W przeciwieństwie do Filipa Filiksa, mężowi pani Witek nic nie grozi z powodu ujawnienia jego sytuacji. Nie będzie ani mniej, ani bardziej nieprzytomny. Nie rozumiem więc, dlaczego podanie tych danych naraża panią Witek na cierpienie. Jakoś przez ten cały okres choroby męża, nie było widać w jej zachowaniu żadnej rozpaczy. Nawet nie zauważyliśmy momentu, w którym jej mąż zachorował. Uznała, że podatnicy nie muszą wiedzieć, że za ich pieniądze poddaje swego małżonka uporczywej i bezproduktywnej kuracji. Wydało się i stąd ta rozpacz. Każdemu, kto ma chorego w rodzinie współczuję, ale w cywilizowanym świecie można oczywiście utrzymywać człowieka przy życiu tak długo, jak tylko ma się życzenie, jednak tylko na własny koszt i w prywatnym systemie leczenia. Nie blokuje się urządzeń ratujących życie dla czyjegoś "widzi mi się".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)
Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...
-
Panie Morawiecki. Nie był pan oczywiście premierem PISowskiego rządu od samego początku, więc może się pan wydawać, że nie wszystkie t...
-
Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...
-
Ci, którzy są w moim wieku, albo starsi, pamiętają pierwszy powojenny film o Westerplatte. Tam jest taka scena, kiedy obrońcy siedzą ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz