Wielu ludzi uważa, że mam w naturze dwie twarze. Z jednej strony jestem bardzo zasadnicza w ważnych dla siebie sprawach, niezdolna do kompromisu i wymagająca od siebie i swoich najbliższych. Nawet zaprzyjaźniam się bardzo trudno, bo wystarczy, że kandydat na przyjaciela ma jakąś nieakceptowalną dla mnie wadę i już nie jestem w stanie mu zaufać. Z drugiej jednak strony jestem oceanem tolerancji. I to nie tylko dla rzeczy zwyczajnych, po prostu innych, które nie czynią nikomu krzywdy, ale także dla ludzi, którzy popełnili w życiu najgorsze błędy. Wielu wini mnie za to, że w ludzkim postępowaniu doszukuje się zawsze drugiego dna...uwarunkowań kulturowych, wychowania, przeżytej traumy, doznanych krzywd. Na tej podstawie ugruntowałam swój pogląd o zakazie stosowania kary śmierci. Po prostu uważam, że jeden ułomny człowiek nie ma prawa wydawać ostatecznego wyroku w sprawie drugiego człowieka. W tym swoim poglądzie mimochodem staję się obrońcą terrorystów, morderców, socjopatów, złodziei...tak, a nawet polityków i zdrajców, którzy czynią źle często ze strachu i z braku kręgosłupa moralnego.
Zawsze taka byłam i zawsze taka będę. Zawsze będę szukać okoliczności łagodzących. To dotyczy nawet przestępców seksualnych, nawet pedofilii.
To może WAS szokuje, co teraz powiedziałam. Ale musimy sobie wszyscy zdać sprawę, że czyn pedofilski bardzo często nie jest postępowaniem zamierzonym. Większość ludzi ze skłonnościami do seksualnej przemocy, jest po prostu chora. Natura ich tak stworzyła, maja nienaturalnie silny popęd seksualny, często źle ukierunkowany, który powoduje, że osoba taka na chwile traci kontrolę nad swoim postępowaniem. Oczywiście nie mówię tego z chęci wybielania takich osób, bo poza tymi momentami amoku, są oni normalnymi ludźmi, więc zdają sobie sprawę ze swojego problemu. Powinni więc w chwilach powrotu rozumu na swoje miejsce, zgłosić się na leczenie, czy zażądać kastracji farmakologicznej. Jeśli ktoś oglądał film „Kler”, zdaje sobie sprawę, że bardzo często ludzie rodzą się bez tego defektu, lecz skrzywdzeni w dzieciństwie nie potrafią żyć, nie krzywdząc innych.
Wyznawanie takich poglądów jest bardzo skomplikowane i wymaga pracy nas sobą ( bynajmniej ja ciągle nad tym pracuję) by oddzielić emocje związane z empatią dla ofiary od tej gorzkiej i zimnej prawdy.
Po raz trzeci, powtórzę WAM, bo to jest istota dzisiejszego postu, że nie jestem i nigdy nie będę za usankcjonowaniem kary śmierci w świetle prawa. Z naciskiem, na „ W świetle prawa”.
Jestem jednak pod ogromnym wrażeniem przedwczorajszej rozmowy Moniki Olejnik z Panią Katarzyną, molestowaną długotrwale przez księdza.
Z dewiacjami seksualnymi bywa często tak, że po prostu nadarza się okazja, a przestępca dostaje impuls do mózgu, który mu zaburza ocenę sytuacji, zamyka na empatię, a jego celem jest wyłącznie dokonanie zbrodniczego aktu. Ale, jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, a także o naszego kurwa poczciwego księdza prałata Jankowskiego, nie można mówić o zjawisku pedofilii w naukowym sensie. Zwyrodniały dziad, jeden i drugi, nie działał pod wpływem impulsu. Planuje! Obiecuje lepsze życie, oswaja ofiarę ( w przypadku Jankowskiego), wzbudza zaufanie. Daje oparcie, przygotowuje się skrupulatnie i z premedytacją do swego czynu. To nie jest choroba, wada genetyczna, to jest zwyczajne skurwysyństwo. Tym się chyba zazwyczaj różnią kościelni pedofile od innych podobnych przestępców. Oni są normalni!!! Oni z wyrachowaniem wykorzystują swoją pozycję, by zaspokoić swoje potrzeby kosztem słabszych. Nie baczą na ich krzywdę, nie żałują, nie wstydzą się. Po prostu wiedzą, że są bezkarni i czyjaś krzywda jest im całkowicie obojętna.
Bardzo przeżyłam ten reportaż. Właściwie spędził mi sen z powiek. Może dlatego, że był tak wyrazisty i oddziałujący na wyobraźnie, a może dlatego, że ta Pani Kasia jest w podobnym wieku, co moje córki.
Mógłby ktoś pomyśleć, że w związku z tym odczuwam współczucie. Ale to już nie jest zwyczajna empatia, to raczej coś w rodzaju wyrzutu sumienia. Przypominam sobie dzieciństwo moich dziewczyn. Te wieczne chociaż codzienne problemy, ubrania, zeszyty, sprawdzenie lekcji i pilnowanie śniadania. Pamiętam także te problemy mniej codzienne, których Pani Kasi los oszczędził. Bo kiedy ja biegałam po mieście zachodząc w głowę, co kupić drugiej córce pod choinkę, by była równie szczęśliwa, jak pierwsze, która sobie wybrała różowy domek dla Barbie, Pani Kasia miała pod choinką kolejny gwałt i rozpacz. Kiedy ja brałam kredyt na keyborda i gościłam w domu nauczyciela muzyki, Pani Kasia została zabrana z domu pod dach oprawcy. Kiedy ja szukałam lekcji karate dla moich dziewczyn, by trochę opanować ich nieokrzesany charakter, ksiądz Roman robił z pani Kasi niewolnicę seksualną, nieletnią, mimowolna prostytutkę... Wiem, nie dostrzegamy naszego codziennego szczęścia, bo zamykamy oczy na to, co dzieje się obok. Musimy to robić, bo inaczej byśmy zwariowali. Wyłapujemy więc z tego całego syfu, jakim jest świat swoje pachnące chwile-kwiaty.
Ale czasami, kiedy słyszymy taką historię, to wszystko się w nas gotuje i boli nas, że my zostaliśmy obdarowani szczęściem w tym morzu nieszczęść. Odsuwanie tego od siebie jest naszą jedyną bronią, bo w alternatywie jest już tylko bezsilność.
Jeśli ktoś, po obejrzeniu takiego reportażu i w konfrontacji z wieloma informacjami na temat kościoła i religii wszelkiej maści, ma jeszcze dość siły, by wierzyć w jakiegoś boga, to podziwiam, ale także współczuję, bo to oznacza, że po prostu nie ma wyobraźni.
Nie potrafi zdać sobie sprawy, że gdyby 2 tysiące lat temu, jakiś nagły kataklizm, trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu albo jakaś inna zaraza zrównała z ziemią Watykan, udało by się uniknąć milionów niewinnych ofiar. Nie było by wojen krzyżowych, nie wybito by prawie do nogi Indian z Ameryki Północnej, nie zdziesiątkowano by mieszkańców Ameryki Południowej, nie zniszczono by tych starożytnych kultur. Nie palono by na stosie, nie skazywano za czary. A współcześnie? Czy terroryzm irlandzki nie miał także podłoża religijnego? A Bałkany? Czy w ogóle terroryzm nie jest usprawiedliwiany pierwszeństwem tego lub tamtego boga? I nie chcę sobie wyobrażać, jak te przeżarte demoralizacją kościelne wieprze wykorzystywały przez stulecia swoją władzę do nadużyć seksualnych wśród tych wszystkich nawracanych, bo to, że szerzono władzę krzyżem, mieczem i ogniem, wiemy od zawsze, ale dziś wiemy także, że nawracano penisami z taką sama gorliwością.
O ile wojny religijne nie mogą dziś odbywać się jawnie, przynajmniej ze strony tych, którzy uważają się za cywilizowanych, o tyle nawracanie seksem ma się świetnie. Jestem pewna, że nawet teraz, kiedy to piszę, gdzieś na świecie, na zapleczu plebanii lub w zakrystii, 2 metry od tabernakulum, jakiś ksiądz właśnie obmacuje dziecko, albo uśmiecha się sam do siebie na samą myśl o tej zbrodni, albo już sobie upatrzył ofiarę i czyn planuje...
Tak, wiem, znam WASZĄ odpowiedź, bo jest ona zawsze taka sama.., że niezależnie, co by zrobił kościół, to nie wyklucza istnienia boga. A ja myślę, że gdyby istniał jakikolwiek bóg i był dobry, rozpierdolił by ten burdel po 50 latach jego istnienia, nie czekał by 2 tysięcy lat, by się jego wyznawcy nawrócili. Dobry bóg nie istnieje, może istnieje zły, taki sam, jak jego prorocy. W złego boga nie będę wierzyć, nie będę się do niego modlić. Wolę być dobrym człowiekiem wolnym od tego syfu nawet, gdybym potem miała umrzeć, albo iść do piekła. Byle by tam nie było tych skurwysynów!
Po raz piąty, siódmy, dziesiąty powtórzę...Nie jestem za karą śmierci. Ale dopuszczam do siebie myśl, że w przypadkach beznadziejnych, kiedy prawo jest bezsilne, powinien istnieć jakiś tajemny trybunał i jakiś pluton egzekucyjny na jego usługach. Taki zwyrodnialec, jak ten ksiądz Roman, który planowo i z premedytacją maltretował dziecko, nie zasługuje na to żeby żyć. Powinien po prostu wyjść z domu i zaginąć bez wieści i nigdy nie powrócić. Powinno się go wytropić i utylizować, jak chorobę zakaźną. Nawet mu się pogrzeb od nas nie należy!Czy zasłużył na śmierć? Nie wiem! Wiem jednak, że skazywał swą ofiarę na śmierć czasami kilkakrotnie jednej nocy! Nie dał jej szansy na życie, nawet gdy się od niego uwolni, bo gdzieś w środku zawsze będzie częściowo martwa. Nie dał jej szans, by znalazła oparcie w drugim człowieku, bo nie jest w stanie nikomu zaufać. Ja go dzisiaj w moim świecie skazuję na śmierć!
No co? Obama dostał nagrodę nobla, a potem wyciął, jak chwasta bin Ladena. Zrobił to bez skrupułów, bo wiedział dobrze, że to będzie lepsze dla ludzkości. I nikt mu nie powiedział złego słowa, bo uczynił słusznie.
Gdybyśmy wcześniej usunęli Hitlera, Pinocheta czy Kim Ir Sena, można by zaoszczędzić wiele krwi...
My, ludzie, jesteśmy dziwni. Czasami sobie wmawiamy, że za wszelką cenę musimy być dobrzy, a to oznacza tylko tyle, że jesteśmy obojętni. I ta nasza pozorna dobroć przynosi tragiczne skutki.
Gdybym miała powiedzieć, co czuję...Nie tylko po tym reportażu, ale od wielu, wielu lat, powiedziała bym, że to we mnie narasta i nie daje mi żyć. Ta myśl, że wszyscy wiemy i milczymy, że dopóki nas bezpośrednio nie dotknie zło, zamykamy oczy. A ono nie zniknie.
Tylko my możemy je zniszczyć.
Czasami w wolnej chwili wyjrzyjcie przez okno, kiedy gromada dzieci wraca ze szkoły. Myślicie sobie.., no tak, jednak to 500 złotych sprawiło, że prawie nie ma w tym gronie dzieci głodnych. Ale ilu z nich jest bitych, poniewieranych w domach, bo tradycyjna rodzina na to pozwala? Ilu nigdy nie opowie, co z nimi robił ksiądz pół godziny po tym, jak mu podał komunię...
Pięknie napisane, niestety te plutony egzekucyjne które mordowały tylko bandytów i zwyrodnialców dla dobra społeczeństwa też. To niestety było słabością społeczeństwa i zawsze ulegało wypaczeniom. Tylko prawdziwy uczciwy proces i zasłużona kara oraz zadośćuczynienie ma działanie zbawienne. Jest to trudne ale moim zdaniem innej drogi nie ma.
OdpowiedzUsuń