wtorek, 29 września 2020

Pakt o nieagresji. ( Tekst z dnia 29 września 2020 roku. )

 


Zwracam się do rodziców tych pięciu dziewczyn, które zginęły w pożarze w escape roomie. Rodziców, którzy nie mogą doczekać się sprawiedliwości za utratę córek. Ale mówię nie tylko do nich. Zwracam się do tych wszystkich pobitych, okradzionych, zgwałconych, bliskich zabitych przez pijanych kierowców lub skrzywdzonych w jakikolwiek inny sposób, których sprawy latami leżą i gniją w sądach. Nie oczekujcie cudu. Minister sprawiedliwości, minister spraw wewnętrznych, i podległe im instytucje, prokuratura, oraz organy śledcze i w dużej mierze niestety sądy, są zbyt zajęte ściganiem Sławomira Nowaka, który być może nie jest krystalicznie czysty, ale z tego co mi wiadomo nikogo nie zabił. Są zajęci także podkładaniem świń przeciwnikom politycznym, szukaniem haków i preparowaniem dowodów. To sugerował sam minister Ziobro, że musi nadal trwać Zjednoczona Prawica, a on musi nadal być ministrem, ponieważ jest już bardzo blisko dobrania się do dupy opozycji. Ten, kto WAS skrzywdził, morderca, złodziej, bandyta, nieodpowiedzialny kierowca, to są dla PISu za małe rybki, by warto było się nimi zajmować. Nie są aktorami w spektaklu reżyserowanym przez PISowskie państwo. Nie można wyjść na konferencję prasową i opowiadać, jak to się spektakularnie dokonało bohaterskiego czynu zniszczenia życia jakiemuś politykowi. WY, Polacy, którzy nigdzie nie należycie, jesteście w naszym kraju niewidzialni. Aparat państwa służy bowiem wyłącznie do celów politycznych. Do ochrony swoich i gnębienia opozycji i do atakowania tych, których sobie akurat władza upatrzy na wroga, gejów, emigrantów, bezdzietnych, samotnych, urodzonych z in vitro itd. itd. Ta lista nie ma końca.

Wiem, wielu z WAS wydaje się to niemożliwe w kraju cięgle jeszcze demokratycznym. Ale tutaj polecam chronologiczną powtórkę wydarzeń w nie do końca Zjednoczonej Prawicy. Spójrzcie na ostatnie 3 tygodnie. Kiedy się panowie Ziobro i Kaczyński z Morawieckim ze sobą kłócili, Sąd Administracyjny wydał wyrok, na wszelki wypadek nieprawomocny, o odpowiedzialności premiera za organizację wyborów, które się nie odbyły. W odpowiedzi obóz PISu przy użyciu Mariana Banasia zaczął dobierać się do Beaty Kępy, członkini Solidarnej Polski. Tak sobie panowie próbowali udowodnić, kto ma większe poroże i kto komu może bardziej zaszkodzić. Jestem pewna, że gdyby doszło do rozłamu, natychmiast znalazłby się słynny ksiądz, który wziął łapówkę od Kaczyńskiego i śpiewałby jak skowronek na wiosnę. Ale teraz, kiedy panowie znów się pokochali, obecny dziś w TVN 24 Sasin jest już całkowicie pewny, że wyższa instancja zmieni wyrok przeciwko premierowi. Niestety, wygląda to tak, jakby i pierwszy wyrok i ten, który ma nastąpić, były ręcznie sterowane przez Zbigniewa Ziobrę. Założę się także, że sprawa Beaty Kępy umrze śmiercią naturalną ludzkiego zapomnienia. A słynny „ksiądz od koperty” będzie jeszcze długo brylował na tropikalnej wyspie za pieniądze polskiego podatnika, by go nikt nawet przypadkiem nie odnalazł.

Cały czas nam się wydaje, że ta PISowska rdza przeżerająca polski wymiar sprawiedliwości jest tylko powierzchowna, a pod nią ciągle żyje zdrowa tkanka niezależności i uczciwości. Ale ten krzywy uśmiech Sasina i szantaż, jaki stosowały strony prawicowego sporu każe podejrzewać, że jest znacznie gorzej.

Chciałabym, naprawdę chciałbym mies taką moc, by zobaczyć, ilu jeszcze jest w Polsce uczciwych prokuratorów, adwokatów i sędziów, a ilu już skurwiło się z PISem.

Niesłusznie nam się wydaje, że o wszystkim wiemy, że znamy przecież obrady sejmu, senatu, czy wyroki sądów. Niestety, nawet w czasie pozornej ciszy, gdzieś schowany pod dywanem płynie prawicowy rynsztok. Te ostatnie 2 tygodnie, to był taki moment, kiedy ciśnienie było tak duże, że poczuliśmy smród spod dywanu. Taka współczesna Moralność Pani Dulskiej.., kto miał zarobić zarobił, kogo trzeba było uciszyć, został uciszony, reszta brudu została zamieciona  z powrotem pod dywan. Można już podpisać pakt o nieagresji. A potem będzie można znowu żyć po bożemu.




poniedziałek, 28 września 2020

Moja wina... ( Tekst z dnia 28 września 2020 roku)

 

Miło jest odzyskać głos po tak długim czasie. Tym, którzy się martwili przypominam, że dopadła mnie jakaś internetowa awaria. Mój blog od pewnego czasu wykazywał błąd pod swoim adresem. Miałam dostęp do wersji roboczych i nawet mogłam zobaczyć podgląd postów, ale nie można było ich normalnie otwierać. Nie szukam teorii spiskowych, że ktoś coś mi zablokował. Tego po prostu nie wiem. Może ja gdzieś coś kliknęłam i usunęłam dostęp. Niestety nie jestem aż tak oblatana w technicznych sprawach internetu, by to rozstrzygnąć.

Jaka by nie była przyczyna tej sytuacji, nie zamierzałam ani przez 5 minut się poddać i zaprzestać pisania. Ale najpierw musiałam wszystkie 925 postów skopiować na nowy adres. Nie chciałam w tym czasie pisać nowych postów, by zachować chronologię.

Byłam nieobecna chyba z miesiąc, ale jeśli ktoś by mnie zapytał, czy coś ważnego straciłam, odpowiedziałabym, że niewiele. Nie dzieje się nic, co mogłoby mnie, jako komentatora politycznego fascynować. Zaraz po tym, kiedy opadł pył po wyborach prezydenckich, PIS zszedł do podziemia i tam prowadził swoje partyjne napierdalanki pod tytułem: kto kogo do piachu. Polska tymczasem leżała odłogiem. Nie wzbudziła we mnie wielkich emocji awantura między Ziobrą, Gowinem i Kaczyńskim. Pisałam to od razu, kiedy przydupasy nadprezesa opowiadały o końcu koalicji, sprzątaniu biurek i zerwanych beretach. Wprawdzie miło było obserwować, jak Mazurek targa się za kudły z Patrykiem Jakim na łonie tt i gęba się śmiała od ucha do ucha widząc, że ta zjednoczona prawica nie jest tak bardzo zjednoczona. Było jednak jasne od początku, że Kaczyński, który jest prawdziwym, złośliwym i mściwym skurwysynem, który dostaje białej gorączki, kiedy ktoś mu podskakuje, nie zdecyduje się zerwać koalicje z Ziobrą. To byłoby tak, jak obciąć sobie zdrową nogę, która odcięta może boleć jeszcze bardziej, niż zrośnięta z ciałem. Ta odegrana scenka z ostatniej soboty, kiedy to czterech panów podpisuje nowe porozumienie, była do przewidzenia już pierwszego dnia konfliktu. Jestem także przekonana, że konflikt wcale się nie skończył, a ten teatr z podpisywaniem zgody był wymuszony faktem, że wieść o wojnie w zjednoczonej prawicy zaczęła docierać nawet do bastionów PISu.

Ta koalicja oczywiście przetrwa, bo nie jest dobry moment na rząd mniejszościowy, a wygrana PISu w przedwczesnych wyborach wcale nie jest pewna. Kaczyński jest zdany na Ziobrę z dwóch powodów: Po pierwsze, minister sprawiedliwości trzyma w rękach haki na koalicjantów, a poza tym ręcznie steruje śledztwami ich dotyczącymi i mógłby bardzo szybko je przyspieszyć. Po drugie, tylko on jest wystarczająco zdeterminowany, by doprowadzić do końca proces zmiany demokracji na dyktaturę. Póki co, panowie są sobie po prostu potrzebni i chociaż miłości w tej rodzinie już nie ma, nie liczyłabym na to, że sami zrezygnują z władzy i pieniędzy, które ona daje.

Mówiłam od razu, szampana jeszcze bym nie otwierała, bo, jak to mówią, kurwa kurwie łba nie urwie. Ale dawno temu, kiedy Ziobro został także prokuratorem generalnym, ostrzegałam, że Kaczyński dał mu za wiele władzy. Do dziś uważam, że prędzej czy później Ziobro odpłaci Kaczyńskiemu za upokorzenia i że to on popchnie nóż wycelowany w serce prezesa.

Nie pisząc i nie komentując miałam trochę czasu, by zerknąć na swoje stare posty. Nie, nie przeczytałam wszystkiego od deski do deski, nie jestem narcyzem. Ale czasami jakieś drobne fragmenty wpadły mi w oko. Czasami dobrze jest wrócić się o te kilka lat i zobaczyć, jak bardzo się wszystko zmieniło i jak bardzo zmieniliśmy się my.

Kiedyś moje posty były krótsze, było w nich znacznie więcej gniewu, niż smutku. Było także bardzo wiele nadziei, że jeśli się mówi, to ktoś tego słucha, a jeśli słucha, to się zastanawia nad tym co usłyszał. Dziś nadzieja leży już na łożu śmierci i czeka na ostatnie namaszczenie. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, by jeszcze zmartwychwstała.

Wiele rzeczy mnie już zwyczajnie nie obchodzi. To podobno nazywa się urządzaniem się w dupie. Nie obchodzi mnie, jaki minister zmieni jakiego ministra, ponieważ w talii PISowskich kart nie ma ani jednego normalnego człowieka. Nie obchodzi mnie, że ministra edukacji zmieni jakiś faszysta, a na miejsce Bodnara przyjdzie jakaś menda broniąca wyłącznie praw obywatelskich katolików. Czego się można spodziewać w kraju, w którym wyłącza się WiFi w miejscach publicznych i straszy się ludzi technologia 5G?

A ja sama sobie wydaję się już żałosna i nudna z tymi ciągłymi błaganiami, by się naród ogarnął. Może ja po prostu nie wiem, co jest Polakom potrzeba. Może to ja jestem za głupia i może to moja wina.




Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...