środa, 13 grudnia 2017

Mówią o nas... niby obywatele... (Tekst z 4 grudnia 2017 roku. )

Naprawdę, chciałabym już nie pisać. Chciałabym przestać rozsiewać ten smutek i żal. Chciałabym się rano obudzić z tego gorzkiego snu, lub zobaczyć z ulgą, że wszystko się samo naprawiło.
Nie chciałabym już więcej pisać, widząc, jak bardzo mój wysiłek jest bezsensowny. Moje słowa, nie należą raczej do tych, które staną się ciałem. Moje odezwy nie trafiają do ludzi, zmieniając ich sposób myślenia. Jestem tylko twórczynią lichej, sentymentalnej literatury.
A przecież nie o to mi chodziło.
Marnuję czas, jak wszyscy Ci, którzy wychodzą protestować na ulicę, jak wszyscy ci, którzy nakręcają filmy w proteście przeciwko niszczeniu wszystkich dziedzin życia, marnują czas dziennikarze ujawniający przekręty władzy, marnują czas politycy opozycji, których głos jest spychany na margines.
PIS to!, PIS tamto!, z PISem!, o PISie!, i dla PISu!...rzygam już tym. Przejadło mi się to wszystko już dawno. Ale z PISem jest jak ze śniegiem podczas zimowego załamania pogody: odśnieżamy, zamiatamy, a jego i tak go przybywa.
Ale najgorsze jest to, że doskonale znając receptę na zmianę, nie potrafimy wykupić i zażyć właściwego leku.
Wiecie, dlaczego te wszystkie nasze działania nie mają najmniejszego sensu? Dlaczego tracimy czas?
Wszyscy ulegamy stereotypom, które prowadzą nas do podziałów wewnątrz wspólnych celów. I tak, wielu z nas nie pójdzie na manifestacje organizowana przez KOD, bo nie chce firmować swoją obecnością kogoś, kogo nie szanuje ( Dla jednych jest to MK, dla innych jego przeciwnicy). Ale przecież to jest tylko jeden facet, który mimo wszystkich swoich wad i głupich błędów, ciągle idzie w tym samym kierunku, co my. Słyszę, że dziennikarz nie powinien uczestniczyć w protestach i opowiadać się po jednej lub drugiej stronie, bo staje się niewiarygodny i stronniczy w pracy. Często też słyszę, że nie chcemy na naszych protestach polityków, bo mógłby nas ktoś posadzić o sprzyjanie jakiejś partii. Ale czy nie mamy prawa popierać swoich polityków i musimy swe sympatie ukrywać?
Ten z tym nie pójdzie, a ten obok tamtego nie stanie. I mnie, wiele osób skreśliło z listy znajomych, bo jestem zbyt radykalna, lub używam czasem słów powszechnie uznawanych za niecenzuralne, by podkreślić swoje oburzenie. Jesteśmy dziwni, bo wcale nas nie obchodzi, że walczymy o to samo i ze w tej walce nie musimy być tacy sami. Każdy musi własną broń wyciągnąć z garażu. Dla jednych jest to świeczka, dla innego róża, dla innego kosa lub pióro.
Niczego nie osiągniemy, jeśli się nie zjednoczymy bez względu na wszystkie bariery, jakie nas dzielą. Dopóki nie zrozumiemy, że oprócz naszej indywidualnej tożsamości, w krytycznych momentach musimy się poczuć po prostu obywatelami swego kraju! I musimy zrozumieć, że politycy, dziennikarze, sędziowie, w sprawach zasadniczych powinni stać obok nas, bo też są obywatelami. Nikt nie powinien się wstydzić swych poglądów, a kiedy dzieje się zło, mamy prawo, a nawet obowiązek być stronniczymi. Mamy obowiązek trzymać stronę dobra, prawa, Konstytucji, wolności, demokracji, etc, etc. A drugi obywatel, choćby nawet był diabłem, nie powinien nam obok nas przeszkadzać.
Niestety, większość osób, mniej lub bardziej świadomie, wpisuje się w retorykę PISu. Panicznie boi się być posądzona, o popieranie dla jakiejś partii, o działanie z nadania polityków. Tylko tyle, że cokolwiek my zrobimy, oni to i tak o nas powiedzą, że wpisujemy się w działalność totalnej opozycji. I mają rację. I w tym jest nasza siła, a nie słabość. Tylko tyle, że my się nie musimy żadnej partii kłaniać, bo jako głos obywatelski, jesteśmy partnerami we wspólnej walce. Wpływamy na jakość i siłę tej walki.
Myślę, że czas już najwyższy skończyć z tą dyplomacją i czas najwyższy przestać się bać słów, które tylko z pozoru są negatywne.
Nie jest żadnym wstydem bycie totalną opozycją wobec totalnie nieprzewidywalnej władzy. Nie jest żadnym wstydem walczyć na ulicy i prosić o pomoc zagranicę, nawet, jeśli niektórzy uważają to, za zdradę. I nawet gdyby mój portret zawisł na szubienicy, nie cofnę się. Nie będę stać w rozkroku, jak niektórzy europarlamentarzyści , którzy wprawdzie wypowiadają się w obronie praworządności, lecz nie mają dość odwagi, by opowiedzieć się za rezolucją, która tej praworządności ma bronić.
Ja się nie wstydzę powiedzieć: Tak, wspieram wszystkie partie polityczne, które nie są PISem lub podobnym gównem. Chociaż gdyby dziś były wybory, nie wiem, na którą bym swój głos oddała. Dziś są dla mnie równorzędnymi towarzyszami wspólnej walki.
Mogę niestety tylko gadać, i chociaż już nie chce tego robić, to naprawdę muszę, bo inaczej żal i rozpacz rozerwały by mi serce. Ale WAS błagam Polacy! Wy jesteście fizycznie na miejscu. To Wy macie siłę sprawczą, to Wy możecie wszystko zmienić! Uwolnijcie mnie proszę od tych mord krzywych i kłamliwych w telewizji. Zdejmijcie z nich ten szyderczy uśmiech, kiedy mówią o nas, że jesteśmy NIBY OBYWATELAMI RP. Pokażcie, że jesteście obywatelami naprawdę.
Ciągle jeszcze nie jest za późno, ciągle jeszcze świat daje WAM kolejną szanse, a potem znowu kolejną. Ale to nie będzie trwało w nieskończoność, a więc nie czekajcie tym razem do wiosny. Schowajcie głęboko wszystkie żale do innych obywateli. Ratujcie siebie i ratujcie mnie. A przy okazji uratujcie Polskę, tylko przy okazji. O drobiazgi pokłócimy się potem, przecież nie musimy być przyjaciółmi i mamy prawo widzieć przyszłość Polski w różniących się barwach. Ale teraz musimy coś od siebie dać dla rzeczy najważniejszych, bo nigdy nie wiemy tego, czy nie jest to szansa ostatnia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...