piątek, 4 grudnia 2020

Czekając na zakończenie tej historii. ( Tekst z dnia 7 grudnia 2020 roku)

 Myśleliście, że ostatnim postem się z WAMI żegnałam? Spokojnie, jeszcze trochę. Nigdy bym nie zrezygnowała z dobijania watahy i strącania szarańczy z drzewa o imieniu Polska. Nigdy bym nie zrezygnowała z oglądania tych gęb opuszczających gabinety i tych dup żegnających na zawsze wygodne, ciepłe stołki. Będę przy was do końca towarzysze z PISu. Do końca!  

    Moja złość jest tak silna i tak głęboko zakorzeniona, że mi już nie wystarczy zwyczajne zwycięstwo. To nie będzie tak pięknie, jak podczas zawodów sportowych, nie będzie podania sobie rąk na mecie, ani puszczenia w niepamięć brutalnego faulu. Nie będzie miłosierdzia dla pokonanych.

Wybaczenie jest rzeczą potrzebną. Pomaga zrozumieć błędy drugiego człowieka i trzyma w ryzach nienawiść, która drzemie w każdym z nas. Ale to miłosierdzie musimy zachować wewnątrz siebie, do własnego użytku, by nie przeszkodziło nam rozliczyć tych, których pokonamy. 

Mam wrażenie, że stoimy u progu historycznej zmiany. Takiej, która się jeszcze nigdy w Polsce nie dokonała. Zazwyczaj po wielkich bitwach wracaliśmy do zwykłego, nieuporządkowanego życia chcąc jak najszybciej zapomnieć tragiczne wydarzenia. Nie wyciągaliśmy wniosków, nie pobieraliśmy nauki. Ba, często nawet nie szukaliśmy przyczyn swej tragicznej historii. Dlatego popełnialiśmy wciąż te same błędy wybaczając je sobie nawzajem z niepoprawnym zrozumieniem.

Ale chyba wreszcie przyszedł czas rozdrapać wszystkie rany, dotrzeć do ich jądra i je oczyścić. Złe tradycje, zabobony, złudzenia i przemilczenia, kłamstwa o nas samych przykrywające niewygodne prawdy. To wszystko trzeba w końcu wyrwać z korzeniami, by na czystym polu zasiać normalność.

Bardzo wiele nauczyło mnie te ostatnie kilka lat. Zmusiło mnie do refleksji, które w normalnych warunkach nie przyszłyby mi do głowy. Kazało zrewidować poglądy i widzenie świata.

Kiedy telewizja zaprosiła Janka, zatrzymanego przez policje siedemnastolatka, usłyszeliśmy z jego ust bardzo ważne zdanie. Powiedział, że tak właściwie to on jest kosmopolitą i nie jest patriotą. Na ułamek sekundy wszystko jakby ucichło. Nawet prowadząca z nim rozmowę dziennikarka na chwilę się zawiesiła. Wiatr przestał szumieć, a motyle przestały poruszać skrzydłami.

Takie wyznanie w Polsce wymaga prawdziwej odwagi. Chociaż myślę, że gdyby Janek nie był patriotą, nie byłoby go na tych protestach. On chyba po prostu ma dość, tego patetycznego, martyrologicznego patriotyzmu. Takiego patriotyzmu, który nas ocenia, który nas dzieli, który nam każe tkwić w przeszłości i nie pozwala iść do przodu.

To jest taki rodzaj patriotyzmu, który można spotkać tylko w takich zapyziałych krajach, jak Polska pod rządami PISu. Patriotyzmu, który dusi, stoi kością w gardle i nie daje żyć lub wręcz zastępuje życie Wbrew pozorom, to wcale nie narodowcy wykorzystują go do swoich celów. Najbardziej epatuje nim władza. Kiedy byłam dzieckiem, w komunistycznej szkole uczono mnie właśnie takiego patriotyzmu. Takiego ruskiego! Narodnaja wajna, maki na Monte Cassino, Westerplatte, Powstanie Warszawskie. Dzieci na całym świecie chciały zostać kosmonautami albo lotnikami, a my właziliśmy do starej kufy na wodę do podlewania, jak do czołgu i bawiliśmy się w "czterech pancernych" albo w Janosika. Zupełnie tak, jakby niczego w naszej historii nie było, tylko te wiecznie przegrywane bitwy lub wygrywane kosztem morza krwi.

Patriotyzm stał się podobnie jak religia, narzędziem manipulacji. Widać to doskonale przy okazji walki o unijny budżet. Zauważcie, jak ludzie ze sobą rozmawiają przy pomocy słów, których znaczenie nie jest do końca określone. Patriotyzm, suwerenność. Na czym to wszystko polega? Co możemy zyskać, a co stracić przy pomocy jakiegoś durnego weta? Można by powiedzieć, że stracimy tylko pieniądze... A co zachowamy? Honor? Czy honorem leczy się raka? Czy honorem buduje się szkoły? Czy honorem zapłacimy za mieszkanie? Czy nie nauczyła nas historia, że najłatwiej jest zaatakować słabszych? Czy więc aby na pewno nie narażamy się na utratę suwerenności czyniąc z Polski kraj biedniejszy i pozbawiony sojuszników? Czy ktoś stanie w naszej obronie, kiedy będziemy znowu uzależniać się od Rosji czy Chin?

Na naszych oczach, publicznie odbywa się emocjonalny szantaż. No bo jak ty Polaku możesz klaskać, kiedy Unia wprowadza jakieś nowe dekrety uderzające w Polskę? Jak możesz głosować w Europarlamencie przeciwko polskiemu rządowi, któremu się wydaje, że to on jest Polską? Jak możesz tak ręka w rękę z Niemcem, Francuzem czy Irlandczykiem?

Tak się gra na tych naszych uczuciach. Robią to ludzie nikczemni.

Uczono nas, że patriotyzm to miłość do flagi, orła i słów hymnu. To takie bezwolne pójście na łatwiznę. Wystarczy kochać symbole, ale już nie koniecznie trzeba dbać o kraj. Ani hymn, ani flaga, ani pomniki, ani muzea, to wszystko nie jest Polską.

Patriotyzm nie jest stanem, a czynem. Dążeniem do szczęścia współobywateli, do piękna otaczającej nas okolicy, to bezustanna walka o lepsze jutro i nowoczesność. Patriotyzm to nie jest umieranie, a praca dla wspólnoty. I dziś patriotą jest ten, kto potrafi dostrzec interes Polski we współdziałaniu z UE, nie w ciągłym pokazywaniu swej zapyziałej buty.

Szkodliwy jest patriotyzm postrzegamy w umiłowaniu tego, co już było, a nie w marzeniach o tym, co będzie.



2 komentarze:

  1. Ogrom prawdy przekazałaś. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za każdy Twój tekst. One pozwalają nie zwariować.

    OdpowiedzUsuń

Och, Karol! Tekst z dnia 16 kwietnia 2025 roku.

 Nie będę się za bardzo rozpisywać, bo to jeszcze nie jest dla mnie ten moment. Ale ostatni spot Karola Nawrockiego trochę mnie zmroził. Myś...