miłość, ani ta nienawiść nie ma logicznego uzasadnienia. A dajcie Wy już spokój facetowi! Jest zwyczajnym, średnio ważnym politykiem, który ma swoje za uszami, ale także zasługi. Udało mu się poskładać rozpadającą się w 2015 roku Platformę. Myślę, że szła na dno. Ale to nie przekona tych, którzy go nienawidzą, bo go nienawidzą. Wiem, co mówię, próbowałam. Czy Grzegorz Schetyna startuje w wyborach prezydenckich? Nie?, to znaczy, że jest tematem zastępczym. W trakcie, kiedy jedni stoją za nim murem, a drudzy próbują go udusić, cieszy się tylko PISdecja, a zanim my się ogarniemy, Duda wygra wybory po raz drugi.
To samo z wczorajszymi nominacjami. Owszem, można o tym pogadać jeden dzień, bo wyobraźni nie starcza, by zobaczyć takie łachudry i fleje na tak zacnych stanowiskach. Ale, czego się żeście spodziewali? Tomasz Lis napisał wczoraj na tt, cytat dosłowny: „Jeśli Kurski może być prezesem TVP, Przyłębska może być prezesem TK, Banaś szefem NIK, skazany Kamiński szefem służb, to dlaczego Pawłowicz i Piotrowicz nie mogą być sędziami TK? Toż to dyskryminacja!”I ma chłop rację. W tym towarzystwie żaden uczciwy człowiek nie czułby się komfortowo. Dziś dowiadujemy się, że wariat smoleński, będzie marszałkiem seniorem. No cóż, czy to jest coś dziwnego w tym domu wariatów? I pamiętajcie, jeszcze wszystko przed WAMI. Jeszcze jest kilka osób, które nie zajęły wystarczających, proporcjonalnych do zasług stanowisk, a w rozdawaniu zaszczytów nie może ich PIS pominąć. Taki na przykład Sasin, czy Suski. A przecież zaraz będzie trzeba obsadzić szefa SN i rzecznika praw obywatelskich. Jeszcze więc wszystko przed WAMI! Nie ma co się pierdołami gorączkować. Nie zapominajcie, Polacy swój kraj sprzedali, dobrowolnie zagłosowali za życiem w domu wariatów.
Ale to nie znaczy, że WY, którzy wewnątrz siebie dokonaliście innego wyboru, macie się ze wszystkimi poddawać temu szaleństwu. A PIS kręci WAMI jak chce tymi informacjami dawkowanymi powoli, a także wszystkie bez wyjątku media, kręcą WAMI bez opamiętania. Wczoraj w TVN 24 to był właściwie cały dzień program specjalny i nie mówiło się o niczym innym, jak o nominacjach. Zaciskamy pięści w ekscytacji, a czas płynie. Jesteście czasami, jak tacy pijani kierowcy, którzy patrzą wyłącznie na to, żeby komuś w dupę nie wjechać, ale nie zauważają czerwonego światła na skrzyżowaniu. A potem jest bum! I PIS znowu górą.
Czas już byśmy powoli, bez chaosu, ale całkiem na poważnie zastanowili się nad wyborami, które nas czekają, a o tych, które były trzeba już zapomnieć. I w tej kwestii są trzy zasadnicze problemy: Prawybory wszystkich partii opozycyjnych i wyłonienie jednego kandydata, kandydat Koalicji Obywatelskiej i sposób prowadzenia kampanii.
