poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Zanikanie ( Tekst z dnia 9.08.2021)

 

Witam wszystkich po długiej przerwie. Dziękuję tym, którzy z troską do mnie pisali i oczekiwania mojego powrotu. Szkoda, że większość z WAS nie dopuszcza do siebie tej myśli, że znacznie więcej zależy od WAS, niż ode mnie.

Przyjrzyjcie się tym kilku miesiącom, w których nie napisałam ani słowa. Tak wiele się wydarzyło, a jednocześnie nie wydarzyło się nic. Wy, którzy mieszkacie w Polsce, dla których prawo tego kraju, jego obyczaje, postęp i przyszłość, powinny być bliskie sercu, WY milczycie. Dlaczego więc ja miałabym mówić? Jakieś małe, kilkudziesięcio osobowe protesty, jakieś kilkanaście osób oklaskujących przemówienia broniących swoich przyczółków sędziów. To wszystko, na co stać prawie 40-milionowy naród. Polskie społeczeństwo przypomina kapustę udeptywaną w beczce brudnymi nogami Kaczyńskiego, która się przecież nie będzie buntować, bo jest tylko kapustą.

Wszystko to, co się wydarzyło przez te 6 ostatnich lat, wielu z nas punkt po punkcie przewidziało już w 2015 roku. Atak na media jest ostatnim aktem, który kończy wszystko. I kiedy krok po kroku PIS odbierał nam wszystko po kolei, wielu z WAS karciło nas za czarnowidztwo, za używanie zbyt mocnych słów, za pesymizm. Jakbyście byli ludźmi bez wyobraźni, jakbyście nie wiedzieli, że skręcając w odpowiednią, nawet długą drogę, cel podróży jest określony. Że już pierwszy zrobiony krok jest zapowiedzią nieszczęścia. Cały czas mówiliście, że się nie odważą.... A oni się śmiali i ich odwaga rosła, gdy malał WASZ opór. W tym wypadku celem podróży, którą nam funduje Kaczyński, jest jego nieograniczona władza.

W demokracji władza jest podzielona między obywateli. Kiedy na horyzoncie pojawia się dyktator, by gromadzić władzę, musi ją zabierać ludziom. Zabiera, zabiera, aż całkowicie obedrze z niej obywateli. Tracą oni wtedy kontrolę nad swoim życiem. Wydawało mi się przez całe moje życie, że obywatele Polski pragnęli demokracji i że ją rozumieją. Ale od sześciu lat widzę, jak oddajecie Kaczyńskiemu wszystko i bez walki i że mój sześcioletni krzyk rozpaczy trafia w próżnię.

Nie chciałam już pisać, nie chciałam, bo wydaje mi się, że powiedziałam już wszystko, że nie zostało mi ani jedno słowo, którego mogłabym użyć. Nie chciałam już dłużej rozdzielać szat, nie chciałam zostać ostatnim romantycznym bohaterem, który polegnie na beznadziejnej ziemi. Zamilkłam, bo chciałam odnaleźć jakąkolwiek, choćby najcieńszą nic nadziei, której mogłabym się uchwycić.

Kiedy zamilkłam, przez jeszcze jakiś czas komentowałam cudze posty. Nocami, jak zresztą zawsze, kasowałam debilne gify na swojej grupie. Ale i tego w końcu zaniechałam. Bo jak zmusić ludzi do myślenia i mówienia...

Człowiek, który przestaje być aktywny przeżywa coś na kształt śmierci. Takie powolne zanikanie, coraz mnie powiadomień, a Fb zamiast politycznych tematów zaczyna wrzucać linki o gotowaniu i modzie... I po chwili stajemy się już prawie niewidzialni

Wielokrotnie chciałam to zmienić, ale pomimo tego, że gotowało się w polityce, nie działo się nic w WASZYCH sercach.

Pewnie powiecie, że jest nowa nadzieja, bo przecież wrócił Tusk i my, sieroty polityczne, odzyskaliśmy ojca. A ja myślę, że niedobitki tych, którym jeszcze chodziło po głowie, że w końcu muszą się ruszyć i coś z tym gównem zrobić, właśnie wtedy ułożyło się ze spokojem wygodnie w fotelach i pomyślało: Wrócił Tusk, więc ja już nic nie muszę. Tak, tak, ja sama słysząc jego pierwsze przemówienie pomyślała, że skoro Tusk mówi, ja już mogę milczeć.

Ale to nie prawda. Wprawdzie poprawiły się notowania, ale Tusk za nas niczego nie załatwi.

Nie wiem więc, co mam odpowiedzieć WAM wszystkim, którzy mnie wzywacie do powrotu. Powiem tak. Te sześć lat kosztowało mnie polityczną depresję, która zaczynała rządzić moim życiem. Zaczęła znacząco wpływać na całą resztę mojego życia. Działo się tak dlatego, że sama idea i zaangażowanie bez działania, spalają tylko człowieka. Kiedy były w Polsce jakieś protesty, kiedy tworzyły się KODy, Strajki Kobiet i inne ruchy społeczne, za każdym razem kontaktowałam się z ich przywódcami z prostym pytaniem: Jak ja mogę pomóc? Rzadko dostawałam odpowiedź, ale jeśli nawet była, to tak naprawdę nikt niczego ode mnie nie chciał, a u wielu budziłam nawet jakieś negatywne uczucia, że niby czego ja chcę z tej wygodnej zagranicy, w której się pieniądze zbiera na ulicy. I dlaczego ja w ogóle się wypowiadam i o co mi chodzi. Nie byłam intruzem tylko wtedy, kiedy wysyłałam datki i tylko wtedy nie byłam posądzana o to, że chcę może być ważniejsza od kogoś ważnego, tylko wtedy nie byłam opluwana. Tak tak, przez tych ludzi, których uważacie za swoich rewolucjonistów.

Piszę ten list skierowany do... nie wiem kogo... Piszę po zapowiedziach protestów w obronie wolnych mediów. Pisząc trochę z nadzieją, że jakaś iskra znowu zabłyśnie, że zobaczę, że komuś jeszcze na czymś w Polsce zależy.

Nie wiem, czy to jest mój powrót. Wszystko zależy od WAS. Bo moje baterie się już po prostu wyczerpały. A ponieważ nie mogę wyjść na ulicę, nie mogę krzyczeć i tupać, nie mogę machać transparentem, to od WAS zależy, czy jeszcze naładuję swoje akumulatory.




4 komentarze:

  1. Jesteśmy społeczeństwem w agonii. Jak ta gotowana na wolnym ogniu żaba. Oni dopięli swego i pozbawili nas woli życia, którą mieliśmy przed 6 laty. Widać, nad społeczeństwami, które przecież stać na wielkie czyny można zapanować przy pomocy propagandy sączącej się z mediów i jałmużny przesyłanej co miesiąc na konto. Czy kiedykolwiek obudzimy się z letargu? Czy pokażemy światu, że jesteśmy wielkim narodem? Czy odzyskamy twarz? Dziękuję Urszulo za Twoje posty. Pomimo dzisiejszego zmęczenia i zwątpienia, wierzę, że to tylko złe chwile, które przeminą.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda zaczynamy się przyzwyczajać do powrotu komuny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Goplano,
    dla mnie jesteś takim współczesnym Don Quijote.
    Usiłowanie obudzenia polskiego społeczeństwa to istna walka z wiatrakami.
    Przez osiem lat rządów PO/PSL Polacy stracili jaja. Rozpuściły im się w "ciepłej wodzie z kranu".
    Zawsze z zainteresowaniem czytam Twoje listy, choć wielokrotnie użył bym o wiele mocniejszych słów.
    Z perspektywy czasu widzę jednak, że było to jak "rzucanie pereł przed wieprze".
    Jeszcze nie tak dawno miałem nadzieję, że Polacy wreszcie się obudzą, oprzytomnieją. Ostatnio jednak zmieniłem zdanie. Polakom musi się nalać ZIMNEJ wody do dupy, tak do pełna, a i to nie daje już gwarancji, że się obudzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, Twój głos rozpaczy trafia w próżnię. Tak, coraz mniej ludzi tutaj dotyka polityczna depresja. Coraz mniej ludzi rozumie, a jeszcze mniej czuje tę depresję. Nie, nie można ludzi zmusić do myślenia, coraz mniej ma taką potrzebę.

    Chciałabym Cię poznać, móc porozmawiać. Wiem, niewykonalne.

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...