Nie będę się za bardzo rozpisywać, bo to jeszcze nie jest dla mnie ten moment. Ale ostatni spot Karola Nawrockiego trochę mnie zmroził. Myślę, że nie tylko mnie, ale każdego, kto choćby w literaturze pięknej lub filmach fabularnych obserwował rodzący się faszyzm.
Jako wieloletnia emigrantka mogę powiedzieć tylko tyle, że po wyjeździe za granicę dostaje się kartę medyczną szybciej, niż wszelkie inne dokumenty i od tej chwili stoi się w tej samej kolejce do lekarza, co każdy, rodowity od pokoleń mieszkaniec kraju, do którego się wyemigrowało. Można by powiedzieć, że ja mam przywileje, bo jestem z Unii Europejskiej. Ale to nie jest prawda. W tej samej kolejce do lekarza stoi obywatel danego kraju, ja-emigrantka z innej części Europy, Muzułmanie z Maroka, Chińczycy, obywatele z Ameryki Południowej, a także turyści.
Jeśli ktoś pamięta słynny wykład Mariana Turskiego o tym, że faszyzm nie spadł z nieba, miał chyba podobne odczucie po tym spocie, jak ja. Bo na pozór populistyczne hasełko Nawrockiego, by wprowadzić segregację narodową w kolejkach do lekarza, którego może nawet sam Nawrocki nie zamierza wprowadzać w życie, jeśli padnie na właściwy grunt, może być tym pierwszym ziarnem, z którego narodzi się coś tak strasznego, jak faszyzm.
Sama idea segregacji ludzi, ze względu na cokolwiek, jest zła i obrzydliwa. Nagradzać powinno się osoby, które sobie na to zasłużą, karać tych, którzy nie przestrzegają norm społecznych. Ale nigdy nie powinno się wyróżniać nikogo ze względu na cechy, z którymi się rodzi i na które nie ma wpływu. Narodowość, rasa, kolor skóry, płeć, orientacja seksualna, etc. Można by tych cech wymieniać wiele.
Bardzo mnie dziwi, że wszelkie telewizje, a także politycy różnej maści, których tak straszliwie zabolało "odstawienie" przez Rafała Trzaskowskiego tęczowej flagi, całkowicie zignorowali tą żałosną próbę Karola Nawrockiego, by być bardziej obrzydliwym od Sławomira Mentzena. (Facet ma tak polskie nazwisko, że aż musiałam sprawdzić, jak to się pisze)
Mam nieodparte wrażenie, że w tej kampanii wyborczej wcale nie jest najważniejsze bezpieczeństwo, a raczej walka o ten najbardziej prymitywny elektorat, dożywianie go i włażenie mu w dupę.
I.., ok, tylko po co to robić? Dlaczego nieuki, kibole, pseudo-patrioci, ludzie nienawistni i zacofani mają być ważniejszymi obywatelami od tych kulturalnych, wykształconych, miłych, pracowitych i tolerancyjnych? Wydaje mi się, że jednak tych drugich jest więcej i powinno się o nich dbać. Dlaczego więc o nich politycy nie walczą? A potem się dziwią, że ta bardziej konstruktywna część obywateli nie poszła na wybory.
Ja się nie dziwię, bo ciągle widzę, że w moim kraju klepie się po ramieniu tych złych, a oni nie stają się od tego lepsi, tylko rosną w siłę. Choroby nie należy pielęgnować, należy ją leczyć. W przeciwnym razie, ona nigdy nie zniknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz