Jako kibicka wielu sportów, szczególnie gier zespołowych, zauważyłam u wielu polskich sportowców dziwne zachowania na granicy rasizmu lub źle pojętej miłości do Ojczyzny. Nie będę tu wymieniać nazwisk, bo każdy, kto interesuje się sportem pewnie wie, o kim mówię. Zachowania te nasiliły się w ciągu ostatnich dwóch, może trzech lat, co pewnie nie jest przypadkiem w kraju, gdzie podobne zachowania są coraz częściej tolerowane. W kraju, gdzie stadion narodowy jest tłem dla faszystowskich marszów, ale nie jest obiektem przygotowanym do rozgrywania poważnych zawodów. Dowodem może być stan murawy podczas ostatniego meczu naszej reprezentacji. Zawodnicy ryli w murawie jak w polu po kartoflach, polu świeżo zaoranym.
Zawodowy sportowiec jest w dość trudnej sytuacji. Z jednej strony jest swego rodzaju bohaterem narodowym, który toczy bitwy w imieniu narodu na arenach sportowych tak, jak dawniej walczyli rycerze lub żołnierze w krwawych bitwach. Nic więc dziwnego, że w kraju takim jak Polska, gdzie społeczeństwo ma wieczny kompleks przegranych bitem i nieodpartą potrzebę zwyciężania i udowadniania swej wartości, sportowiec wynoszony jest na najwyższy piedestał patriotyzmu. Z drugiej strony, chcąc osiągać dobre wyniki, wielu sportowców całkowicie poświęca się treningom, nie śledzi bieżących wydarzeń i nie do końca orientuje się, co się wokół niego dzieje. Jestem pewna, że wielu światowych sportowców z pierwszych stron gazet nie ma zielonego pojęcia o tym, co się naprawdę dzieje w ich kraju. Trochę ich tutaj usprawiedliwiam. Ale w żaden sposób nie jestem w stanie usprawiedliwić Pana, Panie Małysz.
To dzięki Panu, tacy ludzie, jak ja zaczęli oglądać skoki, sport, który wcześniej wydawał nam się nudny. To dzięki Panu oglądamy go do dziś i znamy gęby wszystkich skoczków z całego świata, a latem nawet za nimi tęsknimy. Był kiedyś z Pana fajny facet, prostolinijny, otwarty, a do tego niezwykły talent. Kochała Pana cała Polska.
Musiała zaistnieć taka sytuacja, jak wczoraj, byśmy zobaczyli Pana w innym świetle.
Tu odniosę się znowu do swojej naiwności. Zawsze wydawało mi się, że nad przebiegiem skoków czuwa jakaś międzynarodowy związek narciarski, a wczoraj, na miejscu, Polski Związek Narciarski z Panem na czele. Nie miałabym pretensji, gdyby był Pan jakimś gryzipiórkiem, ale jest Pan byłym skoczkiem i nie raz z powodu kiepskich warunków atmosferycznych obił sobie buźkę na zeskoku. Doskonale Pan wiedział, co się może wydarzyć. A mimo to! Zaryzykował Pan życiem i zdrowiem 50 ludzi!, bo Kurski Panu kazał? Co Panu powiedział, że nie dostanie Pan tego medalu o prezydenta?
Czy Pan wie, że gdy Piotrek Żyła upadł, kamery telewizyjne przez dłuższą chwile nie pokazywały go, a najad i belkę startową? Dopiero, kiedy się podniósł, kamery z powrotem najechały na niego? Czy leżący polski skoczek zepsuł by laurkę Andrzejowi Dudzie?
Wie Pan co, order, jaki by nie był, nie jest najważniejszą rzeczą na świecie. Ma Pan w domy zapewne wiele cenniejszych medali, niż ten fałszywy dowód uznania. Ma Pan także twarz, na którą Pan ciężko pracował przez lata, a dla wielu Polaków ją Pan po prostu stracił.
Został Pan wykorzystany, jak cyrkowa małpka, by chwile poskakać na sznureczku i umilić kampanię prezydencką Andrzeja Dudy! I Pan się naprawdę postarał, kłaniał się Pan chyba ze 20 razy. Czy Pan wie, że odznaczenia państwowe powinny być wręczane w Pałacu Prezydenckim, gdzie powinien Duda Pana zaprosić? Wtedy okazałby Panu szacunek.., ale tam nie byłoby tak dużej widowni, jak podczas konkursu. Dostał więc Pan medal na polu i w dresie.
Mogę mieć tylko nadzieję, że mój głos do Pana dotrze, że nie będzie osamotniony. Nic Pan tym ludziom nie zawdzięcza! Wszystko, co Pan ma jest tylko Pańską zasługą. A następnym razem, zanim Pan poda komuś rękę, zanim się ukłoni, niech Pan się dobrze dowie, z kim ma Pan do czynienia. I jeszcze jedna uwaga, bo może chce Pan wszystko przemyśleć i swój błąd naprawić. Wiele osób o podobnym lub większym od Pana dorobku życiowym i podobnych zasługach dla Polski, nie przyjęło medalu z rąk tego prezydenta. Jest także sporo osób, które przyjmując odznaczenie w dobrej woli, wkrótce medal oddało.
Neutralność, Panie Małysz, jeśli nie jest Pan w stanie odróżnić dobra od zła, jeśli Pan nie ma czasu na odróżnianie praworządności i demokracji od łamania konstytucji, to niech Pan przynajmniej nie pozwala, by ktoś właził Panu publicznie w dupę tylko po to, by wygrać wybory.