środa, 19 grudnia 2018

Dokończyć dzieło zniszczenia. ( Tekst z dnia 19 grudnia 2018 roku)




To jest po prostu całkowity brak zrozumienia, by się tak wygłupiać tydzień przed tak zwanymi świętami, kiedy każdy ma naprawdę wystarczająco dużo roboty. Najpierw Morawiecki ze swoją bajkową krainą przed votum zaufania, potem Morawiecki po raz drugi ze swoimi kłamstwami podczas debaty nad wotum nieufności..., za każdym razem miałam napisane już połowę listu do tej gnidy. Ale brakło mi czasu by dokończyć. Potem nadeszła sobota i rozpoczął się PISowski sabat czarownic. Znowu premier, prezes, a potem Beata Szydło...o nikt, jak ona nie potrafi latać na miotle i to pod samymi chmurami. W międzyczasie naszą uwagę skupiła Krystyna Pawłowicz. Dziś, z perspektywy tygodnia, mówienie po raz kolejny o kłamstwach Morawieckiego, było by zmuszaniem ludzi do spożywania czerstwego już chleba. Dobrze, że mamy Andrzeja Dudę. PISze są w natarciu, PISze nie odpuszczają..., a czym dalej brną, tym są bardziej śmieszne. A na samum szczycie tej śmieszności, jest właśnie on, Andrzej Duda, prezydent Polski.
Panie prezydencie!
Zabolało, co? Zabolało, jak cholera, kiedy pan podpisywał ustawę podyktowaną przez Sąd Unii Europejskiej. Rączka drżała, złość kipiała.
Ty mały oszuście, myślałeś, że ci się uda nas omamić? Wetując ustawę uchwaloną przez swoich partyjnych mocodawców, obiecałeś narodowi, że ją naprawisz, uczynisz zgodną z Konstytucją. A ty zepsułeś ją jeszcze bardziej. Uległeś wtedy swemu pryncypałowi. Bałeś się, że znajdzie innego idiotę na twoje miejsce, bardziej potulnego i wiernego. Zrobiłeś, co ci kazał, a dziś i tak musisz skreślić swój własny podpis i z pokorą przyjąć to, co ci kazała ta znienawidzona Unia, ta sama, która nam tylko chodniki buduje, która jest jakimś sztucznym tworem i wyimaginowaną wspólnotą...
Gdzie twoje niezłomność, panie Duda?
Leją cię swoi i leją cię obcy, leją cię Żydzi, Amerykanie i Niemcy. A kiedy już wracasz z podkulonym ogonkiem do prezesa, nie możesz liczyć na wdzięczność. Co najwyżej na pogardę.
Czy ten żyrandol naprawdę był tego wart?
Patrzyłam na ciebie, kiedy komentowałeś swój podpis pod nowelizacja ustawy o SN...drżały ci mięśnie na twarzy i oczy płonęły...
Wściekłeś się, prawda? Zabolało! To dobrze panie Duda, że się powoli uczysz, co oznacza bezsilność, którą nam fundujecie każdego dnia...

Mamy sytuację, w której GRUPA ELITY POLITYCZNEJ uważa się za bezkarną i za taką, której polskie prawo nie obowiązuje, tylko dlatego, że im się nie podoba...Naruszają przepisy Konstytucji, lekceważą przepisy obowiązujące. Mamy do czynienia z anarchią wywołaną przez PRZEDSTAWICIELI WŁADZY WYKONAWCZEJ...”