Pomysł prawyborów w całej opozycji uważam za całkowicie poroniony z dwóch powodów. Nie sądzę, by elektorat PSL poparł, kandydata lewicy (jeśli by wygrał), a już w ogóle geja Roberta Biedronia. Pamiętajcie, że jest to elektorat, który bardzo często jeszcze wierzy w tęczowa zarazę. Nie sądzę także, by byli w stanie poprzeć opodatkowanie kościoła, jego rozdział od państwa i zmniejszenie wpływów. Eminencje na to nie pozwolą. Ci wyborcy pozostaną w domu. Nie sądzę także, by elektorat lewicowy upadł na kolana tylko dlatego, że prawybory wygra Kosiniak-Kamysz. Tak czy tak, tracimy bardzo dużą część elektoratu w obydwu wersjach. A skoro i tak ma wygrać kandydat KO, to po co się męczyć i robić prawybory? Lepiej wystawić osobnych kandydatów i już się zająć kampania wyborczą. Jest jeszcze jedna, niezwykle istotna rzecz. Jeśli opozycja wystawi jednego kandydata, a on przegra choćby o jeden głos z Andrzejem Dudą, nie będziemy mieli drugiej szansy. Po prostu znowu cały nasz trud pójdzie do kosza. Ale jeśli jeden z kandydatów przejdzie do drugiej tury, łatwiej będzie zmobilizować cały elektorat, przerzucić głosy pozostałych kandydatów, na zasadzie wybrania mniejszego zła. No i będą jeszcze dodatkowe 2 tygodnie na to, by przekonać wyborców, co przy małej różnicy może się udać.
Jeśli chodzi o kandydata KO, nie poganiałabym Donalda Tuska, by szybciej ogłosił swą decyzję. Myślę, że on ma swój plan i że on będzie dobry dla Polski, bo to jest jeden z najwybitniejszych polityków od czasu obalenia komuny. Tu oczywiście zawiodę wszystkie feministki, ale uważam, że Donald Tusk będzie jedynym kandydatem, który będzie w stanie zagonić Dudę w kozi róg i który kulturalnie zadepcze tego pasożyta i wbije go w ziemię. To będzie brudna i brutalna kampania wyborcza. PIS wyciągnie wszystkie, nawet najbardziej obrzydliwe brudy. I nie wyobrażam sobie w tej sytuacji pani Kidawy- Błońskiej, która jest po prostu za dobra, za kulturalna i za miła na taką potyczkę. Obawiam się, że dużo łatwiej będzie jej przychodziło nadstawianie drugiego policzka, niż odpieranie ciosów skuteczną ripostą, z której Donald Tusk słynie. Nie zapominajmy także, że Tusk jest doskonałym kandydatem, ze względu na swoje kontakty międzynarodowe i szacunek, jakim go cały świat obdarza, no może poza tymi, którym się dał we znaki, jak Orban czy Kaczyński. Tusk jest twardzielem, politycznym graczem z pierwszej ligi, a do tego potrafi być bardzo ludzki, rodzinny.
Oczywiście nie należy oceniać ludzi tylko po jednej z cech, jakie posiadają. Ale dla mnie bardzo istotną rzeczą jest stosunek człowieka do zwierząt. Kwaśniewski miał psa, Komorowski chyba dwa, Obama miał psa, a zdjęcia Donalda Tuska z jego ulubieńcem aż biją po oczach przywiązaniem i miłością z obu stron. Duda podobno lubi koty ( no bo co ma chłop powiedzieć w jego sytuacji), ale w pałacu zwierząt nie ma, chyba, że ja nie spotkałam się z taką informacją.
Bardzo bym chciała, by głową państwa, Polski, została kobieta. Byłaby to nowa jakość i pokazalibyśmy Ameryce, że jesteśmy bardziej postępowi od nich. Ale moim zdaniem, na te trudne czasy, idealnym kandydatem jest Donald Tusk. Byłabym zawiedziona, gdyby nie chciał swój specyficzny kontakt z Jarosławem Kaczyńskim zakończyć taką klamrą, nie podjął rękawicy i nie stanął w szranki. Tylko on ma wystarczająco dużo politycznej siły, by się nie ugiąć przed hejtem i by argumentami go zwalczyć.
To jest oczywiście mój pogląd i nikomu go nie narzucam. Mogę się mylić, bo jak wiecie, czasami się mylę, jak wszyscy.
Pewne jest tylko jedno. Możemy dać Tuskowi czas do początku grudnia, ale my musimy zabrać się do roboty już teraz. Ogłosić zawieszenie broni wśród opozycyjnych partii, wyznaczyć szefów kampanii ( i tu widziałabym Panią Małgorzatę Kidawę-Błońską). Nakreślić jakiś plan, wyznaczyć zadania i zacząć od zaraz pracę u podstaw. To oznacza, że musimy wyjść z wielkich miast i na piechotę z prawdziwą wiedzą o Polsce dotrzeć tam, gdzie ludzie tej wiedzy są po prostu pozbawieni. Nie zwalajmy wszystkiego na polityków, na Kukiza, Basię Nowacka, Kosiniaka-Kamysza, czy Schetynę. Musimy się nauczyć, że to nie oni powinni decydować o naszym życiu, a to my powinniśmy decydować o ich miejscu w historii. Dajmy głos na normalność, jeśli nie chcemy się godzić na dalsze życie w domu wariatów. I nie mam tu na myśli szpitala dla chorych psychicznie, gdyby ktoś znowu się przyczepił, że obrażam ludzi.



poniedziałek, 4 listopada 2019

Czyńcie sobie Polskę poddaną... ( Tekst z dnia 4 listopada 2019 roku.)

W związku z koncepcją, że zamierzam podczas tej kampanii prezydenckiej wracać do moich postów sprzed 5 lat, myślałam wczoraj z czułością o Krystynie Pawłowicz. Stwierdziłam, że skoro już nie jest posłem, nie będę do niej wracać i pozostanę przy tym jednym, jedynym liście stworzonym na początku mojej kariery pisarskiej. A tu wracam dzisiaj do domu i widzę na pasku dwa nazwiska Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz i wielkie poruszenie w studiu TVN 24. W pierwszej chwili pomyślałam, że może spotkało ich jakieś nieszczęście, satelita im na łby spadła, albo zmarli z przedawkowania substancji niebezpiecznych, które sobie zaaplikowali z żalu po utracie miejsc w sejmie. Ale moja cicha, aczkolwiek podła nadzieja trwała krótko. Nawet nie zdążyłam się naprawdę rozmarzyć, kiedy doszło do mnie, że te dwie osoby i trzecia, mniej znana ale też pisiorka, mają być nominowani na członków TK.
Zagotowało się w WAS po takim info? We mnie zagotowało się bardzo. Krótka była nasza radość z faktu, że suweren nie wybrał Piotrowicza, a prezes miał już dość niewyparzonej gęby Kryśki i odesłał ją na zasłużoną emeryturę. Partia PIS nie zrobi swoim krzywdy, jakiś stołek się znajdzie dla każdego. Mogłabym powiedzieć, że te kandydatury, a szczególnie dwie pierwsze, bardzo dobrze charakteryzują obecny TK. Piotrowicz, który uważa, że jest bohaterem walki z komunizmem, a tak naprawdę był zasłużonym i lojalnym członkiem partii PZPR i Krystyna Pawłowicz, o której można by powiedzieć wiele, ale wystarczy dla przykładu zacytować jeden z jej ostatnich wpisów na tt, że "ochrona środowiska jest wyrazem eko-terroryzmu i przeczy biblijnej zasadzie czynienia sobie Ziemi poddanej". Wiecie co?, w tym TK brakuje jeszcze tylko ojca dyrektora lub, jak niektórzy mówią: ojca inwestora, by trybunał przestał być konstytucyjny, a zaczął być biblijny. Co jeszcze może nie byłoby całkowitą katastrofą, gdyby nie zmodyfikowana przez kościół katolicki wersja "starego testamentu". Tak oto, dzięki waszym głosom, PIS "czyni sobie poddaną Polskę"
Mam nadzieję, że opozycja nie zgłosi swoich kandydatów, do tego dziwnego tworu, który już nie jest żadnym trybunałem. Dla normalnych ludzi, patriotów, kandydowanie w tym samym konkursie, co Pawłowicz i Piotrowicz, jest uwłaczające godności.
