Od piątku przetacza się przez Polskę fala oburzenia na środkowy palec posłanki Lichockiej. I bardzo świetnie, może, jeśli wszędzie będziemy to pokazywać, może choćby echo doniesie to na ścianę wschodnią i Podkarpacie.
Ja też jestem oburzona, ale wcale nie zdziwiona. Co najwyżej dziwie się, że niektórzy dopiero teraz zobaczyli ten środkowy palec.
Czy nie otrzymali już tego symbolu emigranci, geje, kobiety z parasolkami, lekarze, nauczyciele, niepełnosprawni?
Od 5 lat jesteśmy regularnie opluwani, obrażani, lekceważeni i traktowani, jak stado głupków. A do niektórych to dopiero teraz dotarło. Posłanka Lichocka nie zrobiła niczego, co nie byłoby zgodne z linią partii PIS, ona tylko zobrazowała jej polityką, ona tylko postawiła kropkę nad i, by wszystko już było jasne. Mogłabym wymienić tu całą litanię takich fuckerów, które nam Kaczyński ze swoją świtą pokazał. I wiele z nich zabolało mnie dużo bardziej, niż ten gest źle wychowanego babsztyle. Poczynając od plucia nam w twarz ułaskawieniem Kamińskiego, przez powtarzanie niewygodnych głosowań, znikaniem dowodów w sprawie wypadku Beaty Szydło. Pokazaniem środkowego palca była urągająca Polskiej Armii działalność Misiewicza, który kpił i poniżał żołnierzy.
Rykoszetem dostajemy policzek w twarz za każdym razem, kiedy się o nas źle mówi w Komisji Europejskiej, a samo słowo KODziarze, tak często używane wśród PISowskich prominentów, już samo w sobie zawiera plwociny i fuckery.
Od 5 lat mam wrażenie, że ktoś mnie leje po gębie, a ja jestem bezradna, bo nie mogę oddać. Oceany śliny, armie środkowych palców, to nam towarzyszy każdego dnia. Rwące rzeki kłamstw występują z brzegów i wdzierają się w nasze domy. Oni może boją się tego pokazać wprost, jak Lichocka, ale nie mają dla nas za grosz szacunku.
A to wszystko można jeszcze jakoś znieść, dopóki się nie trafi przypadkiem na jakiś fragment programu z telewizji Kurskiego, która chyba tylko dlatego jest nazywana publiczną, bo tylko dom publiczny może się z nią równać. Hejt wylewa się stamtąd dzień i noc, w dni powszednie i święta. Bez przerwy.
Dwa światy pokazywane równolegle. Prezydent anioł, partia matka troszcząca się o swoje dzieci i ta opozycja wulgarna, głupia, która wrócić do władzy nie może, bo wszystkich pożre.
Andrzej Duda chcąc jakoś wybrnąć z kłopotliwej sytuacji z panią Lichocka w tle, nagle przypomniał sobie o dialogu i o tym, że ludzie mają prawo wierzyć w co chcą i mieć dowolne poglądy. Ale to chyba dopiero wtedy, panie Duda, kiedy już pan posprząta tę Polskę z tych czarnych owiec, które w obcych językach itd...?
Andrzej Duda użył też bardzo wzniosłego słowa „szacunek”... „Wystarczy się szanować”- wykrzykiwał. A w tym samym czasie telewizja publiczna uskuteczniała zmasowany hejt na Małgorzatę Kidawę-Błońską. Mają dość trudne zadanie, bo nie można jej przykleić ani dziadka z Wehrmachtu, ani jakiejś afery łapówkarskiej, ani braku kultury. Są do tego stopnia bezradni, że czepiają się serdecznego przywitania się z wyborcami.
Jeden debil w TVP info strasznie się nad kandydatką Koalicji Obywatelskiej litował. Powiedział: „Ona sama sobie szkodzi, bo kiedy jej zabiorą kartkę lub zgaśnie jej tablet, to natychmiast się zacina i nie wie, co powiedzieć. Lepiej by wypadała, gdyby nic nie mówiła. Nie to, co nasz pan prezydent Andrzej Duda, jemu miód kapie z ust, on ma pyłek kwiatowy na ustach...”
A sugestia jest taka, że MKB nawet tabletu sobie sama nie włączy.
Czy Andrzej Duda jest lepszym mówcą od Pani Błońskiej? Jest bez wątpienia. W moich czasach szkolnych nazywało się to wodolejstwem. Wiem, bo miałam tę sztukę opanowaną do perfekcji. Kiedy się nie miało czasu przygotować do lekcji, wystarczyło przed wejściem do klasy przeczytać kilka zdań z danego tematu, a potem z bardzo mądrą miną lać wodę, jakby się pozjadało wszystkie rozumy. Sporo nauczycieli się na to nabierało...
Taką umiejętność zapewne posiada kandydat PISu.
Ale Pani Kidawa-Błońska nie zdaje egzaminu do szkoły teatralnej, nie uczestniczy w przesłuchaniach do La skali. Ona ma być prezydentem Polski, ma mądrze rządzić, a nie tylko gadać. Jedno mądre zdanie przeczytane z kartki jest więcej warte, niż płonne,acz puste przemowy. Jedno słowo prawdy powiedziane szeptem ma większe znaczenie, niż wykrzyczane kłamstwo. Szczerość musi zwyciężać hipokryzję.
Mam takie marzenie, takie nie do końca legalne. Marzy mi się, by ktoś po prostu wpuściła jakiegoś złośliwego wirusa do serwerów TVP, żeby im tak wszystko popierdoliło, by przez następne 3 miesiące nie mogli nadawać.
Marzą mi się po prostu uczciwe wybory.
Cierpliwości. Ja już jesienią powiedziałem że do wyborów prezydenckich to pisiory jeszcze tyle nawywijają , że ich wyborcy sami ich wykopią.
OdpowiedzUsuń