Taki żart krąży od wczoraj w necie:
Ilu uchodźców z Ukrainy przywiózł specjalny pociąg, którym Kaczyński z Morawieckim odwiedzili Kijów? Załadowali tyle politycznego złota, że nikt się już nie zmieścił... Śmieszne?
Na świecie są dwie kategorie bohaterów, bohater prosty i bohater skomplikowany. Prostym bohaterem jest strażak wynoszący dziecko z pożaru, ratownik wyciągający z wody kogoś, kto się topi. Jego bohaterstwo jest oczywiste i pozbawione moralnych wątpliwości.
Znacznie trudniej jest tym bohaterom skomplikowanym, a konsekwencje ich decyzji są często trudne do zaakceptowania czyniąc z nich tragiczne postaci. Strażak, czy ratownik nie musi dokonywać wyboru, ale przywódca państwa, które zostaje zaatakowane, jest człowiekiem w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Władimir Zełenski.., czy kiedy zostaje sam na chwilą, kiedy przesuwają mu się w pamięci obrazy zniszczeń, ludzie przywaleni gruzami, martwe dzieci, czy on zastanawia się, że mógł przecież podjąć zupełnie jedyną decyzje? Czy jego sumienie nie ma wątpliwości?
Bo gdyby od razu poddał się Putinowi, uratowałby wiele ludzkich istnień. Tych ofiar by nie było, nie trzeba by ewakuować dziecięcego szpitala onkologicznego, ciężarna kobieta nie zmarłaby po ataku bombowym na szpital położniczy, nie było by tych milionów uchodźców, tylu rozstań z rodzinami ojców idących na wojnę, tylu synów poległych, takiego światowego kryzysu. Przecież jedna jego decyzja mogła to wszystko odwrócić...
Nie mówię tego w żadnym wypadku, by jakoś deprecjonować Zełenskiego, wręcz odwrotnie. Często spotykam się z takim trywializowaniem tej postaci, jakby jego wybór był oczywisty i łatwy.
Chcę WAM uświadomić, jak wielkim trzeba być bohaterem, by wziąć na swoje barki taką odpowiedzialność.
On odwrócił dziejowe zasady. Zazwyczaj wybierając prezydentów, kanclerzy czy prezesów, stawiamy na osoby, które wydają nam się charyzmatyczne. Po kilku latach rządzenia prawie każdy kończy jako słaby aktorzyna, lawirant i pajac. A tu taki komik, niezbyt urodziwy i nie jakoś powalająco przystojny, wybrany na prezydenta tak trochę dla żartu, staje się największym mężem stanu XXI wieku i chociaż to stulecie dopiero się zaczęło, nie sądzę, by ktoś go mógł zrzucić z pierwszego miejsca na podium dla bohaterów naszych czasów.
Powinien natychmiast dostać pokojowa nagrodę Nobla.
Tragizm tej postaci polega także na tym, że mając w świadomości fakt, iż ofiary tej wojny są efektem także jego decyzji, boleśnie się zawiódł licząc na to, że tak zwany cywilizowany świat go obroni, że go wesprze zbrojnie. Pomimo, że jego wojna jest sprawiedliwa i godna, pozostał sam i sam musi to dźwigać, bo inni, zasłaniając się odpowiedzialnością, a tak naprawdę podszyci tchórzem, nie chcą zaryzykować niczego. Zupełnie, jakby obywatel kraju NATO był wart więcej i za niego warto by umierać, a inni niech giną.
Wczoraj występując obok Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego Zełenski powiedział:
„ Mając takich przyjaciół wygramy te wojnę”...
Poczuliście przez chwilę cień niechęci do niego, ukłuło WAS to prosto w serce...
Zastanawiacie się, czy Zełenski wie, z kim ma do czynienia? Myślę, że wie. Ale pewnie zaprosiłby do siebie nawet diabła, gdyby wiedział, że to może ocalić kraj, zatrzymać walki, pokonać Putina, uratować niewinnych. Szczególnie, jeśli ten diabeł obiecuje, że NATO powinno utworzyć misję pokojową, ale zbrojną … itd. nie będę bzdur dziada powtarzać. Nawet mając świadomość, że ten diabeł na nic nie ma wpływu i że nawet nikt nie będzie słuchał jego chorych myśli. Zełenski, w swej desperacji chwyta się nawet brzytwy.
I tu kolejny rozdział tragizmu bohatera. Bo normalną rzeczą jest, że wróg wykorzystuje cię do swoich celów. Ale najgorszym czynem jest wykorzystać kogoś udając przyjaciela. A to właśnie zrobił Kaczyński i Morawiecki.
Panie prezydencie Zełenski, Kaczyński to jest taki mały Putinek, tylko z jeszcze mniejszymi jajami. To nie jest prawdziwy przyjaciel. I chociaż może komuś się wydawać, że wykazał się odwagą, powiem wprost, to głupota, a nie odwaga. Tylko głupiec podejmuje niepotrzebne ryzyko dla lansu. Jego brat także biegał na linii strzału, kazał lądować pilotom we mgle i bez radaru. Oni się po prostu czują nieśmiertelni.
Taniec na trupach ma opanowany do perfekcji. Ćwiczy na własnym bracie od 10 lat. Teraz pojechał zatańczyć na trupach ofiar wojny w Ukrainie.
Zaspokoił swój! kompleks brata, który pojechał do Gruzji, gdy ta odpierała ataki Putina. Dokarmił swoje! ego nazywając się Europą w swojej misji. Skurwysyn-samozwaniec. Wróci do swojego kota i będzie obserwował, czy ta bezsensowna wizyta przyniosła wystarczająco dużo politycznego złota, by słupki poparcia wreszcie się ruszyły. I wtedy już będzie można zapomnieć o Ukrainie, będzie można znaleźć odpowiedni punkt na osi czasu, by zorganizować wybory!
Zełenski tak naprawdę nie ma wyjścia. Uściśnie dłoń każdemu, kto wyrazi swoje wsparcie. Bo świat okazał mu wprawdzie podziw, ale także obojętność. Dał mu obietnice pomocy po wojnie. Tylko czy będzie jeszcze komu pomagać? Tak naprawdę został otoczony potworem od Wschodu, a na Zachodzie większość odwróciła głowy czekając aż Ukraina obroni ich własną piersią. Nie ważne ile to będzie kosztowało krwi, bo przecież krew cudza, nie nasza. Tylko hieny, takie jak Kaczyński patrzą, ile będą mogły wyszarpać dla siebie.
Smutno mi. Mam wrażenie, że świat oszalał, że wszyscy wierzą w szlachetność zamiarów naszych polityków, jakby ich nie znali. Przykro mi, bo Europa rozważa darowanie PiSowi kar i odblokowanie pieniędzy wiedząc, że wszystko, co dostaną w zamian to nóż w plecy. Przykro mi, bo wolne media nie mają odwagi powiedzieć, że to wszystko co robi Kaczyński i PiS to fałsz i kłamstwo.
Nie włączam telewizora, bo widzę, jak wszyscy nagle dostali zaćmienia, zaniku pamięci i jak polityczna sperma wypływa po zbiorowym orgazmie.
To wszystko mnie upewnia tylko w jednym. Nic już się nie da zrobić. Jesteśmy przeklęci.