poniedziałek, 22 lipca 2019

Strefa wolna od PIS czyli zemsta Timmermansa. ( Tekst z dnia 22 lipca 2019 roku)



No cóż, nadszedł wreszcie ten dzień, kiedy wszystko powoli się klaruje, co nie oznacza, że nam spadł kamień z serca i że wszystko już rozumiemy. Słuchałam kilka dni temu Grzegorza Schetyny. Konia z rzędem temu, kto mi wytłumaczy, jaka będzie ta nowa Koalicja Obywatelska. Bo co to właściwie oznacza, że nie będzie to koalicja partyjna? Czy Grzegorz Schetyna na czas kampanii wyborczej rozwiązuje Platformę Obywatelską i czy inne partie będą mogły dołączyć do tej koalicji tylko wtedy, kiedy publicznie wyrzekną się swoich partii? Może to by nawet było piękne, ale jest po prostu niemożliwe. Bo to by oznaczało, że liderzy partii zdradzają swoje ideały, i wstępują do Platformy Obywatelskiej. Nikt na to nie pójdzie. Ale może ja po prostu muszę się z tym przespać i muszę się z tą myślą oswoić.
Nie pisałam nic o pakiecie, czyli o sześciopaku Schetyny. Zrobiłam to świadomie, bo chciałam najpierw posłuchać komentarzy. Nie, by się nimi sugerować, ale by móc się do nich odnieść. Oczywiście, te sześć punktów, to tylko nadanie kierunków przyszłego programu. Mimo to, na Grzegorza Schetynę spadły prawdziwe gromy. Szczególnie wzburzona była lewa strona naszego społeczeństwa.
Jest mi czasami smutno, bo wśród ludzi, którzy są mi bliscy światopoglądowo, zauważam objawy prawdziwej histerii. Zawsze, w takich momentach zastanawiam się, czemu ludzie to sobie robią sami sobie.
Słysze głosy: co to za postęp, kiedy się gada o związkach partnerskich, ale się nie daje zgody na adopcję dzieci, albo po co taka Barbara Nowacka tkwi przy Schetynie, jeśli on nic nie wspominał o liberalizacji prawa aborcyjnego...
Drodzy Państwo, nie zapominajcie, że żyjemy w Polsce. Nie zapominajcie także, że Grzegorz Schetyna zawsze stał na prawym skrzydle PO. Wprawdzie wycedził przez zęby jedno zdanie o wprowadzeniu związków partnerskich, ale założę się, że go po tej deklaracji szczęka bolała przez tydzień. Nie wymagajcie od faceta, by nagle się rano obudził i zmienił swoje poglądy na skrajnie lewicowe. Słowa o równouprawnieniu kobiet i związkach partnerskich wynikają raczej ze zrozumienia świata i konieczności zrobienia kroku do przodu, niż z wewnętrznych przekonań Schetyny. Ale doceńcie to. Bo, jak wspomniałam, żyjecie w Polsce. Tu się nie da od razu wprowadzić rewolucji, tu trzeba iść do przodu małymi kroczkami. I jeśli ten pierwszy krok, zgodnie z zapowiedzią Schetyny zostanie zrobiony, to będzie, ja ten krok Neila Amstronga na księżycu, wielki, dla Polski.
Osobiście marzy mi się taka sytuacja, że nagle wygrywają wybory osobnicy podobni premierowi Kanady Justinowi Trudeau, że wyjdą przed ludzi i powiedzą wprost z czarującym uśmiechem na twarzy: Stare idzie w zapomnienie, zaczynamy nowy rozdział, od dziś będzie tak, tak i tak, a ludzie chwilę pomyślą i ze spokojem powiedzą, że warto spróbować. Ale tu jest Polska, tu ludzie każdy śmiały skok w nowoczesność traktują, jak atak w ich młodość, w ich osobiste wspomnienia i wartości, w groby ich bliskich i w ich polskość. Dinozaury być może wyginęły, ale jaki procent społeczeństwa o tym wie? Tak naprawdę, ilu jest Polaków, którzy są w stanie szczerze i bez zastrzeżeń zaakceptować inność, pogodzić się z odejściem tego, co stare i nieprzydatne? Współczuję tej opozycji, która nawet gdyby miała pomysł na nowe otwarcie, doskonale wie, że wyborów takimi pomysłami nie wygra.
Generalnie powinnam się bardzo cieszyć, że lewica nie idzie wraz z Platformą Obywatelską. Od dawna krzyczymy, że cała opozycja powinna się zjednoczyć i pójść do wyborów razem. Ale tak na chłodno, to nigdy postulaty lewicowe, liberalizacja aborcji, wysprzątanie instytucji państwowych ze smrodu po episkopacie i tego typu rzeczy oczywiste, dla mnie normalne, a dla innych skrajne poglądy, nie miały szans na akceptację w szerokiej koalicji. Dlatego, obiektywnie, powstanie lewicy jest dla Polski korzystne. Cieszę się również, że w lewicowej koalicji jest SLD, czyli stary, polityczny wyga Czarzasty, który trochę będzie trzymał w ryzach marzyciela-Biedronia i fantastykę naukową- Zamberga. Na tych dwóch osobno nie zagłosowała bym nigdy, bo to nie jest żadna sztuka mieć doskonałe pomysły. W polityce potrzebny jest plan, a plan musi być realny do realizacji. I w tym względzie liczę na Czarzastego. Moje największe obawy dotyczą jak zwykle społeczeństwa, które jest w dużym procencie lewicowe, ale może uznać, że głosowanie na lewicę nie ma sensu, bo to osłabia KO i daje większość PISowi. Drodzy Państwo, miejcie odwagę. Jeszcze wprawdzie nie mamy konkretnych programów, ale wreszcie macie wybór. Jeśli serce WAM tak podpowiada, głosujmy na lewicę. Bo tylko to gwarantuje nam postęp. Gwarantuje nam także podjecie walki, o którą takim ludziom, jak ja najbardziej chodzi, walki, o świeckie państwo, gdzie prawa przestanie ustalać episkopat.
W najgorszej sytuacji jest PSL, który pyskował, pyskował, a teraz, kiedy KO idzie bez lewicy, trochę nie wie, co ma ze sobą zrobić. Moim zdaniem, nie należy z tą partią walczyć, ale pomóc jej zdobyć choćby te wymagane 5%. Nie oddajmy jej na pożarcie PISowi.
Możecie mówić, że trochę odgrzewam kotlety. Ale mam w domu remont ( wiem, winni się tłumaczą) i czasami jest trudno się przebić do komputera. Chciałabym jednak na zakończenie odnieść się do „wielkiego zwycięstwa Beaty Szydło” w PE. Jest to w pewnym sensie znak czasów, że członkini partii, która uzyskała największe poparcie w wyborach do parlamentu i posłanka wybrana największą ilością głosów, nie uzyskała żadnego poparcia w staraniach na unijne stanowiska. Nie chce tu wcale żartować. Uważam, że w podziale stołków miała swoje szanse, które zostały pogrzebane przez towarzyszące zbiegi okoliczności i różne wydarzenia w Polsce. Gdyby ubiegała się się o inne stanowisko, może poszło by lepiej. Ale jasnym jest, że w tle leżała także sprawa pracownika zwolnionego z IKEA. Przewodniczącym Komisji do spraw zatrudnienia, nie może zostać obywatel kraju, w którym o prawach pracowniczych decyduje episkopat. Myślę, że wobec całej niechęci do rządów PIS i samej Beaty Szydło, to wydarzenie i stanowisko episkopatu było kroplą, która zadecydowała. Ale tak już jest w polityce, jak się za bardzo kręci, można się zakręcić na dobre.
Mogła bym z poczucia fałszywego patriotyzmu trzymać z Beatą Szydło i jej współczuć. Niestety, wspominając, co PIS posiadający większość w polskim Parlamencie wyprawia z opozycją, jak odmówiono stanowiska wicemarszałka PSLowi, chociaż należało im się to stanowisko, jak psu miska, jak się na każdym kroku podkreśla, że większość nie musi liczyć się z mniejszością, nawet nie musi trzymać się zasad i prawa, uważam, że spotkała Beatę właściwa nauczka.
Beata Szydło w brutalny sposób zderzyła się z sytuacją, kiedy się jest po drugiej stronie barykady, kiedy jest się w mniejszości i zamiast triumfu dostaje się po gębie.
Oczywiście, po całym zamieszaniu w wyborami na inne unijne stanowiska, chwaleniu się Morawieckiego, że to Polska zablokowała wybór Timmermansa na przewodniczącego Komisji Europejskiej, można wszystko zwalić na zemstę tego holenderskiego polityka. Pragnę jednak przypomnieć, że w tym samym czasie została odrzucona kandydatura Krzysztofa Szczerskiego na zastępce szefa generalnego NATO. Strasznie daleko sięgają więc macki tej ośmiornicy, którą kieruje Timmermans, skoro jego zemsta dopadła polityka PISu także w tych strukturach, gdzie rządzą, decydują i rozdają karty nasi „największejsi” przyjaciele TRUPMO-AMERYKANIE!
Tak oto na arenie międzynarodowej mamy same sukcesy. Wszyscy nas kochają i doczekać się nie mogą płomiennych przemówień Beaty Szydło, nawrotu na drogę tak zwanych prawdziwych, europejskich wartości, na które ma polska delegacja w końcu wprowadzi Europę. Te prawdziwe wartości pokazaliśmy właśnie podczas sobotniego marszu równości w Białymstoku. Nie wiem tylko, czy Europę nie zmiecie z powierzchni Ziemi ta nasza chrześcijańska miłość, czy jest gotowa na strefy wolne od LGTB, wolne o rudych, wolne od muzułmanów, wolne od ekologów, wegetarian, i diabli jeszcze wiedzą czego. Jeśli tak się temu wszystkiemu przyglądam, a trochę znam Europę, gdybyśmy już musieli stawiać getto, które izolowało by jakąś część społeczeństwa od reszty, to chyba najtaniej było by postawić jedno malutkie getto i uczynić z Europy strefę wolną od PIS.
To oczywiście taki smutny żart. Na tle tych europejskich i światowych sukcesów, dość ponuro wyglądają polskie sondaże, gdzie poparcie dla partii Kaczyńskiego ciągle przekracza 40%. Przestałam się już żałować ludzi. I tak pójdą głosować na PiS. Tę samą drogę przeszła już Grecja. Przeszła też Hiszpania w której mieszkam. Kiedy tu przyjechałam 15 lat temu były złote gody. Po roku chcieliśmy wziąć z banku 18 tysięcy euro kredytu na samochód. Mój mąż pracował wtedy cały pełny rok, a ja może 10 miesięcy na czarno. Ale nasz szef dobrze się znał z dyrektorem banku, nie jedno piwko przy ladzie na bociana wypili. Kierownik banku nas zaprosił do gabinetu i z cygarem w zębach wypełnił za nas wniosek o kredyt. Zawyżył znacznie nasze dochody, powpisywał drogie meble i sprzęty ( których nie posiadaliśmy) jako kapitał zabezpieczający, Pięć pieczątek, parę parafek, Poszło! Kredyt dostaliśmy po prostu na krzywy ryj! Ludzie brali kredyty tylko po to, by wyjechać na wakacje. Budowało się tak dużo, że w chałupach można było przebierać, jak w jabłkach. Jeśli ktoś chciał kupić mieszkanie, które kosztowało 200 tysięcy euro, dostawał kredyt na 250 tysięcy. Kupił lokum, umeblował, starczyło jeszcze na samochód i parapetówkę. A po kilku latach wszystkie banki uderzyły w zbiorowy lament, bo przyszedł kryzys. Zanim pobrało się gotówkę z bankomatu, trzeba było przeczytać informację, ile rodzin ma zadłużenie w danym banku i nie spłaca hipoteki. Ledwo się pozbierali, a w najgorszych momentach bezrobocie było blisko 35 %. Taka polityka przypomina zamawianie w restauracji najdroższych potraw, nie posiadając w kieszeni ani centa. Na zasadzie, że jak się już nażremy, to potem z dupy nam nikt tego nie wyjmie.
Ja, jeśli nic się nie wydarzy, będę głosować na lewicę. Ale tak naprawdę nie będę nikogo przekonywać, by robił to co ja. Będę namawiać, by się w końcu wziąć za dupę i zagłosować na kogokolwiek z partii opozycyjnych. Walczymy bowiem, nie o jakieś pojedyncze postulaty, prowadzimy prawdziwą wojnę o życie. Tych, którzy biorą i klaszczą PISowi nie przekonamy. Zostawmy więc ich samych sobie. Ale my mamy jeszcze szansę by postawić ten kraj z powrotem na nogi, by wrócić na ścieżkę prawa. Obawiam się także, że w październiku, dla ludzi w moim wieku to będzie już ostatnia szansa. Jeśli wygra PIS, nastanie długa noc, której my już nie przetrwamy.



3 komentarze:

  1. Masz duże samozaparcie z tą lewicą. Lecz ja także nie wierzę by Schetyna mógł przyciągnąć wystarczającą liczbę wyborców. Przez swoje 83 lata, przeszedłem wiele i dlatego nie mam obaw przed określeniem "lewica" i będę popierał Twój apel.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dałbym wiele, żebyś ( żeby Pani ) choć raz nie miała racji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze, mogłaś Wilmo darować sobie obrazek naszej matki boskiej szydłowskiej. Wzbudził odruch wymiotny. Po drugie, widząc ten taniec na szkle pingwina jaki odwalają liderzy partii kombinując "razem czy osobno, z kim i za ile" nie widzę już innego ratunku jak nadzieję na odebranie w małych kawałkach udziału w Parlamencie PiS by może i miał większość ale nie konstytucyjną. Mam nadzieję, może się łudzę. I tylko ciągle nie mogę zrozumieć całości polskiego społeczeństwa stojącego już po kostki a może i po łydki w wodzie które na okrzyk "wszystkie ręce do pomp" odkrzykuje "ale jeszcze nie utonęliśmy". Wygląda na to że musi jebnąć jak Tupolew by zaczęli ludzie kiwać głowami ze zrozumieniem. Co do getta. Demokratyczna Unia zapewne sama z siebie tego nie zrobi. Chociaż pewnie miała by taką chęć. A jeśli to niestety nie będzie się pieprzyć w odzielanie maku od popiołu. Wyznaczy mury tego getta na granicach Polski. A jeśli by Polska chciała jak Wielka Brytania wystąpić z Unii to może liczyć na równie twarde stanowisko w pewnych kwestiach.

    OdpowiedzUsuń

Pytacie, kim jestem? To ja, koń trojański! ( Tekst z dnia 25 kwietnia 2023 roku)

  Od dawna noszę się z zamiarem napisania pewnego listu. I miałby to być list skierowany do wszystkich normalnie myślących Polaków. Bo przez...