Miałam dziś napisać o kandydatach na prezydenta i zostawić na chwilę przeszłość patrząc do przodu. Ale wiadomość o kandydatach zwaliła mnie z nóg. I tu, właśnie w tym miejscu zaczynają się pojawiać pierwsze skutki wyboru, jakiego dokonaliście 13 października. Mogliście wyrwać zęby krat i mury mogły runąć. Ale dokonaliście innego wyboru i jeszcze nie zebrał się Sejm na pierwsze posiedzenia, a mury rosną, rosną, rosną... Możecie już tylko się przyglądać. Pomiędzy jednymi a drugimi wyborami, politycy zabierają WAM głos i nic nie możecie zrobić.

Stary list do Kryśki, jeśli ktoś sobie chce przypomnieć:http://wilma.listygoplany.com/2017/12/do-posanki-krystyny-pawowicz-refleksja.html


niedziela, 3 listopada 2019

Najemnicy dobrej zmiany. ( Tekst z dnia 3 listopada 2019 roku)

Nie za bardzo lubię wracać do przeszłości. Swoje błędy rozpatruję szybko i staram się wyciągnąć z nich naukę. Niestety, życie prywatne to jedno, a polityka to drugie. O, ona nam nie pozwala patrzeć tylko do przodu. Cały czas musimy na plecach czuć oddech przeszłości. Czasami jest to po prostu historia, a czasami ostatnie kilka lat. Lat dobrych lub złych.
A Wy, jak oceniacie ostatnie lata? Czy na pół roku przed kolejnymi wyborami prezydenckimi, nie macie gęsiej skóry, przypominając sobie to, co się działo 5 lat temu?
Dla mnie to właśnie wtedy się wszystko zaczęło. Zobaczyłam Polskę, zobaczyłam obywateli takich, jakimi jeszcze nigdy ich wcześniej nie widziałam. Przeżyłam szok, którego nigdy nie zapomnę. Obrzydliwa, brudna kampania, kłamstwa, wulgarne memy, agresywne komentarze. Coś, co było dla mnie zupełnie z innej planety, z innej rzeczywistości, z kultury, której nie znałam, a na pewno z niej nie pochodziłam. I to zwycięstwo, zwycięstwo Andrzeja Dudy, faceta, który stał po tej ciemnej stronie, który dzięki tej kampanii pozbawione granic moralnych przekonał do siebie Polaków, to było po prostu niewyobrażalna klęską przyzwoitości.
Byłam naiwna, jeszcze nie słyszałam o farmach trolli, o zorganizowanym hejcie. Byłam także przekonana, że człowiek kandydujący na stanowisko głowy państwa, nie może mieć nic wspólnego z poniżaniem, wyśmiewaniem i okazywaniem pogardy swojemu przeciwnikowi. O, jaka ja byłam naiwna! Jaka stara, taka głupia. Zaraz po wyborach napisałam jeden z moich pierwszych listów. Skierowałam go do Andrzeja Dudy. Dałam mu szansę, jak to się mówi: Każdy na nią zasługuje. Ale on niestety jest wyjątkiem. Nie zasługiwał. Skoro to od niego się wszystko zaczęło, wiec oficjalnie rozpoczynając swoją krucjatę prezydencką, zacznę także od listu do niego.
Panie Andrzeju Dudo, nie będę Pana tytułować prezydentem, bo by mi to przez gardło nie przeszło. Czasami myślę, że dla Polski było by lepiej, by w jej historii na miejscu ostatnich pięciu lat ( a może i dziesięciu, suweren jest nieprzewidywalny), by w tym okresie w historii Polski była czarna dziura, niż taka prezydentura. Tak, dawałam Panu szansę, bo byłam idiotką. Wierzyłam w demokrację i jej reguły. Do tej pory, każdy poprzedni prezydent oddawał legitymację partyjną i po pewnym czasie jego działalność zbaczała daleko od partii, która go wybrała. Wiedział bowiem, że nikt go nie może odwołać, nawet jakiś prezes, że wreszcie może myśleć samodzielnie i być niezależny. Każdy poprzedni prezydent z tej szansy skorzystał lecz nie pan... Nie zerwał się pan ze smyczy, wręcz przeciwnie, skrócono panu łańcuch, by pan od budy się nie oddalał. Wie pan co, gdyby nie to, że pańska postawa wpłynęła na losy naszej Ojczyzny, byłoby mi pana po prostu żal, jak żałuje się psa żyjącego na uwięzi... Ale pan mógł wszystko zmienić, tylko jaj panu zabrakło i moralnego kręgosłupa. To było naprawdę tragiczne 5 lat. Ale oprócz tego, że pan nic nie znaczył, to jeszcze przy każdej okazji był pan powodem do naszego wstydu. Zyskaliśmy więc prezydenta niemego, którego działalność obywatelska ograniczyła się wyłącznie do wygłaszania orędzia noworocznego i bożonarodzeniowego. Reszta pana występów, to były wyłącznie ręcznie sterowane występy, całkowicie zgodne z linią partii. Prezes przychodził, przyciskał przycisk " włącz wolumen" i pan Duda nawijał, co mu kazali. Zyskaliśmy prezydenta na kolanach, bo to chyba jest pana ulubiona pozycja. Zyskaliśmy żenującego dowcipnisia, który sam się śmieje ze swoich niewybrednych żartów. Zyskaliśmy prezydenta, który jak lodołamacz taranem traktował KONSTYTUCJĘ. Zyskaliśmy taniego pochlebcę, który tuż po wyborach uniżenie właził w dupę najjaśniejszemu prezesowi. Zyskaliśmy oszusta, który na polecenie partii wetował ustawy, by dać nam złudną nadzieję, ale przede wszystkim dlatego, byśmy przestali wychodzić na ulicę w protestach. A potem pomógł pan swoim chłopakom z ferajny stworzyć te ustawy w jeszcze gorszym wydaniu. Zyskaliśmy prezydenta, który nas obrażał, który nas ośmieszał, który nie zyskał w Europie ani jednego przyjaciele. Wręcz przeciwnie, Polska straciła wszystkich tych, których miała. Oczywiście, może się pan pochwalić przyjaźnią z Orbanem, ale niech pan uważa, bo z niego jest lepszy cwaniak, w dodatku w przeciwieństwie do pana, on naprawdę ma władzę. Jedynym pańskim prawdziwym przyjacielem jest Donald Trump, który każe panu stać, kiedy on siedzi. Współczuję i tym razem, chociaż niezbyt mocno. Ale to faktycznie facet z pańskiej ligi...kłamca, oszust, hipokryta, człowiek z chorobliwie wielkim ego. A pan co? Pan posłusznie, za parę fałszywych gestów jeździł po USA, wygłaszając hymny pochwalne na temat swego przyjaciela wśród amerykańskiej Polonii. Może mi pan wyjaśnić, dlaczego polski prezydent robi kampanie wyborczą innemu prezydentowi?
Obiecywał pan, że będzie pan energiczny, nieugięty i samodzielny, a samodzielnie i energicznie to pan chyba tylko jeździ na nartach. Tak naprawdę nigdy nie miał pan dość odwagi, by się sprzeciwić prezesowi. Wszystkie pana działania, nawet sprzeciwy i oburzenia, są po prostu elementem całości, częścią planu, strategią gry. W moim odczuciu, Polska od 5 lat nie posiada prezydenta. A mam taką obawę, że suweren może akceptować taką sytuację i wybrać pana ponownie. W końcu, jest chociaż z kogo się pośmiać, z pańskich patetycznych przemówień z miną kota srającego za stodołą.
Ale, żeby nie było, że całkowicie jestem pozbawiona litości i skreśliłam pańska osobę, zapytam pana jeszcze raz o to, o co pytałam pana po tamtych wyborach. Zapytam pana jak człowieka, a nie jak prezydenta...Czy pan się nie boi, że to zło, ta buta, ten brak szacunku dla ludzi, odbije się gdzieś o ścianą wszechświata i do pana wróci? Czy jest pan tak ślepy i głupi, by nie dostrzegać obrazu swej prezydentury, czy po prostu stosują pan zasadę, że trzeba iść po trupach do celu, do momentu, kiedy prezes zostanie cesarzem i nic już nie będzie panu grozić. Przekonamy się o tym już niedługo, w rozpoczynającej się kampanii wyborczej, w której już się panu nie uda nas oszukać, że brud, to jakieś nie związane z panem trolle. To pańscy najemnicy. A pan jest najemnikiem PISu. Tak było wtedy i pewnie teraz tak będzie.



piątek, 1 listopada 2019

Zniczowe+ ( Tekst z dnia 1 listopada 2019 roku)

Będziecie mnie bić, ale odkąd przestałam być dzieckiem, nie lubię tego dnia. Nie dlatego, że cmentarze budzą w nas zawsze smutek. Czasami odwiedzam także te miejsca i zawsze jest to mistyczne przeżycie. Ale odkąd zaczęłam rozumieć świat, nie potrafię zrozumieć tego cmentarnego amoku. Nie rozumiem dlaczego ludzie zachowują się, jak...alkoholik, który wypił o jeden kieliszek za dużo i puściły mu wszystkie hamulce. Mózg im się wyłącza. I to dotyczy prawie wszystkich, kobiet i mężczyzn, biednych i bogatych, członków wszystkich środowisk. Tego dnia wszyscy dostają nieracjonalnego" małpiego rozumu".
Jeśli by szukać źródła obyczaju zapalania świateł w intencji zmarłych, łatwo dotrzeć do wiedzy, że jeden ogień to jedna dusza i zapalenie tego ognia symbolizuje nieśmiertelność wspominanej osoby. Czasem mam jednak wrażenie drodzy Polacy, że WASI najbliżsi mają po kilka dusz, a zmarli co bogatszych, nawet po kilkanaście. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy wydają połowę pensji na cmentarne znicze? Niektórzy nawet się zapożyczają. Jak zwykle idziemy na ilość, nie na jakość. I nie chodzi mi wcale o jakość zniczy, bo tu się staracie bardzo, mamy więc znicze we wszelkich kształtach i formach. Niektórzy nie mogąc się pogodzić z faktem, że ich znicze będą się świecić o 5 minut krócej, niż znicze sąsiada. Kupują więc nowoczesne, na baterię i z pozytywką. Bo na tych 3 metrach kwadratowych pola na cmentarzu stosujemy zasadę " wolność Tomku w swoim domku", nawet, jeśli komuś to przeszkadza, a czasami własnie dlatego, by pokazać, że " nasz jest ten kawałek podłogi". Więc mówię nie o jakość zniczy, a o jakość uczuć. Żeby nikt nie mógł powiedzieć, że" matkę tłukli za życia, a po śmierci nawet zniczy jej żałują", kupujecie całe wagony tandety, która ma zastąpić prawdziwą pamięć. I jutro możecie nie mieć na chleb, dziś jest "zastaw się, a postaw się"...nowe kozaczki, czapeczka z lisa niezależnie od pogody i walizka zimnego, pozbawionego sensu ognia.
Dlaczego mam taki dystans do zachowań ludzkich w dniu WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH? Może dlatego, że nie ufam ludziom, którzy mają serce na dłoni, którzy epatują uczuciami, którzy rekompensują sobie braki emocjonalne uzewnętrznianiem martwych uczuć. A może po prostu patrzę na to w sposób racjonalny, widząc, że ludzie, dla mnie zupełnie bez sensu, jadą przez pół Polski, a czasami jeszcze dalej, stoją w korkach, obdzierają samochody na przeładowanych parkingach, a potem biegną kilometry obładowani ozdobami, których ilość ozdobiłaby nie jedną choinkę. Zupełnie, jakby nie dało się uniknąć tego wszystkiego, tak, jak nie da się uniknąć śmiertelnej choroby. A przecież można spokojnie, odwiedzić swoich bliskich tydzień przed, tydzień po, przy okazji. Można też wspomnieć ich w domu. Można także zapalić świeczkę w domu. Liczy się szczerość, a nie uczestnictwo w amoku. No i ten najważniejszy powód, dla którego od dawna w tym nie uczestniczę...żniwo śmierci na drogach, jakie zbieramy tego dnia. Nie uważacie, że to jest jakaś szaleństwo...zginąć w dniu zmarłych w drodze do cmentarza? satyryk powiedział by: przynajmniej ma już bliżej do celu...Wychodząc, a tym bardziej wyjeżdżając z domu tego dnia, po prostu ryzykujemy śmiercią. Zasadniczo nie boję się podróżowania, ale tego dnia ludzie, kierowcy, naprawdę tracą rozum.
Wiem, że większości osób nie przekonam, bo sami popadacie w ten dziwny wir tradycji. Ale nie piszę tego dla poklasku. Powoli słyszę głosy osób znanych, które z różnych powodów próbują włączyć Polakom myślenie i włączyć hamulce. Bo jeśli rozumiemy, że nasza planeta ginie, to trzeba sobie uświadomić, że i ten dwutlenek węgla unoszący się nad cmentarzami się do tego przyczynia. Nie ma dyspensy nawet na WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH. No i nie ma żadnego powodu, byś Polaku segregował śmiecie, skoro na cmentarz zabierasz plastikowe kwiaty, tylko po to, by postały trochę dłużej, niż żywe. Czy Twój zmarły nie zasłużył na prawdziwe? Czy byłby zadowolony, że przynosisz mu takie śmieci? Nie zapalaj trzydziestu zniczy, zapal jedno światło, ale niech ono będzie wyrazem prawdziwej tęsknoty. Jeśli masz wyrzuty sumienia, że pożałowałeś pieniędzy dla swoich zmarłych, możesz kupić karmę schronisku dla zwierząt, lub dać na obiady dla bezdomnych lub emigrantów. Pieniądze mają znaczenie dla żywych, a nie dla umarłych.
Wiem, zaraz dostane burę, szczególnie od producentów tych cmentarnych gadżetów, którzy mają w tym czasie prawdziwe żniwa, zdzierając z nas ostatnie pieniądze. Wiem, że gdyby się nagle Polacy opanowali, oni po prostu zbankrutują. Ale jakoś mało mnie to boli. Obawiam się jednak, że w ramach wspierania wszelkich objawów ludzkiej głupoty, nasz kochany kościelny rząd uchwali wkrótce "zniczowe" 500+. Bo w Polsce kultywuje się śmierć i nieszczęścia, ból i martyrologię. Nienawiścią obdarza się życie.
Widząc w telewizji ten świąteczny amok, nie mam wielkich nadziei, że tym tekstem do kogoś trafię, może jednak ktoś chociaż się nad nim przez chwile zastanowi. Wielu z nas nie ma w sobie tyle wolności, by przestać żyć według narzuconego schematu, choćby ten schemat nas niszczył. Takiego dnia, na cmentarzu próbujemy dorównać do tych lepszych, bogatszych, chcemy czuć się tacy sami. Ale człowiek bogaty, to człowiek dobry, to człowiek, który pieniądze przeznacza na ratowanie życia, a nie na składanie pokłonów śmierci. Kochajcie życie i uważajcie na siebie dzisiaj.

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...