poniedziałek, 30 maja 2022

Komórki mózgowe w desperackim akcie zbiorowego samobójstwa. ( Tekst z dnia 25 maja2022roku.)

 ...Nie jestem neurologiem, psychologiem ani innego rodzaju specjalistka od rozwoju mózgu. Mam jednak jako takie pojęcie o tym, dlaczego człowiek może porozumiewać się z drugim człowiekiem przy pomocy mowy. Mózg dorosłego człowieka myśli słowami, odwzorowując ich znaczenie w obrazach. Porozumiewanie się to ciągła zmiana słów, które słyszymy na obraz i odwrotnie, obrazu na słowa, kiedy chcemy coś powiedzieć…

Jak wymusić milczenie na średnio wygadanej „babie”?

…Kto mnie zna ten wie, że dość sprawnie posługuje się słowami. Nie mam żadnego problemu w używaniu słów zarówno w mowie i w piśmie. Niektórzy powiedzieliby nawet, że jestem gadatliwa, albo jeszcze ostrzej, że mi się buzia nie zamyka. To podobno świadczy o inteligencji, kiedy na każde usłyszane zdanie, mózg potrafi od razu sklecić trafną ripostę i przeprowadzić szybka analizę usłyszanej wiadomości.

Niestety, od sześciu lat zauważam u siebie niepokojące zjawisko zdrowotne. Zdarzają się bowiem takie momenty, że teoretycznie prawidłowy tekst wypowiedziany w języku ojczystym kompletnie nie odzwierciedla się w moim mózgu. Mam wtedy tak zwana „przycinkę”, szczęka idzie w dół, oczy szeroko się otwierają i zapominam mrugać powiekami, a każda próba skonsultowania mojej wiedzy z usłyszanym komunikatem wywołuje poczucie zbiorowego samobójstwa moich szarych komórek. Następuje intelektualna konsternacja i obawy, że pojawiły się kłopoty ze słuchem, bo przecież jest niemożliwe by ten, kto zdanie wypowiedział, zrobił to naprawdę.

Nie potrafię nazwać tej dolegliwości, ale mam nieodparte wrażenie, że jest to sytuacja jakiegoś przegrzania mózgowych zwojów związana z nieudolną próba mózgu zrozumienia słów wypowiadanych przez polityka partii rządzącej. I tak zupełnie zwyczajna gadatliwa baba nie potrafi wydusić z siebie ani słowa.

Bajka o dobrych prawicowych Polakach i o złych wilkach dookoła.

Takich wypowiedzi polityków miłościwie nam panującej nie do końca zjednoczonej prawicy jest mnóstwo. Przoduje w nich sam Andrzej Duda, którego wypowiedzi bardzo często są kompletnie pozbawione sensu. Ale ostatnio naprawdę błyszczy także Mateusz Morawiecki. I nie chodzi mi wcale o to, że on po prostu nałogowo kłamie, ale o pewien specyficzny i pokrętny u premiera rodzaj logiki.

Bardzo często, kiedy się słucha Morawieckiego ma się nieodparte wrażenie, że żyjemy w jakimś naprawdę strasznych świecie. Wojna i Rosjanie-wiadomo, jaka jest sytuacja, ale oprócz tego ciągle ta okropna Unia, ci Niemcy, którzy nie chcą natychmiast odrzucić ruskiego gazu rujnując przy okazji własną gospodarkę, ci Francuzi, którzy znowu wybrali liberalnego prezydenta, ci sędziowie gwałciciele i złodzieje jeżdżący po pijaku samochodami, i ta zdradziecka opozycja. A w środku tego piekła on sprawiedliwy otoczony młodzieżą i opowiadający o tym, jak ratuje świat wraz z Jarosławem Kaczyńskim. Tylko ta garstka patriotów jest dobra i tylko ona ma rację. Tę historię znamy już na pamięć. Słyszymy ją przecież od sześciu lat. Zmienia się tylko twarz wilka, bo raz to jest Merkel, raz muzułmańscy uchodźcy, raz Komisja Europejska lub jakiś inny, dowolnie wybrany wróg. Tylko pomocnik wilka, Donald Tusk, jest ciągle taki sam.

I tu nadchodzi kulminacyjny moment bajki i zupełnie nieoczekiwana puenta. Okazuje się bowiem, że załamujący się rynek ruskich paliw generuje popyt na ten towar u innych dostawców, co pozwala na przykład Norwegii na znacznie większe od przeciętnych zyski. I do tego momentu można to zdanie uznać za fakt logicznie wynikający z obecnej sytuacji. Ale zaraz, zaraz, pan Morawiecki nie zakończył jeszcze swojego wywodu. Okazuje się, że w mniemaniu premiera, ta zwiększona sprzedaż norweskiej ropy ( przypuszczam, że gdyby jej nie było, musielibyśmy szybko powrócić do transportu konnego), jest zjawiskiem niemoralnym z założenia i nazwana jest przez Morawieckiego „żerowaniem na wojnie i nieszczęściu Ukrainy”. Mało tego, skandalem jest, że ten liczący niespełna 5 milionów mieszkańców kraj, nie dość, że jest tak obrzydliwie bogaty, to jeszcze nie biegnie natychmiast do Polski i się tą ogromną kasą nie dzieli.

I tu właśnie spadła mi kurtyna w mózgu. Nastąpiło zaciemnienie i wszelkie próby zrozumienia w czym Morawiecki ma problem spełzły na niczym.

Co pan premier miał na myśli..?

Uważam, że w przypadku Mateusza Morawieckiego wypominanie komuś nadmiernego majątku jest po prostu nie na miejscu. Bo mam podejrzenia graniczące z pewnością, że gdyby rozliczyć czysty zysk z tej zwiększonej sprzedaży ropy na ilość mieszkańców Norwegii, to w porównaniu z ukrywanym majątkiem Mateusza Morawieckiego, którego rodzina liczy sobie czterech członków, przypadłoby na jedną norweska głowę mniej, niż na „głowę morawiecką”, a ten nieszczęsny norweski młody człowiek, od którego oczekuje się narzuconej filantropii, mógłby się przy dzieciach premiera okazać biedakiem.

Całkowicie nie rozumiem tego, tak charakterystycznego dla PiSu sposobu myślenia. Dla nich człowiek/państwo, uczciwie zarabiający pieniądze, dzięki własnym! zasobom naturalnym, skomplikowanej technologii i ciężkiej pracy to jednostka moralnie podejrzana. Analizując wypowiedź premiera nie wiem, czy to źle, że Norwegów jest tylko pięć milionów, albo czy to źle, że mają ropę, a może to źle, że ją wydobywają. A może powinni ją oddawać za darmo…

Listy do norweskich przyjaciół.

Mateusz Morawiecki pracą fizyczną nie zhańbił się nigdy. Nie chcę tu powiedzieć, że praca w banku nie jest potrzebna i ważna, ale nie wymaga także zbyt wielu nakładów własnych. Wystarczy średniej jakości garnitur, koszula, krawat i buty i ewentualnie jakaś teczja na dokumenty. Nie wiem także na ile porównywalny jest zarobek dyrektora w banku do pracownika na platformie wiertniczej. Oprócz dochodów z pracy bankiera i pensji polityka, Mateusz Morawiecki ma ukryty majątek, który najprawdopodobniej pochodzi ze spekulacji. I ani pandemia, ani wojna, ani żadne inne wydarzenie na świecie nie zmusiło go do dzielenia się z kimkolwiek swoimi pieniędzmi. Więc może niech prawicowa młodzież pisze listy do premiera by ten np. sfinansował jeden wyjazd dla dziecka potrzebującego operacji w specjalistycznej zagranicznej klinice albo żeby chociaż w obliczu wojny przyjął uchodźców do swego szczęśliwego i dostatniego domu. Jakoś nigdy do moich uszu nie dotarło, by premier udzielał się dobroczynnie, czego wymaga od zupełnie nieznanych sobie ludzi. Siedzi rozwalony w fotelu z nadętą miną między swoimi zwolennikami i wymaga od innego kraju, by ten zrzekł się własnego bogactwa w imię nie do końca wiedzieć czemu. Mówi to do kraju, który najpierw musiał zainwestować w poszukiwania złóż ropy, potem musiał kupić specjalne, niezwykle drogie technologie do dokonywania odwiertów z poziomu dna morskiego, gdzie ludzie często pracują ze zbiornikami tlenu na plecach, pod powierzchnią niezwykle zimnego morza. Potem musiał wybudować niezwykle trwałe i wytrzymałe platformy wiertnicze, by na nich mogli bezpiecznie pracować ludzie. I na koniec musiał wyszkolić pracowników, którzy muszą być nie tylko nafciarzami, muszą także umieć zachować się w sytuacji ekstremalnej, gdyby przypadkiem helikopter, który ich dowozi do pracy miał awarię, a oni wpadliby do lodowatej wody. Na to wszystko potrzeba nakładów, garnitur i teczuszka nie wystarczą, potrzeba najlepszych materiałów, najbardziej niezawodnego sprzętu i odpowiedzialnych ludzi. Jakiś Sasin tego nie przypilnuje. Aż automatycznie narzuca się w mózgu pytanie, czy Norwegowie powinni zap…… za miskę ryżu?

Zdaniem polskiego premiera, kiedy już po przebyciu tej drogi, inwestorzy osiągają zadowalające zyski, powinni się tego wstydzić…

Nie rozumiejąc o co chodzi…

Ja tu tak piszę i usiłują sobie wyobrazić, co Morawiecki ma na myśli? Czego ten człowiek chce? Czy chciałby świata, który byłby jedną wielką komuną, gdzie ci, którzy potrafią zarobić pieniądze musieli przymusowo się dzielić? Świata, w którym tylko on i jeszcze paru cwaniaczków z jego partii byliby jedynymi bogatymi ludźmi, bo tylko w ich przypadku jest to moralnie uzasadnione? Dlaczego polski premier, który tak wiele krzyczy o suwerenności i wolności, zagląda do portfeli i budżetów innych państw i usiłuje zarządzać cudzymi pieniędzmi? I co tak naprawdę powinna zrozumieć młodzież z takiej nauki? Żeby znowu nienawidzić kogoś, kogo w życiu na oczy nie widzieli?




poniedziałek, 9 maja 2022

Kłamstwo wielokrotnie powtarzane... (Tekst z dnia 8 maja 2022 roku)

Pamiętam, był może tydzień przed napaścią Rosji na Ukrainę. Oglądałam jakiś mecz na Eleven Sport i w przerwie meczu, pomiędzy reklamami, pojawił się słynny baner z żarówką, a mrukliwy głos zapytał bezczelnie: Czy wiesz, że 60% cen energii to opłaty nałożone przez Unie Europejską?

Pamiętam to, bo się po prostu wściekłam. Kampania banerów z podobną propagandą, która miała robić ludziom wodę z mózgu, była mi znana. Byłam po prostu pewna, że mieszkając 3000 km z dala od Polski, nie zobaczę tego gówna na ulicach. Niestety, komercyjna telewizja Polsat, która zresztą po cichu popiera władzę, jest w stanie pokazać wszystko, kiedy jej ktoś zapłaci. Nie musiałam więc wychodzić z domu, ba, nawet nie musiałam włączyć programu informacyjnego, by te kłamliwe rzygi mnie dopadły na własnej kanapie.

Banery pewnie do dziś by jeździły po polskich ulicach, a w Polsacie nadal lały się te same kłamstwa. Bo przecież ktos winny być musi, kiedy się źle dzieje w Polsce. Ktoś, ktokolwiek ale nie Morawiecki, nie Kaczyński, nie Glapiński, nie ferajna supermenów czyli nie PiS i nie rząd.

Tydzień później wybuchła wojna. Morawiecki schował banery. Kłamca dostał w prezencie innego ofiarnego kozła. I nagle wymazuje już z naszych umysłów najprawdziwszą PiS-owską prawdę na rzecz nowej, która jest jeszcze lepsza i bardziej chwytliwa.

Teraz już Polacy musicie zapomnieć o słynnej niebieskiej żarówce w 60% zapełnionej uciskiem z Europy. Teraz wasze rachunki wzrastały od kilku miesięcy, bo Putin... i bo wojna.

Co się stało z banerami? Poszły do kosza, jak koperty wyborcze? Z jakiego funduszu uszczknięto znowu parę milionów na ten propagandowy chłam?

Wiecie, ja Putina nie lubię. Ale też go nie uważam za wszechmogącego.

Mieszkam w kraju należącym do UE, podlegającym tym samym zasadom, co Polska. Jesienią bardzo dużo mówiło się o podwyżkach cen energii. Kiedy w grudniu dostałam wyjątkowo niski rachunek za prąd, pomyślałam, że to pomyłka. Kiedy w styczniu przyszedł równie niski, przyszło mi do głowy, że to jakieś prognozy, a potem będzie trzeba dopłacić. Dziś jest maj i rachunki nadal są niskie. Mówi to każdy, z kim rozmawiam.

Okazuje się, że rząd kraju w którym mieszkam, bez żadnej pompy, o zgrozo!, bez banerów i spotów telewizyjnych, coś tam zrekompensował dostawcom prądu, jakieś koszty stałe i koszty przesyłania prądu zapłacił za ludzi i zamiast wielkiego wzrostu cen dla zwykłego człowieka, jest obniżka. Można?! Można, jeśli się nie traci czasu na propagandę i na wymyślanie kłamstw. W Europie rządy zajmują się rozwiązywaniem problemów, nie wiecznym wychwalaniem swoich zasług.

Teoretycznie w Polsce mamy wolne media i te mniej wolne, należące do rządu. Teoretycznie powinno wystarczyć słuchanie tych niezależnych by w naszym życiu dominowała prawdziwa informacja. Ale taki TVN na przykład, nie waha się przerwać wystąpienia Donalda Tuska, Trzaskowskiego, kogoś z Lewicy, czy od Hołowni i przerzucić się na kłamliwą konferencję Morawieckiego, żenujące wystąpienie Dudy, czy wypociny Ziobry. I tak w jednej telewizji mamy kłamstwa celowe i zaplanowane, zmanipulowaną rzeczywistość, a w tej niby wolnej telewizji też mamy kłamstwa, świeżutkie, jak bułeczki z piekarni o 6 rano. Płyną prosto z ust premiera, prezydenta i innych trzymających się koryta. Nikt ich nie dementuje, nikt im nie zaprzecza ani ich nie tłumaczy.

To nie jest żaden mit. Kłamstwo wielokrotnie powtarzane odciska nam piętno w mózgu. Kiedy je słyszymy po raz pierwszy, nasza podświadomość się buntuje, ale im dłużej je powtarzają, tym jest ono bardziej ...akceptowalne. A za 20 lat tak naprawdę nie będziemy już pewni, że było kłamstwem.

 Pan Morawiecki bawi się z narodem w słowo-twórcę. Powtarza każdego dnia putininflacja, putininflacja, putininflacja, a za nim powtarza to jak echo cały rząd i cały PiS. Ile razy dziennie słyszymy to słowo? 70? 100?

Tak, to PiS kreuje naszą rzeczywistość, kalkuje nam w umysłach wymyślone obrazy, a my od tego głupiejemy. To pis nas zatruwa stosując proste, znane od lat sztuczki manipulacji, prostą wszystkim znaną grę w „pomidor”. Na każde pytanie dostajemy zawsze tę sama odpowiedź: putininflacja, putininflacja... A nam się zdaje, że jesteśmy na to odporni. Nie jesteśmy.., bo nie mamy nic, co by mogło wskoczyć na miejsce tych kłamstw. W przestrzeni naszych uszu są tylko one. Ludzie, którzy znają prawdę nie dominują w mediach, są cisi i skromni. Mówią czystą, piękna i nudną polszczyzną. Nie powtarzają 100 razy dziennie glapoinflacja, glapoinflacja, glapodrożyzna.

Od sześciu lat słyszymy, że opozycja nie ma żadnego programu i zajmuje się tylko walką z PiSem. A ja się pytam, jaką walką? Dla mnie, ostatnim objawem sprzeciwu opozycji było to słynne blokowanie Sejmu z grudnia 2016 roku. Ale ojej! Nazwali ich puczystami, pokazali, że są niegrzeczni i niekulturalni, więc odpuścili. Od tamtej pory opozycja nie istnieje. Oczywiście są pojedyncze incydenty, Nitrasa, Brejzy, Szczerby.., ale poza tym z opozycji zostało...domowe przedszkole.

Wiem, że chcecie być lepsi od PiSu, że nie chcecie być chamami i arogantami, jak oni. Ale zapytajcie się Ukrainy, bo macie rzadką okazję w praktyce to sprawdzić, czy czołgom można przeciwstawić ogrody róż? Czy walka dobrem ze złem, złem, które nie ma sumienia, czy ona może być skuteczna? Wszystkiego się boicie. W każdej ustawie od 2 lat, każdej, która zawiera pomoc dla ludzi, ukryte są obrzydliwe prawa. Ograniczające obywateli, podcinające ludziom skrzydła, pozwalające na złodziejstwo albo na bezkarność. A wy głosujecie za, bo się boicie, że jeśli w imię większego dobra zagłosujecie przeciwko pieniądzom dla ludzi, to naród WAS nie wybierze. Bo nie tylko PiS uważa swój naród za głupi, opozycja także. Nie macie dość przyzwoitości by w imię honoru zaryzykować swoje kariery. Wolicie stracić twarz. A nawet jeśli, jak w przypadku Funduszu Odbudowy wstrzymujecie się od głosu, to nie potraficie z podniesioną głową bronić swoich racji. Dajecie się zagonić w kozi róg i wmówić ludziom, że to był błąd, że byliście przeciwko Polsce.

A kiedy my wychodzimy na ulicę, większość z WAS wstydzi się z nami pokazać. Nie chcecie być kojarzeni z KOD-em, z kobietami walczącymi o prawo do aborcji, z osobami o nienormatywnej płci, z sędziami, z ateistami ani z mediami. A przecież my nie jesteśmy żadną mafią pruszkowską, żeby się nas wstydzić. Jesteśmy obywatelami, którzy na was głosowali. Nie potraficie nawet stanąć z nami ramię w ramię, a nas jest coraz mniej i jesteśmy coraz słabsi. Sami nie zwyciężymy, bo to wy macie dostęp do mediów, to was słuchają.

Jest nas coraz mniej, bo po 6 latach wielu się zastanawia... Tak naprawdę, to po co i o co ja walczę. Bo kłamstwo powtórzone wielokrotnie robi w naszych mózgach spustoszenie. A prawdę wszyscy wypowiadają szeptem.

Zastanawiamy się, dlaczego Rosjanie popierają Putina... Oni, podobnie, jak my są karmieni kłamstwami, tylko dłużej. Myślicie, że jesteście lepsi? Przez te 6 lat społeczeństwo polskie całkowicie się odmieniło. Bo gdzieś w podświadomości kiełkują te myśli, że przecież coś tam jednak ten PiS nam daje, że dokłada nam pieniędzy, że mimo to ciągle Polska jest wielka i piękna, że nie zbankrutowaliśmy, że nas zaraza nie złamała, nie mamy bezrobocia, i jeszcze tylu uchodźców możemy wyżywić... Może więc, ten PiS nie jest taki zły..?

Nie ma nic gorszego, niż ta wątpliwość, którą nam zasiano, która kiełkuje i zaczyna pasożytować na naszych mózgach.

Kiedy ostatni raz był w Polsce jakiś poważny protest? Taki wiecie, na kilkadziesiąt tysięcy ludzi... Afera goni aferę, złodziejstwo kwitnie, Banaś co chwila wymienia kolejne liczby zdefraudowanych pieniędzy. A ty co robisz obywatelu? Ty skomentujesz taką wiadomość gifen z koniem, bo cię to już nawet nie denerwuje, a śmieszy?

Nadejdą wybory i wielu z tych, którzy teoretycznie rozumieją istotę rzeczywistości, pójdzie wstydliwie zagłosować na PiS, póki jeszcze żyjemy, póki coś dostaniemy. Kłamstwa, pomimo że wiemy, że to kłamstwa, na tyle zmieniły już nasze myślenia, że wyłączyły nam system obronny. Wymazały ze społecznej świadomości najważniejszą prawdę wszechświata, że nic za darmo nie ma i że za wszystko przyjdzie kiedyś nam zapłacić.





wtorek, 3 maja 2022

Kawał szmaty na kiju... ( Tekst z dnia 3 maja 2022 roku)

 

Obiektywnie, to pomimo całej niechęci, bólu brzucha i odruchu wymiotnego, mogę zauważyć ten mały pozytywny promyczek w rządach PiS. Otóż dziękuję zarówno Kaczyńskiemu, Dudzie, Morawieckiemu, jak i wszystkim, którzy pałętają się pomiędzy tymi trzema nazwiskami, że wyleczyli mnie z tego prymitywizmu patriotycznego, że otworzyli mi oczy na fałsz, na to, jak wiele jest pustych treści w wyniosłych słowach. Żałuję tylko, że takich jak ja jest niewielu. Takich, którzy potrafią te patriotyczną pępowinę odciąć i ją odrzucić.


Widzicie, jak bardzo się zmieniłam? Takiego dnia jak wczoraj czy dziś, jeszcze kilka lat temu, piała bym swoim nieporadnym patriotyzmem przysięgając przywiązanie do narodowej flagi i czcząc Konstytucje 3 maja. Dziś nie mam najmniejszego zamiaru świętować dnia szmaty na kiju, w którą od stuleci wszelkie polityczne łajzy wycierają brudne gęby, aż zaczęła się kleić od fałszu i hipokryzji.

Mogłabym więc dziś, jak wiele poprzednich dni przemilczeć.

Jest jednak fakt, który zawsze mnie do pisania zmusza. To rola, istota istnienia wiary w boga, w obliczu współczesnych problemów. Dziś cytowane są słowa papieża Franciszka, który przyjął ruską retorykę wojenną i to nas oburza. Mówi o prowokacyjnym zachowaniu NATO i usprawiedliwia Putina. To nas oburza, ale drodzy Polacy, po co to oburzenie?

Kiedy jeszcze nie wynaleziono fotografii i nie ma takowych udokumentowanych obrazami faktów, kościół katolicki zawsze stawał po stronie agresorów, nie ofiar, bo zawsze stał po stronie silniejszego, bo zawsze był elementem wszechwładzy świata.

Odkąd wynaleziono fotografię możemy oglądać zdjęcia papieży z Hitlerem, z innymi dyktatorami. Nie, nie w obozach śmierci z ofiarami ludobójstwa, a z oprawcami! Po II wojnie Watykan był instytucją najbardziej zaangażowaną.., nie, nie w pomoc ofiarom, a w organizację ucieczek nazistów i zbrodniarzy w te obszary świata, gdzie trudno było o sprawiedliwość. W historii średniowiecznej, gdzie argumentem zawsze był miecz, a krew nie miała wielkiej wagi, usprawiedliwiamy wiele krzywd dokonywanych w imię wiary, lecz w historii nowożytnej, kiedy rozumiemy już ból ofiar, kiedy doceniamy życie jako humanistyczne dobro, kiedy staramy się postępować z duchem empatii, ciągle stosujemy inną miarę w poczynaniach kościoła. Bo to już nie są tylko zdjęcia papieża z Hitlerem, ale także zdjęcia JPII z dyktatorami z Rwandy. Kastro, Augustem Pinochetem, to także dyktatorzy, którym ściskał dłonie. Czy może WAS dziwić dziś, że papież Franciszek woli pojechać do Moskwy uścisnąć dłoń Putina, a nie narażać się na wizytę pod bombami w Kijowie? Mnie już nie! Dla mnie to jest po prostu kościelna norma, działanie tchórzy, którzy próbują być ważni i nadal wpływać na losy świata.

Zdjęcie papieża, kimkolwiek by był, z Władimirem Putinem jest normalnym dopełnieniem obrazu dziejów kościoła. Nie dziwi!.

Jedyne, co dziwić może to ta legenda, że ten kościół, który nas zdradził po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja, że on nas potem niby ratował przed utratą polskości. Bo kościół zawsze odwracał się tam, gdzie wiatr wieje, gdzie jest korzyść i spokój i gdzie są silniejsi, pomagający przetrwać.

Gdyby w Watykanie, w całej historii tego miejsca, był choćby jeden uczciwy papież, taki, który służy bogu, który podobno jest dobry, od dawna uczyniłby z tego miejsca muzeum, a swoich niemoralnych sługusów w sukienkach wysłałby do pracy na polach głodującej Afryki. Tylko kto by im tam dostarczał majtki od dolce gabbana haftowane nicią ze złota i kalendarze nagich watykańskich gwardzistów chętnych do zrobienia kariery przez seks?

Marzy mi się taki świat, który już chyba na zawsze utraciłam, chociaż uważam, że i tak za długo hodowałam go w swoich złudzeniach. Taki świat, że kiedy budzisz się rano, to uderza cię w nozdrza zapach kwitnących pomarańczy, śpiew ptaków pieści uszy i masz nieodparte wrażenie, że w tym świecie jest wszystko poukładane. Niestety, dziś otwierasz oczy i widzisz ten syf, ten smród, ten fałsz.

Wojna, wielu mówi, że jest okrutna. A ty wstajesz rano i zastanawiasz się, jak mogło się światu przytrafić po raz kolejny coś tak debilnego? Jak to możliwe, że w imię jakiegoś patriotyzmu, czy jakiejś religii ludzie się wyrzynają, jak 500 czy 1000 lat temu?

I już zaczynasz rozumieć, że gdyby z ludzkiego słownika usunąć dwa słowa: patriotyzm i religia, to może nie byłoby lepiej, ale przynajmniej każdy uczciwie musiałby powiedzieć, w imię czego morduje sąsiada. Bo czy to były wojny krzyżowe, ekspansje Wikingów, mniejsze lub większe wojenki w Europie, aż po współczesne czasy, I i II wojnę światową, wojny na bliskim wschodzie, Wietnam czy Koreę, Gruzję czy Ukrainę, powód wojny jest zawsze taki sam. To zawsze jest przerośnięte ego i wpływy na świecie. Po co udawać, że się chce komuś pomóc, albo kogoś przed kimś uratować? To zawsze jest wojna pojedynczych psychopatów, którzy dostali się do władzy. Reszta to tylko jest usprawiedliwienie, zasłona dymna, próba uniknięcia kary i oceny historycznej. Wszystkie wojny, to kaprys jednego człowieka lub grupy frustratów. I zawsze giną niewinni, ci, którzy wojny nie chcą.

Flagi, hymny, orły i krzyże tylko po to zostały wymyślone, by nam mieszać w głowach i by budzić nienawiść. I dziękuję ci PiSie, że mi to uświadomiłeś. Że dzięki tobie zrozumiałam, że moglibyśmy wszyscy żyć w kochającej się wspólnocie, gdyby nas tymi symbolami nie truto od dnia urodzenia.

Powiem jeszcze coś o gwałcie. Bo niesłusznym jest uważanie, że gwałt dotyczy wyłącznie przemocy seksualnej. Tyle się dziś o tym mówi w odniesieniu do wojny i ruskich oprawców. Nikt z nas nie zdaje sobie świadomie sprawy z tego, ile jest rodzajów gwałtu i że w wielu wypadkach ofiara nawet nie wie, że jest gwałcona. Na przykład prezydent Ukrainy został międzynarodowo zgwałcony katastrofą smoleńską prze swoich „niby” sojuszników. Wybaczam mu, bo wiem, że w jego sytuacji to każdy by się każdej brzytwy chwytał. Ale przetrawić tego nie mogę, kiedy oglądam na przykład taką sytuację, że przyjeżdża do Polski kobieta z Mariupola, która ostatnie 2 miesiące spędziła gdzieś w piwnicy próbując uratować życie i pomagając innym przetrwać. Kiedy widzę, że jest ona wychwytywana przez rządową propagandę, stawiana na konferencji prasowej obok Mateusza Morawieckiego i ona tam, nie mając pojęcia, że stoi obok faceta, który jeszcze miesiąc temu ściskał rączki przyjaciołom Putina, bo ona nie musi się interesować polityką Europy, a dla niej jest to tylko premier tego wspaniałego narodu, który ofiarnie pomaga jej rodakom. I ona na jego kurwa ręce składa podziękowania, a on się cieszy i rośnie we własnych oczach, bo dzięki temu on sam i jego kumple staja się bohaterami, to czasami sobie myślę, że dla tej biednej kobiety byłoby lepiej, by ją ruski żołdak zgwałcił. Bo ja, w jej imieniu czuję się publicznie poniżona i zgwałcona. I nie mogę tego przeżyć. Bo to jest takie upokarzające.

Bartoszewski mówił, że jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie. I Polacy tak właśnie robią. Pomagają i zachowują się przyzwoicie. I w zamian za to zakładają na szyję polskiej demokracji sznur wisielca. Dzięki swej przyzwoitości wzmacniają tych, którzy ich kraj niszczą, dają im drugą szansę, sprowadzają do Polski polityków, którzy nie chcieli nawet gadać z takimi szmatami, jak Duda czy Morawiecki. Będąc przyzwoitym ratują PiS i przykładają rękę do upadku swego kraju. To jest po prostu nasze przeznaczenie i nasz dramat.

Flaga naszego państwa, nasze godło i hymn. To, co zawsze było dla nas ważne i z szacunkiem do czego wychowali nas rodzice. Czym ono jest? Jeśli tak naprawdę nie symbolem naszej historii, w której zawsze nami rządzili głupcy, gdzie nikt nas nie bronił, kiedy oddawaliśmy krew, gdzie kraj, który wymagał od nas miłości, nie odwzajemniał tego uczucia traktując swój naród jak bezmyślne stado. Ja już nie jestem patriotką. Ten, kto czyta moje posty od początku może zobaczyć ten upadek. Może na mojej podstawie dojść do wniosku, jak bardzo można obedrzeć człowieka z godności, z zaangażowania, z przywiązania i z miłości. Ja już jestem takim włóczykijem bez swego miejsca na świecie.



Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...