Miałam dziś pisać o 4 czerwca, ale wsłuchując się w dzisiejsze wypowiedzi polityków, musiałabym tylko powielać ich słowa. Nie będę się więc wysilać, na coś mądrego i oryginalnego, kiedy już wszystko zostało wypowiedziane. Od siebie mogę powiedzieć tylko jedno, że nie zgadzam się z dwoma teoriami, co do skutków wydarzeń związanych z tamtą datą. Jedni twierdzą, że nagle, kiedy czwartego czerwca skończył się komunizm, na obywateli spłynęła nagle jakaś łaska i ze stada zacofanych baranów nagle zmieniliśmy się w ludzi wolnych i miłujących demokrację. Druga teoria, ta PISowska głosi, że owszem, komunizm się skończył tego dnia, ale potem zapanował chaos, a wolność i demokracja to zupełnie świeża zasługa obecnego rządu. Ja widzę to zupełnie inaczej, jako osoba, która pamięta i komunę i czwartego czerwca.
Drodzy Państwo, nic na nas wtedy nie spłynęło. Gdyby nie było w przeważającej części społeczeństwa wolnych ludzi, nie było by także tej rewolucji. My byliśmy normalni, wolni, tolerancyjni, europejscy, tylko mieliśmy zaklejone usta i kajdany na nogach. Ale wolność jest kwestią mentalną, żadne kajdany jej nie zabiją. Czwarty czerwca zdjął te kajdany, i stało się tak, jakby ktoś otworzył okno w dusznym pomieszczeniu. Mogliśmy odetchnąć świeżym powietrzem, wziąć wreszcie prawdziwy, upajający haust. Ale my pozostaliśmy tacy sami, bo zawsze czuliśmy się wolni...
Przejdę może do spraw dużo bardziej przyziemnych. Facebook mnie znowu zablokował. Tym razem do tego stopnia, że nawet nie mogę korzystać z messengera. No, co tam, nic nowego, powiedziałam publicznie o jedno brzydkie słowo za dużo. A Facebook jest niezwykle wrażliwy na brzydkie wyrazy, na kłamstwa już mniej, a na obleśne zdjęcia wcale. Trudno, taka już ciężka dola człowieka działającego w konspiracji... Dobrze, że na blogu jeszcze mogę mówić to, co myślę!
To brzydkie słowo padło oczywiście w emocjach, emocjach wywołanych wystąpieniem tego biednego dziecka, dziewczyny, podczas obrad Sejmu dzieci i Młodzieży.
Jeśli się komuś do tej pory nie zapaliła czerwona lampka ostrzegawcza, to występ tej młodej osoby powinien naprawdę nim wstrząsnąć. Szkoda tylko, że te wszystkie zachwycające się występem portale, nie mają odwagi podać nazwiska dziewczyny, która z taką wdzięcznością dziękowała obecnemu rządowi, ziejąc przy tym zupełnie dorosłą nienawiścią, rasizmem i homofobią.
To jest bardzo pouczający obrazek, który uwydatnia nam esencję obecnych rządów. Taka wypowiedź, rzucona przez osobę tak młodą, zupełnie indoktrynuje jej życie. Nie da się tego bowiem podciągnąć, ani pod młodzieńczy bunt, ani pod niedojrzały wygłup. Wyraźnie widać, że to dziecko ma już tak wypaczoną osobowość, że żadna resocjalizacja tu nic nie pomoże. Po prostu, tępym narzędziem wyryte na kamieniu zło, którego żadna miłość nie zetrze. Przeraża mnie fakt, że to nie jest odosobniony przypadek. Wystarczy posłuchać, jak wiele osób jej klaskało. I nie wydaje mi się, by taka młoda osoba wystąpiła publicznie z takimi poglądami, gdyby za nimi nie stały poglądy rodziców i nauczycieli. I tu kolejne niepokojące pytanie: Czego dziś uczy polska szkołą? Jak to się stało, że podczas szczegółowej selekcji, najpierw w szkołach, a potem w kuratoriach, nie wyłowiono tego, tak radykalnego przypadku? A może, według polskiej szkoły, to jest właśnie postawa patriotyczna. Jeśli tak jest, to Drodzy Czytelnicy, nie uciekajcie z tego kraju ze względów ekonomicznych, czy możliwości polepszenia rozwoju dla swoich dzieci. Uciekajcie gdziekolwiek przed taka szkołą, bo ta dziewczyna jest odradzającym się Hitlerem i każde z WASZYCH dzieci może zostać w ten sposób wypaczone. Młody mózg jest, jak plastelina, którą się łatwo kształtuje, ale z wiekiem poglądy się utwardzają i bardzo trudno jest je wyleczyć. Dlatego wszelkie radykalizmy, komuniści, faszyści, terroryści, tak bardzo się starają pracować z dziećmi. Nie wiem, jak WAS, ale mnie to po prostu przeraziło. Przeraziło mnie pytanie, ilu radykałów może wyprodukować polska szkoła pod rządami PISu i jakie będzie oblicze Polski, kiedy oni dojdą do głosu. Czy na zawsze będziemy już tkwili w tej ciemnocie? Portale nazywają tę dziewczynę młodą patriotką. A ja mówię, chroń nas świecie przed taka miłością, która ma korzenie w nienawiści...
