Każda władza prędzej, czy później nudzi się suwerenowi. Choćby najbardziej się starała. Dzięki temu mamy w polityce ideologiczny płodozmian. Kiedy suweren w demokratycznych wyborach pokonał komunę, wydawało się, że nigdy więcej nie dopuści do władzy jakiejkolwiek lewicy. A jednak, kiedy się okazało, że w kraju demokratycznym nic za darmo nie ma, że trzeba pracować, a nie tylko chodzić do pracy, że trzeba zaciskać pasa, bo kilka lat walki z komuną poprzez powszechne strajki i brak produkcji rynkowej doprowadziliśmy kraj do bankructwa i Balcerowicz nakazał zaciskanie pasa, wtedy bardzo szybko część społeczeństwa położyła swe nadzieje w rządach lewicowych. A potem znowu na prawice, a potem na liberałów, a w końcu znowu na PISbandę.
Ludzie lubią zmiany, bo im nie wystarczy chleb powszedni ( ciepła woda w kranie). Potrzebują także igrzysk, a jedynymi, w których sami mogą uczestniczyć, to wybory. Próżno się jednak łudzą, że radykalna zmiana z prawiczków na lewaków lub odwrotnie, przyniesie jakieś znaczące zmiany w ich codziennym życiu, bo dopóki jesteśmy krajem demokratycznym, wszystkie partie niezależnie od poglądów, muszą poruszać się w pewnych, określonych przez Konstytucję ramach. Prawdziwą zmianę dają nie wybory lecz rewolucje i zmiana ustroju. Jesteśmy na szczycie piramidy ustrojowej, a demokracja jest ostatnim i najlepszym ustrojem, jaki człowiek wymyślił i dopóki się to nie zmieni, możemy tylko się cofać i spadać w dół. To właśnie robi PIS. PIS, który nienawidzi demokrację i który próbuje przeprowadzić w Polsce rewolucję wsteczną.
Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, czego możemy się po tej rewolucji spodziewać, bo PIS jedzie po bandzie bez trzymanki, wychylając się skrajnie raz na lewo, raz na prawo. Światopoglądowo udaje bezjajowego prawiczka, a jednocześnie rozdmuchuje socjal odbierający ludziom motywację do pracy nad swoim sukcesem w znacznie większym stopniu, niż robił to komunizm. Z jednej strony siedzi w tyłku episkopatu, a z drugiej strony najchętniej ograniczyłby własność prywatną, a przemysł przywrócił prawowitemu właścicielowi, czyli państwu, by Kaczyński mógł położyć swoją tłustą łapę na jak największej ilości przepływającej gotówki.
Mamy więc do czynienia z tworem naprawdę dziwnym, z jakąś Polską podziemną, z jakimś prawem podawanym z usta do ust i uchwalanym poza Parlamentem, z zalewem patriotycznych kłamstw, które mydlą ludziom oczy w momencie, kiedy im się wchodzi do domów, przewraca meble i jeszcze każde być z tego powodu szczęśliwym.
Obserwuje działania PISu od ponad dwóch lat i cały czas jest on dla mnie nieodgadniona zagadką. Na początku wydawało mi się, że po długich latach w opozycji, prezes Kaczyński i jego banda nieudaczników, chce się wreszcie nachapać władzy, ale po zaspokojeniu najgorszego głodu znormalnieją. Potem, wydawać by się mogło, że dążą do rewolucji, do wyjścia z Unii Europejskiej i stworzenia faszyzującego państwa autorytarnego. Dziś, kiedy każdego dnia ujawnia się nowe fakty w sprawie nagród finansowych nie tylko dla ministrów, ale także dla większości pisowskich urzędników centralnych i prowincjonalnych, odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia ze zwykłym, chociaż rozbudowanym do granic możliwości, gangiem Olsena. Wszystkie te przemiany, atak na Trybunał Konstytucyjny, na niezależne sądów, media, spółki skarbu państwa i tak dalej i tak dalej, to działania, które mają przykuwać naszą uwagę na kwestii niszczenia praworządności w momencie, kiedy ktoś nam perfidnie bank obrabia. Te PISowskie miernoty, które nagle zostały posadzone na wysokich stanowiskach, ta przekupa na czele TK, beznadziejni sędziowie sadzani na kierowniczych stanowiskach przez Ziobrę, beznadzieje w KRSie, to są wszystko żołnierzyki, które mają za zadanie nachapać się tyle ile tylko można, zanim suweren się naprawdę wkurwi i przejrzy na oczy. PIS to wielka usankcjonowana wyborami machina okradania państwa!
Może trzeba więc w końcu to zobaczyć we właściwej perspektywie. Bo na nic są zapowiedzi opozycji, że po pokonaniu PISu wszystko wróci na właściwe tory. Może się bowiem okazać, że odwrócenie złych zmian prawnych będzie najmniejszym problemem przyszłych rządów. Rozdmuchane programy socjalne aplikowane ludziom tylko dla utrzymania władzy za wszelką cenę oraz usankcjonowane prawem złodziejstwo może spowodować, że nie będzie co zbierać i za co naprawiać.
Jak wiecie, daleko mi do nieuzasadnionej wiary w teorie spiskowe. Zazwyczaj zakładam, że ludzie raczej popełniają błędy, niż działają z premedytacją na szkodę społeczeństwa, do którego należą. Nigdy też nie poddawałam się sugestiom, że dla utrzymania władzy, politycy są zdolni do kłamstwa lub fałszerstwa. Po dwóch latach rządów PIS zmieniam niestety zdanie. Ta władza jest zdolna do wszystkiego. I dziwne, że tak długo broniłam się przed taką konkluzją, widząc, jak fałszowano informacje podczas ostatnich wyborów. Po ogłoszeniu przez prezesa, że skradzione pieniądze zostaną przekazane na Caritas, jestem właściwie pewna, że będzie to fikcyjna operacja, a członkowie PISu tylko na pozór się buntują. PIS robi taki ruch, którego w żaden sposób nie możemy sprawdzić, bo przecież jaki to jest problem dokonać przelewu, a potem odebrać te same pieniądze w gotówce. W żadne deklaracje o skromnym działaniu władzy już nie wierzę. To posuniecie z nagrodami pokazało, że świnki przy korycie nie dadzą sobie zrobić krzywdy. Kiedy suweren się sprzeciwił podwyżce wynagrodzeń, znaleźli inny sposób na dojenie budżetu. Jestem na 100% pewna, że zamykając jeden kranik z forsa, już myślą, jak zamontować nowy.
Trzeba obalić PIS i wstrzymać mu dostęp do publicznych pieniędzy. Nie mamy bowiem pewności, że nasz budżet państwa nie wyląduje w końcu w całości w jakimś raju podatkowym, z którego nie będziemy w stanie go odzyskać.
Po ostatnim spadku notowań PISu, znowu zaczęły atakować nas PISowskie trolle, które po wyborach siedziały gdzieś w leśnych jamach uśpione. Jeden z nich zapytał, czy my lewaki, cokolwiek by to miało oznaczać, wolimy by następna władza... zrezygnowała z reparacji od Niemców, przyjęła emigrantów, ograniczyła program 500+, zlikwidowała IPN, zlikwidowała CBA, wprowadziła Euro, podwyższyła wiek emerytalny, przywróciła gimnazja, kupiła Caracale, zburzyła pomniki polskich patriotów.
Tak, kurwa, dokładnie tego chcemy, bo te wszystkie wymienione reformy pozwolą, byśmy równali do Europy. Wszystko popieram czterema kończynami. Mam tylko wątpliwość co do ostatniej tezy. Bo autor nie wspomina, jakich patriotów ma na myśli. A jeśli by przyjąć tezę, że każdy ma prawo mieć własnych, to bardzo proszę, ale jeden, no najwyżej kurwa, dwa pomniki na łebka. I nie krzyczcie na mnie za wulgaryzmy. Polakom się wydaje, że postawienie pomnika, to kosztuje tylko odruch serca. Ale prawda jest inna. Ktoś musi pomnik zaprojektować i tanie to nie jest. Trzeba kupić kawałek ziemi, często w dobrym i drogim miejscu, trzeba opłacić zgody i pozwolenia na budowę i w końcu zakupić materiał i zapłacić artyście, który pomnik wykona. Samo techniczne ustawienie pomnika we właściwym miejscu to już naprawdę są grosze. Wszystko to idzie nie z serca, ale z kieszeni podatnika, a więc mojej. A ja uważam, że lepiej by było za moje pieniądze kupić jakiś sprzęt do szpitala, uratować życie jakiemuś dziecku choremu na niezwykle rzadką chorobę. A jeśli już będziemy tak bogaci, że nikomu niczego nie będzie brakowało, to lepiej wydać na żarcie dla psów mieszkających w schronisku. Pomniki, to najbardziej niepotrzebna rzecz, jaką człowiek wymyślił. Bo pamięć musi być w sercu, nie w kamieniu.
Idąc do konkluzji mojego dzisiejszego postu. Mam takie obawy, że prawdziwy rozmiar zniszczeń, spowodowanych przez nieprzemyślany wybór Polaków i przekazanie władzy w ręce pazernych oszustów, zobaczymy, kiedy już pozbędziemy się PISu. Wszystko, co mówili o swoich poprzednikach, o ich bucie, i złodziejstwie, mówili tak naprawdę o sobie. Bo tacy ludzie nie są sobie w stanie wyobrazić, że można rządzić inaczej.
Mogę mieć tylko nadzieje, że szybko nadejdzie jakieś polityczne trzęsienie ziemi, które zmiecie PIS z powierzchni Ziemi, a przynajmniej z terenu mojej Ojczyzny. A ludowi PISowskiemu i obudzonym trollom pragnę jednak zwrócić uwagę na pikujące sondaże. Szczególnie polecam ranking poparcia dla potencjalnych kandydatów na prezydenta w najbliższych wyborach.
Pierwsze miejsce Donald Tusk! Drugie miejsce Robert Biedroń!, dopiero trzeci Andrzej Duda!
Współczuje wam, prawiczki kochane, bo, mówiąc waszym językiem...Wasz niezłomny, najwspanialszy wstaniety z kolan prezydent ( ciekawe, jak na stojąco trzyma palec w dupie dość niskiego prezesa), wybraniec narodu , o którym wybitne artystki śpiewają pieśni, przegrywa ranking popularności ze złodziejem i pedałem.
Nie jest mi was w ogóle żal, bo porażka nie smakuje tak gorzko, kiedy się szanuje przeciwnika. Przekonacie się wkrótce, że miłość ludu jest niestabilna, a suweren bywa często niewdzięczny. Dla was porażka będzie gorzka, jak piołun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz