czwartek, 13 sierpnia 2020

Dobra żona tym się chlubi...List do Małgorzaty Trzaskowskiej. ( Tekst z dnia 13 sierpnia 2020 roku)

 

Droga Pani Małgorzato. W drugim etapie kampanii męża brała Pani czynny udział w wiecach wyborczych opowiadając się za równouprawnieniem kobiet. Większość żon kandydatów, zwłaszcza tych przegranych, po zakończeniu kampanii wraca do swojego codziennego życia i nie miesza się do polityki oraz spraw społecznych. Kampania się zakończyła, pytam więc, czy zamierza Pani nadal wypowiadać się w imieniu kobiet i walczyć o ich prawa? A jeśli tak, czy ma Pani jakieś konkretne pomysły na poprawę sytuacji kobiet w Polsce, czy jednak ograniczy się Pani do standardowych działań, które są potrzebne, ale na dłuższą metę nie dają właściwych rezultatów.

Większość organizacji zajmujących się problemami dotyczącymi kobiet, dotyka tylko czubka góry lodowej i reaguje wtedy, kiedy dzieje się jakieś zło. To oczywiście bardzo ważne, by kobieta maltretowana, gwałcona, pozbawiona środków do życia, czy dachu nad głowa, znalazła szybką pomoc dla siebie i dzieci. Ale czas już chyba zacząć zapobiegać takim sytuacjom, a nie tylko na nie reagować. Tu kłania się kolejny temat, który był Pani bliski w kampanii, edukacja.

Z mojej obserwacji wynika, że za zło dziejące się w czterech ścianach odpowiedzialna jest niestety ta tradycja, tak kultywowana przez prawice i kościół katolicki.

Większość kobiet wychowywana jest w domach na takie „służebnice pańskie” i powielają stereotypy swoich matek. Tak naprawdę żyją „na wolności” tylko w czasie wczesnej młodości, a kiedy dorosną, zostają podporządkowane mężczyźnie, który w wielu sferach decyduje o ich życiu.

Nie wiem, w jakim środowisku się Pani wychowała, ale zapewniam Panią, że przemoc wobec kobiet jest powszechna i przejawia się w bardzo różny sposób. Można by powiedzieć, że do tej przemocy nie jest nawet potrzebny oprawca, bo kobieta sama narzuca sobie stereotypowe zachowania, jakby chciała się osobiście biczować.

Dawniej, model rodziny, w której mężczyzna zapewniał dostatek rodzinie, a kobieta dbała o dom i wychowywała dzieci, miał swoje uzasadnienie i nawet był sprawiedliwy, bo dzielił role w zasadzie po równo.

W dzisiejszych czasach to mężczyźni przestali być w stanie samodzielnie zapewnić rodzinie godne życie, co zmusiło kobiety do pracy zarobkowej. Pomimo to, role w rodzinie się nie zmieniły, a chłopców wychowujemy, na właścicieli żon, a nie na partnerów.

Zastanawiała się Pani, dlaczego o wielu sprawach dotyczących kobiet decydują dojrzali mężczyźni? O prawie do aborcji, o antykoncepcji, o zarobkach, o rolach społecznych... To mężczyźni świadomie lub nie panicznie boją się nauki gender, która rozmywa role społeczne.

Dlaczego mężczyźni stworzyli świat tak, by kobieta zawsze miała niższą pozycję? Czy są mądrzejsi od kobiet, rozważniejsi, silniejsi psychicznie, bardziej odporni na ból, rozsądniejsi, bardziej odpowiedzialni? Nie!, jedyną przewagą mężczyzn jest siła fizyczna. I to siła fizyczna pozwoliła im stworzyć taki, a nie inny model, urządzić świat tak, a nie inaczej.

My żyjemy już w XXI wieku. Mamy świadomość ewolucji, która w końcu doprowadziła do momentu, w którym możliwe jest równouprawnienie, bo ta podległość kobiet nie ma już żadnego uzasadnienia.

Być może w tym momencie uśmiecha się Pani i myśli, że przesadzam, że większość kobiet jest już niezależna, a mężczyźni traktują je po partnersku.

Ale w większości domów ciągle jest tak, że to mężczyzna przychodzi do domu zmęczony, nawet, jeśli cały dzień przesiedział nad papierami przy kawie, a jego żona przez osiem godzin na nogach tę kawę serwowała w barze. Ciągle to kobieta w domu sprząta, pierze, gotuje, zajmuje się dziećmi. Bo ktoś jej wmówił, że jeśli w domu będzie coś nie tak, to będzie jej wina, to ją będą pokazywać palcami i litować się nad biednym mężem, któremu żona nie zdążyła wyprasować koszuli. Zupełnie, jakby mu rączki do dupy przymarzły i nie mógł raz na jakiś czas o siebie zadbać. Kobieta może paść na twarz ze zmęczenia, a i tak będzie oceniana przez środowisko. I kto zasługuje sobie na lepszy i droższy samochód? Tak, to on, król świata. A co się dzieje w polskich domach w niedzielę? Jaka jest nasza tradycja? W niedzielę, to już w żadnym wypadku kobieta nie odpocznie, bo przecież musi być tradycyjny rodzinny obiad. Bo przecież, co to za żona, która nie ugotuje rosołu, czy nie zrobi schabowych...

Nikomu nie przyjdzie do głowy, że także kobieta chciałaby ten dzień święty święcić, że może chociaż w tę niedziele warto wyjść na obiad do restauracji, by nie stała przy garach do południa przygotowując obiad i po południu, kiedy cicho zmywa, kiedy reszta rodziny zapada w poobiednią drzemkę...

Ale przecież, tradycyjny, domowy obiad i ciasto! Koniecznie musi być ciasto!...już słyszę te sprzeciwy.

Czy to wszystko, co opisuje nie jest jakąś formą wyzysku i przemocy?

Oczywiście, że kobieta powinna dostać co najmniej 200 złotych dodatku do emerytury. Bo w czasie, kiedy mężczyzna normalnie pracuje w życiu te 30-40 lat, ona ma dwa pełne etaty. Powiem więcej, kobietom , które zdecydowały się zrezygnować z pracy zawodowej i poświecić się rodzinie, powinno się w tym czasie wypłacać jakąś minimalną pensję, by nie były uzależnione od pracującego mężczyzny i mogły bez problemu zaspokajać swoje osobiste potrzeby.

Większości facetów się niestety wydaje, że kiedy on zamyka drzwi idąc do pracy, rozleniwiona żona cały dzień piłuje pazury, a z kątów wychodzą czerwone krasnoludki robią wszystko za nią.

Nie wiem, gdzie się Pani wychowała, ale ja doskonale pamiętam z dzieciństwa ( chociaż nie ze swojego domu na szczęście), taką tak zwaną makatkę, na której stoi uśmiechnięta żona z drewniana łyżką lub walkiem do ciasta, a podpis u dołu głosi: Każda żona tym się chlubi, że gotuje, co mąż lubi...

I to jest chyba kwintesencja tego, z czym powinniśmy walczyć. Ze swoistym, wewnętrznym niewolnictwem, które nam się wpaja od kołyski.

To proste, przytulić pobitą kobietę, zbudować ośrodek dla takich kobiet, podać pomocną dłoń w potrzebie. Ale w XXI wieku warto byłoby się zastanowić, gdzie to całe zło ma korzenie i dlaczego jest go coraz więcej.

Trzeba edukować, edukować od przedszkola, że ta tradycja, która nam się wydaje oczywista, nie jest już dobra i że nie będzie równouprawnienie, dopóki tej tradycji nie zmienimy.

Szacunek do kobiet nie polega na całowaniu w rękę, na kwiatku na dzień kobiet czy Walentynki, ani na przepuszczaniu w drzwiach. Szacunek to traktowanie drugiej osoby, jak człowieka i ocenianie jej jak człowieka, nie jak kobietę czy mężczyznę.

Pomaganie skrzywdzonym jest szybkie, proste i spektakularne. Pracą u podstaw trudno się zająć, bo trudno od razu dostrzec jej efekty, bo pewnie Polski sprawiedliwej dla kobiet, o której marzę, nie doczekam ani ja, ani Pani. Ale ktoś wreszcie musi zacząć ten proces przemian, a może nasze dzieci będą miały okazje go dokończyć. I to, że ja, Pani i wiele innych kobiet potrafiło sobie swoją sprawiedliwość wywalczyć nie oznacza, że możemy zapomnieć o tej przeważającej jeszcze niestety liczbie kobiet, szczególnie na wsiach, które tej siły w sobie nie maja lub są nieświadome, że powinny ją mieć.


Tak się teraz gotuje! Kuchnia kompaktowa zaczyna święcić triumfy ...

1 komentarz:

  1. Piękny tekst Wilmo, który mnie zainspirował do tematu "co zrobili kandydaci na prezydenta, po przegranej w I turze wyborów?" Gdyby byli mądrzejsi i gremialnie wystąpili do swych elektoratów o poparcie Rafała Trzaskowskiego, żylibyśmy już w innej Polsce! Może tak pięknie to opiszesz?

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...