Mam do WAS takie pytanie drodzy obywatele pracujący na etatach: Ila musicie godzin przepracować w miesiącu, by dostać normalną, pełną wypłatę? Nie wiem, jakie w tej chwili w Polsce jest prawo, ale sądzę, że przeciętny etat to jest 40 godzin tygodniowo, co daje w efekcie minimum około 160 godzin w miesiącu. W pracy bywa różnie. Są okresy prawdziwej nawałnicy, kiedy nie jesteśmy w stanie przewalić zwalającej się na nas roboty i okresy całkowitej nudy, kiedy najchętniej znaleźli byśmy sobie spokojny zakątek, by się zdrzemnąć. Drzemka w pracy nie wchodzi w grę, bo była by słabo oceniona przez pracodawców, robimy więc tak zwane puste przebiegi, udając, że bardzo gorliwie pracujemy. Niezależnie, czy jest to okres wytężonej pracy, czy zwyczajny zastój, nas, zwykłych pracowników, obowiązuje jedna podstawowa zasada. Musimy przychodzić do pracy. Żeby nie wiem, co się działo, musimy każdego dnia stawiać się o wyznaczonej godzinie, respektować wyznaczone przerwy i wychodzić dopiero wtedy, kiedy kończy się nasz czas pracy. To są zasady nienaruszalne, z przestrzegania których może nas zwolnić wyłącznie ciężka choroba lub należny urlop.
Pytam więc dalej: Według jakich zasad państwo zatrudnia posłów, rząd i urzędników centralnej władzy? Czy istnieje jakiś kodeks, jak dla zwykłych obywateli, czy może w momencie składania przysięgi poselskiej, spływa na wybrańca gołębica i zamienia go w świętą krowę w krawacie, której niezależnie od jakiegokolwiek świeckiego prawa, zawsze należy się wypłata, dieta i przywileje?
W czasach komuny Sejm był zawsze pełen, bo musiał iść w świat przekaz ogólnego zadowolenia delegatów narodu wyrażanego w gromkich brawach. Zresztą nie możemy tak dokładnie tego sprawdzić ze względu na ułomność techniki i brak zwyczaju transmitowania obrad w tych odległych czasach.
Po odzyskaniu wolności często nas bulwersowały puste ławy sejmowe podczas ważnych obrad. Czasami, projekty ustaw, sprawozdania, były przedstawiane w obecności garstki posłów, z których połowa spała, reszta czytała gazetę albo uprawiała zwyczajne pogaduchy. Z czasem niezwykłe powodzenie uzyskały służbowe tablety, bo można było obejrzeć zaległy odcinek Rancza, albo M jak miłość. Zawsze nam tłumaczono, że posłowie mają różne obowiązki, uczestniczą w komisjach i zespołach sejmowych i nie mogą wtedy być na sali głównej. Wkurzało nas to, bo zapewne można było tak ustawić grafik tych komisji, by pogodzić go z uczestnictwem w obradach sejmu. Było by lepiej, gdyby posłowie wiedzieli na co, i za czym głosują, co często bywa trudne, kiedy nie uczestniczą w obradach?
W moim zakładzie pracy w Polsce, przy samych drzwiach wisiała taka informacja: Do prascy przychodź trzeźwy i wypoczęty. Ta zasada niestety także nie jest przestrzegana w Sejmie. W ławach sejmowych można odespać imprezkę z poprzedniej nocy, dokończyć śniadanie lub inny niezbędny posiłek, a niektórzy przychodzą po prostu nieświeży, albo zupełnie świeżo naspawani w restauracji sejmowej. Odnosimy wrażenie, że nasi wybrańcy żyją w zupełnie innej rzeczywistości i dotyczą ich zupełnie inne prawa, niż nas zwykłych pracowników na etacie. I właściwie, póki się wszystko jakoś kręci, przyzwyczailiśmy się do tego i przestało nas to wkurzać...
Ale do tej pory święte krowy przynajmniej udawały, że coś robią...
A zajrzyjcie Państwo dziś do Sejmu, zajrzyjcie jutro, pojutrze, za tydzień? Pustki, pustki, pustki...obsługa techniczna i zapomniany protest niepełnosprawnych...
Obywatel się drapie po głowie i myśli: Gdzie do cholery są te kurwy na które głosowałem? Bo na pewno nie w swoim miejscu pracy. Co się stało panowie posłowie z PISu?, którzy zarządzacie tym przybytkiem? Nadprezes zachorował i z powodu niemocy jednego posła odwołaliście wszystkie posiedzenia? Nie ma w tym kraju już żadnej ważnej rzeczy do załatwienia, czy po prostu nie wolno wam ruszyć palcem w kieszeni, jeśli nie macie pozwolenia najajśniejoświeconego?
Ależ nie, to było by za proste... Wy po prostu jesteście na Podlasiach i na innych kresach i prowadzicie bezczelnie kampanię wyborczą, która się podobno jeszcze nie zaczęła!!! Gdzie jest do cholery Państwowa Komisja Wyborcza i dlaczego pozwala na bezprawie? W czasie czteroletniej kadencji posłowie na Sejm mają obowiązek przychodzi do swojej roboty w Sejmie, a nie brać kilkumiesięczny urlop na spotkania z wyborcami! Mało tego, swoje stanowiska pracy opuścili nie tylko posłowie. Także rząd rozpierzchł się po pipidówkach? To kto w tym kraju do cholery rządzi?
Nie kwiczcie tak prawiczki, nie kwiczcie..., że posłowie opozycji też organizują spotkania ze swymi zwolennikami. Oczywiście, że organizują, po godzinach pracy lub podczas swoich dyżurów poselskich. To marszałek Sejmu z PISu!!! dał swojej hołocie wolne w stu procentach płatne z budżetu państwa, by się rozbiegli po wioskach i na wszelki wypadek zaczęli już teraz nawracać suwerena.
A może my, obywatele, którzy bez szemrania stosujemy się do obowiązującego w Polsce kodeksu pracy, przestaniemy was traktować, jak uświęcone gołębice na specjalnych prawach... Może ustalimy nowe zasady zatrudnienia swoich przedstawicieli. Może na drzwiach wejściowych do Sejmu ustawimy brutalnie zegary, gdzie będziecie odbijać kartę pracowniczą zawsze, kiedy wchodzicie i wychodzicie. Może wyznaczymy wam stawkę za godzinę i zaczniemy płacić za czas realnie przepracowany???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz