niedziela, 17 czerwca 2018

Życie dla pomników. ( Tekst z dnia 17 czerwca 2018 roku)


Drodzy Moi Czytelnicy. Jak wiecie, ja jestem nałogowym kibicem i kiedy przychodzi taka impreza ja Mundial, to mogę nie jeść i nie spać. Oglądam wszystkie mecze, chyba, że mi praca nie pozwala. I jest to dla mojego mózgu prawdziwy odpoczynek od wszystkiego, to mi ładuje baterie. Liczyłam na to, że przez następny miesiąc wszyscy trochę odpoczniemy od polityki, bo ja nie będę miała czasu pisać, a Wy, wśród których też jest wielu kibiców, po prostu nie będziecie mieli czasu czytać.
Mogło by być tak pięknie, piwko, popcorn, telewizorek w miłym towarzystwie... Niestety, w PISdowie nie lubią piłki nożnej. Oni mają zawsze jakieś ważne polityczne odsłanianie pomników i takie tam inne bzdety.
Nie pytają nikogo o zgodę, mają głęboko w tyle to, czy mieszkańcom, którzy będą musieli z balkony te szkarady oglądać, podoba się ten widok. Oni robią sobie wazeliniarski wiec, w asyście polityków, tego gówna, które Piotr Duda zrobił z Solidarności, wojska i oczywiście czarnych spasionych kiecek. Nie muszę WAM chyba mówić, że wszystko za WASZE pieniądze.
Tak wiele już tych pomników wybudowano, że nie robiło by to już na mnie żadnego wrażenia. Każdy wójt z PISdowa, każdy burmistrz lub wojewoda związany z ukochana partią, prześcigają się w uchwalaniu decyzji o lokalizacji kolejnego pomnika. Jeśli tak dalej pójdzie, to premier Morawiecki nie będzie miał czasu rządzić Polską, (dla Polski to może lepiej), będzie tylko bezustannie jeździł przecinać wstęgi i wygłaszać swoje wazeliniarskie przemówienia.
Ja wczoraj oczywiście oglądałam mecze, a tylko w przerwach między nimi włączałam TVN 24, gdzie fragmentarycznie słuchałam tego, co mówił premier, Błaszczak, Macierewicz i co napisał w liście nieobecny braciszek pomnika. I może dlatego, że nie uczestniczyłam uważnie w tej znakomitej uroczystości, nie zrozumiałam nic, z tych przemówień. Za pierwszym razem pomyślałam sobie, że chyba pan premier wystąpił publicznie nie do końca trzeźwy i że to właśnie o takim wydarzeniu informuje telewizja. Zresztą, co do tej trzeźwości, to nadal nie jestem pewna. Treść merytoryczna słów premiera była bardzo zagmatwana, zdania niespójne, sens ze sobą sprzeczny. Schizofrenia na całej linii. Ale kiedy to wszystko pozbieramy do kupy wyłania nam się straszny obraz nie tylko tej Polski, jaka nadejdzie, ale nagle uświadamiamy sobie, że ktoś chce nam wymazać z pamięci nasze życie, nasze wspomnienia, naszą młodość, że chce nam tam napisać własny scenariusz.
Po trzech latach pisania o sytuacji politycznej w Polsce i sięgania do historii z tym związanej, nie chce mi się po raz kolejny powtarzać, że w moim odczuciu, jedyną naprawdę istotną rzeczą, jaką osiągnęli bracia Kaczyńscy w swoim życiu, było zagranie w filmie dla dzieci. A i tego nie jestem pewna, czy to się stało dzięki ich urokowi osobistemu i zdolnościom aktorskim, czy może tam też ich ktoś wciągnął za uszy i po znajomości. Ale jeśli chodzi o walkę z komunizmem, czasy Solidarności, to nie rzuciły mi się ich imiona na uszy ani razu. Dopiero, kiedy Lecz Wałęsa został prezydentem, kiedy bracia Kaczyńscy zaczęli mu robić koło dupy w kancelarii, za co prezydent ich wywalił na zbite mordy, poznałam ich oblicza. I przyznaje, że wracając do starych zdjęć z lat osiemdziesiątych, do stoczni, do okrągłego stołu, ktoś tam się plątał pod nogami Wałęsy.
Znane były wtedy te wielkie nazwiska, Geremek, Mazowiecki, Frasyniuk, Kuroń i Michnik. Ale nikt nie słyszał o jakiejkolwiek roli braci Kaczyńskich. Odnoszę wrażenie, patrząc z dzisiejszej perspektywy, że zawsze trzymali się cudzych portek, by się nie zagubić, by ich ktoś większy i silniejszy ciągnął za sobą na scenę i by się mogli ogrzać w jego blasku.
Dlatego krew się we mnie burzy, kiedy się dowiaduję, że Polska zawdzięcza wolność Lechowi Kaczyńskiemu, a jego brat udaje skromnego człowieka, który tylko dba o pamięć zasług brata.
Morawiecki bardzo dobrze się przyjął zasadzony w PISowską glebę. Zatracił zupełnie honor i swą tożsamość. Jest dziś kolejnym pajacem wylewającym ze swego wnętrza wazelinę, która nie ma nic wspólnego ani z prawdą ani z rzeczywistością. Smutne to, bo pokazuje, że partia PIS, o ile traktuje z pogarda opozycję i ludzi inaczej myślących, o tyle tak samo łamie kręgosłupy swoim, którzy z niewiadomego mi powodu bezwładnie się na to godzą. Ja nie jestem sobie w stanie wyobrazić takiej ceny, którą bym mogła przyjąć za to, by przestać mówić, co naprawdę myślę, by chwalić kogoś, kogo nie szanuje i by robić z siebie publicznie kogoś innego niż jestem. Ale widocznie istnieje taka cena za która ludzie są w stanie się sprzedać. Z całym szacunkiem, ale nie mogę w to uwierzyć, by ludzie, którym natura dała mózg, oczy, uszy i inne zmysły, naprawdę myśleli, że Lecz Kaczyński uwolnił nas od komunizmu. Robią to za coś, klaszczą w imię czegoś. Może jest to władza, poczucie własnej wartości, zemsta lub ze strachu...
Dla mnie Lech Kaczyński, który przypomnijmy, w chwili śmierci miał 2% poparcia społecznego, nie był ani wspaniałym przywódca, ani nowoczesnym konserwatystą, ani żadnym miłośnikiem wolności.
Nie zgadzam się także z tym, co napisał jego brat, że poświecił całe życie Polsce. Jarosław Kaczyński niestety uważa, że Polska to on. I tu bym się zgodziła, Bo Lech Kaczyński chyba był tragiczna postacią historii, bo jeśli poświęcił swoje życie, to tylko dążeniu do władzy, lecz nie własnej, lecz do władzy brata. Zdominowany przez Jarosława, jak przez demona, który szeptał mu do ucha co ma robić. I tak, w końcowym efekcie Lech zginął, by zaspokoić chore ambicje brata, zadowolić jego poczucie własnej wartości, które nigdy nie było zbyt wielkie. Morawiecki mówi, że Lech Kaczyński był człowiekiem solidarności, bo kiedyś tam komuś pomógł. W takim sensie każdy z nas, a przynajmniej wielu zasługiwało by na pomnik. Ale nie ma żadnej wątpliwości, że Lech Kaczyński ani nie wymyślił Solidarności, ani specjalnie się dla niej nie zasłużył. Tej solidarności przez duże S, która polaków łączy, a nie dzieli.
Morawiecki, widząc pomnik Lecha Kaczyńskiego, widzi ideę Polski, która ma szanse być wielkim krajem. Widzi to w momencie, kiedy jego rząd i jego partia spycha swą Ojczyznę w otchłań niebytu.
Mówi także, że Lech Kaczyński był zawsze człowiekiem solidarności, zanim jeszcze powstała Solidarność. Zaraz się okaże, że był człowiekiem solidarności jeszcze jako plemnik, a w wieku prenatalnym już walczył z komuną.
Smutna i żałosna uroczystość. Rujnująca poczucie sprawiedliwości społecznej przeciętnego człowieka. Jej wymiar, taki na dziś jest niewielki, po prostu kolejny występ samochwalczej i bałwochwalczej władzy. Tylko tyle, że te wydarzenia nie milkną wraz z zakończeniem uroczystości. One są przekazywane z portalu na portal, zapisywane na YouTube i w przestrzeni internetowej nigdy nie znikną. Fałszywe tezy, fałszywe zdania, dla następnych pokoleń mogą być źródłem wiedzy, którą ktoś kiedyś może potraktować, jako prawdę.
I jeszcze jedna smutna refleksja... Wielu z nas widziało amatorskie transmisje na żywo z tego wydarzenia. Widziało tych ludzi, którzy zebrali się, by wyrazić swoje poparcie temu, co robi rząd. Władza profilaktycznie postawiła na ulicach barierki, by oddzielić ziarno od plew, czyli tych wartościowych obywateli, od tych zdrajców, którzy nieco inaczej pamiętają byłego prezydenta, od tych bojówek opłacanych z Brukseli i tych zidentyfikowanych działaczy KODu lub innych organizacji dywersyjnych. Średnia wieku, tego najlepszego PISowskiego ziarna to wiek emerytura+. Mentalność wojenna. Plucie w kierunku protestujących, obelżywe słowa, wyzwiska poniżej krytyki, po prostu Polaka A i Polska B. Żałosny widok starych ludzi, którym się wydaje, że kiedy powróci sanacja, to oni znowu będą piękni i młodzi. Patrze na nich i mimo, że jad śmiertelny sączy się z ich ust, gdzieś tam w głębi im współczuję... Ale nie na tyle, by nie zachowaćsię podle i nie powiedzieć, że...: Mam nadzieje, że te dziady doczekają czasów, kiedy Polskę odbijemy. A jeśli nie odbijemy, to że doczekają czasów, kiedy Kaczyński ich doprowadzi tam, dokąd ich prowadzi. Że wtedy zrozumieją, czemu tak naprawdę służyli i za co nas opluwali. Nie zasługują na to, by umrzeć z poczuciem triumfu i szczęścia, że Polska należy do nich. Życzę im, by zmądrzeli w godzinie śmierci i zobaczyli swoją nienawiść, swoją pogardę i zło, jakie czynią. I by już nie mieli szansy na zadośćuczynienie.



2 komentarze:


  1. Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
    Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
    Nową przypowieść Polak sobie kupi,
    Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi. J.Kochanowski

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym filmem to też nie do końca.. Ponieważ bracia mieli kiepską dykcję, Jarek mówił głosem Danuty Mancewicz, a Leszek Marii Janeckiej (żony Jerzego Wasowskiego).
    www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=121282128

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...