Napisałam ostatnio list do Morawieckiego, a właściwie o nim, do WAS. Wydawało mi się, że list był bardzo długi i że na jakiś czas mogę dać premierowi spokój. Niestety, pan Morawiecki raczył nas wczoraj obdarzyć swoim kolejnym rozpaczliwym apelem, jeszcze bardziej w moich oczach kontrowersyjnym na tle ostatnich 5 lat. Widzę więc, że Morawiecki, tak jak niegdyś Andrzej Duda, to temat niewyczerpany.
Nie liczę, że kiedykolwiek przeczyta choćby słowo z tego, co piszę, ale jak to w liście, zwrócę się do niego:
Panie Morawiecki
Od pięciu lat rzeczywistość nas zaskakuje każdego dnia. Kiedy nam się wydaje, że polityk, pan lub inny, powiedział taką głupotę, że większej się nie da, że w swojej bezczelności posunęliście się już do wszelkich granic, że hipokryzja i pogarda doszły już do ściany, nagle okazuje się, że wy macie super moce i te wszystkie bariery i mury przechodzicie z lekkością łabędzia. I pańskie wczorajsze wystąpienie było tego dowodem.
Ale zacznijmy od początku. Jest pan, panie w Morawiecki w totalnej panice i w tej panice podejmuje różne decyzje. Raz w tygodniu, w każdy piątek, ogłaszacie nowe zasady życia w dobie epidemii. Macie więc cały długi tydzień, by się dokładnie przyjrzeć sytuacji, skonsultować z ekspertami i przeanalizować różne warianty. A potem przychodzi nieszczęsny piątek i ogłaszane przez pana decyzje są coraz głupsze i bardziej niedorzeczne. Jedne miejsca, dość bezpieczne, pan zamyka, drugie pozostają otwarte na oścież. Zamyka pan na przykład baseny i miejsca uprawiania różnych sportów, wkurzając właścicieli tych obiektów, zamyka kina i teatry, ale w zasadzie daje wolną rękę miejscom kultu religijnego, gdzie się gromadzi najwięcej starszych osób. W wyniku tych decyzji, co chwila wybuchają ogniska społecznego niezadowolenia. A pan biega jak taka kurwa warszawska i próbuje na siłę gasić te pożary. Bez żadnego trybu, bez żadnego planu. Tu pan obiecuje tyle milionów, tam tyle. Bez żadnej ustawy mówiącej o tych wydatkach, bez żadnej informacji, skąd wezmą się te pieniądze, bez żadnych wyliczeń. Panie Morawiecki, średnio inteligentny szympans połapałby się, że tak się państwem nie rządzi. A przecież nie jest pan premierem krainy szympansów i obywatele tego kraju widzą, co robicie.
Do tego wszystkiego pański guru, strateg tysiąclecia, wkurwił połowę społeczeństwa wyrokiem podległego mu TK.
Wierzę, że ma pan bardzo, ale to bardzo pod górkę. Tłumy na ulicach całkowicie odbierają panu możliwość kontrolowania pandemii. Prezydent wysilił się bardzo. Napisał ustawę na jedną kartkę papieru, a potem wrócił do nory razem ze swoimi "norkami", które otrzymały pozwolenie na tylko jednorazowe wytkniecie głów na powierzchnię. Jeśli Sejm tę ustawę przyjmie, jeszcze bardziej wkurzy ulicę.
Ale wie pan co? Wcale mi pana nie żal. Gotowaliście ten garnek ścieków od 5 lat. Kiedyś musiał się przelać. Epidemia, to taki przypadek, który chcieliście wykorzystać dla siebie, ale wszystko obróciło się przeciwko wam.
Do tej pory, funkcja premiera to była dla pana łatwizna. Same przywileje, zero roboty, a decyzje i tak podejmował ktoś inny. Ale te piękne czasy się skończyły. Nikt cię jednak nie pożałuje. Jeśli nie dajesz rady premierze, nikt cię nie zmusza do piastowania tego urzędu.
Nie jesteś przywiązany do stołka. Nie musisz więc wygłaszać kolejnych apeli do społeczeństwa. Nikt ci już po prostu nie wierzy.
Prosisz kobiety o zrozumienie, przepraszasz kwiaciarzy, dziękujesz samorządowcom??? Premierze! Co się z tobą dzieje! Gdzie twoje pewność siebie, gdzie twoja buta? Pali się pali i ogień już sięga dupy, co?
Jesteś, jak taki pijak, który bije żonę, czasami podbije oko, czasami nazwie szmatą. Czasami złamie rękę. Ale potem wraca na kolanach z nowym pierścionkiem albo sznurem pereł i prosi o wybaczenia. A ona się cieszy, bo jej się głupiej wydaje, że on ja jednak kocha. A on po prostu nie ma gdzie spać, nie ma kogo pierdolić, nie ma go kto oprać, kto zupę postawić na stole i w końcowym efekcie potrzebuje jej, by znowu na niej wyładować frustrację.
Ale społeczeństwo na ulicach, nie jest jak ta żona. Żadne błyskotki nas nie skuszą. Przeprosin nie będzie. My chcemy rozwodu. I żadnych układów, żadnego porozumienia stron. To będzie rozwód z orzeczeniem o winie!
Nowy minister Czarnek grozi nauczycielom i uczniom karami za udział w protestach. TVP opowiada, że w mediacjach z rządem mają zasiadać panie różnych profesji, także kurwy. A ty premierze, ciągle udajesz dobrego policjanta...
We wczorajszym pięciominutowym przemówieniu, chyba 7 razy użyłeś słowa „razem”. Jeszcze rok temu nie przeszło by ci ono przez gardło. Do tej pory słowo razem było dla ciebie słowem obcym, słowem pochodzącym z języka, którego nie znasz. A teraz chcesz być razem?, z Polakami, z lewakami, z gorszym sortem, z totalną opozycją, z hołotą, z wulgarnymi bojówkami atakującymi kościoły? Naprawdę? Jesteś już tak zdesperowany?
Czy masz w domu lustro? Czy widzisz tę twarz coraz bardziej żałosną, która się w nim odbija?
Historia była zawsze łaskawa dla władców. Nie analizowała czy król był porządnym człowiekiem, czy łajdakiem. Wszyscy i tak byli grzebani na Wawelu, bo byli królami. To samo dotyczy papieży. Ale dziś wolno już przewrócić pomnik księdza pedofila, zdegradować generała, odebrać nagrody...
A ty jak sobie wyobrażasz schyłek swojej drogi? Czy zasługujesz na to, żeby historia tytułowała cię premierem? Na co liczysz? No aleję zasłużonych na Powązkach? To musisz jeszcze trochę pożyć, bo to się nie stanie. Póki my żyjemy...
Prawdziwie i dosadnie. Dzięki.
OdpowiedzUsuńBRAWO, DROGA WILMO! On tego i tak nie przeczyta, bo od dana nie rozumie po polsku, tylko po pisiemu, nawet jeśli mu się pod dupą pali. Ale pan Paweł Kasprzak ma rację - dosyć tego, czas odebrać im władzę i przejąć odpowiedzialność za państwo, bo jeszcze trochę pisich rządów i nie będzie już czego ratować! Walcz, dzielna Goplano, bądź naszą Syreną i Walkirią równocześnie! NIE MIEJ LITOŚCI DLA ZDRAJCÓW!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał Pani tekst. Na Pani bloga trafiłem dopiero dzisiaj. Będę go polecał znajomym bo wyraża w 100% moje myślenie ale zgrabniej to Pani formułuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jerzy Chojnacki
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJestem za, obydwiema rekami!!!
OdpowiedzUsuńZostałem Pani czytelnikiem! I zapewne z niecierpliwością będę oczekiwał kolejnych blogów, gdyż trafiły mi do serca i do rozumu. W przekazanych treściach słyszę wszystko to, co mówi "ulica". Tylko ładniej. "Ulica" już klnie, już ma dosyć konwenansów, plucia jej w twarz i okradania. Zatem dziękuję Pani (i mojej siostrze, która zapodała mi Pani blogi) pozostając ich czytelnikiem.
OdpowiedzUsuńBrawo, Brawo , Brawo !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Potrzebujemy takich głosów.
OdpowiedzUsuń