piątek, 29 czerwca 2018

Nie chciałam, ale muszę napisać o walecznym sercu. ( Tekst z dnia 29 czerwca 2018 roku)


Drodzy Czytelnicy to jest blog polityczny, ale często podejmuję tematy, które ściśle polityką nie są, ale są ważne dla naszego życia społecznego. Wobec tragedii, jaka może spotkać Sad Najwyższy, głupio jest zachować się, jak TVN 24 i pojechać jakimś lekkim tematem, na przykład piłką nożną. Pomimo tego, że Mundial trwa już od 2 tygodni, unikałam tego tematu, bo co kogo obchodzą moje osobiste sportowe emocje. Po drugim, przegranym meczu tak zaczęłam swój kolejny list:
Mogłabym oczywiście napisać na gorąco emocjonalny post na temat naszej żałosnej porażki z Kolumbią, wieszać psy na piłkarzach i na trenerze. Ale wiem z doświadczenia, że krytyka w emocjach nie jest racjonalna i lepiej najpierw ochłonąć. To tylko sport, powtarzam sobie, to tylko sport! Jedni wygrywają, a drudzy przegrywają. Składa się na to bardzo wiele różnych czynników...
Kiedy to pisałam, była już głęboka noc i rzeczywiście postanowiłam ochłonąć. Bo za bardzo bolało, bo szokował styl gry, bo w końcu, Kolumbia to wielki zespół. Następnego dnia wstałam i chciałam sobie całkowicie odpuścić, bo jak wspomniałam wcześniej, doszłam do wniosku, że gadanie o sporcie wobec całego zła dziejącego się w Polsce jest po prostu nieodpowiedzialne. A potem przyszła słynna konferencja prasowa, na której był zarówno trener Nawałka, jak i nasz mistrzunio, Robert Lewandowski. No i wtedy naprawdę się wściekłam. Liczyłam bowiem, na choćby odrobinę pokory i zwyczajnego żalu, że się zawiodło swój kraj. Tymczasem usłyszałam tylko, że na więcej drużyny stać nie było, że taki jest w tej chwili jej poziom i że trener bierze całą odpowiedzialność na siebie.
To pięknie panie Nawałka, że nam pan pojechał taką dyplomacją, że pan całkowicie uwolnił od odpowiedzialności podległych sobie zawodników. I ma pan rację, to jest pana wina, że pojechał pan na mistrzostwa świata z tak mierną drużyną. Odniosłam wrażenie, że się pan zachłysnął świetną grą swoich piłkarzy na ostatnim Euro. Chociaż jeśli chodzi o styl gry, to i w tamtej imprezie nie było z czego się cieszyć. Sukces zawdzięczamy raczej szczęściu i naprawdę dobrej grze obrońców, a nie jakimś spektakularnym atakom i zaangażowaniu. Nam się po prostu na Euro wiele rzeczy udało trochę niezasłużenie. Ale minęły 2 lata. Inne drużyny bardzo się w tym czasie rozwinęły. Wystarczy popatrzeć na taką Szwajcarię... A ja mam wrażenie, że my tylko zeszliśmy z boiska na Euro i weszliśmy na mecz z Senegalem, w tym samym składzie, z tą samą techniką gry i tą samą archaiczną strategią. Niczego nowego się nie nauczyliśmy, nie mamy wyćwiczonych schematów, nawet podania nie trafiają do celu. Gramy chaotyczny, toporny, niemiecki football z poprzedniego stulecia, bez polotu, bez finezji. I co nam to daje, że pan to wszystko weźmie na klatę, skoro zostaliśmy najgorszą drużyną na Mundialu.
Powiedział pan, że nie daliśmy rady, bo Kolumbia to zespół z najwyższej półki...Zapomniał pan, ta sama Kolumbia kilka dni wcześniej przegrała z Japonią, którą wszyscy od razu skreślali z listy potencjalnych faworytów. A pan nam przed mistrzostwami opowiadał, że mamy świetną drużynę, że jesteśmy wysoko w rankingu...a tu się okazało, że potrafiliśmy zdobyć tylko 3 bramki, w tym jednego samobója, że bramki dla naszych przeciwników padały w dużej mierze po błędach okrzykniętego następcą Buffona bramkarza. My nie mamy żadnej drużyny, mamy tylko bardzo dobrych zawodników grających w zagranicznych klubach, w których się bardzo dobrze czują i odnoszą sukcesy. Ale tam się pracuje, nie, przepraszam: Tam się tyra na treningach, bo sobie nie można pozwolić na brak formy. Kiedy się nie chce pracować, siedzi się na ławce. Nie można sobie pozwolić na brak formy. Ale zbiór indywidualnych umiejętności to za mało, by można było mówić o drużynie.
Podczas pierwszego meczu, po burzy, przeszkadzała nam wilgotność powietrza. Podczas drugiego, wysoka temperatura...Czy mam panu naprawdę pojechać, panie Nawałka, takim banałem, że pogoda jest dla obu drużyn taka sama? To co mają powiedzieć Islandczycy, kiedy w ich kraju lato trwa 2 tygodnie, a temperatura osiąga wtedy zawrotne 20 stopni? Czy oni chociaż przez chwile wyglądali na zbyt zmęczonych? Mieli takie wypieki na twarzach, że można było się obawiać, że zaraz się zapalą, a mimo to grali do ostatniej chwili na pełnych obrotach. Może po prostu wiedzieli, po co wyszli na boisko, bo te nasze gwiazdy, to już chyba nie. Niczego nie zobaczyliśmy poza wielkim ego poszczególnych zawodników, z Robertem Lewandowskim na czele. A jego wypowiedzi na konferencji były równie żałosne, jak trenera. Że co panie Robercie, że daliście z siebie wszystko? Naprawdę? To mówi piłkarz, który wznosi wielki lament za każdym razem, kiedy nie znajdzie się w pierwszej trójce w kolejce do złotej piłki? Jeśli tylko na tyle pana stać, to współczuję.
Może powiem coś mało popularnego i jak zawsze zostanę posądzona o jakieś krypto love do Cristiano Ronaldo, ale nie mam za bardzo innego przykładu, który mogła bym porównać z Robertem Lewandowskim. Messi, jak zauważyliśmy, na tych mistrzostwach tez ma zaćmę. Powszechnie się mówi, że Ronaldo na boisku jest egoistą, że za wszelką cenę chce sam zdobywać bramki i cała drużyna musi pracować dla niego. Ale przyjrzyjmy się drugiemu meczowi Portugalii z Marokiem. Bardzo szybko padła bramka dla Portugalii i resztę meczu ta drużyna grała na rezerwie. Nic dziwnego, poprzedni mecz z Hiszpania był bardzo wyczerpujący i skoro mieli dobry wynik, po prostu odpoczywali. Ale co w tej sytuacji robi Ronaldo? Otóż pilnuje własnej bramki i wielokrotnie w takim meczu spełnia role obrońcy. Pan, panie Robercie, całkowicie przestał oba mecze i jeszcze pan płacze, że nikt do pana piłki nie podawał. Skoro, jako znany zawodnik jest pan szczególnie pilnowany przez przeciwnika i kiepsko idzie panu w ataku, to przynajmniej niech się pan trochę udziela w obronie. Może jako kapitan chociaż by się pan przyczynił do zmniejszenia obrazu klęski.
Po meczu z Kolumbią było znowu kilka dni odpoczynku od gry naszych chłopaków i te wszystkie słowa znowu nieco we mnie przygasły. Ja po prostu wcale nie chcę o tym pisać. Wiernie, jak każdy Polak oglądałam wczoraj ostatni mecz naszej drużyny i nawet chwilami mi się ta gra podobała. Miałam ten list wyrzucić do kosza, bo mi cała złość już przeszła. W końcu panowie strzeli gola i dyktowali warunki na boisku, chociaż była w tym duża zasługa Japończyków, którzy rozegrali swój najsłabszy mecz. Nawet Lewandowski, jakby usłyszał moją krytykę, cofał się często do obrony. I pewnie przemilczałabym to wszystko, gdyby nie te żenujące, ostatnie 15 minut meczu...
To miał być mecz o honor, chociaż Polska jest jedynym krajem, który takie mecze rozgrywa. Inni rozpatrują je raczej w kwestii jakiegoś prestiżu lub pozostawienia po sobie dobrego wrażenia. Ale my, jak zwykle, bohaterska husaria, do krwi ostatniej i takie tam inne górnolotne frazesy, mieliśmy całemu światu pokazać, jakie to z nas orły... I pokazaliśmy!!!
Ja rozumiem Japończyków, którzy zastosowali taką, a nie inną taktykę, bo od niej zależało przejście do następnej fazy rozgrywek. Ale my, Polacy??? Mieliśmy gryźć trawę i pluć krwią, żeby, no wiecie, pokazać, że jeszcze Polska nie zginęła, póki piłka na boisku... Mam już ponad 50 lat i odkąd pamiętam, oglądam wszystkie mistrzostwa. W życiu jeszcze czegoś takiego nie widziałam. My, może nigdy nie byliśmy zbyt dobrze wyszkoleni technicznie, ale zawsze mieliśmy waleczne serca...
I jeszcze taka uwaga ogólna na podsumowanie:
Płakać się chce na taką postawę sportowców. Ale całego obrazu dopełnia żałosna radość naszych kibiców, którzy po tym wszystkim wychodzą zadowoleni ze stadionu. Zadowoleni, że wreszcie wygraliśmy mecz i że strzeliliśmy w nim jednego jedynego gola... Śpiewaliśmy, że jeszcze tego lata Polska będzie mistrzem świata, a tu taka radość z ostatniego miejsca w grupie i wygranego meczu w tak żałosnym stylu? Bardzo małe macie marzenia Polacy, bardzo niską samoocenę i niewielkie wymagania. Osobiście wolałabym, by przegrali wszystkie 3 mecze i jeszcze jeden za kare, ale by grali jak piłkarze, a nie jak jakieś patałachy, które stoją z rękami podpartymi pod boki i czekają na to, aż się sędzia zlituje i zakończy tę farsę. Wolałabym, by mogli wrócić z podniesionym czołem, jak inne kraje, które odpadły, ale nawet w ostatnim meczu o nic, potrafiły grać tak, jakby od nich zależały losy świata. Wolałabym, byśmy grali jak Islandczycy z Argentyną lub Szwedzi w meczu z Niemcami. Bo Polacy, na pewno nie wracają do domu na tarczy i sprzedali skórę za nic. Ale po co mają się starać, przecież nawet kibice niczego więcej od nich nie wymagają... To jest taki mały wycinek naszej polskiej postawy obywatelskiej. Bo jak my mamy obronić sądy, walczyć o coś naprawdę ważnego, skoro zadowalamy się takim byle czym. Zachwycamy się jak 11 facetów, którzy nas reprezentują stoją na boisku jak małpy, a niektórzy to nawet usiedli...
Niemy Sejm, niema Polska, niema drużyna bez jaj, czekająca na ostatni gwizdek. I nieme społeczeństwo, które chciało być zachodnim, nowoczesnym i demokratycznym państwem, ale zadowala je jakieś 500+. I tak, jak ci zawodnicy czekamy, aż przyjdzie ktoś i nam zgasi światło. Ktoś powiedział, że nasze waleczne serce, to mit. Jeszcze wczoraj bym się z nim kłóciła, ale dziś...



czwartek, 28 czerwca 2018

Nie mam więcej pytań...( Tekst z dnia 28 czerwca 2018 roku)





Wczorajszy dzień wywołał we mnie dziwne złudzenie. Mamy cały wielki świat, który jest wrogiem małej Polski, której podziemny rząd musi w sekrecie przed cały światem uchwalać kontrowersyjne ustawy. I nie wiem, czy się z tego śmiać, czy raczej płakać. PIS nagle i niespodziewanie zwołał nadzwyczajne posiedzenie Sejmy. Tematem miał byś problem palących się składowisk śmieci. Temat faktycznie pilny i bardzo ważny dla kraju, a do tego z daleka cuchnący aferą i jestem pewna, że parę PISowskich polityków ma w tej aferze ubrudzone rączki. Tymczasem, dopiero na sali sejmowej posłowie dowiedzieli się, że temat debaty będzie zupełnie inny. Rząd w całkowitej tajemnicy skonstruował w ekspresowym tempie nowelizację ustawy o IPN. Cała ta tajemnica jest po prostu śmieszna. Chyba się PIS obawiał prawicowego suwerena, który mógłby się szybko połapać, że ta nowelizacja całkowicie odwraca do góry nogami dotychczasową retorykę PISu. Zarówno ta ustawa, sposób jej procedowania, a także ekspresowe podpisanie przez prezydenta i wieczorna deklaracja premiera, mogła przeciętnego człowieka wprawić w totalny szok. I tu musicie mnie Drodzy Polacy uświadomić. Dość uważnie słuchałam wczoraj obrad Sejmu i może ktoś mi wytłumaczy, co oznacza, że Ustawa ma jedno, drugie, czy trzecie czytanie??? Raz mogłam coś przegapić, ale gdyby ktoś trzy razy przeczytał tekst przyjmowanego tekstu, to do cholery, chyba bym to zauważyła. A widziałam tylko początkowy chaos, ignorowanie wniosków formalnych, wyłączanie mikrofonu wszystkim posłom poza PISem, zapowiedź drugiego czytania i możliwości zgłaszania poprawek, a potem nagle blokowanie mównicy przez posła Winnickiego i szybkie przejście ponad jego głową do głosowania nad ustawą po trzecim czytaniu. Tak oto oglądając telewizję, dopiero z relacji dziennikarzy dowiedziałam się dokładnie czego dotyczyła nowelizacja.
I żeby w końcu po zbyt długim wstępie przejść do rzeczy...
Bardzo, bardzo się ciesze, że PISowski rząd w końcu przestał ośmieszać Polskę tym debilnym przepisem o ściganiu obywateli na całym świecie, za jakieś wymyślone przestępstwo, które częściej wynikało z niewiedzy lub semantyki innego języka, niż z zamiaru obrażania kogokolwiek. To było tak idiotyczne i całkowicie niewykonalne, że powinno wywołać fale śmiechu na całej kuli ziemskiej. Niestety, oprócz śmiechu wywołało także inne reakcje. Przede wszystkim zniechęciło do naszego kraju połowę ludności świata i utrudniło Polakom współistnienie w odległych krajach stawiając ich w świetle ksenofobii, antysemityzmu i piractwa prawnego. Ale tu się muszę zgodzić w jednej kwestii z premierem. Wyszło z całego tego zła także trochę dobra. Cały świat dowiedział się, że istnieje taki kraj w Europie o nazwie Polska. Cały świat się dowiedział, że oprócz osób, które w czasie II wojny zachowywały się z honorem i pomagały innym z narażeniem życia, była także spora liczba kolaborantów. Świat się dowiedział, że wielu Polaków zdradzało swoich obywateli pochodzenia żydowskiego, wydając ich w ręce hitlerowców i że nie były to jednostkowe przypadki, że było Jedwabne i że Żydzi woleli mieszkać w getcie, bo tam byli bardziej bezpieczni, niż wśród Polaków. I jeszcze najgorsza rzecz, którą świat się dowiedział o Polakach. Często ich działanie nie wynikało ze strachu lub obawy o losy rodziny, lecz ze zwykłej pazerności, bo okradali tych Żydów, których wcześniej wydawali lub osobiście zamordowali. Dobrym jest także to, że w tej sytuacji polski minister szkolnictwa czy kultury, nigdy już nie będzie mógł udawać, że nie słyszał o Jedwabnem. Gdyby nie ta ustawa, to większość świata uznawała by nas Polaków wyłącznie za poszkodowanych, w gronie których zdarzali się nieliczni zwyrodnialcy. I ja miałam takie przekonanie przez większość życia i nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogło być inaczej. Wiec mimo wszystko mam 5 groszy wdzięczności za tę ustawę, za to, że w moim wieku, PIS zmusił mnie to poszperania w internecie i do odkrycia prawdy, bolesnej także dla mnie. Prawda jest bowiem najważniejsza i jest jedyną drogą do oczyszczenia. Szkoda tylko, że PIS nie zdecydował się uczyć tej prawdy w szkołach lecz zafundował Polakom bolesną lekcję otrzeźwienia.
Gdyby swoją ocenę całej sytuacji zatrzymać na fakcie podpisania wspólnej deklaracji między Polską i Izraelem, można by wreszcie odetchnąć z ulgą i cieszyć się zakończeniem konfliktu. Ale przecież mamy premiera, mamy go od tego, by każdą radość nam zepsuł. Kiedy Beata Szydło przegrała z Europą 1:27, wydawało się nam, że już gorzej być nie może. Z ulgą przyjęliśmy fakt, że Beata Szydło odchodzi w zapomnienie, a na jej miejsce przychodzi ktoś inny, bo nie wyobrażaliśmy sobie, że możemy mieć gorszego premiera niż ta niekompetentna kobieta. I nastał Mateusz Morawicki i okazało się, że może być jeszcze gorzej. Głupia, zadowolona mina i usta pełne kłamstw tak wulgarnych i prymitywnych, że człowiek odczuwa gwałt na szarych komórkach podczas jego wystąpień. Nie mógł się opanować i po podpisaniu deklaracji po prostu się zamknąć. Musiał wygłosić swoje trzy grosze kłamstwa, że tak naprawdę, to Platforma Obywatelska wszystko zepsuła, a oni to tylko naprawili. Nie zapomniał także kłamać, że świat się wreszcie dowiedział, jacy to byliśmy zawsze wspaniali w czasie wojny, a w szczególności dla współobywateli pochodzenia żydowskiego.
Wszystko to budzi w nas poczucie prawdziwej żenady i wstydu i co najgorsze, często wstydzę się nie za tego kłamcę, lecz za siebie, że z obywatelskiego obowiązku wysłuchuję tych kłamstw.
Robiąc jednak podsumowanie wczorajszego dnia i dostrzegając ten mały plus, że przynajmniej zrobiono pierwszy krok do ustabilizowania stosunków z Izraelem i USA, nie można nie dostrzegać faktu, że wszystko, co się wczoraj wydarzyło, wygląda co najmniej dziwnie. Zastanówcie się Państwo, jak to się stało, że zatwardziali obrońcy pseudo dobrego imienia PISowskiej Polski, upierający się przez pół roku przy swoim i wmawiający wszystkim dobroczynność ustawy o IPN, nagle w całkowitej tajemnicy, w jedną noc uchwalają prawo zupełnie przeciwne temu, które tak chwalili. Ja PISu nie lubię, ale niestety tak się składa, że te mendy reprezentują nasz kraj. I pytanie jest, co się stało, że srając po nogawkach, w trybie pilnym uchwalili coś całkowicie niezgodnego z ich polityką? Kto i czym ich postraszył, że tak czarny strach na nich padł, bo w ich dobrą wole to akurat nie wierzę. I tu stała się rzecz straszna! Muszę się zgodzić z tym co powiedział poseł Winnicki. Tak bardzo wstawali z kolan, że w końcowym efekcie pierdolnęli mordą o bruk! Jestem w 100% pewna, że tę deklarację miłości do Żydów ktoś im podyktował. Widzimy, do czego prowadzi taka polityka, że w końcowym wyniku, jakiś niewidzialny ktoś dyktuje im, a przez to i nam wszystkim, politykę zagraniczną. Jeśli to ma być nasz styl dyplomacji, że gęba wystawiona do suwerena pełna jest narodowych frazesów, zapewnień o niezłomności i nieustępliwości, a za chwilę dowolny polityk z obcego kraju dyktuje ustawy przyjmowane w Sejmie, które na pewno nie powstały w wyniku dyplomatycznego kompromisu, to zastanowić się trzeba, czy aby na pewno jeszcze jesteśmy suwerennym państwem. Żałosna sytuacja, pyskówka, która kończy się upokorzeniem tych, którzy krzyczeli najgłośniej. I nawet Krystyna Pawłowicz, znana z tego, że nie liczy się z niczym i z nikim, tym razem milczy, jak zaklęta???
Kiedy ustawa o IPN, ta pierwotna rozpętała burze wokół Polski, wszyscy wiedzieliśmy, że łatwo się nie da tego naprawić, bo mleko już się wylało. Dziś PIS wycofał się w podskokach i strach domyślać się, dlaczego. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że ten ruch, jest kolejną grą pozorów, osobną polityką prowadzoną dla Polski i osobną dla reszty świata.
A największy w historii Polski polityczny łgarz, Mateusz Morawiecki, pewnie nigdy nie zdradzi nam tej tajemnicy, nie powie nam, co ich tak nagle przypiliło, że woleli się narazić własnym obywatelom o poglądach narodowych, a ugiąć przed kimś tajemniczym spoza Polski. Życie bardzo szybko otworzy notes pod nazwą sprawdzam...
Panie Morawicki, czy w końcu, skoro Pan już uznał, że nie wszystko w historii Polski było tak świetlane i jednoznacznie bohaterskie, będzie Pan walczył z przejawami antysemityzmu w środowiskach narodowców? Czy każe Pan zmienić podręczniki historii tak, by dzieci w szkołach mogły uczyć się nawet trudnej prawdy? Czy wreszcie nauczy Pan swoją minister edukacji, co wydarzyło się w Jedwabnem, czy może nie umie Pan wyciągać wniosków z tej haniebnej porażki swej polityki? Czy będzie Pan nadal z tą swoją zadowoloną miną okłamywał Polaków, że taki blamaż na arenie międzynarodowej jest naszym sukcesem? Kiedy Pan zrozumie, że nawet najpiękniejsze kłamstwo nie jest wyrazem patriotyzmu, lecz braku moralnego kręgosłupa i umiejętności stawania twarzą w twarz z prawą.
A tymczasem sąd wydał wyrok w sprawie organizacji faszystowskiej Duma i Nowoczesność, której członkowie świętowali urodziny Adolfa Hitlera... Organizacja otrzymała tylko kuratora. W obliczu faktu całkowitej bezkarności dla osób szerzących w Polsce antysemityzm, nie mam już więcej pytań, a także te powyżej stały się bezzasadne. Tak się jedną ręką głaszcze Żydów po ramieniu, a drugą uderza prosto w twarz.


