środa, 25 sierpnia 2021

Konwój (Tekst z dnia 25 sierpnia 2021 roku)

 

Bezsilni. Czterdziestomilionowy naród jest kompletnie bezsilny, trzymany za mordę przez kilku ogarniętych manią władzy sukinsynów. Czterdzieści milionów ludzi, nawet zakładając, że połowa z nich to zwykłe, odcięte od prawdziwej informacji, bezkrytyczne jednostki. Co się z WAMI ludzie porobiło?

Walczyliście o demokrację. Po co? Przecież kompletnie jej nie rozumiecie. Nie rozumiecie, że ten żołnierz na granicy to nie jest żołnierz Morawieckiego, Dudy, czy Kaczyńskiego, że to WASZ żołnierz. Że on tam stoi z WASZEJ obywatelskiej łaski, za WASZE obywatelskie pieniądze i że to WASZE, obywatelskie rozkazy powinien wykonywać. Nie rozumiecie, że w demokracji, jak sama nazwa wskazuje, rządzą obywatele, za pośrednictwem wybranych przedstawicieli. Ale jeśli przedstawiciele sprzeniewierzają się woli tych, którzy ich wybrali, macie prawo, a nawet obowiązek, natychmiast tych przedstawicieli wysłać do diabła.

To jest naprawdę nie do pomyślenia, że tak liczny naród nie jest w stanie zmusić swojego rządu, któremu płaci, by on wpuścił na nasze terytorium kilkudziesięciu wyczerpanych i chorych ludzi. Jaka to więc jest demokracja, skoro obywatel wspierany międzynarodowym prawem, nie ma w niej nic do powiedzenia?

To żałosne. Obraz Polski jest żałosny. Opowiadanie, że człowiek stojący 2 metry od granicy jest na terenie obcego państwa i dlatego nie można go wpuścić, jest żałosne. Że nie można mu podać jeść i pić, oraz leków, jest żałosne i do tego podłe.

Ale nie wińcie tutaj tylko władzy i tych żołnierzy-kretynów, którzy nie są godni nosić munduru. Ponieważ to WY, jako społeczeństwo, jesteście tak samo winni. Władza WAM mówi, że jeśli pomożecie jednemu, za chwile nadejdzie tysiące podobnych do niego. A wy udajecie, że tym tysiącom nie będziecie w stanie pomóc. Nie starczy dla nich wody i chleba do kurwy nędzy? Ja akurat mogę coś o tym powiedzieć, bo żyję w kraju, gdzie bywały momenty, kiedy na plaży lądowało po kilkuset imigrantów dziennie. I nigdy nie odmówiono im pomocy. Zawsze ich wpuszczono, nakarmiono, napojono, udzielono pomocy lekarskiej. Oczywiście, jeśli komuś się azyl nie należał, został odsyłany do kraju, z którego przyszedł. Ale nikt na oczach ludzi nie umierał, a władza nie wmawiała, że to umieranie to tylko prowokacja.

Polska otoczona murem i drutem kolczastym...Polska WASZYCH marzeń. Nie zapominajmy, że ten mur oddziela także WAS, także WAS zniewala.

Bardzo mnie to boli, że na granicy rozgrywa się w tej chwili jakiś okrutny teatr. To nie tylko to, że rząd, który zadeklarował, że będzie nas za wszelką cenę bronił przed tymi kobietami i dziećmi mieszkającymi od 2 tygodni w błocie. Ale w tym teatrze uczestniczy też druga strona. Politycy, którzy tam przyjeżdżają i nakręcają filmy o tym, jak straż graniczna i wojsko nie dopuszcza ich do koczujących w lesie ludzi. To teatr, pierdolona gra wyborcza.

Nikt, tak naprawdę w tym chrześcijańskim kraju nie myśli, jak można pomóc tym ludziom. Wszyscy chcą coś ugrać dla siebie.

Jezus mówił: "Byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście mnie.." Tak to szło?

...Byłem głodny, a zabroniliście ludziom podawać mi jedzenie, byłem spragniony, a kazaliście mi pić brudną wodę, byłem przybyszem, a rozciągnęliście przede mną drut kolczasty... Tak to idzie dziś...

Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili...” Tak mówił Jezus, na którego się tak często powołujecie. I gwarantuję WAM, nie miał na myśli katolika w garniturze wyśpiewującego psalmy na urodzinach w Toruniu.

Naprawdę próbujecie mi wmówić, że jesteście bezsilni. Jesteście obojętni i będziecie winni, jeśli ktoś umrze. Będziecie winni WY wszyscy, którzy wymawiacie się bezsilnością.

Aż dziw bierze, że mamy jakieś organizacje o nazwie np. OCALENIE... Do czego nam są przydatne takie organizacje, które nic nie mogą zrobić? Wyobraźcie sobie, że to by był Greenpeace i nie chodziłoby o ludzi, a o zwierzęta. Dawno by już aktywiści tej organizacji łańcuchami się poprzypinali do wozów bojowych tego żałosnego wojska. Czy pamiętacie, z jakim podziwem patrzył na nas świat, kiedy ratowaliśmy tygrysy? Bo były głodne, zmęczone, spały w błocie, były chore.... Ale jeśli chodzi o ludzi, to nasze zatwardziałe serca odwracają nasze puste głowy.

Wiecie, jest taki stary film, ludzie w moim wieku bez trudu go sobie przypomną. Opowiada o rosyjskim okręcie podwodnym, którego załoga chciała tak bardzo zobaczyć Amerykę, że utknęła na mieliźnie u wybrzeży jakiejś amerykańskiej wyspy. Po wielu perypetiach i przy pomocy mieszkańców wyspy udało się w końcu uwolnić okręt, ale gdy już miał odpłynąć, jakiś nazbyt gorliwy obywatel zawiadomił straż przybrzeżną i samoloty bojowe, by „wroga” unicestwić. Wiecie, co zrobili mieszkańcy? Wypłynęli swoimi łodziami dając łodzi podwodnej konwój, wyprowadzili ich na pełne morze, gdzie straż przybrzeżna nie mogła ich już zatrzymać.

To tylko film. Nieprawdziwa historia, chociaż szkoda...

Nie wiem ilu jest tych żołnierzy na granicy pilnujących nieszczęsnych uchodźców przed rzekomą inwazją i destabilizacja Polski. Ale myślę, że gdyby te szumne organizacje umówiły się z kilkoma tysiącami polskich obywateli, którzy by się wszyscy razem stawili na tej granicy i by po prostu poszli po te osoby przyprowadzając je do Polski, utworzyły im po prostu konwój, to ci żołnierze nie byliby w stanie ich zatrzymać. Przecież nie zaczęli by do WAS strzelać, bo to byłby koniec ich żałosnej kariery i koniec PiSu.

Niemen śpiewał, że ludzi dobrej woli jest więcej. Ale łatwo jest być człowiekiem dobrej woli na własnej kanapie. Jeśli nie potrafisz działać, Twoja dobra wola jest bezużyteczna.

Prawo stoi po naszej stronie. Żołnierz nie ma prawa utrudniać obywatelowi swobodnego poruszania się na terenie naszego kraju, nie ma prawa zabronić mu podchodzenia do granicy. Dajecie się ograć, jak dzieci, bo dla WAS to nie jest ważna sprawa, to gra. Udawanie, że chciałem, ale nie mogłem, że nic nie mogłem zrobić. Mogłeś. To ty jesteś obywatelem Polski, to TY wydajesz rozkazy żołnierzom, to TY im płacisz, to Ciebie mają strzec, a nie rządów Morawieckiego i Błaszczaka. Chyba, że wolisz żyć w kraju otoczonym murami i drutem kolczastym. Tylko pamiętaj, ten mur oddziela także Ciebie. Ty też jesteś niewolnikiem tego muru.




sobota, 21 sierpnia 2021

Czy warto ratować ten świat? ( Tekst z dnia 20 sierpnia 2021 roku)

  Czy warto ratować ten świat? 

Młodzi, którzy mają przed sobą całe życie powiedzą, że warto. Ci, którzy mają dzieci też by chcieli, bo dożyły one swoich lat w spokoju. Ci, którzy mają już wnuki, poważnie się niepokoją, czy one nie będą musiały w swoim życiu toczyć bitew o wodę i żywność, kiedy już większość świata zamieni się w pustynie.

Nie jestem ekspertką od ekologii. Ten list nie będzie więc o tym. Pomimo, że wiem, jak większość z WAS, że nie uderzy w nas asteroida, Ziemia nie pęknie na pół i nie ogarnie nas potop biblijnych rozmiarów. Koniec świata, który nadchodzi, nie będzie spektakularnym wydarzeniem. My się po prostu, zwyczajnie udusimy lub umrzemy z pragnienia i głodu.

Odwołam się do starego testamentu. Rzadko to robię, bo nie jest to dla mnie księga warta uwagi, ale w temacie mojego postu jedno, biblijne wydarzenie ma zastosowanie.

Bóg rzekł do Abrahama: Jeśli w Sodomie jest choćby dziesięciu sprawiedliwych, nie zniszczę tego miasta i mu wybaczę... Lecz nie znalazło się dziesięciu sprawiedliwych.

Słucham wiadomości...

Pijany kierowca zabił w wypadku matkę i czteroletnie dziecko. Premier, oczywiście, jak zwykle w takim momencie, bierze łopatę i zaczyna budować studnię, czyli zapowiada zwiększenie kar dla pijanych kierowców. Po dwóch tygodniach trzech kompletnie pianych, dojrzałych facetów zabija samochodem kobietę idącą po chodniku i jej córeczkę.

Słucham dalej... Policja po długim pościgu zatrzymała młodego kierowcę, który jechał 230 kilometrów na godzinę, kompletnie pijany, a u jego boku siedziała zachwycona pasażerka podniecona odwagą swego supermena.

Facet zabija rodzinę brata i ucieka.

Ksiądz molestuje staruszkę w szpitalu.

Ktoś napada na turystów, bo mówią obcym językiem, a tam ktoś okrada sklep.

Nie wiem, może ja za dużo czytam, albo za dużo oglądam telewizję! Może to wszystko się działo od zawsze, tylko o tym nie wiedziałam? A może po prostu doszliśmy już do ściany. Może ludzkość już przekroczyła granicę, za którą nie będzie już nic, poza obojętnością.

Afganistan... Dwadzieścia lat wojny. Wiele ofiar. Nadzieja dla żyjących tam ludzi, a potem totalna porażka. Dozbrojona, wyszkolona armia w zasadzie przeszła na stronę talibów. To jest tak, jakby amerykanie przez 20 lat dozbrajali i szkolili talibów właśnie. Teraz, amerykańskie karabiny będą umacniać cnoty niewieście w pozostawionych bez pomocy afgańskich kobietach. Coś jest w tym zegarze świata takiego dziwnego, że nawet jeśli ludzie chcą dobrze, wychodzi wszystko jak zawsze. Bo ten zegar się nigdy nie myli. On po prostu nie uznaje humanitarnych wojen ani bezkrwawych rewolucji.

Wojen nie powinno być nigdy. Ale skoro już Amerykanie chcieli coś zmienić, być może byłoby lepiej, gdyby strzelali zamiast budować szpitale czy szkoły. Może wcale nie byłoby więcej ofiar, a przynajmniej pozbyli by się barbarzyńców. Może, może, może... Tego nie wiem. Okrutna myśl, prawda? Ale do bólu logiczna.

Kiedy byłam dzieckiem, proboszcz, do którego chodziłam na religię mówił, że raz na jakiś czas powinna być wojna. Że to jest dobrze dla ludzkości. Bulwersowało mnie to, bo przecież nie ma bardziej czystszego zła, niż wojna właśnie. Dziś jednak, z perspektywy przeżytych lat, rozumiem tok jego myślenia. Rozumiem okrucieństwo tego dziejowego zegara.

Na przykład taka Japonia. Przez wiele lat była postrzegana jako bardzo przyjazny kraj, który porzucił przedwojenne dążenia do konfliktów. Potrafił nawet zaprzyjaźnić się z tymi, którzy ich pokonali i ich wykorzystać do budowania super nowoczesnego kraju. Tak było. Tak było, dopóki żyli jeszcze ludzie, którzy pamiętali Hiroszimę. Dziś, znowu wracają do starych zatargów z Chinami. Zapomnieli o tragedii, a w głowach budzi się stara natura samuraja, dla którego dyshonorem jest umrzeć w łóżku na raka, zawał serca czy udar. On musi walczyć o chujwieco. Nie podoba mu się dobrobyt, wygrywa tradycja, zatruwa mózg, odbiera rozum, żąda krwi. Wszyscy jesteśmy wrogami broni masowego rażenia i zawsze nas bolą niewinne ofiary. Lecz z przerażeniem uświadamiamy sobie, że gdyby nie było bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę, być może, II wojna światowa trwała by do dziś i ten mały naród zamiast zająć się prawdziwymi problemami, trzęsieniami ziemi czy grożącym tsunami, siadał by nadal na bomby bohatersko ginąc w obronie chujwieczego. Może by nadal mieszkali w drewnianych chałupach i głodowali. A tacy Żydzi, doświadczeni holokaustem, czy nie postępują podle i bezdusznie w stosunku do Palestyny? Nie mordują bombami cudzych dzieci? Dlaczego bezsensownie walczą o skrawek ziemi, na której mogli by szczęśliwie żyć wraz z sąsiadami? Także my Polacy zapominamy o komunie, zapominamy o tym, jak trudno nam było żyć. Nie wierzymy, że idąc do przodu, możemy skręcić i znowu wrócić w to samo miejsce...

Oglądałam w czwartek koncert w Sopocie z okazji dwudziestolecia TVN 24. Patrzyłam z zachwytem. Wreszcie oaza mądrych i dobrych ludzi. Tych na scenie i tych na widowni. Oaza.., a skoro jest oaza, to musi być i pustynia. Pustynia kłamstw, obłudy, propagandy, bezmyślności, obojętności, pijanych kierowców, morderców, katów dzieci i pedofilów, okrutników maltretujących zwierzęta, chciwców, leni, zdrajców, i wszelkiego rodzaju szkodników.

To miło nacieszyć oko oazą. Zobaczyć błyszczące suknie i spektakularne dekorację, zapominając na chwilę, że tam gdzieś w ciemnościach jest inny świat. Że na granicy w zimnie otoczeni wojskiem czekają głodni ludzie, a ich los zależy od tego, czy pomoc dla nich może przysporzyć rządzącym głosów w wyborach, czy je odebrać. Że łatwiej jest wysłać 3 samoloty po 150 osób, albo transport humanitarny Niemcom dotkniętym powodzią, niż ogrzać i nakarmić garstkę nieszczęśników. Że naszym symbolem stały się mury i druty kolczaste oddzielające nasz świat, od świata, którego nie chcemy widzieć. Bo przecież nie chodzi o pomoc, a o teatr...

I myślałam sobie podczas tego koncertu, że to jest piękne zobaczyć, że jeszcze w tym przeklętym przez bogów kraju można odnaleźć oazę wolności. Tylko czy w tej oazie jest wystarczająco wielu sprawiedliwych, by było warto ocalić ten świat...




czwartek, 12 sierpnia 2021

Ballada o kurwie. ( Tekst z dnia 12 sierpnia 2021 roku)

 

Ten blog z założenia miał być zbiorem listów do bardzo konkretnych adresatów, niestety bardzo szybkom zorientowałam się, że do niektórych osób pisać nie warto. Bo albo są za głupie, by słowa Polaka zrozumieć, albo po prostu zbyt skurwione, by na nie zwracać uwagę. Dlatego od dawna nie piszę nic do Andrzeja Dudy, bo to jest taki cep, że żadne słowo do niego nie trafia.

Drodzy przyjaciele. Są na świecie różnego rodzaju kurwy. Są dziewczyny w domach publicznych, są te, które łapią klientów na ulicach. Są panie rozbierające się w nocnych klubach lub tańczące na rurze. Dla nich wszystkich wielki szacunek, skoro podjęły taką decyzje, by tak zarabiać na życie, ich postawa jest dla mnie jasna i uczciwa i nie mam problemu, by wypić z nimi kawę lub podać im rękę. Przekonałam się, że nie należy nich oceniać, bo za każdą ich decyzją stoi taka lub inna mniej lub bardziej tragiczna historia. Dożyliśmy, Drodzy Państwo, tak popierdolonych czasów, że dziś nazwanie wszy, wszą jest obraźliwe dla wszy, nazwanie świni świnią, jest obraźliwe dla tego zwierzęcia. A nazwanie polityka kurwą, jest obrazą dla tych wszystkich dziewczyn wykonujących uczciwie najstarszy zawód świata.

Sześć lat temu, kiedy Paweł Kukiz wszedł do polityki, kiedy startował w wyborach prezydenckich, ostrzegałam wszystkich. Od razu było widać, że jest to osoba niestabilna emocjonalnie, a co za tym idzie nieprzewidywalna moralnie. I pamiętam te zachwyty, szczególnie brytyjskiej Polonii, która patrzyła z podziwem na tego teoretycznie bezkompromisowego, teoretycznie anty-systemowego i teoretycznie anarchistycznego kandydata, który mówił prostym tekstem o tym, co bolało każdego z nas.

Po pierwsze, Ktoś, kto naprawdę jest anty-systemowy, nie powinien wchodzić do systemu. I już wtedy powinna WAM zapalić się czerwona lampka. Po drugie, nie mam zaufania do celebrytów, którym się nagle wydaje, że mogą zostać politykami. Im się może wydaje, co dotyczy też Szymona Hołowni, że oni, jeśli zechcą, mogą za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienić politykę z dnia na dzień. Albo, że kiedy oni dojdą do głosu, mogą tak po prostu zmienić system. To nie jest możliwe. Zmiany polityczne to proces, który jest rozpisany na wiele lat i na pewno nie da się go zakończyć podczas jednej czy dwóch kadencji. Ci, którzy to obiecują, są po prostu naiwnymi, politycznymi laikami.

Myślę, że Paweł Kukiz nie jest ani ślepcem, ani głupcem. To nie jest tak trudne do oceny i każdy to dostrzegł, że kto współpracował z PiSem, kto tworzył z nim koalicje, został prędzej lub później wychujany i wyrzucony na śmietnik historii, że większość partii, które zaryzykowały taką współpracę już przestało istnieć i odeszły w niesławie, a ich liderzy albo mają reakcję alergiczną na politykę, albo już nie żyją. Bo PiS jest drapieżcą, który wykorzystuje ludzi do własnych celów, a potem ich przeżuwa i wypluwa, jak niestrawny pokarm. Jakim trzeba być człowiekiem, by nadal się na to nabierać? Na obiecanki, że w zamian za popieranie jawnego zła, ugra się jeszcze coś dla siebie.

Myślę, że ideały Kukiza umarły już dawno. Że ciepła pensyjka i bliskość koryta wyleczyły go dawno z młodzieńczej wiary w wolność każdego od władzy. Że w tej chwili nikt mu już nie musi obiecywać jednomandatowych okręgów wyborczych, by się ugiął, by zrobił wszystko, aby się utrzymać na powierzchni.

Jest zwykłą, polityczna kurwą, która zdradziła swych wyborców. Gdzie jest ta wolność, o którą chciał walczyć, skoro wolność słowa i wolne media nie mają dla niego znaczenia...

Nienawidzę w sobie tej cechy. Tego, że popatrzę na człowieka i już wiem, czy można mu zaufać. Czy ma kręgosłup moralny, czy jest tylko kolejnym pajacem nie wartym uwagi. Niestety, często bywa tak, że pomimo ostrzeżeń, ten pajac zdobywa ludzkie serca i jego nędzne życie nie pozostaje bez znaczenia dla dziejów świata.

Paweł Kukiz, który być może bez swojej złej woli, już od samego początku zrobił wiele złego, który przekazał swoje poparcie w wyborach prezydenckich dla Andrzeja Dudy, który tym pogrążył nas wszystkich na lata, który wprowadził do polskiego Sejmu faszystów niegodnych stąpania po ziemi nasiąkniętej krwią bohaterów II wojny, który nie jest aż tak głupi, by nie zauważyć, że ciągnie się za nim cień zła, nie powiedział do wczoraj ostatniego słowa. Dobił wolne media z premedytacją tak wielką, jak wielka kiedyś byłą jego nienawiść wobec krzesła, na którym dziś sam się rozpanoszył. Nie ma na to słów, to, co czuję, to coś zupełnie bez nazwy. Mogę jedynie mieć nadzieję, człowieku tchórzliwy i przekupny, że ci już nikt nigdy nie poda ręki, że się ludzie od Ciebie odwrócą na zawsze i ci nie wybaczą...

Zresztą sam się chyba bardzo siebie wstydzisz, bo odwołałeś swoją wizytę w telewizji. Wysłałeś w zastępstwie innego zdrajcę, który próbował wszystkim wmówić, że wasze głosowania były tylko pomyłką... No cóż, jeśli człowiek jest za głupi, by w odpowiednim czasie wybrać jeden z trzech guziczków i nie potrafi tego jednego guzika nacisnąć zgodnie z tym, co myśli i co podpowiada mu sumienie, to chyba jego intelekt nie powinien pozwalać mu na kandydowanie. Zamiast niego wystarczy wyszkolić średnio inteligentnego szympansa, który bardzo szybko opanuje tę czynność do perfekcji.

Ponieważ nie jest to list skierowany do kogokolwiek, nie jest do kogoś, a raczej o kimś, pozwolę sobie powiedzieć jeszcze kilka słów do lewicy.

Nie rozdzierajcie dziś szat, ty Włodzimierzu Czarzasty, cwaniaku nad cwaniakami, ty, szukający zapachów wiosny w chmurach Robercie Biedroniu i ty, fałszywy Janosiku, Adrianie Zandbergu. Przecież, gdybyście wy nas nie zdradzili, gdybyście nie chcieli być świętsi od papieża, gdybyście na szali, na której leżała nasza wolność nie położyli unijnych pieniędzy, to nie byłoby już ani tej tej ustawy, ani tego głosowania. To wy podaliście pomocna dłoń rozpadającej się, Zjednoczonej Prawicy. Gdyby nie wy, moglibyśmy już budować Polskę od nowa, na uczciwych zasadach, mogli byśmy już naprawiać to, co spieprzył PiS. Ale Wy musieliście wyjść przed szereg, wyłamać się, zrobić coś na własną rękę. Czy to się WAM opłaciło? Urośliście w sondażach? Ktoś was za to docenił? Nie! Wszyscy was omijają, jak śmierdzące gówno, bo ktoś, kto raz okazuje się nielojalny, zawsze może zdradzić po raz drugi.

Kiedyś, dawno temu, na prezydenta Polski kandydował Jan Pietrzak. Dowcipkowaliśmy wtedy wszyscy, że jeśli wygra, lepiej może nie będzie, ale będzie śmieszniej. Nie wygrał. Ale od tamtej pory do koryta pchało się wielu artystów i celebrytów. Większość z nich raczej twarz traci w polityce, niż wzbudza szacunek. Dlatego polityką powinni zajmować się politycy. Oni na tej grze się po prostu znają, a my doskonale wiemy, czego się po kimś spodziewać. Kiedy wybory wygrywa taki ktoś, jak Kukiz, to zazwyczaj jest to porażka i jego i naszych nadziei.

Pawle Kukiz, pluję ci w twarz. Jesteś szmatą. Zawiodłeś nas wszystkich, nawet tych, którzy na ciebie nie głosowali. Nikt z nas nie spodziewał się, że możesz upaść tak nisko. I w czasie, kiedy jesteś przy korycie nie tylko nie jest lepiej, śmieszniej też nie jest niestety. Wręcz przeciwnie.




poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Zanikanie ( Tekst z dnia 9.08.2021)

 

Witam wszystkich po długiej przerwie. Dziękuję tym, którzy z troską do mnie pisali i oczekiwania mojego powrotu. Szkoda, że większość z WAS nie dopuszcza do siebie tej myśli, że znacznie więcej zależy od WAS, niż ode mnie.

Przyjrzyjcie się tym kilku miesiącom, w których nie napisałam ani słowa. Tak wiele się wydarzyło, a jednocześnie nie wydarzyło się nic. Wy, którzy mieszkacie w Polsce, dla których prawo tego kraju, jego obyczaje, postęp i przyszłość, powinny być bliskie sercu, WY milczycie. Dlaczego więc ja miałabym mówić? Jakieś małe, kilkudziesięcio osobowe protesty, jakieś kilkanaście osób oklaskujących przemówienia broniących swoich przyczółków sędziów. To wszystko, na co stać prawie 40-milionowy naród. Polskie społeczeństwo przypomina kapustę udeptywaną w beczce brudnymi nogami Kaczyńskiego, która się przecież nie będzie buntować, bo jest tylko kapustą.

Wszystko to, co się wydarzyło przez te 6 ostatnich lat, wielu z nas punkt po punkcie przewidziało już w 2015 roku. Atak na media jest ostatnim aktem, który kończy wszystko. I kiedy krok po kroku PIS odbierał nam wszystko po kolei, wielu z WAS karciło nas za czarnowidztwo, za używanie zbyt mocnych słów, za pesymizm. Jakbyście byli ludźmi bez wyobraźni, jakbyście nie wiedzieli, że skręcając w odpowiednią, nawet długą drogę, cel podróży jest określony. Że już pierwszy zrobiony krok jest zapowiedzią nieszczęścia. Cały czas mówiliście, że się nie odważą.... A oni się śmiali i ich odwaga rosła, gdy malał WASZ opór. W tym wypadku celem podróży, którą nam funduje Kaczyński, jest jego nieograniczona władza.

W demokracji władza jest podzielona między obywateli. Kiedy na horyzoncie pojawia się dyktator, by gromadzić władzę, musi ją zabierać ludziom. Zabiera, zabiera, aż całkowicie obedrze z niej obywateli. Tracą oni wtedy kontrolę nad swoim życiem. Wydawało mi się przez całe moje życie, że obywatele Polski pragnęli demokracji i że ją rozumieją. Ale od sześciu lat widzę, jak oddajecie Kaczyńskiemu wszystko i bez walki i że mój sześcioletni krzyk rozpaczy trafia w próżnię.

Nie chciałam już pisać, nie chciałam, bo wydaje mi się, że powiedziałam już wszystko, że nie zostało mi ani jedno słowo, którego mogłabym użyć. Nie chciałam już dłużej rozdzielać szat, nie chciałam zostać ostatnim romantycznym bohaterem, który polegnie na beznadziejnej ziemi. Zamilkłam, bo chciałam odnaleźć jakąkolwiek, choćby najcieńszą nic nadziei, której mogłabym się uchwycić.

Kiedy zamilkłam, przez jeszcze jakiś czas komentowałam cudze posty. Nocami, jak zresztą zawsze, kasowałam debilne gify na swojej grupie. Ale i tego w końcu zaniechałam. Bo jak zmusić ludzi do myślenia i mówienia...

Człowiek, który przestaje być aktywny przeżywa coś na kształt śmierci. Takie powolne zanikanie, coraz mnie powiadomień, a Fb zamiast politycznych tematów zaczyna wrzucać linki o gotowaniu i modzie... I po chwili stajemy się już prawie niewidzialni

Wielokrotnie chciałam to zmienić, ale pomimo tego, że gotowało się w polityce, nie działo się nic w WASZYCH sercach.

Pewnie powiecie, że jest nowa nadzieja, bo przecież wrócił Tusk i my, sieroty polityczne, odzyskaliśmy ojca. A ja myślę, że niedobitki tych, którym jeszcze chodziło po głowie, że w końcu muszą się ruszyć i coś z tym gównem zrobić, właśnie wtedy ułożyło się ze spokojem wygodnie w fotelach i pomyślało: Wrócił Tusk, więc ja już nic nie muszę. Tak, tak, ja sama słysząc jego pierwsze przemówienie pomyślała, że skoro Tusk mówi, ja już mogę milczeć.

Ale to nie prawda. Wprawdzie poprawiły się notowania, ale Tusk za nas niczego nie załatwi.

Nie wiem więc, co mam odpowiedzieć WAM wszystkim, którzy mnie wzywacie do powrotu. Powiem tak. Te sześć lat kosztowało mnie polityczną depresję, która zaczynała rządzić moim życiem. Zaczęła znacząco wpływać na całą resztę mojego życia. Działo się tak dlatego, że sama idea i zaangażowanie bez działania, spalają tylko człowieka. Kiedy były w Polsce jakieś protesty, kiedy tworzyły się KODy, Strajki Kobiet i inne ruchy społeczne, za każdym razem kontaktowałam się z ich przywódcami z prostym pytaniem: Jak ja mogę pomóc? Rzadko dostawałam odpowiedź, ale jeśli nawet była, to tak naprawdę nikt niczego ode mnie nie chciał, a u wielu budziłam nawet jakieś negatywne uczucia, że niby czego ja chcę z tej wygodnej zagranicy, w której się pieniądze zbiera na ulicy. I dlaczego ja w ogóle się wypowiadam i o co mi chodzi. Nie byłam intruzem tylko wtedy, kiedy wysyłałam datki i tylko wtedy nie byłam posądzana o to, że chcę może być ważniejsza od kogoś ważnego, tylko wtedy nie byłam opluwana. Tak tak, przez tych ludzi, których uważacie za swoich rewolucjonistów.

Piszę ten list skierowany do... nie wiem kogo... Piszę po zapowiedziach protestów w obronie wolnych mediów. Pisząc trochę z nadzieją, że jakaś iskra znowu zabłyśnie, że zobaczę, że komuś jeszcze na czymś w Polsce zależy.

Nie wiem, czy to jest mój powrót. Wszystko zależy od WAS. Bo moje baterie się już po prostu wyczerpały. A ponieważ nie mogę wyjść na ulicę, nie mogę krzyczeć i tupać, nie mogę machać transparentem, to od WAS zależy, czy jeszcze naładuję swoje akumulatory.




Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...