Bardzo, ale to bardzo współczuję niepijącym alkoholikom, bo ja widząc Ziobrę, Wójcika lub młode gnidy z ministerstwa sprawiedliwości odczuwam głód alkoholowy i mam ochotę się po prostu napić. Tego się nie da na trzeźwo wysłuchać.
Minister Wójcik, oprócz innej sterty bzdur stwierdził, że ustawa kagańcowa nie jest ustawą kagańcową, że wbrew przeciwnie, zdejmuje kaganiec z obywateli. Natychmiast poleciałam do lustra. Nie zauważyłam w swojej gębie żadnej zmiany. Nie przypominam też sobie, by przez ostatnie 30 lat, niezależnie czy na trzeźwo, po poimprezowo, wypoczęta lub zmęczona, zobaczyła na niej jakikolwiek kaganiec. No może było kilka takich momentów, kiedy się wirtualny kaganiec pojawił. Na przykład, kiedy bardzo trudno było ukarać policjantów, którzy zamordowali Igora Stachowiaka, kiedy ginęły nagrania z różnych nielegalnych akcji PISu, albo kiedy przypadkiem uszkodziła się płyta z monitoringu na której był zarejestrowany wypadek Beaty Szydło. Wtedy faktycznie chciało mi się wyć i czułam, że ktoś mi knebluje usta. Ale ten kaganiec pojawiał się chwilowo i dopiero podczas rządów PISu. Wcześniej nie miałam takiego poczucia.
Ale prawdziwe katharsis spadła na mnie po konferencji ministra Ziobro, po spotkaniu z Verą Jourovą. Szczyt bezczelności został bowiem przekroczony. Poczułam się tak, jakby w Polsce przestępca nagle dostawał uprawnienie, by stawiać warunki prokuratorowi: Panie prokuratorze, przestanę kraść lub mordować pod warunkiem, że mnie pan w dupę pocałuje...
Ziobro nie jest wybitnym prawnikiem, ale jest wiernym partyjnym aparatczykiem. Zrobi wszystko, by mu nienależnej pozycji nie odebrano. Ale musi to wreszcie zrozumieć, że przez rządy PISu, Polska straciła zdolność do negocjacji, że on nie może już stawiać żadnych warunków! On może tylko pokornie z podwiniętym ogonem podać się do dymisji i zniknąć. To jest jedyna rzecz, która może zrobić dla społeczeństwa, zanim dobierzemy mu się do dupy. Może wszystko co do tej pory uczynił podrzeć i wrzucić do kosza, a wtedy może, za jakiś czas, UE znowu zacznie Polakom ufać.
Jeżeli pan Ziobro naprawdę chce okazać gest dobrej woli, to niech spakuje swoich wybitnych ministrów, razem z tym bezczelnym młodym narybkiem i niech wypierdala na bezludna wyspę by wprowadzać tam swoje reformy. Chociaż obawiam się, że szympansy słysząc te bzdury pospadają z drzew ze śmiechu. Nie rozumiem więc, dlaczego intelekt polskiego społeczeństwa ocenia się gorzej, jak intelekt innych naczelnych, nie ludzi, a przecież małp do kurwy nędzy!
Po drugie! Jakim prawem minister Ziobro udostępnia publicznie jakieś programy wyborcze Platformy Obywatelskiej dodając do nich swoją pokrętna interpretację? Chce powiedzieć społeczeństwu, że z braku własnych pomysłów, ukradli pomysły innej znienawidzonej partii? A jeśli już pan Ziobro chce tak bardzo stanąć w prawdzie, może pokaże członkom UE skrywany w głębokiej tajemnicy faszystowski i autorytarny projekt konstytucji, który czeka w archiwum na odpowiednią większość w parlamencie, żeby go wprowadzić. Powoływanie się na cudze projekty, na cudze słowa, interpretowanie ich na własny użytek, porównywanie PISowskich reform do stanu prawnego w Niemczech lub innych krajach o zupełnie innej kulturze demokratycznej, uważam za bezczelność, którą zapewne dostrzegają przywódcy Unii. I jeśli się komuś wydaję, że pozowanie do zdjęcia w uścisku dłoni z unijną komisarz coś tu pomoże, to nie będzie się łudził zbyt długo. Polska, jeśli będzie miała jakikolwiek wpływ na europejską politykę, to jej postawa sprawi, że Unia wprowadzi wreszcie system karania za łamanie praworządności, demokracji i umów międzynarodowych. I Polacy, bo nie rząd, któremu nigdy niczego nie zabraknie, to Polacy będą ofiarami tych nowych regulacji. Będą ofiarami rządów, które interes obywateli położyły niżej, niż ksenofobiczne fobie. Nie będzie nam więc nikt w obcym języku kurwa, pieniędzy unijnych przyznawał...