poniedziałek, 10 września 2018

Czy stać WAS na wielkie czyny? ( Tekst z dnia 10 września 2018 roku)


DRODZY MOI WIRTUALNI PRZYJACIELE...
Wiem, że gdybyście na swojej drodze spotkali człowieka, który poprosił by WAS o 10 złotych twierdząc, że ta kwota uratuje mu życie, nie odwrócili byście się do niego plecami, nie założyli z góry, że to oszust i nie pożałowali byście tak niewielkiej kwoty.
Kilka dni temu w moim poście udostępniłam WAM list naszej wojowniczki o demokrację, Danusi ze Szczecina, której córka miała wypadek i obecnie zbieramy pieniądze na jej rehabilitację.
Wielu z WAS wysyła mi każdego dnia motywacyjne memy, słodkie obrazki z pozdrowieniami na rozpoczęcie dnia, pozdrowienia przy porannej kawie, zapewnienia, że wszystko w życiu zależy wyłącznie ode mnie i od mojej wiary w szczęśliwą przyszłość. Czytam te skierowane do mnie słowa i najczęściej nie mam nawet czasu na nie odpowiadać. Powiem WAM jednak jedną bardzo ważną rzecz. Nie wszystko zależy od nas. I na nic nam się zdadzą te złote myśli, kiedy nagle dostajemy wiadomość, że ktoś z rodziny, ktoś nam bliski zachorował lub miał wypadek. Zapewniam WAS, że możemy nie wiem, jak bardzo wierzyć w świetlaną przyszłość, a mimo to czasami dopada nas ślepy los, na który nie mamy żadnego wpływu. I wtedy te wszystkie złote myśli brzmią jako zwyczajna drwina. Mówię to, bo sama mam tego typu doświadczenia. To są takie momenty w życiu, kiedy świat wokół nas przestaje istnieć, kiedy to, co było dla nas ważne, nagle znika i okazuje się tylko marginesem naszego życia. I chcieli byśmy wtedy cofnąć czas o godzinę, o dzień, do momentu, kiedy to się jeszcze nie stało.
To właśnie spotkało Danusię. Była wielką działaczką KODu, niezwykle zaangażowaną, taka, która nigdy nie odpuszczała i dzieliła się z nami swoją wielką, nieogarnięta wiarą. Spotkało ją nieszczęście i cały jej świat po prostu zniknął, przestał się liczyć. Teraz pozostała jej tylko jedna najważniejsza walka o życie i zdrowie córki. Piszę to wszystko, by WAM uświadomić, że nie zawsze panujemy nad losem, że czasami w natłoku codzienności umykają nam sprawy najważniejsze, a los brutalnie nam przypomina, że powinniśmy kogoś bardziej kochać, częściej do niego dzwonić lub mocniej się o niego troszczyć.
Piszę to wszystko także dlatego, że wielu z WAS poznałam bardzo dobrze, chociaż może nie osobiście i wiem, że macie wielkie serca. Ja mogę tylko gwarantować WAM swoją twarzą i swoim honorem, że to nie jest żadne oszustwo, żadna ściema, że naprawdę zbieramy pieniądze dla kogoś kogo znamy, na rehabilitacje osoby jej bliskiej. Nie wysyłajcie mi już tych kwiatków, serduszek, memów z poranną kawą, filmików z pieskami lub ptaszkami, które mają mi poprawić humor. Bo są sytuacje, w których nic nie jest w stanie uleczyć naszego smutku... Zróbcie coś wreszcie naprawdę, już czas. Pokażcie, że stać WAS na coś więcej, niż puste słowa i kolorowe obrazki.
Na końcu postu podam numer konta, na które trzeba wpłacać pieniądze na rehabilitację Asi. Każdy grosz naprawdę może uratować jej życie. Nie żałujmy go. Niech dziewczyna wybudzi się ze śpiączki i niech to będzie nasz wspólny sukces. Była młodą, piękną i energiczną kobietą. Niech do nas wróci, bo może jeszcze wiele dobrego zrobić dla świata.
DRODZY MOI ZNAJOMI...boga nie ma, co wcale nie oznacza, że wiara nas wszystkich nie może czynić cudów. Boga nie ma, ale dobra energia w przyrodzie nie zginie. Okażcie serce, a ono na pewno do WAS wróci, może nie jutro, może nie za rok, ale na pewno właśnie wtedy, kiedy WY będziecie potrzebowali pomocy.

Numer konta: Joanna jest podopieczną Fundacji "Światło"
Bank Pekao S.A.: 34 1240 4009 1111 0000 4490 9943
- z dopiskiem Joanna Turkowska
Strona, na której można o tym poczytać:https://www.facebook.com/wakeupjoanna/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...