niedziela, 30 października 2022

Polska jest bezpieczna, a PiS to już na pewno... ( Tekst z dnia 30 października 2022 roku)

 


Jestem bardzo zawiedziona postawą ambasadora USA w Polsce Pana Marka Brzezińskiego. Jestem zawsze zażenowana, kiedy na konferencjach prasowych dziennikarze pytają go o łamanie praworządności przez PiS, a on nabiera w usta tak wielki „haust wody” i z jego ust wydobywa się jakiś nieszczery bulgot zakończony stwierdzeniem w łamanej polszczyźnie że Polska jest bezpieczna. Wiem, że pomimo polskiego nazwiska ambasador jest obywatelem USA i interesy tego kraju reprezentuje. Ale nasuwa mi się zawsze w takich momentach pytanie: Ile kosztuje przyzwoitość? Bo na naszych oczach odbywa się niezwykły deal na gruzach wojny w Ukrainie. Strona amerykańska, za cenę udawanej przyjaźni z rządem PiS, z którym do tej pory nie było jej po drodze, sprzedaje Polsce ogromne ilości uzbrojenia, za wielkie pieniądze. Natomiast strona polska chcąc za wszelką cenę udowodnić, że ma świetne stosunki z USA, bazując na zastraszaniu obywateli potencjalną wojną z Rosją, kupuje wszystko, co tylko im Amerykanie podsuną, nawet nie negocjując cen i nie zważając na to, czy na pewno tak wielkie ilości uzbrojenia są w Polsce konieczne. PiS robi to bez rozważania najlepszych i korzystnych ofert innych krajów, a na koniec bez konkursu na najlepszy projekt, decyduje się powierzyć Amerykanom budowę elektrowni atomowej. Decyzja ta usprawiedliwi zaniechanie inwestowania w odnawialne źródła energii, i założę się, że za chwilę PiS wybierze znowu jakąś dowolną łąkę i ogłosi, że to tam właśnie powstanie elektrownia. Postawi tam barak, wybierze prezesa inwestycji, a on dobierze sobie zarządy i pracowników. I będzie kolejna okazja wyprowadzać pieniądze opłacając zarządców pustej łąki.

Zawsze uważałam, że wykorzystywanie kryzysów do robienia biznesu jest nieco niemoralne. PiS doprowadził tę umiejętność do perfekcji. USA potrafi zrobić biznes na kryzysach, dogadzając w ten sposób gospodarce narodowej i budżetowi państwa. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie znaleźli takich niegodziwców, którzy przy okazji, na interesie Ameryki budują własny kapitał polityczny i napychają swoje własne kieszenie.

A praworządność? Co Amerykę obchodzić może praworządność w kraju, który w milczeniu pozwoli się wydoić? Wręcz przeciwnie, nasi „wielcy przyjaciele” doskonale potrafią wykorzystać istniejący w Polsce chaos prawny.

Mark Brzeziński, zanim został ambasadorem, często krytykował PiS, mówił o braku demokracji i łamaniu praw mniejszości. Dziś ma do powiedzenia tylko jedno: Polska jest bezpieczna.., a przynajmniej bezpieczna do czasu, dopóki nabija kabzę amerykańskim producentom broni. A ja myślę, że tak naprawdę bezpieczny jest PiS, dopóki strasząc własne społeczeństwo wojną, wydaje pieniądze na zbrojenie, zamiast inwestować w ochronę zdrowia obywateli, których umrze tej zimy więcej z powodu smogu, niż Ukraińców w wyniku ruskiej agresji.

Tak, już widzę, jak na moją głowę leci siekiera oburzenia. Bo przecież tak mówić nie wolno! Bo Rosja jest zła, a jej ofiary święte! Nie dyskutuje z tym. Wojna jest zła! Zawsze była i zawsze będzie. Ale czasami trzeba trzeźwo odrzucić wszelkie sentymenty i oddać głos matematyce. Człowiek, to człowiek. Jeśli się go morduje, to w zasadzie efekt jest taki sam, kiedy spadnie na niego bomba i kiedy sąsiad go zatruje paląc w piecu śmieciami. Już w tej chwili rośnie liczba osób zatrutych czadem i ginących w pożarach, bo puszczenie samopas problemu ogrzewania przynosi zawsze tragiczne skutki.

Nikt nie kalkuluje ile naprawdę potrzebujemy czołgów, helikopterów, czy wyrzutni rakiet. Dla PiSu jest istotne, by ilość kupowanego sprzętu była jak największa i by robiła wrażenie na obywatelach. Mydlą nam oczy potencjalnymi sukcesami w nieistniejącej wojnie, a przecież wszyscy mamy zaszczepioną w sercach tę fałszywą nutę tęsknoty za przelewaniem krwi dla Ojczyzny. Broń produkuje się długo. Zanim USA zrealizują zamówienia może upłynąć wiele lat, może już nie być takiego państwa, jak Rosja, lub może ono zmienić się w kraj demokratyczny, a sam Putin może pozostać już zapomnianym wariatem, którego grobu próżno szukać na cmentarzach. Polska zostanie z umowami, których trzeba będzie dotrzymać i z rachunkami, które trzeba będzie zapłacić. Gdyby w tym czasie choćby połowę pieniędzy przeznaczonych na zbrojenia, zainwestować w ochronę środowiska, uratowano by niezliczoną liczbę istnień ludzkich.

Rozumiem, że Mark Brzeziński jest obywatelem USA i działa w interesie tego kraju. Ma prawo. Ale dziś włożę między bajki wszystkie jego słowa o związkach z Polską, o tym, jak jego ojciec czuł się Polakiem i był polskim patriotą. Jego postawa wobec polskiego rządu mnie oburza, ale człowiek wychowany w Ameryce jest niewolnikiem pieniądza. Biznes jest najważniejszy i jeśli o pieniądze chodzi, można przymknąć oczy na resztę. Dowodzi to tylko jedynej istotnej prawdy, o której my powinniśmy pamiętać. Przyjaźń między krajami jest złudzeniem i fikcją. Przyjaciół mamy dopóty, dopóki nas potrzebują. Mamienie pięknymi słówkami uznania służy tylko wywołaniu uległości i mydleniu oczu. Musimy być po prostu mądrzy i sami policzyć sobie co nam się opłaca. I musimy sobie zadać pytanie, czy dla członka NATO, który może w sytuacji kryzysu liczyć na pomoc, tak ważne jest by zasypać nasze ziemie amerykańskim żelastwem? Czy nie jest bardziej istotna jakość i nowoczesność sprzętu i wyszkolenie profesjonalnego wojska, niż chwalenie się ilością rakiet i czołgów?

Oczywiście współczują bardzo Ukraińcom i nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić zła, które ich spotkało. Ale nie bądźmy hipokrytami. Przez całe nasze życie toczą się gdzieś jakieś wojny, o których nawet nie wspominają nasze media. Są one często nie mniej krwawe i okrutne, a ludzie są mordowani tysiącami i na różne sposoby, często przedtem torturowani, a za szlakiem tych wojen ciągną się całe pokolenia sierot i inwalidów, którym bomby urwały ręce albo nogi.

Problem jest w tym, że my, jako ludzkość godzimy się z tym i nie potrafimy stworzyć żadnego systemu, który pozwoliłby rozwiązywać konflikty bez przemocy. Gdyby na Ziemię przybyli jacyś kosmici, pewnie długo rwali by sobie włosy z głowy usiłując zrozumieć, dlaczego ludzkość na tym etapie cywilizacji nawet nie próbuje stworzyć dla swych mieszkańców krainy szczęścia, a cały wysiłek wkłada w zniszczenie, nienawiść i agresję. I ten świat, który biegnie już po równi pochyłej ku zagładzie nie doczeka się momentu, kiedy ludzkość się opanuje. Tym bardziej, że oprócz wojen jawnych, takich z bronią w rękach, toczy się wiele innych procesów, których nie nazywamy wojną, ale ich efektem jest także ludobójstwo. Bo jeśli ktoś, dla własnego zysku kupuje niesprawny sprzęt medyczny, jest dla mnie takim samym mordercą, jak ten w czołgu. Jeśli ktoś przyczynia się do zatrucia środowiska, jest ludobójcą na wielką skalę, bo czy nasze miasta nie staną się tej zimy swoistymi komorami gazowymi... Jeśli ktoś uważa, że lepiej wydać pieniądze na czołgi, niż dotować leki dla chorych dzieci, jest dla mnie Putinem nie mniej groźnym, jak oryginał.

I przeraża mnie taki wniosek, że nawet jeśli na świecie znajdzie się jakaś część ludzi, którzy sobie uświadomią, jak bardzo postawiony na głowie jest nasz system wartości, to i tak nie znajdą w sobie dość siły, by cokolwiek zmienić. W końcowym efekcie każdy z nas dochodzi do wniosku, że bezsilność co najwyżej go zabije. Staramy się więc własne życie przeżyć najlepiej, jak potrafimy, adoptujemy psa lub kota, przyjmujemy uchodźcę, rzucamy grosz żebrakowi. Bo to jest jedyna rzecz, jaka ma jeszcze sens. Jedyna rzecz, jaką możemy zrobić, by nie toczyć swojej schizofrenicznej walki z demonem, którego tylko my dostrzegamy.






Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...