środa, 27 czerwca 2018

Parlament, w którym wolno tylko milczeć. ( Tekst z dnia 27 czerwca 2018 roku)


Drodzy Państwo. Mam nadzieję, że trochę się za mną stęskniliście.
W mediach króluje piłka nożna, ale to nie znaczy, że cały czas nie rozgrywa się polityka. Tylko tyle, że to, co się dzieje na co dzień, obserwujemy od prawie trzech lat i powoli pisanie o tym staje się po prostu bez sensu.
We wtorek miało miejsce wysłuchanie polskiego, o przepraszam, PISowskiego rządu przed Parlamentem Europejskim. Niestety odbyło się przy drzwiach zamkniętych, a więc my obywatele Polski, najbardziej pokrzywdzeni polityką partii rządzącej, nie mogliśmy na bieżąco śledzić, jak tak zwany przedstawiciel Polski się gubi w zeznaniach i się zwija, by w miarę wiarygodnie wyrzucić z siebie kolejne kłamstwa.
Najbardziej wkurzające w takich sytuacjach jest to, że osoby uczestniczące z wydarzeniu nie potrafią wprost powiedzieć dziennikarzom, do jakich konkluzji doszli. Zarówno przesłuchiwany nie potrafił wydukać nic konkretnego, jak i najbardziej zaangażowany w sprawy Polski Frans Timmermans zawsze zachowuje się bardzo dyplomatycznie. Chociaż po minie z jaką opowiada o próbach porozumienia z PISem, oraz po wypiekach, jakie ma na twarzy po zakończeniu poszczególnych etapów rozmów, wywnioskować można, że rozwiązanie konfliktu raczej się oddala, niż przybliża.
Tymczasem wielkimi krokami zbliża się ten dzień, kiedy ostatni bastion demokracji, Sąd Najwyższy po prostu padnie.
Osobiście się bardzo dziwię politykom Unii Europejskiej, a raczej ich pobłażliwości. Zachowują się jak rodzic, który wie, że dziecko ćpa, ale nie wie, jak się ma zachować i udaje, że niczego nie widzi. Dopiero kiedy znajduje swoje dziecko martwe z przedawkowania w jakimś rynsztoku, ma pretensje do całego świata.
Bo my, Drodzy Polacy, zmierzamy najkrótszą drogą do rynsztoka właśnie i umrzemy w nim wraz z demokracją.
Nie wiem, może Unia naprawdę ma nas w dupie i pozoruje działania, ale tak naprawdę czeka, kiedy się sami z niej wypiszemy. Na zasadzie, że baba z wozu, koniom lżej. Nie jesteśmy przecież żadnym partnerem strategicznym tej organizacji, raczej balastem. Nikt nie będzie o nas walczył, jak walczono o Wielką Brytanię. A może my za słabo apelujemy do tej Unii, do której weszliśmy nie tylko dla kasy, nie tylko dla swobody podróżowania, ale przede wszystkim dla gwarancji, że już nikt nigdy nie zrobi nam tego, co zrobił obywatelom komunizm. Chodziło nam przede wszystkim o uniwersalne wartości, o szacunek dla demokracji i prawa, a także dla każdego obywatela, którego dziś PIS spycha na margines. Może politycy unijni naprawdę nie mają pojęcia o tym, co naprawdę się tu dzieje.
Weźmy na przykład dzisiejsze posiedzenie Sejmu. Marszałek Kuchciński pozorujący jakieś obrady, wyłączający mikrofon każdemu, kto nie pochodził z jego sitwy, głosujący wszystko, co chciał ponad głowami osób, które chciały zabrać głos. I w sumie trudno mu się dziwić i całemu PISowi. Po co siedzieć w tym Sejmie i czas tracić, po co być zmuszonym do wysłuchiwania głosu opozycji? Przecież cokolwiek by się nie działo i tak przegłosują wszystko, co chcą. Lepiej się nie nadwyrężać, załatwić to szybko, a potem iść na wódeczkę z wicemarszałkiem. Dlaczego opozycja, albo nawet my, przeciwnicy PISu, nie bierzemy nagrań z takich obrad, nie opatrujemy ich w napisy w języku angielskim i nie wysyłamy do Timmermansa? Może, jakby szczegółowo zobaczył, jak w Polsce się przepycha ustawy, to by mu pomogło podjąć decyzję w sprawie Polski. Może gdyby zobaczył chamskie odzywki na komisjach, udawane debaty i powtarzane głosowania, przestraszył by się, że ta zaraza może się rozlać na całą Europę i że jest dla niej naprawdę groźna. Nie można dłużej czekać, by ten RAK na ciele UNII, jakim jest PIS, rósł w siłę i by w innych krajach pojawiły się przerzuty. Raka się traktuje chemią albo się wycina jeśli się chce uratować organizm.
Czy Unia Europejska jest ślepa i nie widzi, że Polska już nie jest krajem demokratycznym, gdzie wprawdzie rządzi większość, lecz szanuje także prawa mniejszości? Jak to jest możliwe, by tak pozornie doskonały twór, jakim jest UE, oparty na współpracy wszystkich narodów tego kontynentu, utrzymujący między nimi pokój i równowagę, miał w swoich strukturach taki syf, jakim jest chora Polska pod rządami PISu?
Czas na decyzje Panowie Europosłowie! Dla nas, Polaków, jest to już ostatni dzwonek i ostatnia szansa. A jeśli Timmermansowi naprawdę na Polsce zależy, to niech przestanie przymykać oczy i łudzić się, że coś się jeszcze da naprawić.
PIS jest niereformowalny! Rozmawia z UNIĄ jeszcze tylko dlatego, że całkowicie nie przejął władzy. Ale majstruje cały czas przy ordynacji wyborczej i jeśli jeszcze nie w najbliższych wyborach, to za rok, czy za 5, będzie miał, jak Erdogan, 90% poparcia. Wtedy w ogóle nie będą musieli zwoływać Sejmu, ustalą swoje prawa przy butelce wódki, prawa, które będą służyły tylko wybrańcom...
Mówicie, że to czarnowidztwo, że jestem pesymistką, że WAS dołuję swoimi wizjami klęski...No cóż, wszystko, co do tej pory napisałam spełnia się prawie w 100%. Nie dlatego, że jestem jakąś wróżką, czy szamanką, ale dlatego, że całe życie obserwuje politykę, a PIS zawsze miał jasne intencje. Mam otwarte oczy i widzę do czego dąży.
Otwórzcie więc i WY w końcu oczy naprawdę i zróbcie wszystko, by także UNIA zobaczyła smutną prawdę. Że nie jesteśmy jakimś biednym krajem na marginesie europejskiej polityki, lecz że niszczymy swoją z trudem osiągniętą wolność, że wciągamy w tę grę inne kraje, które oderwały się spod wpływów Rosji, a jeśli się dobrze PIS postara, to możemy stać się nawet zarzewiem wojny i pogrzebać także to, co UNIA budowała przez dziesiątki lat. Musimy to w końcu dostrzec, że pierwszy raz od czasów Hitlera mamy w Europie partie o tak skrajnych poglądach, która urosła w siłę i ma z każdym dniem coraz większą moc niszczącą.
I nie bez powodu używam tu zaimka MY, ponieważ milcząca zgoda Polaków jest współudziałem w dokonującej się tragedii. No może nie całkiem milcząca, ale świergotamy tak cicho gdzieś pod nosem, że i tak nas nikt nie słyszy.


środa, 20 czerwca 2018

Tragedia narodowa ( Tekst z dnia 20 czerwca 2018 roku.)


Odkąd zakwalifikowaliśmy się na Mundial, wszyscy regularnie pompują balonik. Same ochy i achy, najlepsza drużyna świata. I nie ma w tym nic złego. Zwyczajna głupota kibica. Ja też wszystkich naszych chłopaków kocham, jak własne dzieci, obserwuje ich grę w europejskich ligach. Widzę jak się rozwijają i jestem z nich dumna.
Mam jednak wrażenie, że czasami to my sami przeszkadzamy im wygrywać...
Nie chciałam o tym mówić wcześniej, bo znowu by mnie ktoś posądził, że wykrakałam, ale ta myśl dręczy mnie od ostatnich meczów towarzyskich przed Mundialem. Po pierwsze gramy toporny, niemiecki football i to z końca poprzedniego stulecia. Nie ma w nim kreatywności, polotu ani finezji. Osobiście bardzo żałuję, że naszych zawodników nie kupują kluby z Brazylii, Meksyku, czy Urugwaju, gdzie nauczyli byśmy się grać przede wszystkim pięknie. Szkoda, że ciągle nie ma transferu Roberta Lewandowskiego do Realu lub innej drużyny o odmiennej charakterystyce, niż kanciaste, niemieckie zasady. No i bardzo żałuję, że w składzie naszej polskiej drużyny, nie ma chociaż dwóch rosłych, silnych, czarnych chłopców, będących w stanie powalczyć fizycznie z afrykańskimi drużynami. Ale to oczywiście w tej rzeczywistości odpada, bo jak by miał założyć taki antychryst koszulkę polskiej reprezentacji. To by dopiero była obraza majestatu. Jednak najgorsze, naprawdę najgorsze jest to nadmierne unarodowienie naszej drużyny, które ciąży zawodnikom, jak dwa kilo betonu w butach.
Żyjąc w kraju, w którym piłka nożna jest ważniejsza od religii, gdzie przez cały czas trwania Mundialu powiewają z okien flagi różnych krajów, których obywatele mają swe reprezentacje w tej imprezie, gdzie samochody jeżdżą z flagami i pozdrawiają się wzajemnie klaksonami, a każdy zdobyty gol jest ogłaszany wybuchającymi petardami, nie zauważyłam, by społeczeństwo wywierało taką presję na swoich zawodników. Sport, traktuje się, jak sport. A w zawód piłkarza wpisane są i zwycięstwa i porażki. Trochę się to zaczęło wypaczać, odkąd jest jawny konflikt między Hiszpanią, a Catalunią, co można zauważyć na boisku. Kiedy padnie gol dla Hiszpanii, piłkarze grający na co dzień w Barcelonie, nie okazują spontanicznej radości. Jest to totalny debilizm, bo skoro nie identyfikują się z Hiszpanią, to kto ich zmusza grać w reprezentacji. Natomiast na ulicach tego nie ma. Jest radość, jest zabawa i jest święto.
Musze się przyznać, że od kilku dni, poza meczami, przestałam w ogóle oglądać polską telewizję. Rzygam już tym wszystkim od kilku dni. Nie dość, że ciągle się śledzi piłkarzy na treningach, wszystkie reklamy są z ich udziałem, to do tego wszystkiego grzebiemy w ich życiorysach, wyciągamy szczegóły z ich życia, molestujemy rodziny. Za chwile, będziemy sprawdzać, jaki numer majtek noszą i który mocniej zapocił skarpetki.
A wszystko to w atmosferze naszych narodowych, rozbuchanych nadmiernie ambicji. Traktujemy ich, jak bohaterów narodowych, jak husarię, przyrównujemy do żołnierzy wyklętych, mówimy, że są naszymi orłami i oczekujemy mistrzostwa świata. Przy okazji wywołujemy stare duchy, przypominamy, że Polska jako jedyny kraj na świecie zdobyła Moskwę. I marzy nam się, że w ostatnim meczy pokonamy Rosjan, a nasi piłkarze wszyscy pokażą po ostatnim gwizdku gest Kozakiewicza.
...No i przychodzi pierwszy mecz, w Moskwie właśnie!, a my dostajemy klasyczny wpierdol na tej znienawidzonej ziemi i to w dodatku od całkowicie czarnych zawodników, pewnie niewiernych chcących napadać na nasze białe kobiety. Ale to chyba nic dziwnego, bo czym się charakteryzowała większość naszych narodowych bohaterów? Otóż tym, że ich bohaterstwo najczęściej kończyło się klęską osobistą i klęska Polski. Ja to mogę wszystko wytrzymać, chociaż powiem, że ta polska głupota wkurwia mnie do głębi. Ale jak WAM się wydaje, czy naszym chłopakom to się gra lepiej z tą WASZĄ presją na plecach? Przecież oni wczoraj byli po prostu sparaliżowani. Nie było na boisku Sergio Ramosa, a mimo to połowa drużyny zachowywała się tak, jakby grała ze wstrząśnieniem mózgu, nie widzieli gdzie jest piłka i do kogo podają. A przecież wszyscy wiemy, że są naprawdę dobrymi piłkarzami na miarę światową, mogli by powalczyć o wiele. Tylko tyle, że to nad nimi ciągle wisi, że nie spełnią oczekiwań Polaków, a to na pewno będzie tragedia narodowa. A gdyby im przyszło przegrać z Rosjanami, Francuzami lub nie daj boże, którego nie ma, z Niemcami, to zaraz połowa Polski okrzyknie ich zdrajcami Ojczyzny!
Przestańmy wreszcie z piłki robić sprawę naszej polskości i narodowej tożsamości. Piłka, która jest podszyta i polityką i wielkimi pieniędzmi, dla nas zwykłych kibiców powinna być przede wszystkim zabawą i świętem.
Tymczasem 5 minut po przegranym meczu...Nie ważne, że przegranym, ale po prostu słabym, zaczynają się oczywiście wzajemne oskarżenia, które jak zwykle prowadzą do jednej konkluzji, że to wszystko to wina Tuska, że na chuj te orliki budowali, że jak grały dzieciaki na polu, to potem z nich wyrastali prawdziwi twardziele. No tak, zapomniałam, że teraz będziemy naszych trenować na strzelnicach, tylko czy to nam zapewni zwycięstwo w piłce nożnej?
Wiele osób także krytykuje sam fakt, że mistrzostwa świata odbywają się w Rosji, że tu padają gole, a tam ktoś umiera w gułagu.
Można podać wiele przykładów, kiedy podobne imprezy odbywały się w krajach, gdzie w dużo bardziej rażący sposób łamie się prawa człowieka. Nie dotyczy to tylko imprez sportowych. Np. Papierz JPII jeździł do krajów organizując huczne spotkania z wiernymi, nie tylko w krajach, gdzie wielu ludzi umierało z głodu, ale także tam, gdzie skrajnie prawicowe reżimy mordowały własnych obywateli. I nikomu to nie przeszkadzało.
Ale nie cofając się aż tak daleko w czasie, mogę WAM pokazać przykład z ostatnich godzin. Stany Zjednoczone zaczęły właśnie wdrażać nowe przepisy w polityce migracyjnej. Odsyłają do krajów pochodzenia wszystkich emigrantów, którzy nie mają ważnej wizy. W większości wypadków narażają tych ludzi na powrót do życia na skraju nędzy, ale jest także wiele przypadków, gdzie takie osoby czeka po powrocie więzienie lub pewna śmierć. I co jest w tym najobrzydliwsze, prawo pozwala pozostać urodzonym w USA dzieciom, dając rodzicom bardzo okrutny wybór: Albo zabiorą swoje dzieci ze sobą narażając je na śmierć głodową lub w wyniku wojny, albo je oddadzą, porzucą, fundując im lepsze życie za cenę rozstania na zawsze. I robi to idol wielu Polaków, przywódca wolnego świata, Donald Trump. Niech mi ktoś wyjaśni, jaka jest różnica między zamykaniem w więzieniach przeciwników politycznych, a stawianiem rodzin emigrantów wobec tak okrutnego wyboru... I jakoś nie słyszę z waszych ust nic, na temat łamania praw człowieka, natomiast z uporem maniaka powtarzacie, że PO pozwoliło na odbieranie dzieci z powodów ekonomicznych? Tylko tyle, że w Polsce to były nieliczne przypadki, a rodzice mogli widywać swoje dzieci lub je później odzyskać. Bo wy, Polacy siedzący po prawicy prezesa macie wszyscy drugie imię, to imię to hipokryzja...
A ja uważam i będę się tego trzymać, że imprezy sportowe typu Mistrzostwa Świata należy jak najczęściej organizować w krajach, które łamią demokrację i prawa człowieka, bo tylko tak możemy obywateli tych państw zarażać naszą radością, normalnością i nowoczesnością. Może kiedy zobaczą, jak jest fajnie, kiedy jest normalnie, to sami znajdą w sobie siły, by swój kraj zmieniać na lepsze. Nie należy karać obywateli, z których znakomita większość jest zupełnie zwyczajna, a więc życzliwa dla świata i przyjazna dla ludzi, za to tylko, że ktoś nimi manipuluje, ktoś fałszuje wybory i zmienia ich życie w koszmar. Oni poniekąd też są ofiarami, a my pewnie nie za długo będziemy mieli podobnie, jeśli nie zwalczymy PISu. Pamiętajcie o tym także WY, którzy powtarzacie, że Polska to nie PIS, że Rosja to nie PUTIN.
I żeby już zakończyć ten sportowy temat...mam jeszcze taki jeden mały pytajnik. Może mi coś umknęło, więc proszę mnie uświadomić: Czy nasza twetterowa gwiazda, minister dresiarzy, Patryk Jaki wrzucił wczoraj jakiś śmieszny mem, po piłkarskim blamażu Polaków? A może zabrakło mu weny tym razem?
Co by Drodzy Państwo nie powiedział o piłce nożnej, pamiętajmy przede wszystkim o tym, że Mundial jest co 4 lata i co 4 lata Euro. Za chwilę pożegnamy nowych mistrzów i zaczniemy się przygotowywać do następnych zmagań. Bo to się wszystko kołem toczy i kiedyś także i my możemy mieć swoje 5 minut. Nie traktujmy więc jednej przegranej, jak koniec świata. A wszystkich naszych sportowców traktujmy tak, jak traktuje się swoje własne dzieci, których się zawsze wspiera, którym się wszystko wybacza i którym się zawsze dobrze życzy. Dziś łączy nas piłka, jutro siatkówka, a innym razem skoki narciarskie, a sport jest najbardziej pokojową formą wojny. A mecz jest teatrem, spektaklem teatralnym, którego fabuły nie można ani zaplanować, ani przewidzieć. Można tylko wierzyć, że nasz dzisiejszy smutek zamieni się w radość już w niedzielę. Wszystkim nam tego życzę!




wtorek, 19 czerwca 2018

Złodzieje, złodzieje!!! ( Tekst z dnia 19 czerwca 2018 roku)


Złodzieje, złodzieje!!!
Złodzieje, złodzieje, tak krzyczycie manifestując przeciwko PISowi. Takie same słowa słyszymy także często w kierunku opozycji z ust zwolenników tej partii.
Partia, każda partia składa się z ludzi. Wielu z nich to uczciwi obywatele, pełni ideałów, idący do polityki z dobrymi intencjami. Ale w każdej dużej grupie znajdzie się ktoś, kto po prostu znalazł sobie łatwy sposób, żeby się dorobić. Zawsze jest pewien niewielki procent ludzi, których tak bardzo nęcą pieniądze, że są gotowi położyć na szali swoją twarz, twarz swojej rodziny i dobro swojej partii. Ideałów nie ma, tan, kto szuka idealnej partii, jest po prostu naiwniakiem. I to nikogo nie uprawnia, by wszystkich wkładać do jednego wora i wyzywać od złodziei.
Zupełnie inna sytuacje mamy teraz, bo do władzy doszła partia, która okrada kraj systemowo, która jest gotowa nawet zmienić kodeks karny, by jej lud wybrany napchał sobie kieszenie, która wymyśliła specjalną strategie zaciemniania rzeczywistości, takim krótkim słowem PLUS, usprawiedliwiając nim wszystko, co robi.
Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak robaczywej, przeżartej przez chciwość struktury, która wcale się nie kryje ze swą działalnością. Wkłada brudne łapy do kieszeni Polaka w bezczelny sposób wmawiając mu, że jak mu te kieszenie opróżni, to będzie mu lżej iść przez życie.
Każdego dnia, czytamy w gazetach, oglądamy w telewizji o małych, na pozór nie znaczących aferkach. Ale widzimy tylko to, co po prostu wypływa na powierzchnię. Tymczasem pod skorupą patriotyczno narodowej ściemy, aż się gotuje od przekrętów, na które władza zamyka oczy. I pytanie jest, czemu jest taka ślepa...?
Wystarczy wziąć normalna kartkę papieru i długopis i na jednej stronie wypisać wszystko, co jest związane z przekrętami finansowymi z ostatnich 3 lat i wtedy łatwo dostrzec, jak ogromne jest morze złodziejstwa.
Rozpocznę od rzeczy najprostszych, a więc od obsadzania stanowisk w rządzie, które zostały przydzielone nie ze względu na kompetencje, lecz według klucza, kto bliżej prezesa, ten bliżej żłoba! Potem ta sama sytuacje ze spółkami skarbu państwa. Stanowiska rozdawane wyłącznie dla swoich. Nie za jakiekolwiek kompetencje, bo przecież czasami osoba, która do tej pory wykonywała jakąś banalna robotę za 1500 złotych, była kasjerką, kierowcą, lub robotnikiem w fabryce, awansowała na stanowisko i wielotysięcznym wynagrodzeniem. Zasada rekrutacji jest tylko jedna, osoba musiała być SWOJA. A przecież tu nie chodzi tylko o stanowiska prezesów, bo przy okazji znajdowali pracą inni mniej ważni SWOI, bo któż panu prezesowi zabroni całkowicie wymienić kadrę od sekretarki, aż po sprzątaczkę.
Tak nam się narodziła rasa panów, obywateli grzejących się w świetle partii PIS. Potem przyszły aferki z dodatkowymi pensjami, bo nagle się okazało, że ci bliżej koryta nie zarabiają najlepiej, a prestiżu się do garnka nie włoży. I mogłabym tak do jutra wymieniać te drobiazgi, które składają się na obrzydliwą całość. Potężne wydatki reprezentacyjne, podróże zagraniczne, frykasy zamawiane do Sejmu, kilometrówki wypłacane za brak samochodu, czy nawet głupi puder dla pani byłej premier Szydło, zupełnie, jakby nie stać ją było, żeby samej kupować kosmetyki i musiał zapłacić za nie podatnik. Do tego grubsze sprawy, jak przehandlowanie drewna wycinanego prosto z serca puszczy, czy kwitnący proceder sprowadzania odpadów z Europy Zachodniej i zrobienie z Polski największej spalarni śmieci.
Ale w moim mniemaniu, to wszystko ciągle jest w pewnych granicach politycznego zwyczaju, złego, bo złego, ale ani te nagrody, ani pudry pani Szydło budżetu nie zrujnują.
Chciałabym jednak zwrócić WASZĄ uwagę, na sytuacje innego kalibru. Oglądałam ostatnio reportaż o nowej działalności gospodarczej byłego agenta Tomasza Kaczmarka. Okazuje, że agent Tomek ma naprawdę królicze serce i po zakończeniu swojej agenturalnej działalności, podczas której zajmował się podkładaniem ludziom świń, postanowił zaopiekować się osobami w podeszłym wieku. Został więc wspólnikiem swej partnerki, a później małżonki, która mówiąc w skrócie prowadzi domy starców. Oczywiście za tym idzie specjalny fundusz i dotacje przyznawane przez lokalne władze. Trzeba przyznać, że te domy starców prowadzone były naprawdę z wypasem. Piękne pokoje, dobra obsługa, zadbani pensjonariusze, sale rehabilitacyjne, atrakcje, itd., itd. Jak by to jednak nie rozliczał, koszty prowadzenia tych ośrodków nie pochłaniały w znacznej części otrzymywanych dotacji. Okazuje się, że np. faktury opiewały na milionowe kwoty za remonty, które w ogóle nie były potrzebne. Remonty, które miała wykonać fikcyjna forma słup, która po odliczeniu swojej gaży za ryzyko, zwracała te pieniądze do kieszeni Agenta Tomka. Okazało się także, że wśród wydatków na utrzymanie domów starców, były faktury na stringi, markowe biustonosze i drogie perfumy, bo jak sam agent Tomek powiedział: dziadkom też się od życia należy trochę luksusu. Nie muszę chyba wspominać, że dotacje dla agenta Tomaka zatwierdzali samorządowcy ściśle powiązani z PISem.
Tu wrócę do tych wcześniej wymienianych drobnych wydatków naszego rządu i Parlamentu i zadam pierwsze pytani:
Kto mi zagwarantuje, że te prawie 150 tysięcy złotych poszło naprawdę na puder i przyrządy do makijażu pani premier, a nie poszły do jej prywatnej kieszeni, a tylko fałszywa faktura zapełniła powstała dziurę?
Zresztą w związku z tymi wszystkimi faktami nasuwa się wiele uzasadnionych pytań:
Czy to jest przypadek, że osoby powiązane dawniej z PISem, Tomasz Kaczmarek, Marcin Dubieniecki, zajmują się w tej chwili fundacjami dla niepełnosprawnych lub starcami dotowanymi przez państwo?
Dlaczego prokuratura Zbigniewa Ziobro dokonała aresztowania prezesa GetBack na dzień przed zapowiedzianym przez niego oświadczeniem dla prasy? Przecież, jeśli afera związana z tą firmą miałaby obciążyć Platformę Obywatelska, Ziobry nie robił by wszystkiego, by zamknąć mu usta.
I dla mnie, Drodzy Państwo pytanie zasadnicze:
Na razie wychodzą na jaw pojedyncze przypadki PISowskiego złodziejstwa na szeroką skalę. Ile może być w Polsce takich firm, takich fundacji, działających niby w zbożnym celu, które pobierają ogromne dotacje z państwowej kasy, a więc także i z kieszeni każdego z nas? Ile jest tych pieniędzy, które trafiają do tych pseudo pożytecznych miejsc, robią fikołka, a potem trafiają do kieszeni kolesi z otoczenia PIS lub Rydzyka?
Jaka jest skala złodziejstwa, o którym jeszcze nie wiemy i czy dowiemy się o nim dopiero po latach, kiedy PIS w końcu przegra wybory? Czy się wtedy okaże, że Polska jest jak kawałek mięsa wrzucony do mętnego jeziora, na które rzuciło się stado piranii? Kiedy to jezioro wyrzuci ją w końcu na brzeg, może się okazać, że została ogryziona do kości, a nażarte piranie ukryły się gdzieś w głębinie.



poniedziałek, 18 czerwca 2018

Ale o czym ja marzę... ( Tekst z dnia 18 czerwca 2018 roku)


Dzisiaj krótko, a przynajmniej się postaram.
Czy pamiętacie Państwo aferę z fałszywym kontem Agaty Dydy? Użyte na tym koncie wpisy zostały nieostrożnie użyte w programie Tomasz Lis na żywo. Po zaistnieniu całej sytuacji redaktor Lis osobiście i w świetle kamer przeprosił kandydata na prezydenta pomimo, że doskonale zdawał sobie sprawę, że ten pasztet mu ktoś po prostu podrzucił, by go skompromitować i posadzić o rozpowszechnianie fałszywych informacji.
Prawica zrobiła z tego ogromna aferę i do dziś PISowskie trolle używają tej sytuacji, jako argumentu przeciwko wolnym mediom.
Natomiast wczoraj, po przegranym przez Niemców meczu, Patryk Jaki wrzucił na swoje konto na twitterze wymowne zdjęcie płaczącego Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny z wymownym podpisem: Nasi przegrali z Meksykiem. Ja tam nie wiem, komu Panowie z PO kibicują. Może naprawdę Niemcom, ale zapewne jest to ich drugi wybór, bo pierwszym zawsze jest Polska. Problem jest w tym, że to zdjęcie wykorzystane przez Jakiego w formie memu pochodzi z pogrzebu Sebastiana Karpiniuka, niezwykle sympatycznego polityka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. I wybaczcie, nie wiem, jak to mam skomentować, bo piękną polszczyzną się nie da... Mam nadzieje, że to młodość i głupota sprawiły, że Patryk Jaki zaliczył taką obrzydliwa wpadkę, zupełnie nieporównywalna z tym drobiazgiem, który przytrafił się redaktorowi Lisowi. Jeśli tak, to oczekuję, że Pan Jaki kupi bukiet pięknych kwiatów, zapakuje ze sobą dziennikarza i kamerzystę z dowolnej telewizji i pojedzie osobiście przeprosić rodzinę Pana Karpiniuka. Nie Donalda Tuska, nie Schetynę, bo zakładam, że i jeden i drugi mają głęboko w dupie przeprosiny takiej miernoty. Ale jest niedopuszczalne, że stawia się 150 pomników jednemu człowiekowi, który zginął w tej samej katastrofie, pamięć o nim wynosi się pod niebiosy, przypina się mu wymyślone zasługi i prawie się do niego modli, a gdyby ktoś o nim zażartował, to chyba by go pan Jaki skazał bez sądu na dożywocie, a pogrzeb innej ofiary jest obiektem drwin i polem do popisu dla żartów politycznych! Ha, ha, ha, panie Jaki, naprawdę nas pan tym memem rozśmieszył. Aż się żeśmy popłakali!
Jesteś po prostu zwykłą, polityczną mendą z PISdowa! Czy w ogóle myślisz i masz trochę zwykłej ludzkiej kultury? Czy wybierając takie zdjęcie do swojego prymitywnego memu, zastanowiłeś się, że jeśli dwóch dorosłych facetów ociera łzy, to musiało się wydarzyć coś naprawdę, na tyle strasznego, co warto by uszanować? Może któremuś umarła matka, brat lub siostra, albo po prostu bliski przyjaciel, jak jest w tym konkretnym przypadku? Ciebie gnoju też to może spotkać, bo ktoś może napaść twoją żonę lub matkę, może umrzeć ci ten piękny synek z zespołem downa, czego ci absolutnie nie życzę, tfu, tfu, tfu!!! I co my wtedy też się powinniśmy po prostu pośmiać, bo cię spotkało nieszczęście? Mamy napisać mem, że ryczysz z powodu kolana prezesa? Przecież też cię gnoju nie lubię, więc powinnam się zachować tak jak ty? Jak sadzisz? Naprawdę, nieograniczone jest to wasze pisowsko/ katolickie miłosierdzie!
Nie potrafię tego zrozumieć, bo jak już wielokrotnie pisałam, przeżyłam katastrofę smoleńską, jak swoją własną, bo gościłam te wszystkie ofiary w swoim domu dzięki telewizji i traktowałam jak dobrych znajomych. I dziś po tych kilku latach nadal żałuje że zginęli, a za niektórymi nawet trochę tęsknię. Kiedy Marta Kaczyńska witała trumny swych rodziców, to ryczałam jak idiotka, bo sama już byłam wtedy półsierotą i wiem, jaki to jest ból. I nie byłam sobie w stanie wyobrazić, co ona może czuć, kiedy jednocześnie straciła oboje rodziców. Dziś z perspektywy czasu wydaje mi się, że ja cierpiałam bardziej niż ona, ale nie siedzę w jej mózgu i nie mnie to oceniać.
Ja rozumiem walkę polityczną. Nie lubimy się, nie rozumiemy, nawet czasami nie szanujemy. Czasami nawet używamy ostrych słów i podkładamy sobie świnię, chociaż chwyty poniżej pasa są raczej domena was, prawiczków. Ale nigdy się nie poniżę do tego, by się wyśmiewać z tych, którzy już umarli. Mogę o nich mówić prawdę, tak, jak o Lechu Kaczyńskim, ale z zachowaniem najwyższego szacunku. Bo im jest to już obojętne, a cierpią tylko ci, którzy po nich płaczą. Już dość zrobiliście ludziom krzywdy poprzez zmuszanie do ekshumacji i przezywania jeszcze raz największej tragedii ich życia.
Jesteście po prostu wulgarnymi, pozbawionymi ludzkich uczuć egoistami. A ty ministrze Jaki, ty jesteś do tego bezmyślnym aroganckim typkiem z półświatka. Rzygać mis się chce, kiedy jestem zmuszona na ciebie patrzeć!. Po tym wybryku powinieneś złożyć mandat i zakończyć karierę, chowając się w najciemniejszym kacie, by ludzie mogli o tobie zapomnieć. Gdybyś oczywiście miał honor...ale o czym ja marzę?


niedziela, 17 czerwca 2018

Życie dla pomników. ( Tekst z dnia 17 czerwca 2018 roku)


Drodzy Moi Czytelnicy. Jak wiecie, ja jestem nałogowym kibicem i kiedy przychodzi taka impreza ja Mundial, to mogę nie jeść i nie spać. Oglądam wszystkie mecze, chyba, że mi praca nie pozwala. I jest to dla mojego mózgu prawdziwy odpoczynek od wszystkiego, to mi ładuje baterie. Liczyłam na to, że przez następny miesiąc wszyscy trochę odpoczniemy od polityki, bo ja nie będę miała czasu pisać, a Wy, wśród których też jest wielu kibiców, po prostu nie będziecie mieli czasu czytać.
Mogło by być tak pięknie, piwko, popcorn, telewizorek w miłym towarzystwie... Niestety, w PISdowie nie lubią piłki nożnej. Oni mają zawsze jakieś ważne polityczne odsłanianie pomników i takie tam inne bzdety.
Nie pytają nikogo o zgodę, mają głęboko w tyle to, czy mieszkańcom, którzy będą musieli z balkony te szkarady oglądać, podoba się ten widok. Oni robią sobie wazeliniarski wiec, w asyście polityków, tego gówna, które Piotr Duda zrobił z Solidarności, wojska i oczywiście czarnych spasionych kiecek. Nie muszę WAM chyba mówić, że wszystko za WASZE pieniądze.
Tak wiele już tych pomników wybudowano, że nie robiło by to już na mnie żadnego wrażenia. Każdy wójt z PISdowa, każdy burmistrz lub wojewoda związany z ukochana partią, prześcigają się w uchwalaniu decyzji o lokalizacji kolejnego pomnika. Jeśli tak dalej pójdzie, to premier Morawiecki nie będzie miał czasu rządzić Polską, (dla Polski to może lepiej), będzie tylko bezustannie jeździł przecinać wstęgi i wygłaszać swoje wazeliniarskie przemówienia.
Ja wczoraj oczywiście oglądałam mecze, a tylko w przerwach między nimi włączałam TVN 24, gdzie fragmentarycznie słuchałam tego, co mówił premier, Błaszczak, Macierewicz i co napisał w liście nieobecny braciszek pomnika. I może dlatego, że nie uczestniczyłam uważnie w tej znakomitej uroczystości, nie zrozumiałam nic, z tych przemówień. Za pierwszym razem pomyślałam sobie, że chyba pan premier wystąpił publicznie nie do końca trzeźwy i że to właśnie o takim wydarzeniu informuje telewizja. Zresztą, co do tej trzeźwości, to nadal nie jestem pewna. Treść merytoryczna słów premiera była bardzo zagmatwana, zdania niespójne, sens ze sobą sprzeczny. Schizofrenia na całej linii. Ale kiedy to wszystko pozbieramy do kupy wyłania nam się straszny obraz nie tylko tej Polski, jaka nadejdzie, ale nagle uświadamiamy sobie, że ktoś chce nam wymazać z pamięci nasze życie, nasze wspomnienia, naszą młodość, że chce nam tam napisać własny scenariusz.
Po trzech latach pisania o sytuacji politycznej w Polsce i sięgania do historii z tym związanej, nie chce mi się po raz kolejny powtarzać, że w moim odczuciu, jedyną naprawdę istotną rzeczą, jaką osiągnęli bracia Kaczyńscy w swoim życiu, było zagranie w filmie dla dzieci. A i tego nie jestem pewna, czy to się stało dzięki ich urokowi osobistemu i zdolnościom aktorskim, czy może tam też ich ktoś wciągnął za uszy i po znajomości. Ale jeśli chodzi o walkę z komunizmem, czasy Solidarności, to nie rzuciły mi się ich imiona na uszy ani razu. Dopiero, kiedy Lecz Wałęsa został prezydentem, kiedy bracia Kaczyńscy zaczęli mu robić koło dupy w kancelarii, za co prezydent ich wywalił na zbite mordy, poznałam ich oblicza. I przyznaje, że wracając do starych zdjęć z lat osiemdziesiątych, do stoczni, do okrągłego stołu, ktoś tam się plątał pod nogami Wałęsy.
Znane były wtedy te wielkie nazwiska, Geremek, Mazowiecki, Frasyniuk, Kuroń i Michnik. Ale nikt nie słyszał o jakiejkolwiek roli braci Kaczyńskich. Odnoszę wrażenie, patrząc z dzisiejszej perspektywy, że zawsze trzymali się cudzych portek, by się nie zagubić, by ich ktoś większy i silniejszy ciągnął za sobą na scenę i by się mogli ogrzać w jego blasku.
Dlatego krew się we mnie burzy, kiedy się dowiaduję, że Polska zawdzięcza wolność Lechowi Kaczyńskiemu, a jego brat udaje skromnego człowieka, który tylko dba o pamięć zasług brata.
Morawiecki bardzo dobrze się przyjął zasadzony w PISowską glebę. Zatracił zupełnie honor i swą tożsamość. Jest dziś kolejnym pajacem wylewającym ze swego wnętrza wazelinę, która nie ma nic wspólnego ani z prawdą ani z rzeczywistością. Smutne to, bo pokazuje, że partia PIS, o ile traktuje z pogarda opozycję i ludzi inaczej myślących, o tyle tak samo łamie kręgosłupy swoim, którzy z niewiadomego mi powodu bezwładnie się na to godzą. Ja nie jestem sobie w stanie wyobrazić takiej ceny, którą bym mogła przyjąć za to, by przestać mówić, co naprawdę myślę, by chwalić kogoś, kogo nie szanuje i by robić z siebie publicznie kogoś innego niż jestem. Ale widocznie istnieje taka cena za która ludzie są w stanie się sprzedać. Z całym szacunkiem, ale nie mogę w to uwierzyć, by ludzie, którym natura dała mózg, oczy, uszy i inne zmysły, naprawdę myśleli, że Lecz Kaczyński uwolnił nas od komunizmu. Robią to za coś, klaszczą w imię czegoś. Może jest to władza, poczucie własnej wartości, zemsta lub ze strachu...
Dla mnie Lech Kaczyński, który przypomnijmy, w chwili śmierci miał 2% poparcia społecznego, nie był ani wspaniałym przywódca, ani nowoczesnym konserwatystą, ani żadnym miłośnikiem wolności.
Nie zgadzam się także z tym, co napisał jego brat, że poświecił całe życie Polsce. Jarosław Kaczyński niestety uważa, że Polska to on. I tu bym się zgodziła, Bo Lech Kaczyński chyba był tragiczna postacią historii, bo jeśli poświęcił swoje życie, to tylko dążeniu do władzy, lecz nie własnej, lecz do władzy brata. Zdominowany przez Jarosława, jak przez demona, który szeptał mu do ucha co ma robić. I tak, w końcowym efekcie Lech zginął, by zaspokoić chore ambicje brata, zadowolić jego poczucie własnej wartości, które nigdy nie było zbyt wielkie. Morawiecki mówi, że Lech Kaczyński był człowiekiem solidarności, bo kiedyś tam komuś pomógł. W takim sensie każdy z nas, a przynajmniej wielu zasługiwało by na pomnik. Ale nie ma żadnej wątpliwości, że Lech Kaczyński ani nie wymyślił Solidarności, ani specjalnie się dla niej nie zasłużył. Tej solidarności przez duże S, która polaków łączy, a nie dzieli.
Morawiecki, widząc pomnik Lecha Kaczyńskiego, widzi ideę Polski, która ma szanse być wielkim krajem. Widzi to w momencie, kiedy jego rząd i jego partia spycha swą Ojczyznę w otchłań niebytu.
Mówi także, że Lech Kaczyński był zawsze człowiekiem solidarności, zanim jeszcze powstała Solidarność. Zaraz się okaże, że był człowiekiem solidarności jeszcze jako plemnik, a w wieku prenatalnym już walczył z komuną.
Smutna i żałosna uroczystość. Rujnująca poczucie sprawiedliwości społecznej przeciętnego człowieka. Jej wymiar, taki na dziś jest niewielki, po prostu kolejny występ samochwalczej i bałwochwalczej władzy. Tylko tyle, że te wydarzenia nie milkną wraz z zakończeniem uroczystości. One są przekazywane z portalu na portal, zapisywane na YouTube i w przestrzeni internetowej nigdy nie znikną. Fałszywe tezy, fałszywe zdania, dla następnych pokoleń mogą być źródłem wiedzy, którą ktoś kiedyś może potraktować, jako prawdę.
I jeszcze jedna smutna refleksja... Wielu z nas widziało amatorskie transmisje na żywo z tego wydarzenia. Widziało tych ludzi, którzy zebrali się, by wyrazić swoje poparcie temu, co robi rząd. Władza profilaktycznie postawiła na ulicach barierki, by oddzielić ziarno od plew, czyli tych wartościowych obywateli, od tych zdrajców, którzy nieco inaczej pamiętają byłego prezydenta, od tych bojówek opłacanych z Brukseli i tych zidentyfikowanych działaczy KODu lub innych organizacji dywersyjnych. Średnia wieku, tego najlepszego PISowskiego ziarna to wiek emerytura+. Mentalność wojenna. Plucie w kierunku protestujących, obelżywe słowa, wyzwiska poniżej krytyki, po prostu Polaka A i Polska B. Żałosny widok starych ludzi, którym się wydaje, że kiedy powróci sanacja, to oni znowu będą piękni i młodzi. Patrze na nich i mimo, że jad śmiertelny sączy się z ich ust, gdzieś tam w głębi im współczuję... Ale nie na tyle, by nie zachowaćsię podle i nie powiedzieć, że...: Mam nadzieje, że te dziady doczekają czasów, kiedy Polskę odbijemy. A jeśli nie odbijemy, to że doczekają czasów, kiedy Kaczyński ich doprowadzi tam, dokąd ich prowadzi. Że wtedy zrozumieją, czemu tak naprawdę służyli i za co nas opluwali. Nie zasługują na to, by umrzeć z poczuciem triumfu i szczęścia, że Polska należy do nich. Życzę im, by zmądrzeli w godzinie śmierci i zobaczyli swoją nienawiść, swoją pogardę i zło, jakie czynią. I by już nie mieli szansy na zadośćuczynienie.



czwartek, 14 czerwca 2018

Dla kogo piękny sen, a dla kogo koszmar? ( Tekst z dnia 14 czerwca 2018 roku)


Obrady Komisji Europejskiej są dla mnie zawsze bolesne. Samo to, że nazywa się je dyskusją o Polsce, a przecież tak naprawdę dotyczą rządów PISu, jest w moim mniemaniu krzywdzące. Ale nie ma się w czemu dziwić, bo, jak zauważyłam wczoraj, Tylko jeden polski europoseł ujął się za Polską, poza tym musieli nas bronić posłowie z innych krajów. Natomiast błaznów i pieniaczy z prawej strony polskiej sceny politycznej znalazło się aż trzech. Nie rozumiem tego w ogóle, bo jeśli składamy jakąś skargę, to powinniśmy się do niej solidniej przygotować. Tymczasem to oszuści i hochsztaplerzy rzucali wszystkim w twarz jakieś powyciągane z rękawów sondaże, świadczące o poparciu Polaków dla łamania prawa. Przecież to jest obraźliwe dla całego narodu, który się przedstawia jako niedojrzałych obywateli, którzy nie zasłużyli do członkostwa w UNII.
Podziwiam spokój i tolerancję Timmermansa, który za każdym razem, a było tych debat o Polsce już wiele, tłumaczy, jak pasterz krowie na rowie, zasady bycia członkiem wspólnoty. Jeśli ktoś idzie do pracy i podpisuje umowę z pracodawca, to musi przestrzegać praw, które podpisał, jeśli wchodzi w związek małżeński, to nie może na drugi dzień iść na dziwki, albo pensję, jak dawniej oddawać mamusi. Jakim trzeba być durniem, by nie rozumieć, że uczestnictwo w Unii Europejskiej, to nie tylko profity i że sens istnienia tego tworu zupełnie by się zatracił, gdyby nie gwarantował on wszystkim obywatelom tych samych praw. Nie mam pojęcia, o co tym prawiczkom chodzi, że tak stale wykrzykują, iż im Unia wolność zabiera, a Polsce suwerenność. Nikt was, kurwa, na sznurku nie przywiązał, nikt was na siłę nie trzyma. Tylko się wreszcie na coś zdecydujcie. Wypowiedzcie traktaty, zrzeknijcie się swoich praw, pozbierajcie swoje bety i do domu! Ale wy nie chcecie odejść, bo wam kasa zaślepia oczy. I jaskółki od dawna ćwierkają, że niejaka Szydło, tak!, ta sama Szydło, która powywalała z gabinetów państwowych unijne flagi, na gwałt się szykuje kandydować na europosła!
Czyżby w Polsce nie było już żadnej kasy na nagrody?, czyżby już wszystko było rozkradzione?, że się teraz miłość do unijnej pensji w pani Szydło obudziła? To jest fałsz i hipokryzja, kiedy się wyciąga łapę po pieniądze unijne, jednocześnie porównując Unie do sowieckiej Rosji, mówiąc, że kiedyś dyktowała nam wszystko Moskwa, a teraz dyktuje Bruksela...
Ale w braniu kasy prawicowi politycy są bardzo dobrze wyszkoleni. To chyba przez te bliskie związki z kościołem katolickim, który od dwóch tysięcy lat daje dobry przykład. A w przypadku członków PISu nauka na religii nie poszła na marne. Kościół wie, że można ludzi pouczać, można na nich krzyczeć i patrzeć na nich z góry, ale brać kasę trzeba od każdego!!! i od emeryta i od grzesznika, nawet, jeśli na co dzień się od niego odwraca głowę i się go brzydzi! Bo kasa przecież nie śmierdzi, ani ta od biedaka, ani do suwerena, który na nas nie głosował, a ta unijna to nawet kusząco pachnie.
Unio, miej się na baczności, bo jeśli prawicowi politycy wygrają wybory do Europarlamentu, to będziecie musieli dużo lepiej strzec europejskiej gotówki. Bo to są tacy ludzie, jak w dowcipie o Rosjaninie, który sąsiadowi w kinie spodni nie zdjął, ale majtki mu zapierdolił.
Kiedy pisze o polityce i nagle zapala mi się czerwone światełko po usłyszeniu jakiejś informacji, sama siebie posądzam o to, że za dużo kryminałów politycznych oglądam i snuję teorie spiskowe. I czasami szukając dziury w całym, po prostu nienawidzę mieć racji, ale już takie moje przeznaczenie. Powiedziałam, że zakup kolekcji Czartoryskich, to zwyczajne wypranie publicznych pieniędzy, by mogły służyć jedynej, słusznej partii. Nie minęło dużo czasu, kiedy te pieniądze wróciły, by finansować zloty Gazety Polskiej, zaplecze PISowskiej propagandy. Tak się wyprowadza w świetle fleszy pieniądze z budżetu państwa i za podatki, które płacą wszyscy Polacy, finansuje jedną partię. I nawet się to bezczelnie usprawiedliwia patriotyzmem. Dla mnie, to jest przekręt stulecia. Obywatele Polski, finansują poprzez podatki partię, nawet, jeśli nigdy by na nią nie zagłosowali, opłacają ludzi, która nimi gardzą i w nimi walczą. Tego by nawet najbardziej wytrawny oszust nie wymyślił.
Mogłabym tu także wspomnieć o płonących śmieciach, które jakimś cudem zostały w legalny sposób sprowadzone do Polski. Niby w celach recyklingu, ale typ tych śmieci świadczy o tym, że nie nadają się one, do powtórnego wykorzystania. Znacznie taniej jest je po prostu spalić. Jest to bardzo intratny biznes. Nikogo nie obchodzi to, że Polska się stała nie tylko śmietnikiem Europy, ale także źródłem śmierdzących pożarów. I kto najgłośniej krzyczy, że to nie szkodzi środowisku? Oczywiście PIS, który maczał palce w hurtowym wydawaniu pozwoleń na sprowadzanie śmieci. A jakie to jest miłe dla przyrody wiedza najlepiej ci, którzy najpierw musieli obok tych europejskich odpadów mieszkać, a dziś muszą wąchać smród ich niby przypadkowej utylizacji.
Żyjemy w dziwnym kraju, gdzie każda zła przepowiednia może się spełnić. Gdzie wszyscy tylko patrzą, jak nas walnąć w rogi, gdzie nikt nie jest naprawdę tym, kim jest, gdzie szydło każdego dnia od nowa wychodzi z wora i za każdym razem ma inną paskudna twarz.
Żyjemy w kraju, gdzie mamy niby rząd, który sieje nierząd i gdzie głos troski o Polskę uważa się za zdradę.
Żyjemy w kraju, w którym mamy niemotę i miernotę wizażyści i trenerzy indywidualni wytrenowali na prezydenta, ale tego zapału wystarczyło im tylko na kampanię.
Młody, wykształcony, prawnik, żonaty i ojciec rodziny...kurwa ideał!
Mówił dokładnie to, co wszyscy chcieli usłyszeć, solidaryzował się z biednymi i pokrzywdzonymi, ściskał niepełnosprawnych, kłaniał się kobietom i dzieci, och, jak on się wzruszał na widok dzieci...
Tak, podczas kampanii prezydenckiej, Andrzej Duda nie pomylił się ani razu, nie podniósł ani razu głosu, nie strzelił ani jednej ze swoich plebejskich min, machał do tłumów, nie wdawał się w karczemne awantury i nawet się uśmiechał. Pełna kontrola! Wyuczone gesty, wyuczone słowa. Momentami wydawał się nawet przystojny, a kamera nigdy nie ukazywała jego centralnej łysiny. Niektórzy się nawet nabrali, że to jest twarz prawdziwa. Ale dziś, kiedy Andrzej Duda przestał być dla PISu politycznie atrakcyjny, nikt już czarodziejom od wizerunku nie płaci. A na własną rękę?... wpada za wpadą, wtopa za wtopą. Najsłynniejsza mina politycznego buca, wrzaski i głupie dowcipy, które śmieszą tylko jego. I ten strach, że coś trzeba robić, bo inaczej piękny sen drewnianego pajacyka, który został chłopcem, bardzo szybko się skończy. Dziś jest próba zmiany Konstytucji i referendum w tej sprawie, do którego pytania ogłasza się w dniu, w którym Polska gra ostatni, pożegnalny mecz prze Mistrzostwami Świata? Nie wiem, kto tak panu prezydentowi doradził i liczył na jakieś show?... Następnego dnia patrzę na programy informacyjne, słucham radia, czytam portale internetowe... Bark Kamila Glika, noga Lewandowskiego, samolot odlatujący z Warszawy, garnitury, zdjęcia z samolotu...Ani słowa o prezydencie i jego propozycjach!!! No może gdzieś na marginesach wiadomości, zdawkowe opinie wybitnych konstytucjonalistów, pod warunkiem, że ich piłka nożna nie obchodzi.
Dziś nic już nie pozostało z tamtego bohatera, a prezydent Polski wdaje się w pyskówkę z klientami( ja pierdole) KFC?! Ubrany, jak przeciętny obywatel ( w mojej młodości powiedziano by, że ma na sobie turecką podróbę lacoste)... próbował się zbratać z suwerenem, a tu taki pasztet! I u jego boku ta żałosna pierwsza, kurwa, dama.... No ja jej nie lubię, ale myślałam, że ma chociaż trochę klasy. Żeby być damą, pani Agato, nie wystarczy pięknie prezentować drogie, markowe kreacje, to potrafi nawet wieszak. Dama nie hula z mordą na drugą kobietę, która zadaje grzecznie trudne pytania. Nawet jeśli jest to zidentyfikowaną działaczką KODU.
Ja mam czasami wrażenie, że my żyjemy w niby świecie, że to wszystko mi się śni, że za chwilę się obudzę i będzie normalnie. I w tej realnej rzeczywistości, drewniany pajacyk, któremu się wydawało, że jest chłopcem, a nawet prezydentem, nie zasłuży sobie na to, by leżeć na półce z ulubionymi zabawkami. Czy wie, czy już to czuje, że zostanie zapomniany gdzieś w zakurzonym kącie? Może tak, może to dlatego te wszystkie rozpaczliwe próby, by jeszcze zabłysnąć, by się pokazać, by przedłużyć sen.




środa, 13 czerwca 2018

Jak możecie się na to godzić??? ( Tekst z dnia 13 czerwca 2018 roku)


Ja rozumiem, że się można nie interesować polityką i nawet się łudzić, że nasza postawa niczego nie zmieni, że nasz głos się nie liczy, że politycy i tak zrobią to, co chcą. Ale są takie sytuacje w życiu, że trzeba się przeciwstawić i nie wolno milczeć. Wyobraźcie sobie, że do waszego domu przychodzi muzułmanin, Żyd, albo świadek Jehowy i zaczyna od razu indoktrynować wasze dziecko, wpajając mu swoje własne zasady. Poczuli byście się wtedy atakowani, prawda? Uważali byście, że WY sami lepiej wychowacie swoje dzieci według własnych zasad. Ale kiedy WASZE dzieci są atakowane przez katolickiego księdza, to odwracacie głowy i udajecie, że nic się nie stało. Ja WAS po prostu nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem. Jeśli naprawdę kochacie wolność, to nie zabierajcie wolności swoim dzieciom. Każdy powinien mieć wolność wyboru drogi życiowej, a żeby tego wyboru dokonać, trzeba być człowiekiem dorosłym i świadomym, a także posiadać odpowiedni zasób wiedzy. Małe dzieci w podstawówce nie są jeszcze na to gotowe, ale w tym wieku nie potrzeba podejmować decyzji dotyczących wiary lub religii. Nic się nie stanie, jeśli dokonają tego wyboru, jako dorośli ludzie.
Kościół katolicki panoszy się w Polsce od zawsze. Kiedyś byłą to salka katechetyczna, dziś wpakował się z buciorami do systemu oświaty i ciemnota zaczyna wypierać naukę. Patrzymy na to z przymrużeniem oka, bo nam się to wydaje takie niewinne i takie tradycyjne. Opłacani przez państwo katecheci maltretują nasze maluchy już przed pierwszą komunią. W czasie, kiedy dziecko powinno traktować naukę, jako zabawę, to jedyna lekcja na której ma prawdziwy dorosły kierat, jakby miało pisać doktorat z katechizmu. Żyje przez rok w ciągłym stresie, straszone nie tylko tym, że nie zostanie dopuszczone do sakramentu, ale także śmiercią rodziców ( znam to z autopsji) i rodzinnym pójściem do piekła. Wręcz się wzbudza poczucie winy, że coś złego stanie się rodzicom, jeśli dziecko się właściwie nie przyłoży do katechizmu. Ta nauka często odbywa się kosztem innych lekcji, na które zwyczajnie już nie starcza czasu. Przy okazji są także tresowani rodzice, którzy muszą przez rok być na każde zawołanie księdza, niezależnie, jaki zawód wykonują i jaką ilością wolnego czasu dysponują. Czy uważacie, drodzy, kochający rodzice, że to się nie odbija na psychice waszych dzieci? Czy będą miały szczęśliwe życie, poczucie własnej wartości, jeśli od przedszkola karmi się je strachem przed nieistniejąca rzeczywistością? Dzieje się to wszystko od dawna, ale ostatnie dwa lata to już jest całkowita pierdolona przesada. Do tej pory ksiądz się nie mieszał do pracy innych nauczycieli, a te opowiadane bajdy były dozwolone tylko na religii. Nie było także tak wielu włazidupów w samorządach, jak w tej chwili. Dla jednego, czy drugiego wojewody, burmistrza, czy innej PISowskiej kurwy najważniejsze jest, by w swoim rewirze postawić pomnik smoleński i udekorować krzyżami wszystko, co się da. Bo to zrobi dobrze centralnej władzy. I najbardziej pokrzywdzone są w tym wszystkim dzieci, bo to, co się w szkołach wyprawia, to powinno się karać więzieniem, a przynajmniej zgłaszać do Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka.
Ja się kurwa nie zgadzam na to, by w moim kraju, lekcja matematyki zaczynały się i kończyły modlitwą!!! I gdyby w szkole, do której chodzą moje dzieci, ktoś powiesił na ścianie 10 przykazań, to noga mojego dziecka nigdy więcej by nie stanęła na progu tej szkoły!
Powiecie, że teraz jestem taka mądra, bo mam już dorosłe dzieci. Ależ ja darłam koty z katechetami bez przerwy. Moje dzieci, odkąd zrzuciły białe komunijne kiecki, po tak zwanym białym tygodniu, w cztery konie nikt by ich nie zaciągnął do kościoła, chyba że w celach turystycznych. Ja właściwie z tego powodu z Polski uciekłam, bo miałam wokół siebie samych religijnych ludzi, którzy próbowali mi meblować życie.
Małe dziecko, takie, które idzie do przedszkola i szkoły, tracąc jako wzór i jedyny autorytet rodziców, szuka sobie innych autorytetów i wtedy dla niego ksiądz, czy nauczyciel, jest najważniejszym wzorcem, a to co mówi, jest najważniejszą prawdą. Dlatego tak się naciska na to, by jak najwcześniej uczyć dziecka religii, bo nasiąka nią tak bardzo, że potem już nie umie być wolnym i swobodnie myśleć. Nie mogę się z tym pogodzić, że to się dzieje w moim kraju, który dopiero co odzyskał wolność i od razu wpada w łapy czarnej niewoli.
Nie dziwie się rodzicom, którzy sami są religią zniewoleni, czyli nie z własnej winy po prostu religijni. Ale wiem, że znakomita większość nie jest religijna, tylko ignoruje zło i nie ma dość charakteru, by uratować życie swojego dziecka. Tak, ośmielam się powiedzieć, że dziecko poddawane kościelnej obróbce jest częściowo martwe, jego mózg się zamyka na świat i jego życie jest wiecznym podświadomym strachem.
W samym dekalogu nie ma nic złego. Jest to uniwersalny zbiór praw moralnych, które są ważne w każdym społeczeństwie. Pod warunkiem, że ma się do tych praw świecki stosunek i pominie się te punkty dotyczące jednego boga. Bo akurat to jest całkowicie sprzeczne z moralnością i humanizmem i rani uczucia religijne przedstawicieli innych wyznań i nas, niewierzących.
Niech sobie jeden z drugim burmistrz, czy wojewoda z PISdowa, powiesi ten dekalog na czole i niech szczególnie podkreśli przykazanie nie kradnij!, któremu się jego partia nie potrafi podporządkować! Niech podkreśli także przykazanie: Nie mów fałszywego świadectwa, mówiąc brutalnie nie kłam!, bo jego partyjni kumple prześcigają się w łgarstwach. I niech się odpierdolą od naszych dzieci raz na zawsze!
To przestrzeganie dekalogu najlepiej niech zaczną od siebie. Bo dziś pycha, pazerność, kłamstwo i złodziejstwo, to jest ich dekalog.
Czy jest ktoś odważny, kto w końcu powie DOSYĆ???, czy się będziecie dalej przyglądać, jak się czarne kiecki i ich bracia politycy, pasa na pastwisku naszej bezsilności i obojętności?



wtorek, 12 czerwca 2018

W odpowiedzi na apel, czyli ostatni dzwonek dla Polski. ( Tekst z dnia 12 czerwca 2018 roku.



W odpowiedzi na apel, o wysyłanie listów do Jean-Claude Juncker, Przewodniczący Komisji Europejskiej i Frans Timmermans, Pierwszy Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, idąc za przykładem wielu Polaków, napisałam swój list i wrzuciłam go na stronie Akcja Demokracja. Zachęcam wszystkich, by zrobili to samo. A tu treść mojego listu, gdyby ktoś akurat nie miał weny i chciał skorzystać w gotowego wzoru. Proszę korzystać z mojego tekstu w całości, fragmencie, lub dodać coś od siebie. Ważne, by tych listów było jak najwięcej.

Rząd polski, od ponad dwóch lat, małymi krokami niszczy demokrację. Swoją dewastację rozpoczął od Trybunału Konstytucyjnego, a kulminacją stały się ustawy o sądach. W planach rządu są także ataki na wolne media, oraz swobodny dostęp do internetu. Jednocześnie Rząd z pobłażaniem przygląda się na budzące się ruchy skrajnie narodowe, wręcz faszystowskie, widząc w nich swoje zaplecze polityczne. Polski Parlament przestał już spełniać swą rolę. Większość całkowicie ignoruje głos opozycji, nie dopuszcza do udziału w obradach, w roli słuchaczy, zwykłych obywateli i utrudnia udział w nich mediom. Często, za zamkniętymi drzwiami gabinetów, bez konsultacji społecznych są podejmowane decyzje rujnujące dotychczasowy ład społeczny i konstytucyjny. Jednocześnie represjonuje się tych obywateli, którzy ośmielają się protestować. Rząd Polski okłamuje świat, pozorując poprawianie ustaw o sadach, wymieniając w międzyczasie kadrę w sądach, na przychylna władzy. Wobec takiej sytuacji, obywatele nie mogą liczyć na niezależność i niezawisłość sądów. Przeciętny człowiek przestaje mieć jakiekolwiek szanse na sprawiedliwość, w starciu z machiną państwa. Rząd i Prezydent udowodnili wielokrotnie, że łamanie prawa przychodzi im z łatwością. Mogą np. nie drukować wyroków TK lub ich nie wdrażać w życie. Mogą uniewinniać osoby, zanim jeszcze zapadnie prawomocny wyrok. Strach pomyśleć, jak będzie wyglądało państwo, kiedy partia rządząca całkowicie zdobędzie władzę. Niektórzy z polityków partii, wprost obiecują zemstę na przeciwnikach politycznych. Proszę także cofnąć do poprzedniego okresu , kiedy rządziła partia PiS, kiedy miały miejsce fałszywe oskarżenia, przekupywanie świadków i fabrykowanie dowodów.
Drodzy Politycy Europejscy. Naród Polski bardzo liczy na WASZĄ interwencję w tej sprawie. Jesteśmy bowiem członkami wspólnej europejskiej rodziny, w której wszyscy powinni podlegać sprawiedliwemu prawu i miało zapewnione taką samą wolność. Popełniliśmy błąd w wyborach, dopuszczając do władzy ludzi nieodpowiedzialnych, pazernych i rządnych władzy. Niestety, sami, nie biorąc pod uwagę wojny domowej i rozlewu krwi, nie poradzimy sobie, by ten błąd naprawić. Pomóżcie nam dla naszego dobra i dobra całej Wspólnoty. Pomóżcie nam także ze względu na dobro WASZYCH OJCZYZN, pamiętając z historii przykłady, że zło rodzące się w jednym kraju ( faszyzm, komunizm), bardzo szybko znajduje zwolenników w innych państwach. To, co dzieje się w Polsce lub na Węgrzech, zagraża całej Europie. Macie niepowtarzalna szansę zniszczyć je w zarodku. Prosimy o to w imieniu Polskiego Narodu i innych Narodów Europy. Nasz rząd wpycha nas w otchłań dyktatury, niszczy gospodarkę podając do wiadomości publicznej nieprawdziwe dane ekonomiczne, wykorzystując w sposób niezgodny z prawem i Konstytucją pieniądze publiczne. Ma za nic dobra Narodowe( Stadnina koni w Janowie, Puszcza Białowieska, Muzeum II Wojny Światowej, teatry, festiwale). Nie chcemy następnej wojny, nie chcemy konfliktów międzynarodowych. My, obywatele Polski, chcemy nadal być członkami nowoczesnej, tolerancyjnej i demokratycznej Europy. Zwracamy się do Europy o pomoc, licząc się z posadzeniami rządu o zdradę i donosicielstwo. Robimy to, bo chce uratować naszą piękną Ojczyznę. Wysłuchajcie nas proszę, bo Polska to my, obywatele, a nie jakiś rząd, który nas kompromituje i nie mówi w naszym imieniu.
                                                        Z poważaniem, Urszula Wilma

 Altea, 12 czerwca, 2018 rok



niedziela, 10 czerwca 2018

I zrobiło się ciemno, a paki przycichły... ( Tekst z dnia 10 czerwca 2018 roku.)


Prezes Kaczyński wyszedł ze szpitala...
Prawa noga zabezpieczona metolowym szkieletem i jedna kula od strony lewej. Wielu krzyczy, że ma chorą prawą nogę, a kula wspomaga lewą. Ale ja się nie będę wypowiadać, bo nigdy nie chodziłam o kulach. Nie mam pojęcia, jak to wygląda technicznie. Być może tak jest prawidłowo. Wstrzymam się więc z wulgarnymi docinkami i domysłami, na jaką chorobę naprawdę cierpi prezes Kaczyński. I nie wykluczam, że boli go noga. Znam taki przypadek, kiedy dziecko przywiezione z zapaleniem ucha, miało w końcowym efekcie usunięty wyrostek. A z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że kiedy mnie bardzo bolała noga, okazało się, że mam torbiel na narządach wewnętrznych, wymagającą natychmiastowej operacji. Ale w wypadku prezesa gdybać nie warto. Nawet gdyby zmarł, przyczyna śmierci będzie objęta tajemnicą, a za 20 lat z podręczników historii nasze dzieci dowiedzą się, że Jarosław Kaczyński dołączył do elitarnego grona tych, którzy poszli żywcem do nieba. Do tej pory przytrafiło się to tylko Jezusowi i Maryi.
Stan zdrowia prezesa ma dla nas o tyle znaczenie, o ile ma wpływ na sprawowanie władzy i bardziej od szukania przyczyn jego pobytu w szpitalu, powinno nas interesować to, czy jest on jeszcze w stanie zapanować nad swą bandą.
Ja tego nie wiem i skłaniam się raczej ku tezie, że nie do końca nad wszystkim panuje. Może o tym świadczyć wiele symptomów. Bo o ile Kaczyński jest najbardziej pospolitą mendą, to jednak lubi dyscyplinę i trzyma swych poddanych krótko. Tymczasem marszałek Terlecki prowadzi obrady nawalony, jak meserszmit, a w PISie można zaobserwować atmosferę rozluźnienia.
Oprócz nieudanego odwołania dwóch skompromitowanych ministerek, najgłośniejszym echem niesie się po Polsce kara nałożona na posła Sławomira Nitrasa, za rzekome przeszkadzanie premierowi w jego wystąpieniu. Bulwersuje nas nie tylko regularne obcinanie wynagrodzenia Pana Nitrasa, ale także zakaz wyjazdu na obrady OBWE. To jest chyba pierwszy przypadek od czasu pokonania komunizmu, kiedy obywatelowi wolnego kraju zabrania się podróży zagranicznej. Jak to stwierdziła pani Mazurek: Poseł Nitras nie był by w stanie nas godnie reprezentować...Jeśli przez nas rozumie się PIS, to całkowita zgoda. Was nie będzie godnie reprezentował, bo by musiał być takim samym pozbawionym kultury wieprzem, jak większość z was!
Nie ma sensu się rozwodzić nad faktem, że kary finansowe w sejmie nakładane są wyłącznie na posłów opozycji, bo to jest fakt niepodważalny. Posłom PISu się pobłaża pomimo, że zachowują się gorzej, niż stado warchlaków w oborze. I to nie tylko w Sejmie. Dziś w programie Kawa na ławę, Patryk Jaki, bełkotał bez przerwy bez udzielenia głosu próbując zakłócić wypowiedzi innych rozmówców. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się nagle, że ten wygadany polityk w sytuacjach stresujących, po prostu się zacina. Gdybym była złośliwa, policzyłabym, jak marszałek Sejmu Nitrasowi, ile razy powtórzył, jak osoba, która się jąka, słowo kopciuch.
A wracając do kary dla Nitrasa...
Drodzy Polacy, my w tej chwili nie jesteśmy po prostu solidarni. A do tego wszystkiego nie kochamy polityków. Dlatego, kiedy któryś z nich ma obcinaną regularnie pensję, za to, że głośno wyraża swoje ( lecz i nasze) poglądy, to z jednej strony się oburzamy, ale gdzieś tam w głębi duszy uważamy, że politycy i tak za wiele zarabiają.
Kiedyś, dawno temu, kiedy panował kapitalizm w swej najgorszej formie, kiedy można było krzywdzić i wyzyskiwać pracowników, bo nie istniały prawa, które by ich chroniły, prawdziwe związki zawodowe tworzyły fundusz dla niepokornych pracowników, których pracodawca oszukał lub zwolnił z pracy. Ale wtedy ludzie byli dużo bardziej solidarni, niż my teraz.
Poseł Nitras oczywiście, po obcięciu pensji o połowę z głodu nie umrze, a jego dzieci na pewno nie zaznają biedy. Ale to, co robią PISowscy marszałkowie, nakładając na niego wieczne kary, jest bezprawiem, któremu się powinniśmy przeciwstawić. Mogli byśmy też utworzyć taki fundusz pomocowy. I za każdym razem, kiedy marszałek obetnie pensję politykowi opozycji, z tego funduszy wyrównywać mu tę stratę. Mało tego, powinniśmy zawsze zwracać mu 100% tego, co mu zabrano, + 20% premii. Tak na złość PISowi, zamienili byśmy wtedy karę nakładaną przez prezydium oszustów,na społeczną nagrodę. ( sama chętnie dołożę swoją cegiełkę do takiego funduszu) Założę się, że w ten sposób, bardzo szybko PIS by zrezygnował z karania opozycji w tak podły i bezprawny sposób. A nasz fundusz, nie kosztował by nas wtedy ani grosza. Po prostu przestał by być potrzebny.
Jak mówię, wcale nie chodzi o dokarmianie tego lub innego polityka, ale by przez takie gesty pokazać władzy, że nie jest w stanie nas pokonać i że nie jest taka wszechwładna, a jej wyroki nie są ostateczne. Tak samo proponowałam, kiedy były pomysły odebrania domu Monice Jaruzelskiej, byśmy my, jako obywatele wykupili ten dom, a potem go z powrotem podarować Pani Monice. Nie, nie dlatego, że jakoś specjalnie kochamy jej ojca, ale by nie dopuścić, do aktów haniebnej zemsty, karania dzieci za grzechy ojców i wykorzystywania prawa, dla celów politycznych. Każdego z nas kosztowało by to grosze, a akt sprzeciwu byłby wielki i wyraźny.
Jeśli kiedyś proponowałam utworzenie organizacji mądrych ludzi, to właśnie w takim celu, by w takich na pozór drobnych, jednostkowych sprawach, tę władzę nękać, prostować kręte drogi, jakimi podąża, ratować ludzi od niesprawiedliwości podszytej zemstą i nienawiścią.
...Drodzy Państwo, Zaczęłam od prezesa Kaczyńskiego i tak może zakończę. Nie wiem, czy dla Polski to jednak nie jest lepiej, że trzyma za pyski tę zgraję złodziei, która traktuje Polskę jak żerowisko. Ale nawet jeśli PIS bez Kaczyńskiego jest dużo bardziej groźny i nieprzewidywalny, nie zmienia to faktu, że to właśnie on powołał do życia tego potwora. Dopiero, kiedy zobaczyłam, że opuszcza szpital, poczułam, jakby znowu na świecie zrobiło się bardziej duszno.
I pomyślałam sobie..., że było przez moment tak pięknie. Wydawało się, że i słońce jaśniej świeci i powietrze jakby było czystsze i lżejsze do oddychania. Wcale za panem prezesem nie tęskniłam. I nawet nie łączyłam się z nim w jego bólu. Tragiczna jest to postać w historii, która nie jest w stanie zasłużyć nawet na współczucie w chorobie, u ludzi zazwyczaj wrażliwych i życzliwych, za jaką osobę ja siebie uważam.
Kiedy nie widywaliśmy prezesa, wydawało nam się, że nadchodzi schyłek epoki PISu, że odbijamy się od dna i będzie nam łatwiej o Polskę zawalczyć. Ale on powrócił..., i ptaki przycichły i jeszcze wiele burz nas czeka, zanim wróci pogoda dla DEMOKRACJI.



Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...