Drodzy wyborcy!
To ja jestem tym Lechem, który zobaczył gniazdo białego orła na dębie i zdecydował, że tu będzie mój kraj i jego ziemia. To ja jestem tym Mieszkiem, który ożenił się z czeską księżniczka i oddał Polskę bod dobrotliwe, papieskie skrzydła. To ja zastałem Polskę drewnianą a zostawiłem murowaną. To ja przyjąłem od Krzyżaków dwa nagie miecze, jako symbol zwycięstwa. To ja dałem skrzydła polskiej husarii i zwyciężyłem pod Wiedniem ratując Europę prze muzułmańską nawałnicą. To ja rzuciłem hetmańskim berłem w Radziwiłła, wypowiadając mu posłuszeństwo w służbie najazdowi Szwedzkiemu, to ja rozdarłem Rejtanową koszulę, broniąc Polskę przed rozbiorami. To ja byłem Chrystusem narodów, a potem odrodziłem się na górze Mont Blanc. To ja budowałem szklane domy, byłem doktorem Judymem i siłaczką, to ja odnalazłem Stasia i Nel w pustyni i w puszczy. To ja walczyłem o wolność Stanów zjednoczonych i budowałem mosty w Ameryce Południowej. To ja napisałem Mazurka Dąbrowskiego i szedłem z Napoleonem wyzwalać Polskę spod zaborów. To ja, tak to także ja zatrzymałem bolszewicka nawałnicę i goniłem ruskich aż do samej Moskwy. To ja uratowałem Europę przed rozszerzającą się falą komunizmu. To ja wróciłem do Polski wraz ze swoją kasztanką i odzyskałem niepodległość. To ja walczyłem jednocześnie na Westerplatte, poczcie Gdańskiej, broniłem Warszawy. To ja tworzyłam Armię Andersa, a generał Anders tylko mi wtedy buty czyścił i dbał o mojego konia...To ja walczyłem na Monte Cassino, to ja broniłem Tobruku, To ja strąciłem najwięcej messershmittów w bitwie o Anglię. To ja dowodziłem Powstaniem Warszawskim i Powstaniem w Getcie. To ja wylądowałem w Normandii, to ja pierwszy dotarłem do Berlina i to ja zmusiłem Hitlera do samobójstwa. To ja zatknąłem polską flagę na Bramie Brandenburskiej i to ja podpisywałem akt kapitulacji faszystowskich Niemiec z ramienia wyzwoleńczej koalicjo. To ja, bo któż by inny, odbudowałem z ruin Warszawę. Ja założyłem Radio Wolna Europa. To ja szedłem pieszo na komunistyczne czołgi w roku 1970. To ja wybrałem papieża, jako narzędzie walki z komunistami. To ja strajkowałem w stoczni. To ja przeskoczyłem płot. To mnie tłukli na komisariacie, aż zacząłem się jąkać. To ja siedział internowany w stanie wojennym, To ja podpisywałem Postulaty Solidarności. To ja wygrałem wybory 4 czerwca. To ja, to ja to ja.!!! To ja negocjowałem wejście do Unii Europejskiej i zapewniłem naszej armii kluczową pozycję w NATO. To ja jestem ten wasz wielki, niezwyciężony. To ja, Mateusz, wasz bóg, wasz premier.
O kurwa, a to ci dopiero nowina. A ja myślałam do tej pory że to wszystko uczynił nasz jaśnie oświecony pan prezes...
Drodzy Państwo. Kiedyś się mówiło, że jak się kogoś widzi, to się człowiekowi nóż w kieszeni sam otwiera, albo, że mu się drobne w portfelu nie zgadzają. Ale to wszystko są stanowczo za słabe reakcje na wczorajsze wystąpienie pana premiera! Ja go wczoraj wysłuchałam z pokorą i z otwartą gębą, ale z zażenowaniu, nie w zachwycie. I jedynym komentarzem, jaki się mi cisnął na usta było zdanie: Co za chuj...!?
Dziś, odsłuchałam tego przemówienia raz jeszcze w całości, bo nie mogłam uwierzyć, że słyszałam to, co słyszałam. I niestety, to nie były moje omamy, premier Morawicki naprawdę pierdolił to, co pierdolił. Ludzie, patrzcie i się uczcie. Tak się właśnie wygrywa wybory!