Zmieniając temat i wracając na chwile do poruszonego dziś w programie Tomasza Lisa tematu protestu niepełnosprawnych. Tomasz Lis gościł dziś ojca Pawła Gużyńskiego, którego zawsze, pomimo sutanny, uważałam za rozsądnego faceta. A dzisiaj po prostu powalił mnie na kolana swoimi teoriami rodem z najbardziej abstrakcyjnych ksiąg filozoficznych. Zapytany o brak reakcji kościoła katolickiego na protest i los osób niepełnosprawnych, próbował...nie wiem, jak to nazwać...usprawiedliwić kościół, wmówić nam, że to nie byłą sprawa kościoła, że kościół się nie chciał mieszać. Powiedział też coś takiego, co mnie już kompletnie rozśmieszyło, że kościół nie ma doświadczenia w takich sprawach, że jest to dla niego nowa sytuacja i że dopiero się uczy, jak się powinien zachować.
No, jeśli kościół, po 2 tysiącach lat swego istnienia, ciągle się musi uczyć, jak stanąć w obronie najsłabszych, to ja po prostu się poddaję. Nie wiem, co można na coś takiego odpowiedzieć. Gdybym to ja, nie Tomasz Lis, siedziała po drugiej stronie stołu, to chyba bym nie wytrzymała i powiedziała, by przestał pieprzyć! Jakoś kościół nie musi się w ogóle uczyć swojej postawy, wobec związków homoseksualnych, rozwodów, bicia kobiet, in vitro, czy aborcji. Świetnie się zna na naszych problemach małżeńskich, naszej seksualności i zna wszystkie nasze najskrytsze potrzeby. Wpieprza swoje obleśne trzy grosze wszędzie, proszony czy nie, zawsze wszystko wie lepiej. A tutaj, nagle nie wie, jak się zachować. To po prostu jest żenujące... Ale to nie był jeszcze koniec kompromitacji tego, tak zwanego ojca. Na koniec, usiłował wmówić wszystkim, że to siostra Chmielewska wypowiadająca się w obronie niepełnosprawnych, była głosem kościoła i głosem biskupów. Musiałabym was kościelne chuje nie znać tak dobrze, jak znam, by mi mogło przez myśl choćby przemknąć, że dopuściliście, by to kobieta was reprezentowała. Bacznie śledziłam protest w Sejmie, znam większość wypowiedzi komentatorów tego wydarzenia. Ani razu nie usłyszałam od siostry Chmielewskiej, by choćby sugerowała, że wypowiada się czyimkolwiek imieniu, poza swoim własnym. Ona nawet nie wypowiadała się, jako osoba duchowna, lecz jako zwykły wrażliwy człowiek. I tak oto wizerunek porządnego człowieka, za jakiego miałam tego zakonnika, po prostu runął, jak domek z kart. A myślałam, że jest wyjątkiem wśród tych bezdusznych wron. Ale niestety, sutanna zobowiązuje, by krakać za swoimi!
I jeszcze na zakończenie małe podziękowania, a może nawet nie aż tak małe. PIS właśnie zawiesił w prawach członka posła Stanisława Pietę. Hurra!!! I to jest na pewno dzień zwycięstwa.
Dziękuję Ci więc Joanno, kochanko posła Piety, że posprzątałaś w moim telewizorze, że ta podła seksistowska gęba będzie w nim gościła już tylko jako mroczne wspomnienie.
Nie jest jakąś wyjątkową sytuacją posiadanie kochanka lub kochanki. Czasami człowiek bardzo uczciwy, prawy, przywiązany do rodziny, całkowicie wbrew swoim planom zakochuje się, jak stary głupiec. Bywa, że poświęca swoje uczucia i zostaje przy rodzinie, a bywa też tak, że nie chce być oszustem wobec siebie i nie potrafi się oprzeć nowemu wyzwaniu. Wtedy dokonuje innego wyboru i pozostaje z kochanką. Nie nam oceniać moralność takiego wyboru. Bo znam wiele osób, którym się to w życiu przytrafiło i pomimo, że nie chcieli specjalnie nikogo skrzywdzić, los tak pokierował ich życiem. Mam wobec takich sytuacji wiele pokory, bo wiem, że każdemu się to może zdarzyć. Ale poseł Pięta nie mieści się w ramach takich opowieści. Poseł Pięta, się nie zakochał. Poseł Pięta nie chciał dokonać żadnego wyboru, lecz zaspokoić swoje żądze kosztem łatwowiernej kobiety. Nie chciał się z nią związać, tylko wykorzystać i oszukać. Nie widział w kochance człowieka, tylko cycki i dupę. I to mnie wcale nie dziwi, bo jest to jedna z najbardziej seksistowskich świń w polityce. Jeszcze raz dziękuje więc Pani Joannie, że nie dała się uciszyć, że nie zamiotła tej sprawy pod dywan i nie poszła popłakać do kąta. A nas dzięki temu uwolniła na czas jakiś od oglądania tej krzywej gęby w pierwszym szeregu. Nie chcę tutaj z Pani Joanny robić bohaterki, nie chce chwalić za postawę, ani ganić. Nie znam osoby, a jej moralność niech pozostanie jej prywatną sprawą. Chce tylko podkreślić, że z tej sytuacji wyniknął zysk dla nas wszystkich, a szczególnie dla kobiet, które były przez tego człowieka traktowane często z pogardą i lekceważeniem. A jeśli bym mogła jeszcze czegoś oczekiwać od losu, to marzy mi się, by się znalazły jeszcze inne odważne panie lub może nawet panowie. Mamy bowiem w PISie jeszcze dwie wyjątkowe świnie, które nie mają za grosz szacunku dla kobiet. Jedną jest poseł Żalek a drugą poseł Tarczyński. I jak na nich patrzę, to jestem pewna na 99%, że mają coś na sumieniu. A jakby to było miło, gdyby także oni przestali nas denerwować swoimi głupimi wypowiedziami, przestali swe mądrości wygłaszać z mównicy sejmowej i zniknęli na czas jakiś z telewizora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz