niedziela, 9 czerwca 2019

Wszystkie ręce na pokład. ( Tekst z dnia 9 czerwca 2019 roku)





Po przegranych wyborach kłębi się wiele myśli w naszych głowach. Ale Donald Tusk miał rację. Nie można wiecznie rozdrapywać ran i tracić czasu na użalanie się nad sobą. Tym bardziej, że czasu mamy naprawdę mało. Obiektywnie patrząc zostały nam tylko 4 miesiące na to, by wszystko odwrócić. Nie jestem w tej kwestii optymistą z wielu względów. Ciągle mam wrażenie, że my, szarzy obywatele żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości, niż politycy i inni ludzie na świeczniku. Czasami to mi się płakać chce..., nie tylko ze względu na to co wyprawia PiS, ale także dlatego, że nie jesteśmy się w stanie przebić przez hartowane szkło do tych naszych przywódców i nie możemy im powiedzieć, co robią źle. Oni ciągle żyją w tej swoje szklanej bańce z przekonaniem, że pozjadali wszystkie rozumy. Uparcie wierzą, że uda im się trafić do społeczeństwa ze swoimi abstrakcyjnymi ideałami. Ale, Drodzy Politycy!, cofnijcie się i spójrzcie na ostatnich 30 lat. Nie zrobiliście nic, by społeczeństwo rozumiało, co jest naprawdę ważne.
Przegracie!... bo PiS mówi do ludzi językiem, który każdy rozumie. Nie potrzeba skończyć uniwersytetu, by policzyć pieniądze pojawiające się na koncie i by ucieszyć duszę perspektywą dowalenia sąsiadowi, któremu wiodło się do tej pory lepiej. Nie trzeba się specjalnie przykładać do nauki, by zauważyć pełna miskę, szklankę wódki i by zrozumieć, że wcale się nie trzeba wysilać, by dobrze żyć, a do tego nikt nam nie robi wyrzutów, że karmimy się nienawiścią.
Opozycja, by wygrać w tej rzeczywistości musiałaby postawić na taką percepcje, musiała by licytować się w wysokości rozdawanych pieniędzy i pozwalać na zaściankową nienawiść. Tylko po co być opozycja, kiedy jest się PiSem o innej nazwie?
Każdego z nas na pewno wzruszały słowa Rambo, który w pierwszej części swej opowieści powiedział: Nie zastanawiaj się, co twój kraj może zrobić dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla swojego kraju ( cytat z JFK). Takie proste zdanie, które określa patriotyzm. Większość posłucha, nawet łzę uroni, bo mu się wydaje, że to ważne zdanie. A potem powraca na swoją ławeczkę pod sklepem, gdzie miła ekspedientka przymyka oczy na picie piwa za 500+. Taki polski grajdołek. Po dwóch lub więcej piwach, obywatel wraca do domu, żonę od starych szmat wyzwie, dziecku uszy natrze, psa z kopa potraktuje i obywatel ma poczucie spełnienia swojego obowiązku dla Ojczyzny.
Przyjrzyjcie się dobrze, szczególnie po ostatnich czterech wyborach. Dziś znakomita większość społeczeństwa to ci, którzy patrzą, co kraj może zrobić dla nich, a nie odwrotnie.
Ale to jeszcze nie koniec nieszczęścia...
Wysłuchałam wczoraj kongresu PO i Nowoczesnej. Padło tam wiele mądrych słów. Takie, wiecie: „wszystkie ręce na pokład”, „trzeba rozmawiać z każdym obywatelem” itd. itd...
Cztery lata to bardzo długi czas. Czas by się przekonać na ile to naprawdę działa. Napisałam chyba tysiąc listów, nie tych otwartych listów Goplany, ale zwykłych maili wysyłanych na adres biur poselskich, kancelarii partyjnych, adresów różnych celebrytów włączających się w życie polityczne, dziennikarzy, aktorów, działaczy społecznych...Nie będę wymieniać nazwisk, bo byłaby to bardzo długa lista. Powiem tylko, że zaczęłam od liderów opozycji, a na Jurku Owsiaku skończyła. Odpowiedzi przyszły może 3 i nie były radosnym docenieniem mojego zaangażowania. Miały raczej charakter odganiania muchy, która usiadła na nosie, która przeszkadza i na pewno czegoś chce! A przecież zawsze i na wstępie zaznaczam, że nie chcę nic zarobić, ani zrobić kariery. Mogę działać zupełnie anonimowo, byle tylko działać.
Słysząc to, jak politycy obiecują, że będą z ludźmi i wśród ludzi, często zadaje sobie pytanie: Co właściwie mają na myśli. Jeśli takiemu Schetynie się wydaje, że wyśle między ludzi tylko swoich partyjnych kolegów i nadal będą udawać istoty z innego świata i mówić innym, co jest dla nich dobre, a co nie, to serdecznie wątpię w powodzenie tej misji. Wy po prostu nie jesteście w stanie przebić się przez ścianę, którą sami zbudowaliście. Potrzebujecie nas, ludzi, którzy żyją w społeczeństwie i potrafią z nim rozmawiać. Nie na zasadzie organizowania wieców wyborczych, ale tak zwyczajnie, jak sąsiad z sąsiadem, koleżanka z koleżanką.
Od pewnego czasu, jeden z moich przyjaciół internetowych nawołuje do powstawania takich małych zrzeszeń o nazwie MAŁE OJCZYZNY. Nieformalnych, lokalnych klubów, w których działali by woluntariusze dla dobra swojej okolicy. Chodzi o to, by połączyć dwie rzeczy, pomoc sąsiadom z rozmowa o rzeczach ważnych. Takie proste rzeczy, jak posprzątanie starej sąsiadce mieszkania, przyniesienie zakupów, naprawa samochodu komuś, kogo nie stać na mechanika, darmowe korepetycje dla biednego dziecka, które z różnych powodów nie nadąża za rówieśnikami. Okazywanie bezinteresownej życzliwości i pokazywanie, że to my jesteśmy ci z opozycji, ci geje, ci miłośnicy żydów, wyznawcy tolerancji, mogłoby w istotny sposób odwrócić mentalność społeczną w małych społecznościach. Niestety, małe jest zainteresowanie taką działalnością, a przecież dziś opozycja miała by gotowe struktury poza partyjne mogące włączyć się na ostatniej prostej w wyścigu do urn wyborczych.
Wydaje mi się, że politycy przegrani w końcu coś tam zrozumieli. Może to, że nie wszędzie dociera prawda i że z propagandową telewizja nie wygrają zakazanymi na prowincji mediami. Kiedy jakiś czas temu mówiłam wprost, że musimy być, jak świadkowie Jehowy i chodzić od domu do domu, wszyscy się ze mnie śmiali. Gdyby każdy z nas, wydrukował w domu 10 ulotek w miesiącu i rozkleił je na klatkach schodowych, była by to ogromna ilość informacji, która prędzej lub później przedarła by się do społeczeństwa. Nikt by od tego nie zbiedniał, ani nie odczuł zmęczenia, a może wzbudził by w wyborcy prawicy zainteresowanie, ciekawość innej prawdy, niż oficjalna.
Zmarnowaliśmy 4 lata na czczym gadaniu, na wymienianiu się internetowymi postami. To bez sensu przekonywać przekonanych. Grono ludzi właściwie myślących nie zwiększyło się nawet o milimetr. Trzeba znaleźć sposób, by zmusić ludzi do słuchania. Jeśli tego nie zrobimy, oni nadal będą słuchać księdza i Kurskiego. A my znowu przegramy i będziemy psioczyć na głupotę społeczeństwa. Każdy głosuje zgodnie ze swoją wiedzą. A jedyną wiedza, jaka się przebija do ludzi jest prosta matematyka: my wam damy, a oni odbiorą!
Tak naprawdę sami sobie robimy krzywdę i sami zachowujemy się głupio. Widać to w różnego rodzaju rankingach popularności. Sama osobiście znam wiele osób, które by się w coś zaangażowały, ale chorobliwie acz bez wyraźnego powodu nie znoszą Schetyny. I ta ich prywatna nienawiść jest warta tego, by na drugiej szali położyć swoją przyszłość, demokrację, stosunki międzynarodowe, szczęście i przyszłość dzieci... Wielu mówi, że jeśli na czele koalicji stanął by ktoś inny, oni by poparli... No ludzie! A co to wszystko ma do rzeczy? Polityka to nie jest sprawa jakiegoś przywódcy. To on jest na naszych usługach, a nie my na jego. Jeśli tak myślicie, czekajcie dalej na nadejście mesjasza. Wieś nie zagłosowała w ostatnich wyborach na PSL, bo Trzaskowski z PO poparł LGBT w Warszawie. Zapewne świnie by im od tego pozdychały, a pszenica wyschła! Albo przestraszyli się Jażdżewskiego, który w ogóle nie jest politykiem i nawet gdyby każdej nocy tańczył tango z diabłem, nie jest politycznie groźny dla nikogo. Gdzie tu logika? Czasami po prostu trzeba stanąć z człowiekiem twarzą w twarz i pokazać mu, że ktoś mu gówno nakłada łopatą do głowy. Wiem, że na wsiach jest wielu normalnych ludzi, którzy się po prostu boją odezwać, bo nikt za nimi nie stoi. Stańmy za nimi murem. Zbierzmy ich razem i wspomagajmy.
Tak sobie tutaj gadam i wylewam swoje żale. I założę się, że takich jak ja jest tysiące. Ile głów, tyle pomysłów. Chciałabym jednak na koniec powiedzieć jedno. Może to w końcu jakimś cudem dotrze do ludzi na świeczniku. Obiecujecie nam, że wykorzystacie każdy sposób by do Polski wróciła normalność i byśmy przestali przegrywać. Pytam się więc WAS całkiem na poważnie: Co ja mogę zrobić dla Polski? Jak mogę pomóc? Wykorzystajcie proszę także i nas, nas oddalonych od Ojczyzny, nas sfrustrowanych, nas bezsilnych, nas wkurwionych, nas gotowych do działania! Pomóżcie nam. Przekazujcie swoje programy, a my będziemy je udostępniać ludziom. Przypomnijcie swoje zasługi, a my będziemy o nich przypominać innym. Dementujcie kłamstwa, a my będziemy je dementować wobec świata w WASZYM imieniu. Doceńcie także nasze ręce na pokładzie, bo burza jest silna i niebezpieczna. Pamiętajcie o tym, że to wdowi grosz przechyla szalę, a o wyrwaniu drzewa często decyduje siła myszy, a nie niedźwiedzia.




6 komentarzy:

  1. Obawiam się, że straconego czasu nie da się nadrobić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny, jak zwykle list. Nie poruszyłaś jednak tematu"SFAŁSZOWANIE WYBORÓW". Załóżmy: wszyscy poszli, zagłosowali przeciwko pis /wynik dla opozycji 60:40/ a PKW ogłasza 60:40 dla PIS! Czy sądzisz, że ekipa Kaczyńskiego pozwoli na to, by ją ukarać za dotychczasowe przekręty? Kto im udowodni fałszerstwo? Moim skromnym zdaniem, przez pozostałe do wyborów 4 m-ce, trzeba koniecznie mieć międzynarodowych obserwatorów, mających możliwość RÓWNOLEGŁEGO liczenia głosów. Na to by krew się polała, jest jeszcze za wcześnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na taką sytuację nie mam pomysłu. Obawiam się, że jeśli PiS zechce dokonać fałszu, to to zrobi.

      Usuń
    2. Też tak myślę. Czy warto więc, wkładając tak wiele trudu jak to robi Pani, nawracać idiotów /nienawracalnych/ - przecież to niczego nie zmieni. Sytuacja jest bez wyjścia, na czas nieokreślony!

      Usuń
  3. Straconego czasu nigdy nie da się nadrobić bo ten bieżący zużyty na "nadrabianie" jest marnowany na to co można było by budować nowego. Małe ojczyzny są idelanym pomysłem ale jak zawsze muszą być spełnione warunki. Muszą być "judymowie" wywodzący się ze środowiska które mają scalić i przekształcać. Miasto to są małe jednostki zamknięte w swoim gronie, często w czterech ścianach mieszkania. Niczego nie wiedzące o sąsiadach, bo tak łatwiej i wygodniej. W społecznościach wiejskich często skoligaconych w obrębie wsi scalającym jest na ogół ksiądz. Rzadziej sołtys. Nauczyciel i lekarz już nie mają takiego znaczenia jak jeszcze pół wieku temu. Opór ludzi jest duży, zwłaszcza w wiejskich społecznościach. Dam przykład z własnej okolicy. Ponad ćwierć wieku temu sprowadziłem się do dzielnicy mojego rodzinnego miasta która była jeszcze kilkanaście lat wcześniej podmiejską wsią. W rozmowach z sąsiadami na temat używania gazu z butli (dzielnica nie jest zgazyfikowana do tej pory w całości) do przygotowywania posiłków powszechnym była opinia że "gotowane na gazie śmierdzi gazem, wolą jak do tej pory gotować na węglowej kuchni, ewentualnie na prądzie". Niemal cała okolica ogrzewa domy węglem. Nowo powstałe już korzystają z gazu lub pomp ciepła. Starzy mieszkańcy przymuszani koniecznością zastanawiają się nad przejściem na ogrzewanie gazem ale to nadal "strach". Mentalność obywateli jest taka jaka jest a wynika z wiedzy jaką przekazali rodzice i szkoła podstawowa. W ciągu dwudziestu lat a zwłaszcza ostatnich trzech skutecznie rozpieprzono system edukacji. Pozostaje rodzina, tyle czego od niej można się spodziewać jeśli tradycja przeważa nad wiedzą? Nie chce mi się być "judymem" bo i tak jestem uważany za dziwaka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktokolwiek czyta dziś to świadectwo, powinien świętować ze mną i moją rodziną, ponieważ wszystko zaczęło się jako żart dla niektórych ludzi, a inni powiedzieli, że to niemożliwe. Nazywam się antoni i jestem z Polski, ale przeprowadzam się do Chicago z żoną. Jestem szczęśliwie żonaty z dwójką dzieci i uroczą żoną. Coś strasznego stało się z moją rodziną, straciłem pracę i moja żona opuściła mój dom, ponieważ nie mogłem dbać o siebie i potrzeby rodziny. jej i moich dzieci w tym konkretnym momencie. Przez dziewięć lat nie miałem żony, która wspierałaby mnie w opiece nad dziećmi. próbuję wysłać wiadomość testową do mojej żony, ale ona blokuje mi rozmowę z nią próbuję porozmawiać z jej przyjacielem i członkami jej rodziny, ale wciąż wiem, że ktoś może mi pomóc, a później złożyłem wniosek do tak wielu firm, ale nadal tak nie dzwoń do mnie, dopóki nie nadejdzie wierny dzień, w którym nigdy nie zapomnę w swoim życiu. Kiedy spotkałem starego przyjaciela, którego wyjaśniłem wszystkim moim trudnościom i powiedział mi o wspaniałym człowieku, który pomaga mu w dobrej pracy w Coca Cola Company i powiedział mi, że jest czarodziejem zaklęć, ale jestem osobą, która nigdy nie wierzy w rzucającego zaklęcia, ale postanowiłem spróbować, a Drosagiede pouczył mnie i pokazał mi, co zrobić w ciągu tych trzech dni lunchu. Przestrzegam wszystkich instrukcji i robię to, o co mnie prosił. Drosagiede upewnij się, że wszystko poszło dobrze i moja żona zobaczy mnie ponownie po Drosagiede wspaniałej pracy. Moja żona zadzwoniła do mnie z nieznanym numerem i przeprosiła, a ona powiedziała mi, że naprawdę za mną tęskni, a nasze dzieci i moja żona wracają do domu. Po dwóch dniach firma, którą przesłałem list z uznaniem, teraz jestem kierownikiem firma paragon tutaj w USA. Radzę, jeśli masz jakieś problemy, wyślij wiadomość na ten adres e-mail: doctorosagiede75@gmail.com, a uzyskasz najlepszy wynik. Weź rzeczy za pewnik i zostanie ci odebrane. Życzę ci wszystkiego najlepszego.

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...