Tak tak, mały człowieczku, brzmi znajomo? To twoje słowa...Ja zmieniłam w tym kłamliwym cytacie tylko 2 zwroty, by z kłamstwa stał się prawdą. Jesteście doskonałym przykładem na to, że człowiek posądza innych o własne grzechy. Mówicie o innych, że niszczyli Polskę, a to wy niszczycie. Mówicie, że to my stosujemy język nienawiści, a to wy macie nas za gorszy sort. Nazywacie nas złodziejami i komunistami, a to wy prowadzicie propagandę sukcesu, której by się ani Gierek, ani Gomułka nie powstydził. I to wy kradniecie na potęgę. Ukradkiem, tylnymi drzwiami zamawiacie katering dla swoich za grube tysiące. Nie pójdziecie do restauracji, bo się boicie podsłuchów. Wolicie się ukrywać jak szczury, jedząc smakołyki pod stołem...
No proszę...i co w ofercie ulubionej restauracji???, koźlina z ziołami i...ośmiorniczki z grilla. Kurwa, jakie to żałosne!!!
To wy jesteście anarchią. To wy jesteście źródłem bezprawia. Nad niczym nie panujecie, próbujecie robiąc dobra minę do złej gry, by jak najwięcej nachapać dla siebie.
Obserwuję wszystko, co robicie. Mam też już jakieś porównanie, z komunizmu lub z innych krajów. Idziecie drogą upadku. Zupełnie, jakbym widziała rok 1980... Wtedy wszyscy pracowali w budżetówce, bo wszystko było państwowe. Jedni strajkowali o podwyżki, dostawali je, to następni zaczynali strajkować, a po nich następni i następni. A kiedy sytuacja obleciała już wszystkie zakłady, zaczynali drugi raz strajkować pierwsi o kolejne podwyżki... W ten sposób w rok wykończono komunę. Polska zapłaciła za to bankructwem, ale opłaciło się. Jeśli będzie trzeba, powtórzymy jeszcze raz ten manewr, póki jeszcze żyje Balcerowicz, bo tylko on wie, jak kraj wyprowadzić z zapaści.
Spiralę strajków nakręciliście sami...kiedy minister Brudziński nagrodził premią policjantów, którzy łaskawie zechcieli wyzdrowieć we właściwym terminie... Gdybyście się zapytali Gierka, on by wam powiedział, że jeśli się raz ustąpi, ustępuje się już zawsze.
Tak zwana „psia grypa”, na którą najpierw zapadali policjanci, a teraz rozszerzyła się na inne resorty, jest doskonałym przykładem na to, że nie panujecie nad niczym. Ludzie biorą „lewe zwolnienia” i wszyscy wiedzą, że są lewe. Gdzie są więc te wasze szybkie służby, cebeesie, sresie, kontrolerzy jebani? Z tego co mi wiadomo, lewe zwolnienie nie jest w Polsce legalne... Niech ktoś spróbuje wziąć lewe zwolnienie w innym normalnym kraju... Kara dla lekarza, kara dla pracownika! A tu co, nagroda?, premia?, za łamanie prawa?
Ja oczywiście te protesty popieram. W końcu władza sobie nie żałuje, na wszystko ma, to i ciężko pracującemu obywatelowi się coś z tego garnka należy. W słusznym celu, nie robiąc nikomu krzywdy, można nawet nagiąć prawo. A wykończenie PISu, to cel najwyższej wagi. Co nie zmienia faktu, że to wasze papierowe państwo, te wasze szybkie służby, nie reagują wcale, przymykają oko, a wy próbujecie na bieżąco gasić ogniska pożaru niezadowolenia...
Drugim kuriozalnym przykładem jest fakt, że politycy rządzący zamykając handel w niedzielę, pozwalają w tym dniu pracować właścicielowi i...cytuję: członkowi rodziny nie zatrudnionemu w tym sklepie. Czy ja mam rozumieć, że władza zachęca w ten sposób do pracy na czarno? Czy ten pracownik będzie miał odprowadzane składki emerytalne, będzie ubezpieczony? A co w chwili jakiegoś wypadku? Będzie to traktowane jako wypadek przy pracy, czy na imprezie z kolegami?
No cóż panie Duda, pan mi na to nie odpowie...pan jest na to wszystko po prostu za krótki. Pański pryncypał obiecywał Polakom Budapeszt, czyli... dziś pracujesz, a pieniądze dostaniesz za 3 lata. Wszystkie media śpiewają na jedną nutę, a sędziom będzie mógł zostać zwykły urzędnik państwowy, byle patrzył w kierunku zgodnym z linią partii. Taki raj nam szykujecie, panie prezydencie???
Cały zeszły tydzień był jak malarz, który maluje obraz waszej hańby. Beata Szydło zapraszała Europę, by wracała z Polską w mroki średniowiecza... Okazało się, że urzędnik państwowy wysokiego szczebla ma zaawansowanego Alzheimera, bo prze 3 miesiące zapomniał, czy był przesłuchiwany i w jakiej sprawie, a do tego ma problemy z właściwym rozumieniem zadawanych pytań. Minister sprawiedliwości na zarzuty o galopujących aferach grzmiał z mównicy: Czy to wszystko nie działo się za rządów PO?!
Panie Duda, pani Szydło, panie Ziobro, panie Kaczyński. To nie ważne, kto rządził, ważne, że kradliście wy!!! i wtedy i teraz.
I co panie Duda, niezłomny prezydencie...myślisz sobie ty i otaczająca cię kłamliwa banda: Byle do wyborów! Byle jeszcze raz porwać tłumy, nakłamać, otumanić, byleby jeszcze starczyło na rok pożyczonych pieniędzy na wszystkie wymyślane „plusy”socjalne. Bo jeśli jeszcze raz wam suweren uwierzy, będziecie mieli kolejne kilka lat, by dokończyć dzieła zniszczenia.




niedziela, 16 grudnia 2018

Nikt cię tak pięknie nie zdradzi, jak PiS! ( Tekst z dnia 16 grudnia 2018)



Wczoraj wieczorem nadeszła wiadomość, która nas zszokowała, a u wielu wzbudziła niedowierzanie. Krystyna Pawłowicz ogłosiła, że odchodzi z polityki po najbliższych świętach.
Pierwsza moja myśl była taka, że wykryto u niej jakąś ciężką chorobę, która zmusza ją do rozpoczęcia natychmiastowego leczenia. Dziwnym wydał mi się fakt, że rezygnuje tak nagle i na rok przed zakończeniem kadencji. Jest to w sprzeczności z jej wielkim wysiłkiem podjętym w celu dostania tego mandatu. Pamiętamy jedno ze spotkań wyborczych, na których prosiła Kaczyńskiego, by ją poparł i nie odstępowała go na krok.
Lekarze psychiatrzy wielokrotnie podkreślają, że nienawiść, niezadowolenie, agresja, wszystkie te dręczące Krystynę cechy, mogą mieć znaczny wpływ na stan zdrowia, na przykład przyspieszają rozwój raka. Dlatego to była moja pierwsza myśl i gdyby się potwierdziła, to życzę pani Pawłowicz ( mimo wszystko) powrotu do zdrowia. Jakoś wytrzymam jej gębę w mediach społecznościowych tym bardzie, że ta pani nie ma żadnego wpływu na realną politykę, o niczym nie decyduje i niczym nie rządzi. Jest folklorem politycznym.
Po dłuższej chwili zastanowienia, przyszło mi do głowy, że to nie zmęczenie i nie choroba powoduje tą decyzję, a zapowiedź odejścia Krystyny Pawłowicz może mieć zupełnie inne, drugie dno.
To co powiem, opieram wyłącznie na swojej intuicji i na moich przypuszczeniach, a prawdy możemy nie dowiedzieć się nigdy. Konfrontując poglądy polityczne Krystyny Pawłowicz z nagłym wybuchem miłości jej partii do Unii Europejskiej i „unijnej szmaty”, mogło się okazać dla tej posłanki nie do zniesienia. PISBanda jest partią, w której człowiek się nie liczy, no może poza prezesem. Ważna jest tylko władza, która pozwala bezkarnie grabić Polskę. Przez te 3 lata rządów mogliśmy wielokrotnie zauważyć, że patria PISlamska nie ma żadnej ideologii, a swoje poglądy modyfikuje w zależności od tego, z kim rozmawia. Być może, ten nagły zwrot akcji w stosunku do Unii Europejskiej, okazał się dla Krystyny Pawłowicz zbyt trudny. Woli odejść z polityki i nie czekać na moment, kiedy Morawiecki zacznie zapraszać Timmermans'a na obiad, albo zacznie uprawiać jogging po Brukseli z Donaldem Tuskiem. Myślę, że posłanka przeżyła swoisty zawód w platonicznej miłości do Jarosława Kaczyńskiego, którego uważała za człowieka nieomylnego, półboga i wyrocznię. Jemu poświęciła swą wątpliwą cnotę. Gdyby nie chodziło o tę konkretną posłankę, mogła bym nawet odczuwać współczucie, bo Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną partią, która bez mrugnięcia okiem zdradza nie tylko wyborców, ale nawet najbardziej oddanych sobie członków. Przykładem tego może być Beata Szydło która została wyciśnięta jak cytryna, a potem odstawiona na boczny tor, oczywiście z plikiem banknotów wciśniętym w usta, wystarczająco grubym, by prawda nigdy się z tych ust nie wydostała. Takim samym przykładem jest rzucony na pożarcie prezes KNF.
Jeżeli motywem decyzji Krystyny Pawłowicz był tan nagły wybuch PISowskiej miłości do Europy, z którym nie mogła się pogodzić, to oznacza, że w jej głowie plączą się jakieś ostatnie niedobitki godności osobistej i że są granice kompromisu, który jest w stanie zaakceptować dla władzy. To oznacza, że w mojej głowie mogłabym odnaleźć niedobitki szacunku do tej pani, przy całkowitym negowaniu jej poglądów.
Ale to jest tylko jedna wersja wydarzeń. Może sprawa nie byłą aż tak skomplikowana. Może po prostu, brutalnie, Jarosław Kaczyński nakazał jej „zamknąć mordę” na czas wyborów i zamknąć wszystkie media społecznościowe. A to odchodzenie z polityki jest zwyczajną ściemą. Jest to na tyle prawdopodobne, że Krystyna Pawłowicz przebąkuje, że być może powróci na media społecznościowe pod koniec roku, czyli po wszystkich wyborach. I w tym momencie niedobitki mojego szacunku dla tej osoby zdechły. To jest dobry moment by powrócić do opinii psychiatrów, którzy twierdzą, że od samej nienawiści, frustracji i niezadowolenia, groźniejszy jest brak możliwości wyrzucenia tych uczuć z siebie. Czy pani Krysia wytrzyma tak długi okres milczenia? Czy zrobi to dla ukochanego prezesa?
Panie Kaczyński, niech pan tego nie robi swojej największej fance, bo jeśli dziś jeszcze jest zdrowa, to wielomiesięczne duszenie w sobie tej złości na cały świat, może wywołać u niej groźne choroby.
Może być też tak, że pani posłanka chce pobudzić swoich fanów do działania, może okazują jej zbyt mało podziwu. Udając, że odchodzi chce spowodować lawiną próśb i błagań na kolanach, by pozostała. Znam wiele osób, które sobie w taki sposób podnoszą samoocenę.
Może być jeszcze jeden wariant, związany z niezadowoleniem pani Krystyny z „powrotu do pozycji na klęczkach” przed obliczem Europy. Być może wypłynie ona w jakimś innym, bardziej radykalnym ugrupowaniu, a dziś się po prostu wstydzi przyznać do tego, że jej ukochany prezes zawiódł jej oczekiwania.
To są wszystko moje przypuszczenia, ale nie mogę w tej chwili ocenić, które z nich są bardziej prawdopodobne. Cokolwiek by się nie działo, fakt odejścia z partii osoby o tak wyraźnym charakterze, pokazuje, jak bardzo to „złote jajko”, na które pozuje Prawo i Sprawiedliwość, jest wewnątrz śmierdzącym zbukiem. A pani Pawłowicz???, ona jest..., była tylko jednym z piątych kół u wozu, całkowicie prezesowi nie potrzebnych.
Pani Krystyno Pawłowicz. Nie lubię Pani. Jest pani rażącym przykładem braku kultury ( ale minister Gliński chyba panią pobił o głowę podczas piątkowej debaty). W wielu momentach wstydziłam się za to, że jest pani posłem na Sejm mojego kraju, że jest pani profesorem, że jest pani kobietą, a nawet, że jest pani człowiekiem.
Wiadomość o pani rezygnacji z czynnego udziału w polityce spowodowała we mnie radość, a mój mózg bił głową o podłogę w pokłonach i powtarzał: dzięki ci panie, dzięki ci panie, dzięki ci panie!
Powiem pani tylko tyle, że dawno już powinna pani podjąć tę decyzje, bo pani wysiłki i wierność, nie zostały w tej partii ani docenione ani nagrodzone. Tak naprawdę nikt tak pani nie „zlewał”, jak partyjni koledzy. Była pani pośmiewiskiem nie tylko dla opozycji, ale także dla nich. Wielokrotnie wypowiadali się w mediach, że pani głos nie jest głosem partii i że trzeba traktować panią z przymrużeniem oka, jak kogoś... niespełna rozumu, kogo pomimo upośledzenia nauczyli przyciskania właściwego guzika podczas głosowania. I tu po raz kolejny stawiam sobie sama pytanie, czy takie osoby, jak pani, mają jakiś honor, skoro nie przeszkadza im bycie piątym kołem u wozu, kimś niepotrzebnym i wstydliwym. Ale na to pytanie niech sobie pani sama odpowie.



środa, 12 grudnia 2018

Dobra nowina. ( Tekst z dnia 12 grudnia 2018 roku)


Miałam już napisany dzisiejszy post, ale odłożyłam go na inny moment, bo przemówienie Mateusza Morawieckiego wzruszyło mnie do łez. Muszę więc WAM, na 2 tygodnie przed świętami, ogłosić dobrą nowinę...
Drodzy Polacy, Edward Gierek, idol naszego dzieciństwa i naszej młodości, wcale nie umarł. Żyje, ma się dobrze i nadal do nas mówi... Panie Edwardzie Gierek, niepotrzebnie pan występuje w masce, po co te śmieszne okularki i zachodni garnitur, po co ten krzywy uśmiech bankiera? Poznałam pana, jeszcze mi w uszach brzmią pana mowy do narodu na zjazdach partii. Nic się pan nie zmienił od tamtej pory. Przede mną się pan nie ukryje. Z całego dzisiejszego wystąpienia najbardziej utkwiło mi jedno zdanie, które pana zdradziło ( cytat być może niedokładny): My budujemy „dobrą zmianę, a razem!!! ( to do opozycji) możemy zbudować „wspaniałą zmianę”. Czy w ten zakamuflowany sposób chciał pan zapytać po raz kolejny: POMOŻECIE?

Mogła bym się śmiać, gdyby to była jakaś komedia, ale to niestety jest życie. To jest prawdziwy świat, a w nim moja Ojczyzna, papierowy kraj podczas burzy, bez szans na ratunek.
Wczoraj, w samo południe poraziła nas smutna wiadomość. Pomyślałam: Chyba jednak nie wygramy nigdy z tym PISem. Spełnia, jedną po drugiej, obietnice wyborcze, więc nie mamy z nim żadnych szans. Tą porażającą informacją była podwyżka emerytur (najniższa do 1100 złotych) i rent o całe 70!!! złotych brutto. Stoję przed telewizorem i słucham..., że co? Chyba o 700 złotych... niestety, nie przesłyszałam się, o 70! Ile to będzie netto?, 40 złotych? Poniżej 10 euro? To się WAM emeryci i renciści upasą od tego dobrobytu. Takie podwyżki to się powinno robić po cichu i ogłaszać w nocy, bo aż wstyd taką kwotę publicznie wymienić.

Na naszych oczach odbywa się publiczne odwracanie ogonem..., nie, nie biednego kotka. Kotek jest już w takiej karuzeli, że zaraz straci przytomność. To jest odwracanie ogonem tygrysa albo dinozaura! Tak bym nazwała próbę zwalenia afery z tak zwanymi SKOKAMI, na poprzedni KNF i Platformę Obywatelską, w obliczu faktu, że senator PISU!!! wyprowadzał latami zyski do oddziału w Luksemburgu ( czy mi się wydaje, czy pieniądze ze sprzedaży Damy z łasiczka też wylądowały w Luksemburgu? ). Walczący z tą sytuacją szef KNF Wojciech Kwaśniak, słyszy dziś najpierw jakieś absurdalne zarzuty współpracy z malwersantami, które z braku jakichkolwiek podstaw zmieniają się na kurwa! bezczynność przestępczą. Czy jest w ogóle taki paragraf, czy za bezczynność można kogoś skazać? A wpierdol to pan Kwaśniak dostał w nagrodę! No nie ma się co dziwić takiemu myśleniu w partii Kaczyńskiego. Przecież od samego początku w nagrodę zwalniają „najlepszejszych” ministrów, a przegranych witają z kwiatami na lotnisku.
Tak naprawdę chodzi jednak tylko o to, by mózg wyborcy dostał takiej rotacji, jak ten kotek ciągle odwracany ogonem.
Premier Morawicki postanowił dziś przyjąć postawę obrony przez atak. Nagła prośba o wotum zaufania usprawiedliwiana wzmocnieniem mandatu przed jutrzejszym szczytem w Brukseli jest tylko posunięciem propagandowym.
Roztoczona została przed moimi oczami kraina miodem i mlekiem płynąca, przedstawiana przez Morawieckiego-Gierka. Można by pomyśleć, że w tej krainie nie ma żadnych, absolutnie żadnych problemów. Wynik takiego bezsensownego głosowania jest znany, pytania...stratą czasu.
A premier przemawia i przemawia
Trudno jest ustosunkować się to godzinnej rzeki kłamstw..., Pytanie tylko..., skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle?
Mateuszu Mazowiecki
Miałam powiedzieć o pana zachwytach nad masowym korzystaniem z dóbr kultury, ale wyprzedził mnie poseł Nitras, mówiąc o popularności filmu Kler. Dodam tylko od siebie, że to polscy twórcy i polskie nagradzane filmy (Ida, Kler, Pokłosie, Zimna wojna) osiągają szczyty oglądalności. Większości tych arcydzieł się wypieracie, udajecie, że są nie do końca polskie. Niech więc pan nie przypisuje sobie cudzych zasług. Tymczasem, pan jest w stanie własnemu rządowi przypisywać nawet sukcesy polskich sportowców, siatkarzy, lekkoatletów. Czy się panu, kurwa wydaje, że te sukcesy są wynikiem trzyletnich treningów, dobrej zmiany i właściwego ministra? Niech pan tych ludzi nie obraża, ich ciężkiej pracy, finansowanej z własnej kieszeni, z kieszeni rodziny lub sponsorów. Wy, z tymi sukcesami wspólnego nie macie nic!

Przeciętny, nie rozumiejący ekonomii obywatel, słuchając przemówienia premiera, mógł odnieść mylne wrażenie, że pan premier wszystkie podatki obniżył do poziomu 5%. Liczbami rzucał swobodnie, jak z rękawa. Znając Morawieckiego, były to liczby zmyślone. Szkoda, że w tym wszystkim nie było żadnych konkretów, które można by na bieżąco sprawdzić. No nie, pomyłka! Było jedno bardzo konkretne zdanie: „Nie będzie żadnych podwyżek cen energii elektrycznej”. Trzymała bym premiera w tej kwestii za słowo, ale nie zaznaczył, czy tych podwyżek nie będzie w tym tygodniu, przez miesiąc, a może do przyszłych wyborów?
Panie premierze
Kiedy wracam do tego mojego pierwotnego wzruszenia związanego z wspomnieniami z dzieciństwa, na zimno muszę jednak przyznać, że kiedy na pana patrzę, wzrasta mój szacunek do Edwarda Gierka. Może był podobnym propagandzistę i ściemniaczem, może słabo rządził i doprowadził kraj do ruiny. Ale przynajmniej nie wyprowadzał budżetu państwa do Torunia. A Pański rząd przede wszystkim płaci pieniędzmi Polaków haracz dla najważniejszego w Polsce biznesmena. Z ministerstwa ochrony środowiska, miliardy, bo...wody termalne! Z ministerstwa edukacji...,bo uniwersytet dla baranów! Z ministerstwa kultury miliardy na jakieś muzeum historii Polski ( studnia bez dna). Ale, kurwa! Dlaczego, zamiast na zakup helikopterów pieniądze z ministerstwa obrony idą do Rydzyka, będzie „bombki” produkował? Dlaczego zamiast dofinansować in vitro, leczenie stwardnienia rozsianego, refundować leki, także ministerstwo zdrowia musi się podzielić? Czasami się wydaje, że ten kraj istnieje tylko po to, by utrzymywać toruński biznes.

Pan premier mówi i mówi..., jest jak w amoku. Mówi o wolności, która jest zasługą jego rządów. Nawet nie słyszy, kiedy marszałek Kuchciński, który powinien pilnować kultury i dobrych obyczajów, seksistowską uwagą poucza posłankę PO: „ niech pani tak nie pokrzykuje, bo kobiecie to nie przystoi ”. A ja myślałam, że w XXI wieku, w europejskim kraju, kobieta jest człowiekiem, któremu przystoi tyle samo, ile przystoi innym ludziom i że brak kawałka mięsa pomiędzy nogami, nie powinien odbierać komuś głosu...


Premierze Morawiecki
Po co ten kabaret? Sami sobie dajecie wotum zaufania, sami siebie sądzicie i uniewinniacie, sami się sobie spowiadacie i sami sobie dajecie rozgrzeszenie...Papierowe państwo...

Nawet, gdyby sprawdził się najczarniejszy scenariusz...Nawet, jeśli przejmiecie wszystkie media, a Polacy w 100% dadzą się zmanipulować, będą WAS wspierać i wam wierzyć. Nawet jeśli będziecie dostawać 100- procentowe poparcie w wotach zaufania, nie zmieni to faktu, że wprowadzone przez was zbójeckie prawo jest niezgodne z prawami unijnymi. To, że obronicie swój rząd nie sprawi, że będziecie mogli robić, co chcecie i nikt was z Unii nie wyrzuci. To nie oznacza, że złodziejstwo przestanie być złodziejstwem, a kłamstwo, kłamstwem.
Jak wielkie będzie wasze obrzydliwe zwycięstwo, tak spektakularny będzie upadek, bo narodu nie da się wyjałowić. Zawsze gdzieś, choćby w kanałach, zostanie ziarno normalności, które wykiełkuje i będzie się rozwijać czekając na to, żeby przebić beton i wyjrzeć na słońce. To ziarno było zrodzone w wolności i wyda plon niepokorny. Zawsze gdzieś będziemy my, a wy nie zaznacie spokoju.




sobota, 8 grudnia 2018

Fotelik rozpaczy... ( Tekst z dnia 8 grudnia 2018 roku)

Bardzo się cieszę, że mój pełen wzburzenia posta na temat różnych przestępstw seksualnych na czele z pedofilia kościelną spotkał się z dużym oddźwiękiem. Szczególnie dziękuję Pani Katarzynie i Pani Dorocie z grupy Dziewuchy, Dziewuchom, które się ze mną nie zgadzają. Zarzucają mi przede wszystkim brak empatii w stosunku do skrzywdzonych kobiet i ze sama nie przezywam traumy, ale wymagam od innych, by się mówiąc krótko i kolokwialnie..., ogarnęły. Postanowiłam wiec odpowiedzieć Pani Katarzynie, która ze mną dyskutowała.
Droga Katarzyno!
Wiesz co, jest mi bardzo przykro, że źle interpretujesz moje intencje. Osobie, która żyje w jakiejś rzeczywistości, jest bardzo trudno się ogarnąć i nie śmiała bym dawać takiej rady. Depresję znam, ale też staram się z nią nie tylko walczyć, ale też wygrywać. Nie, nie tylko farmakologicznie, chociaż też trochę w skrajnych wypadkach. Po prostu staram się dowiedzieć, jak postępować z tym wrogiem, chorobą, która mnie dręczy. Uważam, że wiedza daje nam bardzo wielką przewagę w każdej walce. Ale nie chce tu mówić o sobie. Dla osoby wychowanej w ogólnie przyjętych kanonach, doświadczenie gwałtu może być przeżyciem nie do zniesienie. Ale to nie jest (obiektywnie i na zimno), wina samego wydarzenia, lecz tego miejsca w mózgu, "fotelika", który mamy przygotowany na takie wydarzenie. Fotelik ten kształtuje tradycja, społeczeństwo, wychowanie. A ten "fotelik" mówi nam: To była twoja wina! Teraz wszyscy będą na Ciebie patrzeć, jak na wywłokę, która sprowokowała, zaufała, była naiwna i głupia!, na pewno nikt cię nie zrozumie!, mąż będzie się ciebie brzydził!, będziesz wywoływać tylko litość!, policjanci będą się wyśmiewać po katach... A jak nikomu nie powiesz, to "wydarzenie" sobie usiądzie wygodnie w twojej głowie na tym "foteliku" i będzie ci systematycznie, do końca życia jad wylewać w serce. Będziesz cierpieć w samotności i zabierze ci to całą radość życia, a nawet może je skróci. Ten, kto cię skrzywdził, skrzywdzi inną kobietę, dziecko etc. Taki jest w tej chwili szablon, w którym żyjemy. Nie zmienimy tego z dnia na dzień. Można podnosić kary za takie czyny, można unikać niebezpieczeństwa, ale to się będzie wydarzać. Dlatego, jeśli piszę takie posty, chcę wszystkim osobom powiedzieć, by wyrzuciły z mózgu ten wygodny fotelik, w którym siedzi cierpienie. Może dla osób dorosłych jest to trudne lub wręcz nie możliwe. Bo te ścieżki emocjonalne wytwarzają się człowiekowi do 3 roku życia. Dlatego np. dziecko wychowane w bardzo katolickim domu, które od urodzenia jest karmione religią, będzie miało, mimo najlepszej woli, trudności, by zostać ateistą, takim zupełnym bez wątpliwości i wyrzutów sumienia. Księża doskonale znają tę zasadę, dlatego naciskają, by szybko chrzcić dzieci i kontrolują, czy umieją "dzia bozi" robić, zanim jeszcze zaczną mówić. Ja to piszę, by obudzić w ludziach siłę, by walczyli ze stereotypami w swojej głowie, ale przede wszystkim, by od urodzenia!!! wyrabiali właściwe ścieżki w mózgach swoim dzieciom. Nie zasłaniali oczu, kiedy jest seks w telewizji, nie wyganiali, kiedy się o tym mówi. Małe dziecko nie ma do tego żadnego stosunku, więc będzie pytać. Jeśli pyta, można mu wiele rzeczy wytłumaczyć, można go nauczyć, kto i w jaki sposób może go dotykać, bo bardzo często molestowaniu seksualnemu podlegają maluchy 3,4 letnie a nawet mniejsze. I dziecko musi zawsze wiedzieć, że cokolwiek by się nie stało, może z tym przyjść do matki i ojca i zostanie potraktowane z miłością, godnością i zrozumieniem. Niestety, model wychowania jest taki, że z naszych domów wychodzą mężczyźni "maczo", albo "mięczaki", nie ma nic pośredniego. A dziewczynki wychowywane są na służące, niewolnice i ofiary i jeśli takie nie są, to muszą żyć w poczuciu winy i z wyrzutami sumienia. Uczymy nasze córki gotować, sprzątać, prasować, malować się, nosić szpilki..., i świetnie. Ale której matce przyjdzie do głowy, by wysłać swoją dorastającą córkę na bezpłatny, organizowany przez policję kurs samoobrony? Mało jest takich, nawet jeśli same żyją całymi latami w toksycznych związkach i dostają regularnie po mordzie albo są gwałcone w zaciszu domowym. Mogła bym tak pisać i pisać, ale chcę ci wytłumaczyć, że moim postem nie chciałam ani urazić, ani dotknąć żadnej indywidualnej osoby, tylko wskazać, jacy my jesteśmy, jako ludzkość. Inne zwierzęta mają prosty kodeks, nie szukają drugiego dna i czarne jest zawsze czarne i zawsze bierze u nich górę instynkt samozachowawczy. Nie zmienię zdania, my ludzie, jako gatunek, jesteśmy dziwadłami! Działamy destrukcyjnie w stosunku do samych siebie. Ja może głupia jestem, a na pewno naiwna, ale marzy mi się taki świat, gdzie nikt skrzywdzony nie będzie musiał tego ciężaru nosić na plecach do końca życia w samotności i bez szansy na sprawiedliwość. Trzeba wreszcie oduczyć ludzi nadstawiania drugiego policzka. Może proces zmiany, o którym usiłuję powiedzieć, będzie trwał 500 lat albo więcej, ale od czegoś kurwa! trzeba zacząć. To jest świetny moment, kiedy kościół tapla się we własnym gównie, kiedy kobiety zaczynają rozumieć, że wcale nie musi tak być, jak do tej pory. Kiedy są w stanie się zmobilizować w czarnych protestach lub w grupach takich, jak Dziewuchy Dziewuchom, to znaczy, że już czas zacząć rewolucję! Jeśli kogoś obraziłam, jeśli mi napisał, że jestem nieczułą, nie mam empatii, albo nic nie rozumiem, bo mnie to nie spotkało, to jest już jakiś mój sukces. Bo zazwyczaj to tylko laiki i jakieś pieski, kotki, które bija brawo w komentarzach. A jeśli to kogoś wzburzyło na tyle, by mi odpowiedzieć, to znaczy, że przeczytał, że się zastanowił. I za to dziękuję!
I żeby nie było niedomówień. Mam w swoim mózgu całkiem pokaźny "fotelik cierpienia". Moi rodzice, szkoła, kościół, otoczenie społeczne, wszyscy się bardzo postarali, by był wielki i by mogły na nim wygodnie siedzieć wszystkie moje traumy, wszystkie moje leki i porażki. Natomiast moje sukcesy właściwie walają się po kątach w zapomnieniu. Każdego dnia wstaję i rozbijam ten fotelik siekierą, chociaż mi się czasami nie chce żyć. A on odrasta, jak smocza głowa. I zazdroszczę ludziom, którym się wszystko udaje bez trudu, którzy tylko pomyślą, a już im się spełnia. Ja muszę wszystko wydrapać pazurami... Mówi się, że to kwestia wiary, a ja myślę, że oni nie mają "fotelika".


Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...