Nie będę z okazji 3 Maja wygłaszać pochwalnych hymnów na ten temat, jacy to jesteśmy wspaniali i zawsze we wszystkim pierwsi.
Gdyby Polska szła zwykłą rozwojową drogą, to mogli byśmy zapomnieć i mówić ciszej o ciemnych kartach w naszej historii, ale dziś mamy kolejną czarną kartę i czasy mroku, które nie wiadomo, jak mogą się dla Polski skończyć. Dlatego może warto przypomnieć, że Konstytucja 3 Maja, o ile stanowi jedną z najjaśniejszych kart historii, o tyle była efektem ubocznym upadku Polski i wyrazem ogromnej narodowej rozpaczy.
Można by powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ale w przypadku Konstytucji 3 Maja ta prawda się nie sprawdza. Owszem, powstała w wyniku przebudzenia się garstki elit, lecz było to przebudzenie zbyt późne.
...Patriotyzm, to takie wyświechtane słowo, którego często nadużywamy, szczególnie ogólnikowo określając dzieje naszego państwa. Niestety, kiedy się bardziej dokładnie przyjrzymy historii, patriotyzm był zawsze towarem deficytowym i tak jak dziś, hasłem bez pokrycia. Nie należy zapominać o tym, że Konstytucja 3 Maja powstała na krawędzi upadku polskiego państwa, że do tego upadku doprowadzili sami obywatele na spółkę z klerem. Nie zapominajmy, że Polska w okresie przed Konstytucją, była kawałkiem usychającego tortu z którego każdy tak zwany obywatel usiłował użreć, jak najwięcej dla siebie, że ci tak zwani obywatele nie chcieli płacić podatków na państwo, utrzymywać wojska, a wszystkie koszty związane z utrzymaniem państwa próbowali zrzucić na najuboższych, którzy w tamtym czasie nie byli uważani za obywateli. Warto sobie przypomnieć także, że uchwalenie Konstytucji nie było zrywem ogólnonarodowym obywateli, którzy nagle zapragnęli ratować Ojczyznę, a Targowica nie byłą buntem garstki nieposłusznych zdrajców. Konstytucja 3 Maja nie mogła zwyciężyć, bo uderzała w prywatne interesy tak zwanych obywateli, którzy za nic mieli Ojczyznę, a uczucie patriotyzmu było im całkowicie obce. Zwrócili się więc do Carycy Katarzyny II o pomoc w przywracaniu bezprawia i prywaty. Caryca oczywiście pomogła, tak jak teraz Putin tylko czeka na to, by pomóc Polsce odwrócić sią od Unii. Wojna w obronie Konstytucji 3 Maja trwałą niecałe 3 miesiące...I co myślicie, jak się zakończyła? Czy król, Stanisław August Poniatowski zginął broniąc własną piersią nowo ustanowionego prawa? Czy inni możni i generałowie zginęli na polach bitwy w obronie tego prawa??? Ależ nie, zaledwie po 71 dniach, tak zwani obywatele, którzy na chwilę się obudzili w patriotycznym zrywie, wobec nadchodzących trudności przystąpili do Targowicy i zasilili zacne grono zdrajców Ojczyzny.
Co było potem, większość z nas ma jakieś mgliste pojęcie. Polska szlachta rozpuszczona przywilejami targała się za łby aż do momentu, kiedy nastąpiły po sobie 3 rozbiory Polski... i nastał w Europie środkowej błogi spokój.
Czy w tym momencie obywatele lepszego sortu oprzytomnieli i zaczęli bić się w piersi widząc, co uczynili swej Ojczyźnie? Drodzy Państwo, zbyt wiele oczekujecie od swoich przodków... Oni, byli pierwszym przykładem w historii Polski nato, jak można się świetnie urządzić będąc w czarnej dupie. Nikt im przecież nie zabrał majątków dopóki siedzieli cicho. Bywali więc widywani na królewskich dworach okupanta i chętnie przedstawicieli zaborców gościli we własnych pałacach.
Po przegranej bitwie o Konstytucję i przystąpieniu króla do targowicy, niewielka garstka patriotów wypowiedziała królowi posłuszeństwo i niewielka cześć generałów, w tym Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko podało się do dymisji. Reszta po prostu zaczęła sobie mościć wygodne gniazdka u boku wroga.
I kolejne pytanie z dziedziny historia patriotyzmu polskiego: Czy ta cała polska szlachta widząc przewagę wroga tylko na moment udawała uległość knując w tajemnicy spiski przeciwko zaborcom? Ten, kto tak myślał srodze by się mógł przeliczyć. To obywatele gorszego sortu, lub jak uważano w tamtych czasach nie/obywatele, inteligencja, biedniejsza szlachta i chłopi wywoływali kolejne powstania. Walczyli gołymi rękami lub kosami, kiedy zdrajcy Ojczyzny bawili w pałacach zaborców.
I nie zapominajmy jeszcze o jednym. Tak często słyszymy o tym, jak to w czasach zaborów kościół był ostoją polskości... Nie zapominajmy, że prawie cały episkopat poparł konfederację targowicką, Obawiając się, że Konstytucja 3 maja jest echem Rewolucji Francuskiej, niosącej hasła Wolności, Równości i Braterstwa dla wszystkich obywateli, czego kościół panicznie się bał. Czyż nie próbuje nas, w dokładnie taki sam sposób jak wtedy, chronić przed wartościami Europejskimi ten sam kościół katolicki, wpychając nas jak wtedy, w ramiona Rosji? Pamiętajmy także o tym, że Watykan nigdy nie potępił rozbiorów Polski, natomiast bardzo głośno potępiał wszystkie zrywy powstańcze na czele z Powstaniem Kościuszkowskim...
Ładnie się dziś mówi o tym patriotyzmie, który tak pięknie wygląda pod warunkiem, że się wygumkuje z historii niektóre niewygodne fakty, że się zapomni, iż te 123 lata niewoli zafundowaliśmy sobie sami i na własne życzenie. A może, w dzisiejszym dniu, w obecnej sytuacji politycznej, trzeba o tym krzyczeć, jak najgłośniej widząc, jak przestajemy panować nad losem swojej Ojczyzny, jak lepszy sort, panowie wypisz wymaluj, jak z tamtych zamierzchłych czasów, dzielą Polaków i usiłują odgryźć z tortu jak najwięcej dla siebie. Może czas krzyczeć o tym wszystkim, by się znów nie okazało, że przypomnimy sobie o wszystkim po szkodzie, kiedy już po raz trzeci w historii ktoś nas wepchnie w carskie łapy i przyłączy do dzikiego wschodu...
Wysłuchaliśmy dzisiaj przemówienia prezydenta Dudy, który jak zwykle posłużył się kłamstwem, mówiąc o tym, że władza ludowasprzeciwiała się odbudowie Zamku Królewskiego i tylko garstka patriotów doprowadziła do tego, że dziś znowu możemy go podziwiać.
...Panie prezydencie Duda, wiem, że dzień bez kłamstwa jest dla Pana dniem straconym. Pragnę jednak zauważyć, że to tamta władza ludowa, która oczywiście nie była idealna, odbudowała Polskę z popiołów. I życzę panu, by nigdy Pan nie musiał naszej Ojczyzny z takich ruin podnosić. Skromnie dodam tylko, że na miejscu starych kamienic w Warszawie, ta znienawidzona władza nie postawiła swoich bloków z wielkiej płyty, tylko odbudowała wszystko tak pięknie, jak było przed wojną. I niech się pan nie łudzi, gdyby komuniści nie chcieli, by Zamek Królewski powrócił na swoje miejsce, to na jego miejscu mieli byśmy dzisiaj jakiś drugi pałac kultury... Nie zamydli nam pan oczu, bo my pamiętamy, jak w komunistycznych szkołach, w komunistycznych zakładach pracy, kupowaliśmy cegiełki na odbudowę Zamku Królewskiego i jak widzieliśmy jego odbudowę. Oczywiście, po wojnie odbudowa zabytków nie była priorytetem, bo najpierw trzeba było zapewnić ludziom dach nad głowa i miejsca pracy, ale szanowano przeszłość i kultywowano jej pomniki. Przypominam także, że nikt nie wyprzedał ani nie ukradł pamiątek z Zamku Królewskiego, lecz wszystko, co zostało uratowane w czasie wojny, a po niej odnalezione, wróciło na swoje miejsce.
Pan prezydent widząc, że w codziennej polityce nie potrafi znaleźć dla siebie żadnego godnego miejsca, znalazł sobie króliczka, za którym będzie mógł gonić przez najbliższe dwie kadencje. Wymyślił sobie nową Konstytucję. Oczywiście, to, co ma być w niej zawarte, ulega modyfikacji w zależności od okoliczności. Na przykład, kilka dni temu prezydent twierdził, że w Konstytucji muszą być zawarte szczególne prawa dla osób niepełnosprawnych ( bo akurat jest protest w Sejmie) i sadzę, że będzie na tym temacie jechał tak długo jak długo mu starczy paliwa. Nikt tego, co proponuje nie bierze poważnie, bo właściwie o czym miałby zadecydować naród w referendum konstytucyjnym? Czy jest w stanie tak sformułować pytania referendalne, by na podstawie odpowiedzi obywateli, można było napisać nowe prawo? Czy, jako obywatel, jako nauczyciel, lekarz, kolejarz, kierowca, czy sekretarka, mam jakąkolwiek wiedzę i kompetencje, by tworzyć Konstytucję? Czy taki dokument nie powinien powstawać w ramach dyskusji prawników, konstytucjonalistów i politologów?, a dopiero gotowy projekt być poddawany akceptacji społecznej po uprzednim powszechnym wyjaśnieniu poszczególnych zapisów?
A nawiązując do dzisiejszego święta i mglistych wypowiedziach na temat charakteru nowej Ustawy Zasadniczej, o przywróceniu Polsce suwerenności i wartości, czy aby na pewno będzie to dokument przenoszący Polskę w struktury nowoczesnego prawa kraju demokratycznego? Czy może powrócimy do zaściankowych tradycji i dominującej w naszym życiu religii katolickiej?
W XVIII wieku, Konstytucja 3 maja byłą rozpaczliwą próbą nowoczesnych reform, które miały uratować Ojczyzną przed upadkiem w przepaść, a konfederacja targowicka spychała nasz kraj w objęcia ciemnoty. Dziś, jakby role się odwróciły. Jesteśmy nowoczesnym krajem, który ma być przy pomocy nowej Konstytucji zawrócony z drogi postępu. Pytam się więc, czy targowica ciągle jest zakorzeniona w nas żywa? Czy pan prezydent opowiada się się po stronie postępu, czy po stronie targowicy?
Taka prawda, smutna i dołująca, ale prawda.
OdpowiedzUsuń