Najpierw robi się rozpoznanie, najlepiej w kościołach, bo ksiądz najlepiej wie, co tam w sercach parafian piszczy. Selekcja wyborcy jest niezwykle ważna. Kiedy się już wytypuje odpowiednio głupi elektorat, taki, gdzie szara miazga mózgowa przeszła już tylko w stan obsługiwania prostych czynności życiowych ( jedzenie, sranie, modlitwa, uprawianie seksu w celach prokreacji) to się go pakuje do autobusów wynajętych za pieniądze podatnika, także tego mądrego, który trzyma z opozycją. Za pieniądze tego samego podatnika nalewa się paliwo do tych autobusów i płaci kierowcom i wiezie się te baranki boże na PISowski spęd na dowolnym, wystarczająco dużym placu. Czasami obiecuje się także z pieniędzy podatników jakieś gratyfikacje barankom za udział w spotkaniu, ale nie jestem pewna, czy w tym konkretnym przypadku miała miejsce taka sytuacja. Potem się tym barankom wręcza różne flagi, żeby mieli czym machać i daje się im wodzireja. Takiego gościa, który będzie im mówił w którym momencie należy krzyczeć: hańba, kiedy klaskać a kiedy i czyje imię wykrzykiwać lub wołać: dziękujemy!
Potem występuje dowolny polityk mówiący co mu ślina na język przyniesie, obiecujący wszystko, co mu przyjdzie do głowy i opluwający przeciwników politycznych i...i się nakręca film. Film ten pokazuje się tak długo w miejscach, gdzie dociera tylko państwowa telewizja i media spod wezwania Radia Maryja, aż z elektoratu, który też jest już nieco barani, lecz ciągle walczą w jego mózgu szare komórki z powszechnym, bezsensownym kłamstwem, z retoryką populizmu i ekonomicznego absurdu, powstanie nowy, całkowicie pozbawiony myślenia elektorat Prawa i Sprawiedliwości...
Drodzy Państwo. Szare komórki tych osobników, nie chcąc żyć w tym zakłamanym świecie, popełniają zbiorowe samobójstwo. Ja, po wszystkich konwencjach PISu, po tego typu wystąpieniach wyborczych, spotkaniach z elektoratem, natychmiast łapię psychicznego doła.
Bo nawet gdybym nie wiem, jak bardzo wierzyła w nasze zwycięstwo, i w zwycięstwo rozsądku i normalności, wiem, że wobec takich zdarzeń jesteśmy po prostu bezsilni.
My, Drodzy Polacy, nie potrafimy tak pięknie i przekonująco kłamać i jeśli chcemy czymkolwiek odróżniać się od tych, z którymi walczymy, to musimy trzymać się prawdy. Nie mamy z nimi żadnych szans w tym baranim społeczeństwie, którym ludzie nie ją bladego pojęcia o podstawach ekonomii, któremu się wydaje, że rząd dysponuje nieograniczoną ilością gotówki i tylko od jego dobrej lub złej woli zależy, czy się tą gotówką podzieli właśnie z nimi, wybrańcami.
Czaka nas, drodzy obrońcy demokracji i normalności, ogromna i długofalowa praca. Ona nie skończy się na tych lub na kolejnych wyborach. Dopóki nie wyrwiemy przynajmniej części społeczeństwa z tego owczego pędy, nie nauczymy myśleć o czasach nieco bardziej wybiegających w przyszłość, niż jutro, najbliższy miesiąc i rok, dopóki nie nauczymy ludzi dystansu do polityków, traktowania ich z ograniczonym zaufaniem, dopóki nie sprawimy, że zwykły człowiek nie pozwoli grać sobie na swoich uczuciach, zawsze będziemy przegrywać. A jeśli nawet czasami wygramy, to duch pieprzonej dobrej zmiany, zmiany z logicznego punktu widzenia niszczącej i kłamliwej, zawsze będzie krążył nad naszymi głowami i będzie nam zagrażał.
My czytamy..trafia do nas....Trafia też do nas że jesteśmy masą bezwładną...Czy przestaniemy nią być w październiku, i później?
OdpowiedzUsuńCzytam te listy.Rozumiem ich treść.Większość poglądów podzielam.Jest tylko jeden (największy) problem:te treści i poglądy docierają do nielicznych.Niektórzy czytelnicy nie wierzą ani w jedno zdanie autorki,bo wierzą w to co mówi maryjne radio,telewizje:Trwam i tzw.publiczna i przy każdej okazji proboszcz lub wikary.Te podmioty głoszą "prawdy" miłe dla każdego ucha (będzie lepiej,są pieniądze,zadbamy o was itp) i przynoszące korzyści ich głosicielom.Ludzie ( masowo) bezkrytycznie w to wierzą,bo "wszyscy" tak mówią.Parafianin czy słuchacz nie MUSI myśleć,nie musi szukać potwierdzenia lub negacji usłyszanych "prawd".On WIERZY,bo trzeba komuś i w coś wierzyć,a na wiarę nie ma argumentów.
OdpowiedzUsuńPolecam w temacie dobry tekst K.Durczoka : https://silesion.pl/katowice-wstydzcie-sie-wstydzmy-sie-wszyscy-21-08-2018
OdpowiedzUsuń