środa, 7 października 2020

Jedna jaskółka rozumu nie czyni... ( Tekst z dnia 7 października 2020 roku)

 

Czas zaoferować Polakom nową dumę z przynależności do naszej wspólnoty. Tym razem opartą na postępie, nauce, pochwale sukcesu i intelektu. I to będzie prawdziwa rewolucja po 5 latach postępującego pisizmu.”

-Tak Borys Budka zachęca na TT do przeczytania jego tekstu, który ukazał się w Rzeczpospolitej. Dlaczego to cytuje? Może dlatego, że to są chyba najmądrzejsze 3 zdania, jakie od niego usłyszałam od kiedy został przewodniczącym PO.

Takie proste słowa, bez żadnych zakrętów i prób ominięcia tematu. Cała wypowiedź w Rzeczpospolitej też dość mądra i pełna konkretów, że aż trudno uwierzyć, iż autorem tekstu jest Borys Budka. Ale, jak wiemy, pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, a jedno mądre zdanie nie świadczy o powrocie rozumu. Jeśli to miałoby być motto tak zwanej Nowej Solidarności, chętnie się pod nim podpisuję. Tak do nas mów Borysie Budka.

Dlaczego napisałam tak zwanej NS? Dlatego, że tak naprawdę nie bardzo wiem, co ma ta nazwa oznaczać, a poza tym, nie bardzo utożsamiam się z samą nazwą. Po pierwsze dlatego, że Solidarność już była, a wiadomo, że nic dwa razy się nie zdarza, a już na pewno dwa razy nie wygrywa. Po drugie, samo słowo Solidarność niesie w sobie przekaz, że w pewnej grupie społecznej są ludzie silni, zdolni do działania i ludzie słabi, wobec których należy być solidarnym. Osobiście uważam, że nazwa, która była na czasie w latach osiemdziesiątych, dziś się już po prostu nie sprawdzi. Nazwa ruchu powinna świadczyć o jego sile, o sile wszystkich członków społeczeństwa, powinna pokazywać Polaków, jako zdolnych do pokonania dobrej zmiany. Po trzecie, nazwa Solidarność nigdy nie będzie pierwszym skojarzeniem z tworzącym się ruchem społecznym. Zawsze będzie tamta Solidarność na pierwszym miejscu. Dlatego jestem zdania, że powinno powstać jakieś nowe hasło, nowa nazwa, która by była wyrazem siły tego ruchu, jego odniesienia do przyszłości, a nie do czasów minionych. To jest oczywiście tylko nazwa, ale popatrzcie wokół siebie, czy nie ma to dla nas znaczenia? Czy nie wybieramy choćby sklepów, czy produktów ze względu na ich nazwę?

Do tej pory nie pisałam o tym nowym ruchu społecznym, ponieważ nie ma żadnych dowodów, że w ogóle coś powstaje. Nawet tacy zatraceni rebelianci jak ja, nie mają żadnej wiedzy o kształcie i celach tej organizacji. Może to lepiej, może po prostu należy uderzyć z zaskoczenia. Ale osoby takie jak ja, które od 5 lat czekają na możliwość działania, zgodziłyby się nawet naklejać znaczki na koperty, byleby tylko przyczynić się do upadku tego pisizmu. Nic nie robienie sprawia, że czujemy się bezradni i tracimy nadzieję.

Jestem uczestniczką wielu grup na Fb, odnoszących się bezpośrednio do Rafała Trzaskowskiego i zapowiedzianej przez niego Nowej Solidarności. Przeraża mnie stosunek ludzi do tego tematu. Większość albo nie chce, albo nie potrafi zrozumieć, że ruch społeczny polega na tym, że tworzy go społeczeństwo. To my musimy zacząć działać. Większość jednak czeka na zbawiciela, którym miałby być w tej chwili Rafał Trzaskowski. Rafał, który jest prezydentem Warszawy i ma z tym miastem prawdziwe urwanie kapelusza. Jeśli będziemy z każdym działaniem czekać na niego, ciągle będą się powtarzać awarie Czajki czy metra, woda z burz będzie zalewała ulice z powodu wadliwej kanalizacji, a tramwajami i miejskimi autobusami będą jeździli naćpani kierowcy. Nie wierzcie, że to wszystko, co się wydarza w Warszawie, jest czystym, przez nikogo nie planowanym zbiegiem okoliczności. Komuś wyraźnie zależy na tym, by ten entuzjazm pobudzony w kampanii umarł śmiercią naturalną z powodu upływu czasu.

Rafał jest dla nas osobą bardzo ważną, jest pomysłodawcą i inicjatorem. Ale nie może wszystkiego za nas zrobić. To my się musimy organizować. A Trzaskowski najbardziej potrzebny nam będzie na wiecach. Tak, uważam bowiem, że powinniśmy wiecować, jak kampanii wyborczej, bo to w naturalny sposób ładuje akumulatory. A Rafał jest doskonałym wiecowym mówcą, o czym przekonaliśmy się wiosną.

Bierzcie się ludzie do roboty, spotykajcie się, dyskutujcie, wymieniajcie pomysłami. Mamy większe szanse dotrzeć do nieprzekonanych lub przekonanych inaczej, jeśli nie będziemy się opierać o nazwiska polityków.

Mam nadzieję, że żadne przeszkadzanie ze strony dobrej zmiany, nie zabije w nas wiary, bo przecież, jak mówił Rafał na wiecach: „Kłody rzucane nam pod nogi tylko nas wzmacniają.” I niech tak pozostanie. Niech to wszystko w nas wybuchnie ze zdwojoną siłą 17 października 2020 roku. Mam nadzieje, że będzie to data zapisana w historii. Zapisana jako bezkrwawe powstanie narodu polskiego przeciwko zacofaniu i kłamstwu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...