poniedziałek, 22 czerwca 2020

Polski prezydent amerykańskich spraw. ( Tekst z dnia 22 czerwca 2020 roku)


Dostałam właśnie pakiet wyborczy, z czego jestem bardzo szczęśliwa. Mam oczywiście, jako osoba bardzo upierdliwa, wiele wątpliwości. Po pierwsze, dlaczego kurwa te koperty są tak wielkie? Przecież aby wytworzyć papier, trzeba najpierw wyciąć wiele drzew, a te są na wagę słota. Czy nie wystarczyłoby, by karta do głosowania miała format A4, a koperta do odesłania pakietu wyborczego miała format A5?

Mam nadzieje, że wszystkie pieczątki, jakie posiada karta do głosowania są prawidłowe, a mój głos okaże się ważny. Tak naprawdę, w tym całym cyrku, to diabli wiedzą. Ale najwięcej pretensji mam o sprawność przeprowadzania takich wyborów korespondencyjnych. Ja zgłosiłam swoją chęć oddania głosu 9 czerwca, czyli pierwszego dnia, kiedy można było dokonać rejestracji. Od tamtej pory minęło 13 dni do pojawienia się pakietu w mojej skrzynce pocztowej. Gdyby konsulat chciał to wszystko usprawnić, wysyłałby od razu pakiety, nie czekając do ostatniego dnia. Dziś, ja, jak większość wyborców, muszę postawić swoje życie na głowie, by kurierem odesłać swój głos, że o kosztach nie wspomnę. Trudno to jest inaczej nazwać, jak utrudnianiem głosowania i próbą łamania praw obywatelskich.

Ale mimo to ma poczucie sukcesu. Zwinięty na 4 razy, pakiet wyborczy znalazłam dziś w swojej skrzynce.

Chciałam WAS tylko o tym informować.

Nie o tym będzie mój post. Bo oczywiście w kampanii moje osobiste perypetie wyborcze są mało ważne i podobne innym wyborcom.

To przykre, że będąc zatwardziałą miłośniczką wszelakiej opozycji, muszę kolejny swój post poświęcić Andrzejowi Dudzie. Andrzejowi- agresywnemu, Andrzejowi- kameleonowi, Andrzejowi- desperatowi.

Oni mówią, ja milczę. Taką przyjęłam zasadę pozwalając się bez komentarza wypowiadać poszczególnym kandydatom. Ale nie minęło mnie bez echa wczorajsze, genialne przemówienie Rafała Trzaskowskiego. Powiem WAM, że jak go lubię od zawsze, nawet ja byłam zaskoczona. Mam nadzieje, że to jest symptom rozwoju tego kandydata, że z każdą chwilą będzie dojrzewał, jak wino. Czekamy tylko na bardziej szczegółowy program.

Ale oczywiście najciekawszą postacią tej kampanii jest Andrzej Duda. Najciekawszą i najtragiczniejszą.

Symptomem tej tragedii i desperacji, jest zapowiedziana wizyta AD w USA.

Nie wiem, czy obserwowaliście kiedyś kotki w marcu. Kiedy zaczynają nagabywać je kocury, drą się, jakby je gwałciła horda Hunów, ale klękają na przednie łapy i wystawiają do góry tyłki. Kiedy patrzę na stosunki Dudy i Trumpa, zawsze mam w oczach taki właśnie obrazek..: Przeleć mnie, przeleć mnie, ale potem zrób sobie ze mną zdjęcie. Zrób sobie zdjęcie, jak ściskasz mi dłoń i dajesz do zrozumienia, że jestem twoim przyjacielem. Dupa poboli i przestanie.

Bo w sumie jaki ma sens ta wizyta, poza tym jednym zdjęciem, które ma odwrócić spadkowy trend AD?

AD twierdzi: Jestem jedynym prezydentem z Europy, z którym Trump się liczy... Odwróćmy to stwierdzenie: Tylko taka szuja, jak Trump się liczy z tobą. I mam wątpliwości w szczerość tych uczuć.

Jestem coraz bardziej zażenowana. Prezydent, który z każdym dniem traci szanse na reelekcje, jedzie szukać wsparcia za granicą. Dobrze,że już caryca Katarzyna nie żyje, bo może tam by pojechał po wsparcie, jak część szlachty polskiej, której nadzwyczajne przywileje miała ukrócić Konstytucja 3 maja.

Służalczy stosunek Andrzeja Dudy wobec Ameryki, w zasadzie wyklucza patriotyzm. Nazywanie tego przyjaźnią lub, jak to nazywa władza, nadzwyczajnymi stosunkami, jest uwłaczające dla tych, którzy Polskę kochają. Sam Trump traktuje Polskę, jak takiego małego wiernego pieska, który pląta się pod nogami. Żeby dostać smakowity kąsek, musi swoje odtańczyć. To spotkanie dwóch panów w zasadzie nie dziwi. Obaj są w kampanii wyborczej, jeden jest homofobem, a drugi rasistą, obaj nie widzą zmian klimatycznych i potrzeby ochrony środowiska. Świetny duet, taki na miarę 21 wieku.

Mówicie, że się nie zgadzacie, by jakiś Trump mieszał się w wybory w Polsce. I tu musimy znowu spojrzeć na to z perspektywy. Trum jest politycznym skurwysynem, z najnowszej książki o nim wiemy, że ma w dupie i Polskę i jakiś ford Trump. On przy udziale takiego pieska , jakim jest Duda, robi swoją własną kampanię. Tak! i ja się nie zgadzam, by prezydent Polski robił kampanię wyborczą politykowi z innego kraju, nawet jeśli to jest Ameryka.

... Nawet Fb zablokował spoty wyborcze Donalda Trumpa, za używanie nazistowskich symboli. A prezydent Polski pojedzie płaszczyć się przed tym człowiekiem, by mógł mu za własne Polaków pieniądze wybudować Fort Trump...

I tak mi przyszło do głowy, oglądając zdjęcia Dudy w nieprzemakalnym płaszczu robiącego beznadziejnie głupie miny na widok powodziowych zniszczeń. Zdaję sobie sprawę, że sam prezydent nie uraduje nikogo od klęski żywiołowej.., ale Donald Trump odwołał swoją wizytę w Polsce z powodu huraganu. Oczywiście sytuacja w Polsce nie jest porównywalna z żadnym huraganem, nie jest jakąś Katriną, czy trzęsieniem ziemi. Ale deszcz ciągle pada i to, co dziś jest miejscowym podtopieniem może przerodzić się w prawdziwy Armagedon. Czy Andrzej Duda ucieknie za ocean przed tymi problemami, czy zdjęcie z Trumpem jest tak ważne, że można zostawić samym sobie obywateli w obliczu klęski?

Powiecie, że nic mi się nie podoba, że jedzie do USA -źle, nie jedzie- też źle, że nie interesuje się klęska żywiołowa- źle i interesuje- też źle.

Jest tylko jeden błąd w tych rozważaniach. Błąd ten ma jasną nazwę: „kampania wyborcza”. Prezydent Duda przespał 5 lat i nagle się obudził, zakłada gumiaki i biegnie do powodzian... I struga ojca narodu. Co się stało panie prezydencie, śniegi na stokach zabrakło, że się pan nagle Polska zainteresował?

Trump, jak już wcześniej wspomniałam, może być zwykłą kurwą, ale nie jest człowiekiem głupim. Wie dobrze, że gdyby Duda przegrał, trudno mu będzie znaleźć drugiego takiego pieska, który lizałby mu buty. Więc sam płynąc na dziurawej tratwie podaje dłoń tonącemu Andrzejowi. Bo wie, że jeden bez drugiego będzie już tylko samotnym, niezrozumiałym klaunem.

... Gdyby Andrzej Duda był patriotą, baza wojsk amerykańskich w Polsce nosiła by imię Kościuszki lub Pułaskiego, dwóch bohaterów walczących o wolność USA. To im Ameryka coś zawdzięcza i to Ameryka ma mały, honorowy dług wobec tych dwóch Polaków. Tylko tyle, że włażenie w dupę tym nieżyjącym bohaterom nie pomoże Dudzie w kampanii, pięknych zdjęć z tego nie będzie. „Prezydent polskich spraw” jest chyba jednak prezydentem spraw amerykańskich.

Do tego wszystkiego dochodzi ta agresja podczas wieców. Rzucanie słów, jak pocisków, nie zastanawiając się, kogo uderzą. Wyzywanie nas wszystkich od złodziei, od największych kłamców, sugerowanie, że podczas zaborów tylko w rodzinach przechowywano polskość, jakby osoby samotne nie miały prawa do patriotyzmu. Nazywanie Trzaskowskiego niezrównoważonym w sytuacji, kiedy samemu się nie panuje nad emocjami. Na koniec porównywanie swoich przeciwników do wirusa.., do tej nieokiełznanej siły mordującej naszych bliskich... dzień bez obrażania Polaków, to dzień stracony, co panie Duda?

Czy nie jest tak, że już nawet zwolennicy PISu maja dość tej agresji? Czy wizyta w Waszyngtonie coś zmieni? Czy modlitwy na Jasnej Górze i wygłaszane przez polityków kazania uratują twarz tego polskiego wstydu? Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że postawimy na zgodę. Mam nadzieję, że przestaniemy się nawzajem oceniać i zaczniemy żyć. Żyć tylko własnym życiem, nie szukając wrogów, że złość przekujemy w coś dobrego, jak niszcząca siłę wiatru przemienia się w prąd elektryczny. Bo bunt społeczny powinien powodować postęp, a nie nienawiść. W przeciwnym razie naprawdę nic nie ma sensu.




3 komentarze:

  1. Wilmo, ponownie literówki. Nie masz czasu na poprawianie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo,brawo i jeszcze raz brawo!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...