niedziela, 29 września 2019

Bajka o wkurwionej, złotej rybce. ( Tekst z dnia 29 września 2019 roku)


Ja przepraszam, że jest 2 tygodnie przed wyborami, a ja zamiast wszystkich zagrzewać do walki, po prostu się przypierdalam do szczegółów i marudzę. Opozycja ciągle narzeka, że sondaże się nie chce ruszyć na ich korzyść. Ale powiedzmy sobie szczerze, 4 lata temu PIS wygrał dzięki szczegółom. Tymczasem w tej chwili mamy mnóstwo ogólników, mnóstwo programów, które tak naprawdę nie mówią PANU/PANI X , że powinni zagłosować na tę lub inną partię.
Z uporem maniaka wysłuchuję wszystkich konwencji z wyjątkiem PISowskich, które obserwuję tylko w skrótach. Nie jestem niestety na tyle ambitna, by przeczytać wszystkie programy wyborcze, bo to dość długa i nudna lektura. Od wszystkich słyszą o podniesieniu płacy minimalnej... Jedni chcą podnieść o trochę, inni idą od razu po bandzie. Niestety, diabeł, ten, który może przekonać wyborcę, tkwi, jak zawsze w szczegółach.
Tak sobie słucham tych wszystkich konwencji i czegoś mi brakuje. Ja dawno temu, a można nawet powiedzieć, bardzo dawno, zaczęłam prace w prywatnej firmie i na początek dostałam całkiem dobrą pensję. Nie będę podawać kwoty, bo nie chce WAS zabić śmiechem, ale to były lata 90-te. Potem zostałam szefowa działu ( umownie, bo w papierach tego nie było) i dostałam podwyżkę. Niestety, w ciągu następnych lat nowo przyjmowani pracownicy, którzy zawsze dostawali najniższą krajową, wkrótce zaczęli mnie doganiać. Bo wiadomo, że rządy podnosiły tę kwotę, a zyskiwali na tym tylko najmniej zarabiający. Kiedy w 2004 roku wyjeżdżałam z Polski, moja pensja prawie zrównała się do pensji sprzątaczki w mojej firmie. Nie, żebym miała coś przeciwko sprzątaczkom. One też zasługują na godne wynagrodzenie. Ale nie za bardzo podoba mi się taka sprawiedliwość, kiedy wszyscy mają po równo. Nie może być tak, by minimalna pensja lekarza, naukowca, profesora lub inżyniera, ludzi, którzy poświęcili kawał życia na zdobycie wykształcenia, zaczynała się od takiego samego pułapu, co pensja osoby, którą ledwo przepchnięto przez podstawówkę. Taka sprawiedliwość jest demoralizująca. Chciałabym zapytać wszystkich partii, czy jest jakiś plan podnoszenia wynagrodzeń tym bardziej „zasłużonym”, Bo to zaczyna przypominać paranoję, kiedy osoby o większych obowiązkach, większej odpowiedzialności, a przede wszystkim dłuższym stażu pracy i doświadczeniu zawodowym, równają do najniższego wynagrodzenia. Czy macie w programach procentowy wzrost wynagrodzeń, ze względu na staż pracy oraz inne parametry( uczciwość, solidność, punktualność, zaangażowanie itd.?) W Polsce od jakiegoś czasu zaczyna być tak, że samo bycie na liście zatrudnienia powoduje wypłacanie nagród, trzynastek, czternastek itd. Wracamy powoli do modelu „czy się stoi, czy się leży”. Nie warto się starać. Czy nie byłoby uczciwie doceniać wszystkich pracowników, a nie tylko tych najbiedniejszych lub pozbawionym pracy? Na przykład osobom pracującym wypłacać, nie 500, a 600 złotych na dziecko? Dobrobyt bierze się z pracy, czego politycy nie mówią i bronią nas od takiej świadomości społecznej. Wolą udawać, że rząd ma kopalnie złota, albo diamentów.... Wszystko jest wynikiem kalkulacji przedwyborczej. A gdzie jest miejsce na prawdę? Gdzie kalkulacja ekonomiczna? Będziemy o niej myśleć dopiero po wyborach?
Druga sprawą jest ekologia. Naprawdę czasami to siedzę przed telewizorem i się śmieję widząc, jak politycy, wszyscy bez wyjątku traktują ten temat, jak gorącego kartofla, którego boja się dotknął. Naprawdę łatwo jest pieprzyć o de-karbonoizacji, o odejściu od węgla w 2030 roku, o samochodach elektrycznych. To takie gadanie, z którego wiadomo.., nikt nikogo nie rozliczy po wyborach. Wszystko się będzie toczyć tak, jak dawniej. Niezależnie, kto będzie trzymał w rekach władzę. A przecież tym młodym ludziom, którzy wychodzą na ulicę w obronie klimatu nie chodzi o jakąś abstrakcję, ale o natychmiastowe działanie! Wracam ze sklepu...zmęczona tłumaczeniem, dlaczego mam na owoce i warzywa własne torebki wielorazowego użytku. Panie w supermarkecie wręcz zbiegają się wszystkie, kiedy próbuję zapłacić przy kasie i nie potrafią wyjść z zachwytu, że mi się chce nosić ze sobą własne opakowania, jeśli na stoiskach jest taki wybór jednorazówek. . Nie wiedzą, czy to jakaś fanaberia starej baby, a może one więcej zarobią, kiedy sieć nie będzie musiała zużywać tak wielu torebek jednorazowych. O ekologicznym wymiarze mojego uporu nie myślą wcale, nie mają o nim pojęcia. Przynoszę do domu zwykłą, kurwa herbatę... Wiadomo, expresowa herbata jest zapakowana w indywidualna saszetkę. Ale każda saszetka jest zapakowana w kolorową kopertę, żeby kurwa było ładniej...papier i farba do wyrzucenia! Całość jest w kartoniku, ale to za mało! Kartonik jest dodatkowo owinięty szczelnie folią. Większości ludzi to się podoba, bo jest pięknie w supermarketach, a reklama jest dźwignią handlu. A ja nie rozumiem dlaczego słoik z dżemem hermetycznie zamknięty, musi być jeszcze obciągnięty folią? Chyba tylko po to, by nie dało się go otworzyć, bez noża, latajacych kurew i diabła!
A podczas tej walki z nadmiernie zapakowanymi produktami widzę w telewizji polityka, który jeżdżąc po jakiś festynach czy dożynkach wpierdala kaszankę na plastikowym talerzyku plastikowym widelcem popijając zdrową woda z plastikowego kubka! I co nam chce w ten sposób powiedzieć? Że o ekologii nie ma żadnego pojęcia? A może mówi nam wyraźnie, że to, iż ja, TY czy ON segregujemy śmieci, że je wywozimy pół kilometra od domu, bo obok nie ma właściwego kosza, to po prostu nie ma żadnego znaczenia! A przecież taki polityk, gdyby myślał, zrobiłby prawdziwą furorę wyciągając z kieszeni własne, czyste metalowe sztućce i powiedział: dziękuję, na widok plastikowego widelca. Gadanie to jedno, a przykład, to zupełnie coś innego i podnosi wiarygodność o 200%!
Nie słyszę, by ktoś obiecał, że będą w szkołach specjalne kosze na plastikowe butelki i na baterie, których młodzież używa bardzo wiele. Nie słyszę o metodach kija i marchewki, o obniżaniu podatków za rezygnację z nadmiernego pakowania produktów, za nalewanie napojów do szklanych butelek lub karania, za niszczenie środowiska. My sobie ze zwykłym wywożeniem śmieci do lasu nie potrafimy poradzić. Jest stek bzdur i garść frazesów. Nie widzę pomysłów, na indywidualne oszczędzanie wody, by wtedy, kiedy czekamy na ciepłą wodę pod prysznicem, nie szło 10 litrów w kanał. Tak, minimum 10 litrów za każdym prysznicem. Ja już pisałam, że mam wiadro i zbieram tę wodę, a potem podlewam nią ogród, ale wszyscy na mnie patrzą, jak na wariatkę, kiedy to robię. Myślą, ze taka jestem pazerna i oszczędna. Owszem, za wodę płace sporo i rachunek ekonomiczny ma znaczenie, ale nie chciało by mi się tego robić tylko dla pieniędzy.
A politycy co?, żyją na Marsie, nie widzą tego, co się dzieje? Mogę coś o tym powiedzieć, bo nie dalej, jak 2 tygodnie temu przeżyłam burzę, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Obudziłam się z myślą, że ktoś spawa w mieszkaniu! Był jeden błysk i jeden nieustający grzmot. I nie wiedziałam, co mam ratować...Najpierw uwolniłam psa z zagrody, by się nie utopił, potem nie wiedziała, czy mam wylewać wodę z piwnicy, czy raczej zabezpieczyć balkon, gdzie progiem przelewała się woda, a może podstawiać wiadra tam, gdzie woda lała się z sufitu przez teoretycznie szczelny dach???
Mont Blanc zagraża obsunięciem się lodowca, ludzi się ewakuuje, a my ciągle dyskutujemy o tym, co będzie za 30 lat? Kupujemy samoloty bojowe? Z kim chcemy nimi walczyć? To wszystko nie dzieje się już na Antarktydzie, tylko tutaj! To tu, w Europie, może nastąpić koniec świata zanim umrze moje pokolenie!
Naprawdę wkurwiająca jest w tej chwili polityka, polityka ignorantów i egoistów. To jest tak, jakby ktoś na Polskę napadł, a my byśmy mieli świetny plan, jak walczyć z wrogiem za 50 lat. Totalny brak odpowiedzialności kogokolwiek, za cokolwiek.
Całe pokolenia twórców literatury, sztuki, kinematografii, pokazywania nam drogi, którą kroczymy ku zagładzie, wszystko na nic! Człowiek świat opanował, stworzył i go zniszczy. To smutne, ale nie potrafię już myśleć o banałach politycznych. Wiem, że wiele tematów, które krążą w kampanii, nie ma żadnego znaczenia. Że są tylko obrazem ludzkiej buty, wiary w to, że zostaliśmy stworzeni na obraz jakiegoś boga, że mamy super moce i możemy wszystko. A prawda jest taka, że za dużo zażądaliśmy...od złotej rybki!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...