Wiem, ze dzisiaj piąteczek i poczytność wszelkich postów jest słaba. Po całym tygodniu pracy, wolicie wrócić do domu, zjeść obiad i na kanapie „naprawiać podwozie” albo co najmniej oglądać telewizję. Tydzień był jednak tak ciekawy, że trudno odpuścić sobie krótkie podsumowanie.
W poniedziałek aresztowano Miśka i od razu było wiadomo, że nie o niego tu chodzi. Został mianowany zasłoną dymną wyprzedzającą, położył swoją niezbyt mądrą główkę na ołtarzu ratowania wizerunku partii.
Bardzo chętnie zajrzała bym do magazynu PISu, miejsca, w którym przechowują różne niespodzianki na wszelkie okazje. Kiedy widzą, że zbliża się jakaś aferka, natychmiast wyciągają „pokrywkę”, która ją przykryje i odwróci uwagę od właściwego tematu. Od razu było widać, że afera ulubieńca Macierewicza, była tylko taką pokrywką.
W międzyczasie wydało się, że wiceminister zdrowia kombinował przy liście leków refundowanych i że regularnie ulegał amerykańskim korporacjom farmaceutycznym. To tak w ramach naszej niezależności i nieustannego wstawania z kolan. Ale dopiero we wtorek okazało się, co swoim dużym ciałem miał przykryć nasz ulubiony Miś. Okazało się, że znalazł się spryciarz, który nagrał prezesa. Wiele było na ten temat komentarzy, prawie każdy się wypowiadał, ja też. Dziś w podsumowaniu tego tematu, chciała bym tylko zwrócić WASZĄ uwagę, na to, jak bardzo PIS się miota w zeznaniach. Mieliśmy prezentację kolejnych taśm w kolejne 3 dni. Zobaczyliśmy prezesa, jako sprawnego biznesmena, który prowadzi negocjacje w sprawie zapłaty za wykonaną pracę. Ale chce nam się wmówić, że zasady moralne i przepisy prawa, należy rozumieć inaczej w stosunku do zwykłego obywatela, a inaczej w stosunku nadczłowieka nad-prezesa i nad-zbawcy. W świecie normalnych ludzi, jeśli się zamawia fachowca, on wykona pracę, a my nie chcemy zapłacić, to jesteśmy zwykłymi oszustami. Jeśli fachowca „wyślizga” prezes, to jest krystalicznie czystym człowiekiem i należą mu się brawa na stojąco. Pytacie wszyscy, jak to możliwe, by zwykły człowiek, nie będący żadnym decydentem w spółce „Srebrna”, może osobiście decydować o planach tej fundacji i o jej finansach. Niepotrzebne pytanie, przecież wszyscy wiedzą, że zwykły poseł Kaczyński decyduje w tym kraju o wszystkim. Czasami chce mi się śmiać, kiedy opozycja składa kolejne wnioski o odwołanie tego, czy tamtego ministra, albo kiedy domagacie się zwolnienia Kurskiego z funkcji prezesa telewizji. Uświadomcie sobie wreszcie, że dopóki nie zwolnicie zwykłego posła Kaczyńskiego, żadne inne dymisje nie mają sensu. Na miejsce jednej PISowskiej gnidy przyjdzie następna PISowska gnida, a rządził nią będzie ten sam zwykły poseł. Dopóki zrepolonizowane banki nie powrócą w prywatne ręce, nie ważne, niemieckie, amerykańskie czy holenderskie lub polskie, dopóty zwykły poseł Kaczyński będzie wzywał do siebie prezesów banków i osobiście decydował o tym, jakiego kredytu mu mają udzielić.
Ja mam do PISowskiej, kłamliwej bady inne pytanie. Słucham tych taśm i słucham. Zadziwiająca jest dobra wola prezesa, który ma najszczersze chęci nie być oszustem, i niczego bardziej nie pragnie, niż zapłacić za zleconą i wykonana usługę. I tylko całkiem przypadkiem zapomniał sporządzić umowę zlecającą tę pracę i także zupełnie niechcący użył swojej nieposzlakowane opinii i zaufania wobec swojej osoby, by wykonawcę zlecenia „wyślizgać”. Jednocześnie słyszę od wszystkich PISzaków, że prezes jest biedny, skromny i niczego nie posiada. Proszę mi więc wytłumaczyć, jak to możliwe, że ten biedny człowiek, skromy, w podartych butach, którego nie stać na nowy garnitur, bez mrugnięcia okiem obiecuje zapłatę ponad miliona złotych? Skąd weźmie ten biedak taką...dla zwykłego śmiertelnika niewyobrażalną kwotę? Zbiórkę publiczna ogłosi?
Czekamy na dalsze taśmy, bo być może wiele jeszcze faktów nas zaskoczy i wiele nam się rozjaśni w głowach na temat prezesa, którego żeśmy tak naprawdę nie znali.
Co do innych faktów z minionego tygodnia, mam taką konkluzję. Czy to państwo w ogóle jeszcze działa? Czy są jakieś służby, jakieś kontrole, jakieś przepisy, których należy przestrzegać? Mam co do tego wątpliwości. Okazuje się nie pierwszy raz, że Polska jest ciągle jednym z najlepszych miejsc na świecie, gdzie można kręcić obrzydliwe i nielegalne interesy. I dopóki nie zagrażają one zdrowiu i życiu, wszyscy patrzymy na nie z przymrużeniem oka. Ale z tym ubojem chorych krów, to po prostu niektórzy przesadzili. I jak zwykle, gdyby nie dziennikarze, to proceder trwał by latami i nikt by go nie zauważył. Kontroli w Polsce nie ma żadnej. Aż strach kupić jakieś jedzenie, bo nigdy nie wiadomo, co się do domu przynosi. A minister rolnictwa ma największe pretensje nie do oszustów, ale do dziennikarzy za wykrycie afery, która może zniechęcić Europę do kupowania u nas żywności. Tak, w Polsce mówienie prawdy jest zdrada narodową i brakiem patriotyzmu. A ten rolnik, który sprzedawał chore zwierzęta, tan rzeźnik, który je zabijał i kroił i ten lekarz, który lewe świadectwa zdrowia wystawiał, no to są przykładni patrioci. I ten minister, który ciągle nam wmawia, że to znikomy margines. Prawda jest taka, że to mięso znalazło się w ilościach 2500 ton we Francji, Belgii, na Słowacji w Szwecji i diabeł wie, gdzie jeszcze.
To po prostu wstyd! Ten stereotyp Polaka, flejtucha, brudasa i kombinatora właśnie się znowu potwierdził. I my, porządni Polacy powinniśmy pozwać ministra rolnictwa za straty wizerunkowe.
Porażka za porażką, afera za aferą, po dwie każdego dnia. Jeden Misiek, nawet z wielką dupą, wszystkiego nie przysłoni. Nie zamydli nam oczu także oskarżenie posła Niesiołowskiego, o branie łapówek w naturze. Ciekawe, jak to udowodnią???, bo te zeznania aresztowanych za przekręty biznesmenów nie budzą zaufania. Za przymknięcie oka na oszustwa, można zeznać wszystko. A nawet jeśli poseł Niesiołowski korzystał z usług pań z agencji towarzyskich, to z tego co wiem, korzystanie nie jest jeszcze zabronione. Wrażenie to tylko na moherach może zrobić, na nikim więcej.
No i na koniec przeglądu tygodnia, prawdziwa wisienka na torcie...wczorajsze, emitowane w telewizji PISowskiej na żywo, przesłuchanie Roberta Nowaczyka. To, że wywalił im prosto z mostu na stół całą prawdę o tym, kto najbardziej majstrował przy reprywatyzacji, to jest tylko szczegół. Oglądałam ten fragment chyba z pięć razy czerpiąc z tego oglądania radość ogromną. Po prostu głupia mina Patryka Jakiego słuchającego tych zeznań, nieporównywalna jest z niczym.
Co do okropnego zachowania pana Mariusza Kamińskiego, które opisał świadek, to nie bądźmy hipokrytami. Większość z nas czasami wypije alkohol, czasami przeklina i czasami całuje się z psem. Mnie to się zdarza dość często i na trzeźwo. Ale mojemu psu myję zęby, więc mu z mordy nie śmierdzi. Z drugiej jednak strony, zapach z psiego pyska i tak jest przyjemniejszy niż smród z gęby pijaka. Jedyne zastrzeżenie mam do tego, że ten uchlany do nieprzytomności koordynator służb, a wcześniej szef CBA, nie powinien dysponować tajemnicami państwowymi. Jego zachowanie nie jest niczym nowym. Pamiętacie, jak świetnie się bawił jeszcze z agentem Tomkiem...
Właścicielowi pieska radziła bym go przebadać, czy nie został zarażony PISwscieklizną, lub mówiąc inaczej, wścieklizną ptasią, na którą Mariusz Kamiński cierpi od lat i uporczywie
odmawia leczenia. Można mieć tylko nadzieje, że jest to choroba wyłącznie ludzka. Zbadała bym także pana koordynatora na zwykłą wściekliznę, bo ta choroba jest dla zwierząt groźna i można się nią zarazić w kontakcie ze śliną. Szkoda, by było tak pięknego pieska.
Oczywiście kpię sobie tutaj i wyżywam się na przeciwnikach politycznych. Musicie jednak przyznać, że ostatni tydzień był dla nich tragiczny. Każde włączenie telewizora, otworzenie gazety, przynosiło kolejne wieści, że ten lub tamten polityk partii rządzącej jest w coś umoczony. Czasami to już zaczynam sobie zadawać pytanie, czy tam jest choćby jeden uczciwy człowiek, chociaż jedna zbłąkana owca, która nie czekała ośmiu lat z niecierpliwością, kiedy wreszcie będzie mogła kraść, kraść, kraść.
Do wyborów jeszcze ponad pół roku. Teraz już naprawdę jest z górki i jeśli każdy tydzień będzie chociaż w połowie tak owocny w kolejne afery, to może jednak uda się zakończyć rujnowanie Polski na jednej kadencji. Tylko strach bierze, że kiedy wszystko wróci już na swoje miejsce, otworzymy drzwi prowadzące do Polski, a tam nic już nie zostanie. Pół roku to bardzo długo, by ukraść wszystko.
Jak zawsze w punkt!I tylo tak mi smutno.......
OdpowiedzUsuńNie dopóki nie zwolnią zwykłego posła Kaczyńskiego lecz dopóki nie zwolnią wszystkich posłów. Nadzieja nie jest w wyborach lecz w rewolucji. A żeby doszło do rewolucji sytuacja musi się jeszcze pogorszyć na tyle, żeby ludziom warto było ryzykować życie w walce o zmianę na lepsze.
OdpowiedzUsuńNo nie ja rewolucji nie chcę, już właśnie jedną mamy z Jarosławem ze źle odgrywaną rolą Lenina
OdpowiedzUsuń