środa, 20 listopada 2019

Katolickie łapy precz od moich dzieci. ( Tekst z dnia 21 listopada 2019 roku.)


Jak już wiecie, nie słuchałam sejmowego wystąpienia Morawieckiego, nie słuchałam też Kaczyńskiego, a tym bardziej Andrzeja Dudy. Niestety, przed ich fragmentami nie sposób jest uciec dzięki naszej kochanej telewizji, która nas bombarduje, a wtóruje jej internet. Trzeba by chyba na kilka dni zamknąć się w piwnicy, aż pył opadnie po zaprzysiężeniu starego- nowego rządu, by się uchronić przed kurwico-nerwicą.
Problem jest oczywiście złożony. Politycy są jacy są. Morawiecki kłamczuch, Duda pozer, a Kaczyński stary cap zaślepiony władzą. Obiektywnie nie denerwuje mnie to, o czym gadają do narodu, a raczej fakt, że istnieje taki naród, który tego wysłucha i nie powoduje to wybuchu żadnej rewolucji. Pomijam na przykład fakt, że bardzo często w tych wystąpieniach mamy do czynienia ze sprzecznymi sygnałami, które nawet dla ludzi bardzo inteligentnych mogą pozostać zagadką. Na przykład w tym samym kontekście Morawiecki mówi, że państwo musi kreślić granice rozwoju. Konia z rzędem temu, kto rozumie, co premier ma na myśli. Większość nie próbuje zgadnąć, wystarczy im poczucie, że pan z PISu mądrze gada. Ale ten sam premier w następnym zdaniu mówi o marzeniach i ambicjach, jakie Polacy powinni spełniać. Dla mnie marzenia i ambicje kojarzą się ze słynnym zdaniem: „ sięgaj, gdzie wzrok nie sięga”, a ich spełnianie wyklucza jakiekolwiek granice, tym bardziej narzucane przez państwo. Albo ja jestem idiotką, albo rozwój musi być wolny i nieskrepowany, by w ogóle mógł być możliwy.
Ale najbardziej poniżające było stwierdzenie premiera, a słyszałam, że Kaczyński też podobnym tekstem pojechał, żeby trzymać... ręce? precz od naszych dzieci, te ręce ideologiczne. I oczywiście w nawiasie jest podane gender i LGBT. „Pójdź dziecie, ja cię uczyć każę...” chciałoby się krzyknąć kolejnym cytatem z pięknej, polskiej literatury.
Ale szybko orientujemy się, że ani Morawiecki, ani Kaczyński głupcem nie jest i posiada właściwy zasób wiedzy, by ocenić, że pierdoli głupoty. Pytanie jest tylko takie: dlaczego może tak do ludzi mówić i na jakim poziomie jest oświata w Polsce, skoro ludzie i młodzi i starzy te bzdury łykają bez refleksji?
Po pierwsze znowu zachodzi tu sprzeczność z głoszonym przez PIS prawem rodziców, do wychowania dzieci według własnego widzi mi się. Zasada jest o tyle populistyczna i głupia, bo zakłada, że jeśli ojciec i matka uznają, że dziecko powinno zostać złodziejem i bandytą, to też nikt nie powinien się do tego wtrącać. Moim zdaniem kręgosłupem wychowania powinno być jakieś prawo i normy społeczne, bo widziałam w życiu tak wielu popierdolonych rodziców, że tylko wpływ zewnętrznego środowiska mógł wyprowadzić ich dzieci na ludzi. Ale nawet biorąc to wszystko pod uwagę, nadal nie rozumiem, jakie to ideologiczne łapy mają iść precz od dzieci? Jeśli chodzi o gender, jest to nauka o rolach społecznych ze względu na płeć, a LGBT jest raczej stowarzyszeniem osób o podobnych cechach osobowości tak, jak może być stowarzyszenie wysokich, grubych, rudych, albo jeszcze innych dowolnych „odmieńców”. Jestem przekonana, że Morawiecki o tym wie doskonale. Jedynymi ideologiami, jakie się panoszą w społeczeństwie, są wszelkiego rodzaju religie, z naszą naczelną, katolicką na czele. Dla mnie, ideologia to coś takiego, co nie ma żadnych korzeni w nauce, coś w co się wierzy, a na co nie ma dowodów. * (Z grubsza mówiąc, bo to dużo bardziej skomplikowane). Niestety, zarówno role społeczne ( gender), jak i osobniki LGBT istnieją naprawdę.
Wiecie, ja naprawdę czasami jestem naiwna i głupia, jak embrion albo zygota. Słysząc „ręce precz od naszych dzieci” przez całkiem długi ułamek sekundy byłam pełna wiary, że w programie nowego rządu znajdą się ustawy chroniące nasze dzieci przed wszelkimi rodzajami przemocy, także przed pedofilią. To był moment na tyle długi, że zdążyłam wyobrazić sobie miny biskupów zakuwanych w kajdanki i doprowadzanych do prokuratora. Taka ze mnie jest idiotka. Okazuje się, że w programie partii PiS jest założenie dokładnie odwrotne. Oni będą chronić i ratować nasze dzieci przed wiedzą. Wiedzą, że mają głos, że są ludźmi tylko mniejszymi, że nie muszą być posłuszni, kiedy rodzic je krzywdzi, bije lub gwałci. Będą je chronić przed wiedzą, że wolno im mieć własne zdanie i swoje sekrety i prawo do prywatności. Będą zamydlać oczy, pokazując nieprawdziwy świat, gdzie wszyscy są tacy sami, a ich życie nie zależy od nich samych, lecz od jakiegoś wymyślonego boga.
Drodzy Polacy, w Iranie są zamieszki, ludność cywilna buntuje się przeciwko władzy. A władza twierdzi, że to jakieś obce siły, zdrajcy Allacha i grzesznicy podnoszą na nich rękę. Boję się, że jeśli tam wygra rewolucja, nie będziemy już mogli się cieszyć, że jeszcze u nas nie jest tak źle, jak w Iranie. Boję się, że oni pójdą do przodu, a Polska stanie się punktem odniesienia religijnego fundamentalizmu.
I w tym momencie ciszę się tylko w duchu, że zanim nastał PISlam, zdążyłam skorzystać ze swojego prawa do wychowania swoich dzieci według własnych poglądów, a także według ich osobistych potrzeb. Wychowałam je na genderystki i czynne przyjaciółki odmieńców wszelkiej miary z LGBT na czele. Od ideologii katolickiej oraz innych sekciarskich teorii trzymają się bardzo daleko. Szkoda, że dziś się gada o wolności i normalności, a prawdziwą wiedzę o świecie polskie dzieci będą musiały zdobywać na tajnych lekcjach w piwnicach. Jeśli to ma być normalność, to ja się natychmiast zgłaszam do psychiatryka.



1 komentarz:

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...