Po dwóch latach naszego baraniego pędu w kierunku realnego socjalizmu, a raczej powrotu w zastraszającym tempie w jego kierunku, uznałam, że zasługuje sobie na powtórkę z historii. Sięgnęłam więc po raz drugi po ostatni film Andrzeja Wajdy o tajemniczym tytule POWIDOKI.
I już po kilku minutach chciałam usiąść do klawiatury, by wszystkim Polakom ten film polecić, bo nie trzeba zbyt daleko wyglądać przez okno, by zauważyć niezwykle silne analogie fabuły filmu do naszych współczesnych czasów. Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto film choćby raz obejrzał, nie zauważył, że mówi on o nas tu i teraz, a nie tylko o powojennej Polsce w szponach rosnącego w siłę totalitaryzmu.
Ten film nie jest tylko historyjką z dawnych, minionych czasów, lecz raczej bardzo tragicznym ostrzeżeniem. Bo czy nie mamy dziś sytuacji, w której pod pozorem demokracji, większość ma zawsze racje i narzuca styl życia innym według własnej modły? Czy nie mamy jedynej słusznej partii, która ma zawsze rację i cudzego zdania nie jest nawet w stanie wysłuchać? Czy nie jest tak, że zamiast wolnej sztuki, mamy słuszne bohomazy popierane przez władze? Czy nie jest prawdziwą artystką samozwańcza diwa, wyśpiewująca kuplety na rzecz sekretarza, który dziś się nazywa prezydentem, czy prezesem, czy ministrem? Czy nie zamykamy ulic, kiedy ten (obojętnie pod jakim tytułem) sekretarz najjaśniejszej partii ma się pojawić, czy się nie rywalizuje, by potrzymać ministrowi parasol? Ale najważniejsze: Czy nie chcemy decydować odgórnie, które dzieła, filmy, książki, sztuki teatralne, są poprawne i właściwe, a które antypolskie? Czy nie zmuszamy artystów do przedstawiania kłamliwej rzeczywistości tylko po to, by wybielała ona naszą historię, nasze narodowe cechy, nasze pomyłki i klęski?
Zabijają, tak jak wtedy, wolne ludzkie umysły, hamują myślenie podając, jak na tacy gotowe recepty na życie. Nie pozwalają na zadawanie pytań, na margines wątpliwości, który zawsze był paliwem rozwoju.
Andrzej Wajda, na podstawie losów jednego niepokornego artysty, pokazał nam tamtą powojenna rzeczywistość. A my obserwujemy obrady komisji analizującej prezydenckie ustawy i zdaje się nam, że tamte straszne czasy wróciły. Znowu tylko część społeczeństwa dopuszczona jest do głosu, znowu tylko jedna partia jest mądra, wspaniała i zawsze ma rację. Znowu najjaśniejsza partia wie lepiej, co jest dla nas wszystkich dobre. A opozycja? Opozycja ma przegłosować poprawki, których nawet nie zdążyła przeczytać. Mało tego, poprawek opozycji w ogóle się nie przedstawia, tylko od razu nad nimi głosuje, bo z góry wiadomo, że pójdą do kosza. No bo cóż mądrego mogłaby wnieść ta opozycja? Głupi ludzie gorszego sortu wybrali sobie niepełnosprawnych umysłowo posłów, których można upokarzać i łajać publicznie, jak psy. Tak, poseł Piotrowicz traktuje opozycję, jak bydło i niewiele lepiej przedstawicieli prezydenta. Cynizm, obłuda, fałsz, kłamstwo, wszystko to ubrane w piękne słowa. Różnica jest tylko w nazewnictwie, lecz system jest ten sam. Nawet instytucja tak zwanego sygnalisty, który będzie mógł dla własnej korzyści i dla podlizania się władzy donosić na współpracowników lub sąsiadów, jest żywcem przeniesiona z tamtych czasów. Tylko wtedy się to uczciwie nazywało donosicielstwem.
Mój entuzjazm, który na chwile wybuchł po powtórnym obejrzeniu filmu, powoli opada, a nawet umiera. Bo przecież, ja tego arcydzieła nie odkryłam dzisiaj. Wielu Polaków film widziało. Nie ma więc sensu polecać go i mieć nadzieję, że kiedy Polacy obejrzą to zrozumieją...Przecież do tej pory nie zrozumieli, a to boli bardzo.
Kiedyś, do czynów niegodnych zmusili nas obcy, Niemcy w czasie wojny torturowali ludzi, zmuszając do donosicielstwa. Potem robili to komuniści, współpracujący z Moskwą, strachem i represjami upokorzyli wiele pokoleń. Dziś żadne mocarstwo nas do tego nie zmusza. To my sami sobie nawzajem to robimy. Może to po prostu mamy w genach...
Jesteśmy po prostu głusi i ślepi. I może to dobrze, że tacy artyści, jak Andrzej Wajda odchodzą, bo kiedyś nieśli nam światło wolności i wpływali na nasze postawy. Dziś nas kształtuje telewizja publiczna, głupawe teleturnieje i disco polo. Jesteśmy odpadem historii, w którym trudno znaleźć coś wartościowego. Może dlatego tak bardzo się staramy, by na siłę zrobić coś głupiego, wywołać międzynarodowy konflikt, bratobójczą wojnę. Może to jedyny sposób, by świat o nas nie zapomniał. Jesteśmy, jak psychopaci, którzy chcą zaistnieć przez zło, bo inaczej zaistnieć nie potrafią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz