piątek, 13 listopada 2020

Na rany Chrystusa... ( Tekst z dnia 13 listopada 2020 roku)

 

Ktoś by mógł powiedzieć, że jest wśród nas wielu takich nienawistników, także ja, którzy udają miłych ale tak naprawdę czekają, kiedy się komuś noga powinie i wtedy „ huzia na Józia”.

Tak, z radością czekam na każdą informację obnażającą prawdziwą twarz kościoła. Mam przekonanie, że wszelkie religie, ale przede wszystkim religia katolicka, przyczyniła się do wszelkiego zła w dziejach ludzkości. Religie zawsze były i zawsze będą narzędziem manipulacji ludźmi słabymi, ludźmi, którzy nie dają sobie rady w życiu, ludźmi, których spotkało jakieś nieszczęście. Ale wbrew pozorom kościół nie podaje im pomocnej dłoni, a umacnia ich w przekonaniu, że nie są nic warci, że wszystko, co dostają od losu jest darem od boga a nie wynikiem ich talentów i starań.

Religie są oszustwem, obietnicą nagrody, która nie istnieje. Kościół zawsze żywił się kryzysem, wojną i tragediami ludzkimi. Wzmacniał się nimi. Próbował być pocieszeniem nie oferując nic.

Stanisław Dziwisz, czy biskup Gulbinowicz, są największym dowodem na brak istnienia boga. Bo gdyby istniało jakieś życie po śmierci, jakiś raj, jakieś piekło, powinni chociaż przez chwile pomyśleć o sądzie ostatecznym. Tym bardziej, że stoją już nad grobem. Powinni czuć zimny oddech śmierci ostrzącej kosę na ich złotym progu. A tu nic! Żadnej skruchy, żadnego nawet zwyczajnego przepraszam. Brną w kłamstwa, w bezczelności z przekonaniem, że są bezkarni i teraz i na wieki wieków, amen! Aż przypomina się biblijny apostoł Piotr, który 3 razy zaparł się Jezusa.., kiedy Dziwisz wypiera się swoich udowodnionych grzechów.

Tak, odczuwam dziką radość widząc te protesty pod kościołami, czytając książki opowiadające o tajemnym życiu Watykanu, oglądając takie filmy, jak ostatni reportaż o Dziwiszu. Wreszcie się tego doczekałam, że ludzie zaczynają przecierać oczy i z przerażeniem dostrzegają to, co ja widzę już od 30 lat. Mam taką cichą nadzieję, że jeśli te afery nie będą odległe od siebie w czasie, że jeśli wreszcie się skumulują, to coś pęknie i uda się sprowadzić naszą narodową religię do należnego jej miejsca między bajkami starożytnego świata.

Wiem, że ludziom jest bardzo trudno się z tym pogodzić, że coś, co było dla nich częścią życia, okazało się fałszem i brudem. Mówią o oczyszczeniu kościoła...

Drodzy Państwo! Dwa tysiące lat! Dwa tysiące lat! Żadna inne instytucja nie miała tyle czasu na naprawę. Nikt nie miał tylu drugich szans. Oni się nie oczyszczą. Oni się nie naprawią!

Jeśli nie wyleczysz raka do końca możesz spodziewać się przerzutów lub nawrotów choroby. Nie sądzę, by kościół dało się oczyścić. Tam żadne trzęsienie ziemi nie pomoże. Mentalność tej instytucji, którą tworzą bardzo specyficzni, starannie wybierani, a do tego specjalnie szkoleni ludzie, jest taka, że nie należy spodziewać się po nich wrażliwości sumień. Przyczają się, ugną kolana, będą milczeć ile trzeba. Ale będą knuć, zbierać siły, by w odpowiednim momencie podnieść głowę i zaatakować. Żeby nas złapać za gardło w chwilach słabości, przyłapać na nieporadności, na bezsilności i podsunąć nam po raz kolejny swój nieświeży produkt o nazwie „nagroda po śmierci”.

To się powtarza odkąd istnieje kościół. Dlatego w historii ludzkości przeplatają się epoki jaśniejsze i mroczne. Po średniowieczu oświecenie, po romantyzmie pozytywizm itd. Kościół polski niesłusznie przypisujący sobie zasługi w przetrwaniu narodu zawsze potrafił doskonale wykorzystać sytuację polityczną. Nawet w komunie, ideologii odrzucającej istnienie boga, polski kościół kąpał się w luksusach, a władza sypała jak z rękawa pozwoleniami na budowanie nowych kościołów i powstających w ich pobliżu pałaców dla księży. Pasterze robili co chcieli, kwitła pedofilia i donosicielstwo, pijaństwo i hazard . Ale kiedy władza zaczęła słabnąć kościół osobiście wbijał jej nóż w plecy, by wyrosnąć znowu na zbawcę narodu.

Kościół katolicki jest jak plastelina. Bez najmniejszego problemu wpasował się we wszystkie okoliczności w historii świata. Doskonale czuł się w kapitalizmie, komunizmie a nawet faszyzmie. I zawsze kroczył u boku zwycięzcy udając jednocześnie przyjaciela skrzywdzonych.

Jedyne, co zawdzięczamy kościołowi katolickiemu to naprawdę piękne i pełne przepychu budowle, które są świadectwem chciwości, megalomanii i braku pokory. Niech więc te budowle pozostaną z nami ku pamięci.

Musimy w końcu być silni i mądrzy. Wbrew pozorom sprawa panoszenia się polskiego kościoła nie jest drugorzędną dla naszej przyszłości. Kościół sam upadły moralnie chce nam nadal narzucać średniowieczne normy, uczestniczy w rządzeniu, naciska na władzę, ustanawia niedorzeczne prawa samemu będąc ponad prawem.

Nie odpowiada za czyny lubieżne wobec nieletnich, a tuszujący pedofilię biskupi, być może sami mając wiele na sumieniu, nie stają przed sądem pod zarzutem współudziału w zbrodni.

Śmieją się nam w twarz obiecując powstanie kolejnej komisji do spraw pedofilii. Miała taka powstać po pierwszym filmie Sekielskich. Być może powstała lecz działa podobnie, jak komisja do spraw katastrofy smoleńskiej A. Macierewicza. Potem był następny film Sekielskich i znowu te same obiecanki. I teraz jest już trzeci reportaż w tej samej tematyce, a polscy duchowni znowu obiecują poddać się ocenie katolickiej komisji.

I co, znowu pozwolimy się omamić obiecankami? Pomarudzimy miesiąc lub dwa i zapomnimy?

Uwierzymy Dziwiszowi, który ma czelność prawdę o sobie nazywać pomówieniami? Jeszcze tylko potrzeba, by się zaczął przysięgać na rany Chrystusa. A co, jak kraść to miliony, jak kłamać to do końca i z rozmachem.

Nie powiem, że otaczający nas świat za chwilę się radykalnie zmieni. Historia uczy, że żadna rewolucja nie zwyciężyła po pierwszej bitwie. Stary świat tkwi w naszej rzeczywistości mocno zakorzeniony. Faktem jest jednak, że coś się wreszcie stało, że szala zaczęła się przechylać na jasną stronę mocy.

Nadzieja jest tym większa, że do walki ruszyli wreszcie nieskalane okolenie młodych, gniewnych. Oni nie są jeszcze zasiedziali w fotelach, przytuleni do ciepłych poduszek dających pozorne bezpieczeństwo. Myśmy już mieli swoją rewolucję, którą uważaliśmy za dobra i słuszną. Nie udało nam się jednak posprzątać do końca, bo nasi wrogowie udawali pasterzy. Teraz czas na młodych, może oni nie dadzą się zwieść pozorom.




1 komentarz:

  1. Czytasz w moich myślach "Goplano", od lat. Róbmy swoje do końca i młodym nie przeszkadzajmy, a pomocy nie odmawiajmy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...