W przeciwieństwie do Filipa Filiksa, mężowi pani Witek nic nie grozi z powodu ujawnienia jego sytuacji. Nie będzie ani mniej, ani bardziej nieprzytomny. Nie rozumiem więc, dlaczego podanie tych danych naraża panią Witek na cierpienie. Jakoś przez ten cały okres choroby męża, nie było widać w jej zachowaniu żadnej rozpaczy. Nawet nie zauważyliśmy momentu, w którym jej mąż zachorował. Uznała, że podatnicy nie muszą wiedzieć, że za ich pieniądze poddaje swego małżonka uporczywej i bezproduktywnej kuracji. Wydało się i stąd ta rozpacz. Każdemu, kto ma chorego w rodzinie współczuję, ale w cywilizowanym świecie można oczywiście utrzymywać człowieka przy życiu tak długo, jak tylko ma się życzenie, jednak tylko na własny koszt i w prywatnym systemie leczenia. Nie blokuje się urządzeń ratujących życie dla czyjegoś "widzi mi się".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Och, Karol! Tekst z dnia 16 kwietnia 2025 roku.
Nie będę się za bardzo rozpisywać, bo to jeszcze nie jest dla mnie ten moment. Ale ostatni spot Karola Nawrockiego trochę mnie zmroził. Myś...
-
Panie Morawiecki. Nie był pan oczywiście premierem PISowskiego rządu od samego początku, więc może się pan wydawać, że nie wszystkie t...
-
Nie będę się za bardzo rozpisywać, bo to jeszcze nie jest dla mnie ten moment. Ale ostatni spot Karola Nawrockiego trochę mnie zmroził. Myś...
-
Już raz ten post napisałam. Był skończony, gotowy do publikacji. Bo jakoś mi przyszło w zeszłym tygodniu do głowy, że warto się chwile zaw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz