Co WY tak wszyscy atakujecie biednego prezesa? Powinniście uronić nad nim łzę i przytulić do serca. Powinniście odczuwać litość w stosunku do człowieka, który ma tak niską samoocenę i tak ogromny kompleks na punkcie swego wzrostu, że planuje nędzne jestestwo swoje i swojego brata uwiecznić budując dwa bliźniacze, górujące wysokością nad miastem wieżowce...
Jest to naprawdę żałosne, pomijając wszystkie polityczne, finansowe i prawne aspekty ujawnionych nagrań.
Ja też jestem niewysoka. Prezes Kaczyński jest na pewno ode mnie wyższy. Ale nigdy nie wiązałam swej wartości ze wzrostem. Aż trudno uwierzyć w prawdziwą twarz prezesa. Może matka braci Kaczyńskich nie karmiła piersią i nie przytulała, może ojciec bił ich za wszystko pasem, może byli upokarzani i odpychani w dzieciństwie, a może wręcz przeciwnie, wszystko im było wolno. Cokolwiek ukształtowało braci Kaczyńskich, stworzyło potwory. Tchórzostwo, małość i kalectwo emocjonalne, to cechy charakterystyczne wszystkich dyktatorów...
Wszyscy gorączkują się rewelacjami z Gazety Wyborczej. A PISowskie pszczółki chyba całe noce uczyły się na pamięć, jaki to pan prezes jest krystalicznie czysty i uczciwy. A jaki biedny, prawie tak, jak Rydzyk! Gdyby mu bezdomny nie ofiarował dachu nad głową i gdyby ten sam bezdomny nie płacił za jego ochronę , to by biedak pewnie już dawno poległ w zamachu. Okazuje się jednak, że żadna ochrona nie pomoże na rodzinkę. Nie zdołał go nagrać żaden kelner, bo tchórz Kaczyński nie je w restauracjach. Pewnie boi się zeżreć czegokolwiek, czego Mariusz pierwszy nie spróbuje. Założę się, że pszczółki przybiegające do ula na Nowogrodzkiej, zanim drzwi przekroczą, są bardzo dokładnie sprawdzone i nie mogą wnosić niczego, co mogło by okazać się kamerą lub urządzeniem nagrywającym. Prezes swoje dzieci kocha, ale za mordę je trzyma i nie chce, by jakiś Brutus się znalazł, który jego miłość wykorzysta i z jakimś nożem w plecy wyskoczy. Okazuje się jednak, że ten totalny brak zaufania wynikający ze strachu, nie uchronił prezesa przed zdradą, która nadeszła z nieoczekiwanej strony. Zdrajcą okazała się rodzina, która wyrolowała prezesa, jak dziecko i nagrała go nie raz, lecz nagrywała godzinami, systematycznie, bezczelnie i z uśmiechem na twarzy.
I to chyba jest największa porażka pana Kaczyńskiego.
Piszecie, że kto taśmami wojuje, ten od taśmy zginie. Póki co, to jest do tego jeszcze daleko. Dla średnio inteligentnego obywatela, który dokładnie, słowo po słowie, przeanalizuje ujawnioną rozmowę, znajdzie w niej wiele zdań budzących moralne wątpliwości...
Musimy jednak zobaczyć w całej sytuacji dwa poważne problemy.
Po pierwsze, dla katolickiego elektoratu czytanie GW jest grzechem śmiertelnym nie podlegającym rozgrzeszeniu. Jeśli nawet gdzieś, całkowicie przypadkiem, przeczytają omawiany artykuł, warto jest zauważyć, że jest on kierowany do ludzi samodzielnie myślących, a „ten” elektorat potrzebuje, by mu ktoś przetłumaczył zawarte w artykule treści z „polskiego na nasze”. I po to ostatnie dwie noce trenowały pszczółki i rozbiegają się rano, by pod niebiosa wychwalać spryt i menadżerskie zdolności prezesa. I tylko to w umysłach baranków zostanie, a ci, którzy mają wątpliwości, natychmiast zostaną dopisanie do listy wichrzycieli szerzących mowę nienawiści.
Drugim minusem, którego nie bierzemy pod uwagę, jest fakt, że mamy do czynienia z największym cwaniakiem i oszustem w historii Polski. Od pewnego czasu, Jarosław Kaczyński w swojej politycznej działalności unika odpowiedzialności, chociaż decyduje o wszystkim. Nie piastuje żadnego stanowiska, nie podpisuje żadnych papierów, nie nadstawia karku. I nawet gdyby PISdowska partia wywołała III wojnę światową, rozbiła UE, albo dokonała holokaustu na dowolnym narodzie, żaden trybunał nie postawi mu zarzutów. W tej kwestii Hitler był od niego mniejszym cwaniakiem, mniejszym tchórzem i człowiekiem honorowym ( nie myślałam, ze to kiedykolwiek powiem), bo brał na siebie swoje winy. Z tych nagrań dowiadujemy się, że ten cynizm i cwaniactwo, prezes przenosi także do swojej podziemnej działalności biznesowej. Dziś pszczółki mogą z bezczelnym uśmiechem szydzić z nas wszystkich, pytając, jakie mamy dowody na te nielegalną działalność prezesa. Gdzie są podpisywane przez niego dokumenty, faktury wystawiane na jego nazwisko? Nie ma. Wszystko jest załatwiane na gębę i gdyby nie te taśmy, mogli byśmy tylko się domyślać, jaka jest prawdziwa motywacja wszelkich działań rządu, które wyraźnie są ukierunkowane na umożliwienie prezesowi prowadzenia prywatnych biznesów za pieniądze klientów banku i podatników. Cała machina władzy działa tylko po to, a nas pan Kaczyński robi w chuja pieprząc o repolonizacji i patriotyzmie.
Cokolwiek by się nie stało, pan Kaczyński zawsze będzie umywał raczki i udawał niewiniątko, a my nie będziemy w stanie mu niczego udowodnić.
Jeśli ktoś bardzo liczył na to, że taśmy Gazety Wyborczej zrujnują partię władzy, niech jeszcze szampana nie otwiera. Na większość elektoratu działa tylko prosty przekaz. Dopóki nie zobaczą wyraźnie, że prezes zapierdolił chleb z supermarkecie, nie zaczął rzucać litanią wyszukanych kurew albo nie będzie dowodów na to, że zlecił morderstwo, w podziale głosów wyborczych nic się nie zmieni.
Drodzy Polacy, mówię to od trzech lat. Po to się przejmuje telewizję, edukację i sądy, bu przeciętnemu Polakowi słuchającemu takich taśm nie włączało się czerwone światełko, ba, by się mu nie włączało nawet różowe...
Ja od razu zaznaczam, nie mam pojęcia o szeroko rozumianej ekonomii i o bankowości. Nie jestem też prawnikiem. Wiec w tych podsłuchanych wypowiedziach nie wszystko jest dla mnie zrozumiałe i jasne. Miałam jednak szczęście większość swojej zawodowej kariery spędzić w Polsce pracując w małych i średnich firmach. Z całych tych nagrań rzuciło mi się na uszy jedno zdanie wypowiedziane prze Kaczyńskiego: Jeśli będą faktury, zapłacę... Jest ono cytowane przez PISowskie pszczółki, jako dowód na uczciwość prezesa. Jak to stwierdził jeden z PISowskich posłów: W papierach musi się wszystko zgadzać. I to mnie naprawdę powaliło. Śmiałam się chyba z 10 minut. Bo dla mnie to zdanie świadczy właśnie o tym, że prezes bezczelnie „kręcił lody bez recepty” . Czyli zlecał robotę, za którą obiecywał zapłatę pod stołem bez uiszczania należnych podatków.
Mechanizm jest prosty i założę się, że wiele małych i średnich firm zna go doskonale. Część towarów lub usług się fakturuje i one są podstawą do odprowadzania podatków. Tam, gdzie klient nie potrzebuje faktury, sprzedaje się towar i usługi „bez recepty”. Jednocześnie, „bez recepty” kupuje się podzespoły od podwykonawców. Firmy działające w tej samej dziedzinie znają się doskonale i są wręcz zaprzyjaźnione. Raz na jakiś czas, najczęściej na koniec roku, rozlicza się magazyn. W przypadku, kiedy stan posiadania nie zgadza się z papierami, prosi się zaprzyjaźnionego dostawcę o wystawienie „recepty” na określoną ilość towaru, na którą nie mamy pokrycia, robiąc tę sama usługę wobec innych współpracujących firm. Tym sposobem około 30% obrotów odbywa się na czarno. Dla urzędników sprawa prawie nie do wykrycia, bo żaden z nich się nie pofatyguje, by przeliczać śrubki, cegły czy szpulki nici. Oni są od kontrolowania dokumentów. I tu przychodzi czas na wpisanie właściwego zdania, które zdaniem PISzów świadczy o uczciwości: „Wszystko w papierach musi się zgadzać.” Ja tu nie oceniam polskich biznesmenów, bo mały biznes ma w Polsce bardzo ciężko. W zasadzie działając uczciwie nie ma żadnych szans utrzymać się na rynku, a przecież to tam większość z nas znajduje pracę. Wielkim firmom takie procedery się nie opłacą, bo je stać na dawanie łapówek kontrolerom. Ale niech mi nikt nie mówi, że zgodność w papierach jest dowodem na uczciwość...
Drodzy Polacy. Nie otwierajcie jeszcze szampana. Nie żyjecie bowiem w normalnym kraju. I jeśli w tych kilometrach taśm nie ma choćby jednego zdania, które by brutalnie obnażyło Kaczyńskiego, to układ sił politycznych nie zmieni się po ich publikacji. Ludzie nie mają choćby podstaw ekonomii, a w swych ocenach nie kierują się rozumem lecz emocjami. Dociera do nich tylko to, że prezes chciał na cześć swoją i brata postawić dar dla narodu w postaci dwóch bliźniaczych wieżowców. I znowu ta niedobra Platforma się sprzeciwiła...
No cóż, ostatni architektoniczny dar dla narodu polskiego otrzymaliśmy od bratniego Związku Radzieckiego i jest nim Pałac Kultury i Nauki...
Czy nadal chcemy tej ściemy? Czy po tylu latach wierzymy jeszcze, że ktoś coś robi dla narodu, a nie w imię swoich chorych ambicji i interesów partii, która daje władzę? Kiedy wreszcie zaczniemy myśleć samodzielnie i dostrzegać tych, którzy nas chcą wydymać ponad polityczną normę?
Pozostawiam WAS z tymi pytaniami i z poczuciem bezsilności wobec ludzi, którzy WAMI kręcą.
Nie wiem, czego powinnam WAM życzyć Polacy... Gdybym miała WAM życzyć z serca, to oczywiście życzyła bym wygranych wyborów i powrotu na ścieżkę normalności. Obawiam się jednak, że w kilka sekund zapomnicie, co żeście sobie uczynili w poprzednich wyborach. Że ogarnie WAS radość, wręcz euforia, a z nią wybaczenie. Że się WAM włączy gen dobrych katolików, którzy zapominają o krzywdach. I wtedy mój mózg ma wątpliwości, czy dla mojej Ojczyzny nie było by lepiej, aby PIS wygrał wybory na następną kadencję i dokończył swoje dzieło. By wszyscy naprawdę poczuli na swojej skórze, co to znaczy dyktatura i papierowa demokracja...i bieda, kiedy już wszystkie źródełka zostaną wyczerpane i staniemy przed rzeczywistością. Może takie, tragiczne życzenia były by dla WAS odpowiednie? Może wtedy ruszyli byście dupy i zrozumieli, że żarty się skończyły. Nadeszła noc, bardzo długa i bardzo ciemna.
Przejmująco smutne. Ja wczoraj wstępnie wypiłem, ale sama wiesz, że jestem życzeniowo naiwny. Trochę ostudziłaś moje oczekiwania. Powróciłem chyba obiema stopami na ziemię.
OdpowiedzUsuńJak bardzo prawdziwe i równocześnie smutne.Na opamiętanie nie których nie ma co liczyć
OdpowiedzUsuń